„Superman” Jamesa Gunna nie jest klapą finansową. Osiągnął nawet lepszy wynik od „Człowieka ze Stali”

Jeszcze przed premierą widowiska „Superman” Jamesa Gunna wielu fanów i krytyków zastanawiało się, czy film zdoła powtórzyć sukces innych superbohaterskich hitów. Po sieci krążyły wówczas różne plotki na temat gigantycznego budżetu i wysokiej poprzeczki ustawionej w box offisie. Do tego szybka premiera w VOD tylko podgrzała atmosferę. Jak się okazuje, obawy były przesadzone.

Portal Variety poinformował, że nowy „Superman” już teraz przyniósł Warner Bros. 125 milionów czystego zysku. Film zarobił globalnie około 614 milionów dolarów, z czego 353 miliony pochodziły z rynku amerykańskiego, a 261 milionów z zagranicy. To czyni z produkcji jeden z najbardziej udanych solowych filmów o Człowieku ze Stali w historii kina.

Po pierwszym weekendzie film zarobił 125 milionów dolarów, co stanowi najlepszy debiut w historii solowych produkcji o Supermanie i drugi najwyższy wynik wśród premier 2025 roku. Ponadto widowisko stało się dziesiątą najbardziej kasową ekranizacją komiksów DC pod względem globalnych wpływów – zarobiło prawie trzykrotnie więcej niż „Człowiek ze Stali” (2013). Film Zacka Snydera miał przynieść WB „tylko” 42,7 mln dolarów zysku w roku premiery kinowej.

Choć film nie osiągnął szacowanego poziomu 800–900 milionów dolarów, jego wynik finansowy i pozytywne recenzje krytyków pozwalają mówić o wyraźnym sukcesie. Co więcej, studio już planuje kontynuację – „Superman: Man of Tomorrow” ma trafić do kin 9 lipca 2027 roku.

Zanim jednak Człowiek ze Stali powróci na wielki ekran, poznamy bliżej jego kuzynkę – Karę Zor-El, graną przez Milly Alcock. Premiera „Supergirl” w reżyserii Craiga Gillespiego zaplanowana jest na 26 czerwca 2026 roku. Obecnie trwa emisja drugiego sezonu „Peacemakera”, a przedstawione w nim wydarzenia mają stanowić wprowadzenie do kolejnych przygód Supermana.