„Igrzyska śmierci” to plagiat japońskiego dzieła? Quentin Tarantino zmieszał z błotem książkową serię Suzanne Collins

„Igrzyska śmierci” to plagiat japońskiego dzieła? Quentin Tarantino zmieszał z błotem książkową serię Suzanne Collins
Avatar photo
Agnieszka "AgaMich" Michalska
To „Battle Royale”, tylko w wersji PG?

Quentin Tarantino, reżyser takich filmów jak „Pulp Fiction”, „Bękarty wojny” czy „Pewnego razu… w Hollywood”, znów wywołał burzę. Tym razem postanowił skrytykować serię książkową „Igrzyska śmierci” autorstwa Suzanne Collins, twierdząc, że jest to nic innego jak plagiat kultowego japońskiego „Battle Royale”. Jego słowa padły zaledwie kilka dni po opublikowaniu zwiastuna kolejnego filmu z serii zatytułowanego „Wschód słońca w dniu dożynek”.

Rozmowa miała miejsce w programie The Bret Easton Ellis Podcast, w którym Tarantino miał wymienić swoje ulubione filmy z XXI wieku. Na jego liście znalazło się „Battle Royale” Kinjiego Fukasaku, w którym uczniowie zmuszeni zostają do walki na śmierć i życie przez japoński rząd. Trafiają oni na bezludną wyspę, gdzie mają trzy dni, by pozabijać się nawzajem, zanim obroże na ich szyjach eksplodują. 

I tutaj dochodzimy do komentarza twórcy – zauważył on bowiem podobieństwa między fabułą „Battle Royale” a „Igrzyskami śmierci” Suzanne Collins i postanowił nie gryźć się w język:

Nie rozumiem, jak to możliwe, że japoński pisarz nie pozwał Suzanne Collins o każdy pier*y grosz, jaki posiada. Oni po prostu zerżnęli jego pieprzoną książkę. Głupi krytycy literaccy nie pójdą przecież na japoński film pod tytułem »Battle Royale«, więc nigdy jej nie przyłapali. Mówili, że to najbardziej oryginalna rzecz, jaką kiedykolwiek czytali. A jak tylko krytycy filmowi zobaczyli film, stwierdzili: »Co jest, do cholery? Przecież to »Battle Royale«, tylko w wersji PG!«.

Collins była wielokrotnie pytana o podobieństwa do „Battle Royale”. Autorka zarzekała się jednak, że przed przystąpieniem do pisania nigdy nie słyszała o tym dziele, a ewentualne podobieństwa są wyłącznie kwestią przypadku. Jako główne źródło inspiracji podawała mitologię grecką, zwłaszcza opowieść o Tezeuszu i Minotaurze. W jej oczach Katniss Everdeen jest futurystyczną wersją Tezeusza, a sama chciała stworzyć uwspółcześnioną wersję rzymskich igrzysk.

Do tego pomysł na „Igrzyska śmierci” miał wpaść jej do głowy podczas przełączania kanałów między reality show a relacjami wojennymi. Autorka stwierdziła, że wówczas granica między rozrywką a przemocą zaczęła jej się niepokojąco zacierać.

Książka „Battle Royale” miała premierę w 1999 roku, a „Igrzyska śmierci” zadebiutowały w 2008 roku – nie ma więc wątpliwości, co było pierwsze. 

Jeżeli zaś chodzi o filmy, ekranizacja japońskiego dzieła ukazała się w 2000 roku, a trzy lata później powstał sequel zatytułowany „Battle Royale II: Requiem”. Natomiast filmowych „Igrzysk śmierci” doczekaliśmy się w 2012 roku, a łącznie powstało już pięć kinowych widowisk. Premiera kolejnej części, „Wschodu słońca w dniu dożynek”, zaplanowana jest na 20 listopada 2026 roku.

5 odpowiedzi do “„Igrzyska śmierci” to plagiat japońskiego dzieła? Quentin Tarantino zmieszał z błotem książkową serię Suzanne Collins”

  1. „Jako główne źródło inspiracji podawała mitologię grecką, zwłaszcza opowieść o Tezeuszu i Minotaurze”

    To chyba jakąś kompletnie inną wersję tego mitu czytałem 🙂

  2. Mało to sensowne zarzuty. Po pierwsze jest różnica między plagiatem a inspiracją, a tutaj samo wspomniane „Battle Royale” wcale nie było jakieś niesłychanie nowatorskie. W popkulturze chyba początków należy szukać u Roberta Sheckleya i jego opowiadaniu z 53 roku o nawie „siodma ofiara”. Potem ten sam autor rozwinął temat i napisał książkę „Dziesiąta ofiara” która zresztą doczekała się ekranizacji z Marcello Mastroiannim. Niektóre elementy w „Igrzyskach” są jakby żywcem wyjęte od Sheckleya. Sam motyw walki grupy osób do ostatniego był,wałkowany w książkach SF dosyć intensywnie, ale niestety nie potrafię przytoczyć konkretnych tytułów, bo czytałem bardzo dawno temu i nie były to rzeczy wątpię zapamiętania. Motywy zbliżone do „Igrzysk” znajdziemy też w „Uciekinierze” Kinga z 82 roku, który miał już co najmniej dwie ekranizacje. Należy także pamiętać, że sytuacja walki na śmierć i życie do ostatniego ocalałego wielokrotnie pojawiał się w historii. Rzymianie czasem organizowali takie walki skazańców, ale nie byli tu odosobnieni. Nawet Tarantino opowiada czasami kocopoły 😉

  3. Przesada. Fakt, jak przeczytałem Igrzyska, to zastanawiałem się, skąd taki entuzjazm do tych książek, uznawanie za takie świeże i oryginalne, skoro to tylko ugrzecznione Battle Royale. Ale ja tu widzę bardziej inspirację niż plagiat. Motywy podobne, ale, jakbyśmy mieli nazywać plagiatem wszystko, co oparto na podobnym motywie, to 99,9% wszystkich opowiedzianych historii jest plagiatem.

    Jak ktoś chce zobaczyć naprawdę wyraźny przykład, to Jack Higgins był mistrzem autopagiatu. W swoich książkach wielokrotnie używał bardzo podobnych scen, napisanych trochę innymi słowami (choćby praktycznie identyczny przebieg ucieczki z więzienia, w dwóch różnych książkach) albo nie chciało mu się wymyślać nowych nazwisk i wielokrotnie recyklingował te same dla zupełnie różnych postaci.

  4. Niech lepiej Tarantino nie sprawdza klasycznych Westernów, bo okaże się, że wiele z nich to też zrzynka prawie 1:1 z Kurosawy i innych.

  5. Rany boskie, film Siedmiu wspaniałych jest plagiatem japońskiego filmu Siedmiu samurajów. Różnica czasowa – 6 lat. Nie wierzę, że Tarantino tego nie wie. Ciekawe ile inspiracji on wykorzystał.

Skomentuj Demilisz Anuluj pisanie odpowiedzi