Turtle Beach Atlas Air – test słuchawek. Brak kabla, niewielka waga i wysokiej jakości dźwięk
Jeśli szukacie bezprzewodowych słuchawek nausznych, które równie dobrze sprawdzą się w trasie, co przed komputerem, Turtle Beach Atlas Air mogą okazać się dla was ciekawą propozycją.
Atlas Air, nazwane niefortunnie tak jak amerykańska linia lotnicza cargo, to pierwsze słuchawki Turtle Beach, z jakimi miałem styczność, i przyznam się bez bicia, że moje oczekiwania nie były raczej wygórowane. I całe szczęście, bo dzięki temu doznałem miłego zaskoczenia, a przy okazji odkryłem lekki zestaw słuchawkowy, który idealnie sprawdza się w połączeniu ze Steam Deckiem. Oczywiście z pecetami i konsolami (PlayStation 4 i 5, Nintendo Switch oraz Xboksy One i Series X|S) Atlas Air współgrają tak samo dobrze, a jakość zarówno ich wykonania, jak i wydobywającego się z nich dźwięku nie dają mi dużego pola do narzekania. Niemniej i tak mam zamiar przyczepić się do kilku drobnych mankamentów, ale o tym nieco później – zaczniemy bowiem od przedstawienia tego, jak dzieło nowojorskiej firmy się prezentuje.
Turtle Beach Atlas Air – lekkie i wygodne
Pierwszym, na co zwróciłem uwagę po wyjęciu słuchawek z pudełka, była ich niewielka waga (co przy okazji stanowi też jedną z głównych cech testowanej niedawno myszki Burst II Air tego samego producenta). Co ciekawe, nie uświadczymy tutaj możliwości dostosowania wysokości nauszników. Bez obaw jednak: za dopasowanie urządzenia do głowy odpowiada umieszczony pod pałąkiem elastyczny pasek, którego długość możemy zwiększyć lub zmniejszyć za pośrednictwem widocznych od wewnętrznej strony zaczepów na rzepy. W przypadku mojej łepetyny Atlas Air wpasowały się w nią na tyle dobrze, że po krótkim czasie spędzonym na majsterkowaniu wróciłem do domyślnego ustawienia – odpowiadało mi najbardziej.
Monochromatyczna konstrukcja nie rzuca się w oczy i nie krzyczy z daleka, że jest sprzętem dla graczy. Nie uświadczymy tu ani akcentów w agresywnych barwach, ani podświetlenia RGB. Ocenę, czy to dobrze, czy też nie, pozostawię wam, aczkolwiek mnie takie rozwiązanie odpowiada i nie wstydziłem się założyć opisywanego zestawu słuchawkowego podczas podróży pociągiem lub spaceru – oczywiście po odpięciu mikrofonu. A skoro już o mikrofonie mowa, warto wspomnieć, że korzystając z Atlas Air w domowym zaciszu, możemy podnieść go do góry, aby został tym samym wyciszony, co przy okazji jest wygodnym rozwiązaniem, jeśli kogoś irytuje nieustannie bujający się koło ust pałąk.
Sterowanie
Drobne zastrzeżenie mam jedynie do sposobu regulacji głośności słuchawek. O ile używając ich z wykorzystaniem załączonego w zestawie przewodu mini-jack 3,5 mm, możemy to robić za pośrednictwem niewielkiego pilota, o tyle w trybie bezprzewodowym możliwość tę już tracimy. W tym wypadku rolę pilota przejmuje… lewy nausznik, a raczej znajdujące się na nim pokaźnych rozmiarów pokrętło, i gdyby nie instrukcja oraz materiały znajdujące się na stronie producenta prawdopodobnie bym się tego nie domyślił.
Na tym samym nauszniku znajdziemy zestaw gniazd mini-jack 3,5 mm oraz USB-C. Tamże umieszczono również przycisk do włączania oraz wyłączania Atlasa, kolejny służący do parowania go z innym sprzętem za pośrednictwem protokołu Bluetooth oraz trzeci, tym razem odpowiedzialny za szybkie przeskakiwanie pomiędzy trybem pracy bezprzewodowej z wykorzystaniem transmitera i BT.
Wspomniałem już, że słuchawki są lekkie – ważą 301 gramów. O ile fakt ten zdecydowanie przemawia na ich korzyść i raczej nie znajdzie się zbyt wielu pasjonatów noszenia ciężkiego sprzętu na głowie, o tyle sprawia też, że Atlas Air wydają się niezwykle delikatne. Oczywiście z wiadomych powodów nie sprawdzałem, czy tak jest w rzeczywistości, aczkolwiek przyłapałem się na tym, że z dziełem Turtle Beach obchodziłem się nieco jak z jajkiem, aby przypadkowo nie zakończyć przedwcześnie jego żywota. Rzecz jasna podczas testów nic złego się nie stało – mówimy wyłącznie o wrażeniu.
Jakość dźwięku i podłączenie
No dobra, wygląd wyglądem, ale jak to gra, zapytacie. Otóż nie najgorzej, a wręcz nieźle. Jako fanatyk cięższych brzmień mam ochotę ponarzekać, że basy mogłyby być głębsze, bo nawet po wprowadzeniu zmian w korektorze brakuje im nieco pazura, aczkolwiek da się to przeżyć. Za przygrywanie odpowiadają 40-milimetrowe przetworniki i ze swojego zadania wywiązują się na szkolną piątkę. Mogło być nieco lepiej, ale mogło być też o wiele gorzej.
Pokuszę się także o rozwinięcie kwestii połączenia Atlas Air z naszym pecetem lub smartfonem (mamy oprogramowanie na obydwie platformy). Do wyboru dostajemy w sumie trzy opcje, czyli mini-jacka, transmiter bezprzewodowy 2,4 GHz oraz Bluetooth. Turtle Beach zapewnia, że jego zestaw słuchawkowy może działać nawet 50 godzin na jednym „tankowaniu”, aczkolwiek z moich obserwacji wynika, iż wartość ta dotyczy połączenia przez Bluetooth, podczas pracy z adapterem bateria ucieka bowiem nieco szybciej. Nie ma jednak tego złego, jako że Atlas Air nie ładują się długo (ok. półtorej godziny do pełna), w związku z czym jesteśmy w stanie przywrócić słuchawki do życia już po krótkiej przerwie, którą spędzają podpięte do komputera. Warto dodać, że kabel USB-C służy wyłącznie do ładowania, tym niemniej możemy np. zachować połączenie bezprzewodowe i równocześnie uzupełniać zapas energii w akumulatorze.
Wypada napisać także nieco więcej na temat mikrofonu, aczkolwiek jego najlepszym określeniem byłoby po prostu „działa”. Jeśli ktokolwiek liczył, że zagwarantuje on studyjną jakość przechwytywanego dźwięku, to z przykrością muszę rozwiać te nadzieje. Co nie zmienia faktu, że jak na część zestawu słuchawkowego, radzi on sobie zdecydowanie zadowalająco, nie szumi i nie wyłapuje niechcianych odgłosów z otoczenia, co jest dla mnie wystarczające.
Otwarta konstrukcja i oprogramowanie
Zbliżając się pomału do końca tekstu, czuję się zobligowany do napomknięcia na temat jeszcze jednego szczegółu związanego z Atlas Air, a mianowicie – należą one do grona tzw. słuchawek open back, co oznacza, że zostały zaprojektowane w taki sposób, aby nie odcinać nas w pełni od świata. Wiąże się to z tym, że mimo sprzętu na uszach i tak dobiegają do nas odgłosy „z zewnątrz”, ale i vice versa – dźwięk z Atlasa jest dość wyraźnie słyszalny w najbliższym otoczeniu, co mogło nieco doskwierać moim współtowarzyszom podróży. Aczkolwiek to cena, którą mogę zapłacić, aby pograć wygodnie w Halls of Torment w pociągu.
No i wreszcie sterowniki. O Turtle Beach Swarm II wspominałem już przy okazji recenzji Burst II Air, aczkolwiek powtórzę: jestem zapalonym fanem tego softu. Prosty, przejrzysty i pozbawiony tony zapychaczy. Takie właśnie oprogramowanie dla sprzętu powinno się robić zawsze. Z poziomu Swarm II możemy sterować głośnością, podbić dźwięk kroków (funkcję te miałem okazję przetestować w World of Warcraft i Diablo, gdzie akurat jest zbędna, acz potwierdzam, że działa) lub zmienić ustawienia mikrofonu. Nie zabrakło oczywiście equalizera z kilkoma wbudowanymi presetami oraz opcji dotyczących oszczędzania energii, a więc jest wszystko co potrzebne.
Dla kogo?
Jak więc podsumowałbym Turtle Beach Atlas Air? Nie są to słuchawki idealne, aczkolwiek, przynajmniej według mnie, niewiele im do tego brakuje, tym bardziej że ich cena znajduje się jeszcze na subiektywnie odczuwalnej granicy przyzwoitości (choć próg ten możemy mieć siłą rzeczy różny, co musicie wziąć pod uwagę). Jeśli pewnego dnia do moich drzwi zapukaliby panowie w garniturach i zaproponowali niemal identyczny headset z nieco głębszymi basami i lepszą dźwiękoszczelnością w zamian za uścisk dłoni i zdjęcie uniesionego w górę kciuka, zgodziłbym się bez wahania. A na ten moment mogę jedynie napisać: jeżeli wymienione w tekście bolączki wam nie przeszkadzają i jesteście na etapie szukania nowego zestawu słuchawkowego, naprawdę polecam wziąć Atlas Air pod uwagę.
Cena: 615 zł
Dostarczył: Turtle Beach
TURTLE BEACH
ATLAS AIR – PARAMETRY
Przenoszone częstotliwości: 20 – 40 000 Hz • Typ słuchawek: wokółuszne, open back • System audio: przestrzenny, technologia Waves 3D Audio • Membrana: 40 mm, dynamiczna • Sposób podłączenia: transmiter bezprzewodowy 2,4 GHz, Bluetooth, przewód mini-jack 3,5 mm, przewód USB typu C (tylko ładowanie) • Mikrofon: odłączany, z możliwością wyciszenia poprzez podniesienie, pasmo przenoszenia 100 – 16 000 Hz • Przewód: kable mini-jack i USB-C 1,8 m – odłączane, w oplocie • Inne: kompatybilność z PC, smartfonami i konsolami PS5, PS4, XSX, XBO oraz NS, transmiter bezprzewodowy, regulacja głośności na przewodzie oraz lewym nauszniku, instrukcja obsługi, maksymalny zasięg pracy bezprzewodowej 10 m, bateria 800 mAh, deklarowany czas pracy – 50 h, w zestawie woreczek na słuchawki • Wymiary: 198 × 167 × 102 mm • Waga: 301 g
Ocena
Ocena
Turtle Beach Atlas Air to świetna propozycja dla osób szukających zestawu słuchawkowego nie tylko do peceta, ale też do konsoli, a nawet do zabrania ze sobą w podróż. Lekka, estetyczna konstrukcja i wysoka jakość dźwięku sprawiają, że korzystanie z Atlasa to sama przyjemność.
Plusy
- lekkie i wygodne, nawet bez regulacji
- możliwość pracy bezprzewodowej i po kablu
- minimalistyczny design
- wysoka jakość dźwięku
- przyjemne w obsłudze oprogramowanie
- mikrofon wywiązuje się ze swojego zadania
Minusy
- podstępnie ulokowane i niepozorne pokrętło do regulacji głośności
- basom przydałoby się nieco więcej głębi
- wydają się delikatne
- niektórym może przeszkadzać niewielka dźwiękoszczelność
Czytaj dalej
Swoją przygodę z grami komputerowymi rozpoczął od Herkulesa oraz Jazz Jackrabbit 2, tydzień później zagrywał się już w Diablo II i Morrowinda. Pasjonat tabelek ze statystykami oraz nieliniowych wątków fabularnych. Na co dzień zajmuje się projektowaniem stron internetowych. Nie wzgardzi dobrą lekturą ani kebabem.