„Avatar: Istota wody” pokonał „Top Gun”. To najlepiej zarabiający film z 2022

Nigdy nie stawiaj przeciwko Jimowi. Reżyser dwóch najbardziej
dochodowych filmów w historii, nieopartych na żadnej istniejącej
marce, może sobie dołożyć do kompletu trzeci – „Avatar:
Istota wody” wpadło na 10. miejsce najlepiej zarabiających
produkcji. Na miejscu trzecim? „Titanic”. Pierwszym? Pierwszy
„Avatar”. Bum.
Ba, film prześcignął „Top Gun: Maverick” – które od majowej
premiery zarobiło na całym świecie prawie 1,488 mld dolarów –
zgarniając w chwili pisania tekstu 1,516 mld. Tempo absolutnie niepojęte.
Z uwagi na to, iż akcyjniak z Tomem Cruisem traktuje o amerykańskim wojsku, w USA sprzedał się na ten moment znacznie lepiej niż pocztówka z Pandory: 718 mln kontra 464 mln. Przygody rodziny Sully’ego za to są jedynym filmem z zeszłego roku, który ma na koncie… miliard z krajów nieamerykańskich – „Maverick” może się pochwalić „jedynie” 770 milionami. Możliwe, że „Avatar 2” przebije i wynik w USA. Jeśli tak, to też w znacznie szybszym tempie, bowiem samoloty do zdobycia pełnej kwoty potrzebowały siedmiu miesięcy, kiedy ikranom wystarczyły trzy tygodnie (niedawno przecież pisaliśmy o miliardzie w 14 dni). W czasie pandemii i szalejącej w Stanach śnieżycy. A emisja trwa i ani myśli zwolnić.
Nie wiadomo, kiedy
dokładnie film wyląduje na takim Disney+, jednak patrząc na przerwę między premierą kinową filmów Marvela a ich trafieniem
na platformę, raczej można spokojnie założyć taką wiosnę. Do tego czasu „Istota wody”
powinna spokojnie zaliczyć dwa miliardy na całym świecie. Jak nie więcej.
Czytaj dalej
6 odpowiedzi do “„Avatar: Istota wody” pokonał „Top Gun”. To najlepiej zarabiający film z 2022”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
No trzeba też mu policzyć, że trafił premierą na piękny świąteczny okres nie rywalizując z niczym.
Zwłaszcza ze śnieżycą stulecia w USA
Moim zdaniem bardzo dobrze się stało, że „niebieskie kotołaki” odniosły tak wielki sukces komercyjny.
Bo raz – kina wreszcie mogą złapać jakiś oddech finansowy po zapaści covidowej.
A po drugie – może łatwiej znajdą się pieniądze na jakieś bardziej ambitne (pod względem np. fabularnym) widowiska w tej niesamowitej technologii?
Dla mnie osobiście Avek 2 okazał się przełomowy dla… mojego gamingu. Otóż kilka dni po seansie, pod wpływem przeżyć związanych z imersją na filmie, jako zatwardziały PCtowiec zakupiłem moją pierwszą konsole w życiu – Oculus Quest 2.
No i teraz z politowaniem patrzę na kolegów graczy-płaskoekranowców hehe 😉
Nie no żartuję z tym „politowaniem”, ale faktem jest, że odkąd mam Oculuska – nie potrafię się zmusić do zagrania „na płasko”. Gram tylko w VR.
Może ta fascynacja minie po jakimś czasie? Nie wiem, ale na pewno nie jestem już tym samym graczem co przed Avkiem 2 i zakupem Questa. 😉
Sir, this is a Wendy’s
Wojtek nie przesadzaj, bo teraz jak inni ambitni filmowcy typu Coppola, Scorsese czy inny Darabont podpatrzą to zamiast kina typu „Skazani na Shawshank” czy „Ojca Chrzestnego” będziemy mieli samych „Szybkich i Wściekłych”, „bo się bardziej opłaca” i „się mniej narobisz”. Jeszcze niech Slayer zacznie grać pop…
Wojtek, ale nie wiem czy „się tak mniej narobisz”. Cameron nowego Avka rzeźbił trzynaście lat. 😉