Adaptacja kultowej mangi zaliczyła pokaźny spadek jakości. „Uzumaki” rozczarowało 2. odcinkiem
„Uzumaki” to kultowa manga autorstwa Junjiego Ito, której nie trzeba przedstawiać żadnemu miłośnikowi japońskich horrorów. Wydawane pod koniec lat 90. dzieło stanowiło jedną z ważniejszych inspiracji m.in. dla Bloodborne’a i na przestrzeni lat doczekało się dwóch gier, a nawet ekranizacji live action. W 2019 roku zapowiedziano pełnoprawną adaptację w formie anime, lecz jej produkcja przedłużała się w nieskończoność i była wielokrotnie opóźniana ze względu na pandemię.
W końcu jednak dokonało się: 29 września pierwszy odcinek animowanego „Uzumaki” zadebiutował w usłudze Max. Wszystko zapowiadało się pięknie: do zapoznania się z serialem zachęcał mnie nie tylko Chrzuszczu, lecz także średnia ocen na poziomie 8,6/10 na IMDb (dla pierwszego odcinka). Okazało się jednak, że kolejny epizod nie utrzymał już tak wysokiego poziomu, przynajmniej jeśli chodzi o samą animację. Widzowie szybko dali wyraz swojemu rozczarowaniu w sieci.
Głosów zawodu nie brakuje chociażby na Reddicie, a sytuacja jest tym dziwniejsza, że w końcu anime powstawało tyle lat i wydawało się, że twórcy będą mieli mnóstwo czasu na dopracowanie swojej adaptacji. Co więc poszło nie tak? Czyżby Max przyciął niespodziewanie budżet? Animatorzy poszli strajkować? Pierwotny zapał do projektu po prostu zanikł?
Możemy się tylko domyślać, ale przynajmniej stojący za animowanym „Uzumaki” dyrektor artystyczny, Jason Demarco, wypowiedział się na Twitterze. Nie udzielił żadnych konkretnych odpowiedzi i wyraźnie zaznaczył, że nie może konkretnie wskazać, kogo należy winić, ale możemy powymieniać się domysłami…
W porządku, wiedzieliśmy, że dojdzie do czegoś takiego. Nie mogę powiedzieć, co poszło nie tak, ale byliśmy pod ścianą i mieliśmy tylko takie opcje: 1) nie kończyć pracy, nie emitować niczego i uznać cały projekt za porażkę; 2) dokończyć i wyemitować pierwszy odcinek, a resztę pozostawić niedokończoną; 3) wyemitować wszystkie cztery. Ze względu na szacunek dla ciężkiej pracy zdecydowaliśmy się na opcję nr 3.
Demarco zdaje sobie sprawę, że wielu widzów będzie wściekłych, ale zależało mu na tym, by zrobić wszystko, czego twórcy mogli tylko dokonać w tej nietypowej sytuacji. Dał do zrozumienia, że mnóstwo ludzi ciężko pracowało nad tym serialem i uznał, że nie warto wyrzucać go do kosza ze względu na błędy zaledwie paru jednostek. A nam zostało to, co zostało… Trzeci odcinek „Uzumaki” będziemy mogli obejrzeć 13 października.
Czytaj dalej
-
Seria „Obecność” otrzyma prequel. Poznamy początek historii Warrenów
-
Disney zaprezentował plakat „Avengers: Secret Wars”. Problem w tym, że to tylko fanowska...
-
„Krzyk 7” na pierwszym zwiastunie. Ghostface powróci dopiero w przyszłym roku
-
5. sezon „Stranger Things” na finałowym zwiastunie. Koniec tej przygody jest...
4 odpowiedzi do “Adaptacja kultowej mangi zaliczyła pokaźny spadek jakości. „Uzumaki” rozczarowało 2. odcinkiem”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Gdzieś usłyszałem, że były duże przetasowanie w reżyserii. Na początku miał być jakiś wymiatacz, dlatego pierwszy odcinek jest naprawdę ładny. Natomiast jako reżyser drugiego odcinka widnieje chłop, co ma podobno wilczy bilet w branży, bo umiejętności mu wystarczy co najwyżej na hentaia.
Nie wiem na ile to prawda, ale jakiś burdel faktycznie się wydarzył. Szkoda
Samo anime jest całkiem spoko, ale jako horror spisuje się na 3-. Momentami obrzydza, ale częściej wywołuje uśmiech na twarzy, ponieważ elementy „ble” potrafią być na maksa absurdalne. Sama fabuła to takie „Ja i moje dziwaczne przygody w moim mieście”, tylko że w horrorowym sosie. Kojarzycie ten motyw.
O nie, kreska jest nie taka jak trzeba, nie zes***cie się…
Terminy ich goniły i pewnie AI za nich dokończyło. Wielkie aj-waj, oglądacie to dla kreski czy historii i postaci?
Właśnie ból jest z tym, że Uzumaki stoi na grafice. Historia i postacie służą głównie jako pretekst do pokazywania różnych ohydztw.