Kolejna aktorska adaptacja z przytupem. „Jak wytresować smoka” zbiera pozytywne opinie krytyków
Zieje sukcesem!
„Jak wytresować smoka” w wersji aktorskiej? Pomysł, który od początku budził spore wątpliwości. Nie brakowało głosów, że to jeden z tych remake'ów, które powstają tylko dlatego, że można, a nie dlatego, że powinny.
Tymczasem pierwsze recenzje filmu już się pojawiły i ku zaskoczeniu wielu – nie jest źle. Co więcej, w porównaniu z ostatnimi aktorskimi przeróbkami animacji Disneya („Pinokio” czy „Śnieżka”) nowa wersja przygód Czkawki i Szczerbatka wypada całkiem nieźle. Czy DreamWorks może wietrzyć sukces?
Oryginalna wersja z 2010 roku, luźno oparta na książkach Cressidy Cowell, opowiadała historię młodego Wikinga, który w świecie polującym na smoki odważył się spojrzeć na nie inaczej i tym samym odmienił losy całej wyspy Berk. Film stał się jednym z najcieplej przyjętych animowanych hitów ostatnich lat i doczekał się dwóch równie udanych kontynuacji.
Aktorski remake, za który ponownie odpowiada Dean DeBlois, jeszcze przed premierą wzbudzał mieszane emocje – zwiastuny sugerowały dość wierne odtworzenie fabuły animacji, co nie wszystkim przypadło do gustu. Teraz jednak pojawiły się pierwsze oceny krytyków i wszystko wskazuje na to, że nie mamy do czynienia z typowym odcinaniem kuponów. Na tę chwilę na Rotten Tomatoes film może pochwalić się wynikiem 83% z 53 recenzji i to już jest wynik, który daje nadzieję fanom smoków oraz... dobrego kina familijnego.
Co chwalą? Krytycy zgodnie podkreślają, że film wypada zaskakująco dobrze na poziomie emocji – relacja między Czkawką a Szczerbatkiem wciąż działa, a aktorski film potrafi wzruszyć i bawić, podobnie jak oryginał. Dużo dobrego mówi się też o oprawie wizualnej – smoki prezentują się bardzo dobrze, a efekty CGI nie rażą sztucznością, co bywało bolączką niektórych wcześniejszych remake'ów.
Co się nie podoba? Najczęstszy zarzut to nadmierna wierność oryginałowi – spora część filmu jest niemal kadr w kadr kopiowana z animacji, co niektórym recenzentom wydało się zbędne. Pojawiają się też uwagi, że film nie wnosi nic nowego do znanej historii – jeśli ktoś liczył na świeże spojrzenie, może poczuć niedosyt.
Aktorskie »Jak wytresować smoka« wywołuje te same emocje co oryginalny film animowany z rewelacyjną ścieżką dźwiękową, niesamowitymi efektami wizualnymi, a moim zdaniem najlepszym elementem są zdecydowanie aktorstwo i atmosfera. Choć jest to dosłowne odtworzenie każdej sceny, trudno nie polecić tego filmu. Jeden z najlepszych remake'ów.
»Jak wytresować smoka« może być najwierniejszym remakiem w historii – niemal scena po scenie z dodatkowymi 20 minutami. Niektóre zmiany sprawdzają się w wersji aktorskiej, ale oryginał animowany wciąż jest o klasę wyżej.
Twórcy zdecydowali się na pierwszą adaptację książki w formie filmu animowanego i była to właściwa decyzja. Ten remake dosłownie usuwa wszystko, co w oryginale było wyjątkowe.
Jak mówi stare powiedzenie: »Tylko dlatego, że możesz, nie znaczy, że powinieneś«. »Jak wytresować smoka« oferuje absolutne minimum, by uzasadnić swoje ponowne powstanie.
W jakiś sposób film wydłuża czas trwania swojego poprzednika o 27 minut, nie dodając przy tym ani grama naprawdę świeżego materiału. Być może tym razem smoki po prostu latają trochę wolniej, a wikingowie muszą przechodzić dłuższy dystans między chatami.
Wersja aktorska „Jak wytresować smoka” wejdzie do kin już 13 czerwca. Wybierzecie się do kina?
Czytaj dalej
Burzowa kobieta i buntownik z wyboru. Pasjonatka czarnej kawy i białej czekolady. Tworzę słowa przy dźwiękach ulubionych soundtracków. Poza tym podróżuję rowerem i jestem zapaloną serialoholiczką amerykańskich produkcji. Kontakt: gnszkmchlsk@gmail.com