„Winnie the Pooh: Blood and Honey” na oficjalnym plakacie
Skończyły się historyjki słodkie jak garnuszek miodku. Nastała nowa era.
Kubuś jest tak stary, że trafił do domeny publicznej, a to oznacza, że będą z nim powstawały rzeczy, o jakich nam się nie śniło. Tak to sobie przynajmniej wyobrażam. Na początek coś bezpiecznego, czyli slasher. W związku z tym liczyłem na boczek z Prosiaczka, lecz prawda okazała się zgoła inna.
Kubuś i Prosiaczek wpadają w morderczy szał po tym, jak Krzysio ich porzucił. Tak wygląda fabularny pretekst tego obrazu. Miejmy nadzieję, że film nie będzie nadużywał gościnności i zamknie całą historię w nie więcej niż 80-85 minut, wzorem klasyków kina, które wiedzą, kiedy skończyć. W przeciwieństwie do - dajmy na to, ot, przykład pierwszy z brzegu - współczesnych gier wysokobudżetowych, które zabawę zamieniają w pracę.
Reżyserią i scenariuszem „Winnie the Pooh: Blood and Honey” zajął się naturszczyk Rhys Frake-Waterfield, który na koncie ma jedynie dwa filmy będące aktualnie w fazie postprodukcji. Jednym jest „Winnie”, a drugim… „Dinosaur Prison”. Ale, hej, nie raz i nie dwa ktoś nowy w branżuni dał ostro do pieca.
A, że miał być plakat do filmu? Przewija się gdzieś między akapitami.