Turtle Beach Atom – test świetnego pada do smartfona

To zaskakujące urządzenie: wygodne dzięki dobrze wyprofilowanej obudowie i trochę większe od typowych „mobilniaków” za sprawą choćby pełnowymiarowych analogów. A wszystko to zakładamy na telefon i gramy np. w autobusie.
Jak dwie połówki jabłka
Na urządzenie składają się dwie niezależne od siebie połówki kontrolera. W formie złożonej jedna z nich zachodzi na drugą po obróceniu o 180 stopni. Tak spasowane „zakleszczają się” i w ten sposób kontroler możemy nie tylko wygodnie przewozić, ale też ładować – co możliwe jest dzięki magnesom i stykom w każdej z części sprzętu. Po rozłożeniu z kolei obydwie połówki komunikują się ze sobą radiowo. Urządzenie z dala od gniazdka pracuje do 20 h, naładowanie go do pełna zajmuje zaś niecałe 3 h. Minus stanowi na pewno brak możliwości ładowania tak telefonu, jak i samego pada podczas grania. Podobnie smakiem musimy się obejść, jeśli chodzi o korzystanie ze słuchawek przewodowych. Pozostaje tylko „blututu”, za pomocą którego łączymy zresztą kontroler z telefonem.

Atom nadrabia jednak wygodą. Boczne wyspy z analogami, krzyżakiem i przyciskami są wystarczająco duże, by dało się pewnie chwycić całość, i to bez błądzenia kciukami po mikroskopijnych przestrzeniach – nawet jak na moje spore dłonie, z tym kontrolerem w rękach niezmiennie czułem się komfortowo. Sprzęt pracuje niezwykle sprawnie: przyciski są zgodne ze standardem Xboksa, odznaczają się wyczuwalnym, dobrze odcinającym się i dość wysokim skokiem, a analogi nie mają martwej strefy. Niektórym może przeszkadzać trochę bardziej „gumowy” od pozostałych przycisków krzyżak, mnie jednak nie robiło to żadnej różnicy. Bumpery są czułe – klikają pod lekkim dotknięciem – z kolei triggery stawiają już zdecydowanie większy, acz przyjemny opór.

W praktyce całość działa bardzo dobrze – tak w Diablo, jak w Asphalcie nie zaobserwowałem wyczuwalnych lagów – rozłożenie przycisków względem siebie jest zaś zasadniczo w porządku. Zasadniczo, gdyż na początku miałem wrażenie, że pomiędzy prawą gałką a guzikami ABXY powinno znaleźć się trochę więcej miejsca, przywykłem jednak do tego układu, nawet nie wiedząc kiedy.
Ciut mniej stabilnie
Zastosowanie dwóch niezależnych połówek sprawia siłą rzeczy, że jedyny ich łącznik podczas zabawy stanowi sam telefon. Cierpi na tym trochę stabilność całości, która w przypadku takiego Kishi V2 jest większa (połówki zostały tu połączone rozsuwanym mostkiem – więcej w recenzji sprzętu). Jeśli chodzi o Atom, kontroler ze smartfonem spięto parą rozsuwanych uchwytów przylegających do telefonu na jego bokach. Oprócz tego mamy „skrzydełka” podtrzymujące urządzenie u góry i u dołu, co zapobiega tym samym jego wysunięciu. Punkty styku są wyłożone antypoślizgowymi gumami – cieszy przy tym fakt, że na uściskach znalazły się nawet wyżłobienia na przyciski boczne smartfona. Brawa, ktoś pomyślał!

Ogólnie całość dość mocno chwyta telefon, nie zmienia to jednak faktu, że pewnego rodzaju „gibanie” da się wyczuć. Niemniej tragedii nie ma – trzeba się naprawdę postarać, żeby wysunąć telefon, grać zaś możemy spokojnie w komunikacji miejskiej, w łóżku czy… w wannie, gdzie zresztą także kontroler testowałem.
Dla niemal każdego smartfona
Na plus należy zaliczyć również uniwersalność urządzenia. Zmieścimy tu smartfon o dowolnej długości, jego szerokość musi się zamknąć w przedziale 67-92 mm, grubość zaś to od 6 do 10,5 mm. W praktyce ten ostatni parametr może sprawić najwięcej problemów – sprzęt jednak testowałem z Xiaomi Mi 11 Ultra i tutaj po zdjęciu silikonowej osłonki nie było żadnych problemów. Telefon mieścił się bez kłopotu nawet pomimo faktu, że ma gigantyczną wręcz wyspę z aparatem.

Ogółem sprzęt bardzo przypadł mi do gustu. Optymalna wielkość i wyprofilowanie paneli bocznych sprawiają, że jest wygodniejszy od wspomnianego Kishi V2 rodem z Razera, a przy tym kosztuje podobnie. Brak tu niektórych funkcji tego drugiego (najbardziej możliwości ładowania telefonu), koniec końców jednak kontroler Turtle Beach punktuje większą wygodą w użytkowaniu. Jeśli smartfon jest dla was jedną z podstawowych platform do grania, moim zdaniem śmiało można rozważyć wydanie tych pięciu stówek. Obiektywnie rzecz biorąc, to wysoka cena – jednak jeśli sprzęt nie będzie się u was kurzył, to nie wyrzucicie kasy w błoto.

Cena: 500 zł
Dostarczył: Turtle Beach
TURTLE BEACH ATOM – PARAMETRY
Przyciski: 2 × analog, krzyżak, ABXY, 2 × bumpery, 2 × analogi, funkcyjne: Turtle Beach, menu, widok i parowanie • Łączność: 2,4 GHz (między modułami), Bluetooth (z telefonem), port USB-C (ładowanie) • Obsługiwane telefony: długość – dowolna, szerokość 67-92 mm, grubość 6-10,5 mm • Wymagania sprzętowe: Android 8+, Bluetooth 4.2 lub wyższy • Inne: bateria 20 h, magnetyczne zapinanie w trybie podróżnym, futerał i kabel ładujący w zestawie • Wymiary: 132,5 × 102,1 × 42 mm • Waga: 180 g
[Block conversion error: rating]
Czytaj dalej
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.