„Frankenstein” Guillermo del Toro z pierwszymi recenzjami. Netflix ma nowy hit?
Kultowy powrót powraca w wielkim stylu.
Guillermo del Toro powraca z kolejnym monumentalnym projektem. Jego „Frankenstein” miał swoją premierę podczas 82. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji i od razu przyciągnął uwagę krytyków oraz publiczności. Film otrzymał trzynastominutową owację na stojąco, co jest najdłuższym aplauzem w historii tegorocznej edycji festiwalu.
Pierwsze recenzje filmu pojawiły się już na Rotten Tomatoes, gdzie „Frankenstein” zebrał 79% pozytywnych opinii opartych na 28 recenzjach. Krytycy chwalą wizualną oprawę filmu, emocjonalną głębię historii oraz aktorskie popisy, zwłaszcza Jacoba Elordiego w roli kultowego potwora i Oscara Isaaca jako doktora Victora Frankensteina.
Del Toro napisał i wyreżyserował bombastyczną, ale dającą się oglądać nową wersję wielkiej powieści Mary Shelley, czyniąc z niej dostojny melodramat.
Jacob Elordi wnosi do postaci potwora Frankensteina cichą czujność i staje się duszą filmu, która bez niego mogłaby w ogóle nie istnieć.
Frankenstein pokazuje serce fantastycznego twórcy włożone w hipnotyzujące rzemiosło. (...) To nawiedzająco tragiczna, gotycka opowieść, tak stara jak czas, pełna potworów, ludzi i historii, wizualnie nieskazitelna i tematycznie pełna duszy.
Nie wszystkie opinie są jednak jednoznacznie entuzjastyczne. Niektórzy krytycy zwracają uwagę na okazjonalne „ołowiane tempo” narracji i miejscami przepakowaną wizualnie produkcję. Mimo to większość recenzji podkreśla, że film pozostaje emocjonalnym oraz wizualnym doświadczeniem wartym obejrzenia.
To, co mogło być idealnym połączeniem artysty i materiału, okazuje się wizualnie olśniewające, ale nie dorasta do niemożliwie wysokich oczekiwań, jakie fani del Toro mają wobec tego projektu.
FRANKENSTEIN prezentuje mnóstwo zachwycających realizacji artystycznych oraz zniewalające kreacje Isaaca i Elordiego. Jednak niewiele one wnoszą do adaptacji, która w pewien sposób wydaje się zarówno skrócona, jak i rozwlekła, co skutkuje ospałym przedsięwzięciem. Gotyk wypada bardzo rozczarowująco.
Podobnie jak stereotypowe przedstawienie słynnego potwora, FRANKENSTEIN Guillermo del Toro to powolna, mozolna wędrówka. Przeciągnięty i zabawnie napisany, sprawia wrażenie leniwej imitacji skłonności reżysera do maksymalizmu. Przepięknie wyprodukowany, ale nieciekawy. Przynajmniej Elordi gra dobrze.
Na ekranie pojawią się także Mia Goth, Felix Kammerer, Christoph Waltz, Lars Mikkelsen, David Bradley, Charles Dance i Christian Convery. Premiera kinowa „Frankensteina” w wybranych krajach zaplanowana jest na 17 października, natomiast na Netflix film trafi 7 listopada.
Czytaj dalej
Burzowa kobieta i buntownik z wyboru. Pasjonatka czarnej kawy i białej czekolady. Tworzę słowa przy dźwiękach ulubionych soundtracków. Poza tym podróżuję rowerem i jestem zapaloną serialoholiczką amerykańskich produkcji. Kontakt: gnszkmchlsk@gmail.com