9
30.04.2013, 15:23Lektura na 14 minut

Megarelacja z EVE Fanfest 2013: kosmos, wampirzyce i Oculus Rift

CCP Games osiągnęło to, o czym inni twórcy gier MMO nawet nie śmią marzyć – po dziesięciu latach od premiery liczba aktywnych subskrybentów EVE Online nadal systematycznie wzrasta. W dniach 25-27 kwietnia blisko 1,5 tysiąca fanów tytułu najechało Islandię, by molestować CCP o informacje dotyczące EVE, Dust 514, World of Darkness i przyszłych projektów studia. Molestowaliśmy i my.


Monk

Pieśń lodu i ognia

Zorganizowany już po raz dziewiąty EVE Fanfest odbył się w Reykjaviku, mieście znanym m.in. z przebierającego się za rycerza Jedi burmistrza (spotkał się z dziennikarzami – rewelacyjny facet!) oraz największego na świecie muzeum penisów. Mój przylot na znaną z odgrywania "zaMurza" wyspę wypadł ostatniego dnia islandzkiej zimy – i kalendarzowej, i rzeczywistej.

 

zimalato_175km.JPG

 

Jaka pogoda panowała przez kolejne dni, nie wiem – zbyt zajęty byłem upajaniem się wypełniającą centrum konferencyjno-koncertowe Harpa wszechogarniającą, radosną atmosferą sieciówkowej nerdozy. Mimo rozbicia programu na trzy dni wybór prowadzonych równolegle w kilku halach prezentacji oraz odbywających się w mniejszych salkach warsztatów był przytłaczający, poniżej znajdziecie jednak podsumowanie co ciekawszych wątków.

 

EVE Online

 

Znaczna część fanfestowych atrakcyj związana była z obchodami wypadających 6 maja dziesiątych urodzin gry. Nie mogło zabraknąć przebieżki przez historię studia, które rozpoczynało swą działalność w 1999 roku od wydania... znajdującej się dziś w większości islandzkich domów gry planszowej Hættuspil. Pełna autoironicznych uwag i żenujących fotografii z firmowych balang prezentacja dowiodła, że Hilmar Petursson i jego ekipa nadal mają do siebie spory dystans.

 

obciach_175km.JPG

 

Podczas poważniejszych wystąpień pracownicy CCP opowiadali m.in. o dekadzie przemian wirtualnej gospodarki EVE, tak trawionej dziś przez narastającą inflację. Rozwiązaniem problemu ma być postępujące integrowanie gospodarek osadzonych w jednym uniwersum EVE Online i stworzonego dla posiadaczy PS3 Dust 514. CCP zamierza kontrolować obrót pieniądza modyfikując wysokość wypłacanych graczom Dust 514 nagród adekwatnie do cen towarów oraz manipulując „podatkiem”, którym obłożone będą transfery waluty z EVE do konsolowego shootera.

 

ekono_175km.JPG

 

Islandczycy nie mogą nacieszyć się wpływem, jaki na populację EVE (obecnie pół miliona aktywnych subskrybentów!) miały dwa ostatnie dodatki do gry. Wprowadzony w Inferno tryb Faction Warfare spowodował potężny wzrost aktywności entuzjastów walk PvP, zaś poczynione w Retribution modyfikacje interfejsu przyczyniły się do dużego jak nigdy napływu świeżej krwi. Kolejne rozszerzenia – wydawane niezmiennie za darmo i dwa razy w roku – mają tę tendencję utrzymać.

 

Fanfest stał się okazją do przybliżenia graczom imponującej listy „ficzerów”, które wprowadzi do gry dodatek Odyssey, którego premierę zaplanowano na 4 czerwca. Wymieniać można długo, jednak najwięcej radosnych jęków dobiegało z widowni, gdy twórcy mówili kolejno o: poprawionym wyglądzie hangarów i jumpgate'ów oraz dodaniu "skokom" animacji (całkiem udanych, przywodzących na myśl zassanie przez czarną dziurę), ulepszeniu misji eksploracyjnych, pozwoleniu na wysyłanie w nieznane aż do 7 próbników naraz oraz wygodniejszym skanowaniu systemów słonecznych. Ponadto równo dwadzieścia statków zostanie zrebalansowanych, w UI zadebiutują „okrągłe” menusy a śmierć (ta "właściwa", w wyniku zniszczenia kapsuły ratunkowej) dostanie adekwatną do tej dramatycznej chwili animację. Gracze uprawiający piracką działalność w low-secu otrzymają możliwość szybkiego zmniejszenia zainteresowania, jakim „cieszą się” ze strony NPC-owych sił bezpieczeństwa. Poczyniono też ukłon w kierunku handlarzy i gwiezdnych „górników”, którzy uzyskają m.in. łatwiejszy dostęp do zawierającego cenne izotopy lodu. A lista ta ciągnie się jeszcze długo...

 

balans_175km.JPG

 

Najciekawiej brzmią zapowiedzi tego, czego mogą spodziewać się gracze EVE w ciągu kolejnych dziesięciu lat istnienia gry. Przede wszystkim spodziewać się należy postępującej integracji pecetowego MMO z konsolowym Dust 514. W praktyce objawi się to przejęciem przez graczy EVE odpowiedzialności za wytwarzanie potrzebnej „Duściarzom” broni oraz dostarczanie na pola bitew biomasy wymaganej do respawnu. Dalsze, śmiałe plany zakładają możliwość wybudowania aren, na których najemnicy z Dust 514 bić się będą o sławę i wielkie nagrody, zaś zblazowani EVE-bogacze będą obstawiać rezultaty starć.

 

Punktem docelowym w spajaniu obu społeczności ma być sytuacja, w której gracze Dust 514 obok walczenia na powierzchniach planet zaczną bić się w kosmosie, na zlecenie dowódców EVE infiltrując wraże struktury czy nawet uczestniczyć w... abordażu między statkami. Wyobraźcie to sobie: klan „Duściarzy” otrzymuje pilne zlecenie od bogatej korporacji w EVE walczącej właśnie z wrogim Tytanem, zostaje przetransportowany na miejsce i dokonuje desantu na ten największy ze znanych Nowemu Edenowi okrętów... poezja!

 

tlum_175km.JPG

 

Ostatnie wreszcie nowinki nt. EVE dotyczą bardziej namacalnych dóbr, które już niebawem wpadną w spocone ręce fanów gry. Już w październiku w sklepach pojawi się jubileuszowa edycja kolekcjonerska sieciówki, w skład której wejdzie m.in. soundtrack, księga podsumowująca pierwszych dziesięć lat rozwoju tytułu, angielskojęzyczna wersja wspomnianej wyżej planszówki Hættuspil i tony wirtualnych przedmiotów do EVE i Dust 514. Jakby tego było mało, w przyszłości mamy się także doczekać premiery wydanego we współpracy z uznanym wydawnictwem Dark Horse komiksu oraz, uwaga, serialu telewizyjnego. I niestety, nie stworzy go HBO, za kamerą stanie wszak pochodzący z Islandii Baltasar Kormákur. I serial, i komiks oparte zostaną na wybranych przeżyciach graczy, mogących opisywać je – do 6 maja włącznie – na specjalnym portalu.

 

tatuaz_175km.JPG

 

Aha, i jeszcze jedno – podobno w przyszłości istnieje szansa na udostępnienie graczom pobieranych opcjonalnie (i bezpłatnie) wyższej rozdzielczości tekstur statków tudzież innych jednostek. Jak zdradzono podczas jednej z prezentacji, paczki lepszych tekstur są gotowe od dawna, jednak z obawy przed nadmiernym obciążaniem komputerów graczy po prostu nie są wykorzystywane.%pagebreak%

Dust 514

 

Aż do wieńczącej Fanfest sobotniej gali „CCP Presents” panele i pokazy poświęcone Dustowi były cokolwiek rozczarowujące, skupiały się bowiem na planowanym na 6 maja rozszerzeniu trwającej aktualnie otwartej bety. Jasne, lista przewidzianych w „Uprising” zmian imponuje (podkręcona grafika, uproszczony system rozwoju postaci, nowe mapy systemów słonecznych itd.), jednak od imprezy tego kalibru oczekuje się w końcu więcej, niż przeglądu zawartości patcha lądującego online w następnym tygodniu. Ba, najistotniejszą zmianą z punktu widzenia fanów i tak będzie zapewne zlikwidowanie dodatkowo płatnego Universal Voice Transmittera – współdzielony z graczami EVE voice chat stanie się dla wszystkich kompletnie darmowy.

 

dust_175km.JPG

 

Podczas „CCP Presents” twórcy gry poszli więc nieco dalej, bo aż do oficjalnej premiery gry... czyli do 14 maja! Dość niespodziewanie ujawniona data wydania konsolowego shootera spotkała się z olbrzymim entuzjazmem, który dodatkowo pogłębiła kolejna nowinka – patch premierowy doda do gry jeszcze więcej zawartości, niż i tak pokaźne "Uprising". W zestawie mają się znaleźć trzy nowe rodzaje broni, znane już z live eventu Battle for Caldari Prime (w tym „pistolet rakietowy”), nowy tryb gry (Domination, a więc w praktyce wariacja nt. klasycznego King of the Hill) czy pola bitew, uporządkowana zostanie też struktura dropsuitów – od dnia premiery każda z ras będzie miała dostęp do kompletu wszystkich czterech pancerzy, nastąpi też równouprawnienie w dostępie do noży czy pistoletów.

 

dusciarka_175km.JPG

 

Najapetyczniej prezentują się plany sięgające jeszcze dalej w przyszłość, pozbawione określonych dat realizacji. Oprócz wspomnianego już wyżej dalszego zazębiania się interesów społeczności Dust 514 i graczy EVE, twórcy gry przewidują implementację w konsolowej strzelance np. nowych typów wehikułów (myśliwców czy ścigaczy) oraz poszerzenie gry o tryby rozgrywki PvE. Spośród tych ostatnich dwa opierać się będą na zwalczaniu sterowanych przez usprawnioną sztuczną inteligencję dronów – w Infestation gracze dostaną zadanie możliwie szybkiego odnalezienia wypluwających irytujące paskudy gniazd, a w Survivalu przyjdzie im odpierać ataki coraz silniejszych oddziałów wroga. Pojawią się także nowe rodzaje pól bitew, np. tereny pokryte dziką roślinnością czy starożytnymi ruinami, istnieje też szansa na ujrzenie walk w kosmosie, wewnątrz wrogich struktur (co wiąże się najpewniej ze wspomnianym trybem infiltracji wrogich jednostek), jak również... „bitew na obszarach pozbawionych grawitacji”. Brzmi jak nowe Tribes, czyż nie?%pagebreak%

World of Darkness

 

Z ilości hurtowo nawiedzających Fanfest gothic-punk-cosplayerów nietrudno było wnioskować, jak żywe emocje wywołuje Gra-Niewiadoma. Niestety, World of Darkness poświęcono zaledwie jedną, godzinną prezentację, można też zapomnieć o premierze gry przed 2027 2015 rokiem. Ba, wiele wskazywało na to, że i ta jedna prelekcja to pic na wodę – po kilku mało konkretnych słowach wstępu („budujemy prawdziwą, opartą na jednym serwerze piaskownicę”, „będziecie się czuć jak wampiry normalnie!” czy „a w ogóle to w WoD istotną rolę będą odgrywały aspekty społecznościowe” Chris McDonough skupił się na technicznych aspektach powstawania gry.

 

Edytor świata, w którym 70-osobowa, „wampirza” ekipa dłubie podczas wstępnej fazy produkcji rzeczywiście daje sporo możliwości – pozwala np. niemal automatycznie pokrywać budynki niepowtarzającymi się teksturami, modyfikować drobiazgi pokroju stopnia wilgotności danej powierzchni czy nawet ustawić częstotliwość pojawiania się w murze cegły o określonej fakturze. Wszystko wporzo, wyraźnie jednak czuło się, że to nie na to widzowie czekali cały rok – zwłaszcza po tym jak McDonough potwierdził, że od początku roku pracownicy studia namiętnie tłuką w kolejne grywalne wersje gry.

 

wod_175km.JPG

 

Kolejna część wystąpienia dotyczyła postępów, jakich dokonali wspierający się technologią motion capture animatorzy postaci. Ilustrować ich pracę miał filmik „dokumentujący” mo-capowanie skoków z dachu – tyleż zabawny, co sugerujący, że wartość informacyjną prezentacja McDonougha będzie miała mizerną. I nagle... „okej, to teraz pokażę wam, jak w praktyce sprawują się animacje – zobaczycie fragment gameplayu”. Emocje wystrzeliły w górę, zwłaszcza po bardzo poważnie wygłoszonym zakazie filmowania, popartym ostrzeżeniem, że na widowni czają się szpicle z CCP. Ponieważ groźba najwyraźniej poskutkowała i nagranie nigdzie nie dotychczas wypłynęło, niech mi będzie wolno opisać, co w nim pokazano.

 

Film otwiera w miejskim zaułku. Bohaterka filmu, wyzywająco ubrana goth-dziewoja, kończy rozmowę przez telefon komórkowy („aspekt społecznościowy”, pamiętacie?) i krokiem modelki idzie w kierunku podpierającego ścianę ceglanego budynku młodzieńca. Staje przed nim, i gdy ten przyciąga ją do siebie ruchem nagłym a chutliwym, wgryza mu się szyję. Odessany chłopak pada na ziemię, dziewczę kroczy dalej. Następuje pierwsza demonstracja nadnaturalnych zdolności – niczym Jackie Chan wampirzyca wbiega po pionowowej, kilkumetrowej ścianie.

 

Znalazłszy się na dachu bezzainteresowania mija roztańczony nocny klub o wiele mówiącej nazwie Heathen i.... oddaje długi skok nad szeroką ulicą. Na przeciwległym dachu czai się tajemniczy mężczyzna, prawdopodobnie wróg. Spragniona krwi widownia dyszy z emocji, jednak zamiast sceny walki uraczona zostaje prezentacją dwóch wampirzych zdolności – kolejno skradania się i wykonanej z odległości kilku metrów zabójczej szarży. Wzięty z zaskoczenia biedak malowniczym łukiem frunie z dachu na spotkanie asfaltu, ponoć zgodnie z prawami fizyki. Sekundę później dopada go nasza femme fatale i, bez śladu skrupułów, wyrywa biedakowi krtań. Dziewczyna zaczyna się pożywiać, ekran gaśnie, publiczność szaleje. A po chwili film puszczony jest jeszcze raz.

 

goci_175km.JPG

 

Najwyraźniej prawdę mówił McDonough deklarując, że gracz będzie się w WoD czuł niczym „prawdziwy” wampir – ruchy zabójczyni imponowały płynnością, jednocześnie jednak wprost biła od nich nieludzka drapieżność. Jedyne, co mnie martwi, to stosowanie „szarż”, wchodzenia na pionową ścianę tudzież kicania ponad ulicami podczas walk PvP. Te w końcu mają się w WoD odbywać także w otwartym świecie, a możliwość parkourowego uciekania przeciwnikom kompletnie do tego rodzaju starć nie pasuje.%pagebreak%

EVR

 

Największą niespodzianką Fanfestu stało się ujawnienie projektu E(VE)V(irtual)R(eality). Za skrótowcem tym ukryty został nieskomplikowany space sim, którego „jedynym” unikatowym aspektem jest... działanie w oparciu o Oculus Rift. Już od czasu pierwszych, nieporadnych zabaw z wirtualną rzeczywistością to właśnie symulatory lotu i inne Wing Commandery stanowiły najbardziej pożądany sposób zastosowania VR – i najwyraźniej EVR stało się tych marzeń udaną realizacją.

 

evr_175km.JPG

 

EVR narodził się spontanicznie, jako poboczny projekt, którym w wolnych chwilach zajmowała się niewielka grupka programistów, a mimo to uczestnikom Fanfestu – w tym i wyżej podpisanemu –oddano go do zabawy. Korzystająca z silnika Unity i rażąca pikselozą (rozdzielczość obrazu w udostępnionych do testowania oculus-riftowych dev-kitach wynosiła 640x480) gierka zawstydzała arcade'ową prostotą i zarazem PORAŻAŁA satysfakcją płynącą z rozgrywki.

 

evr1_175km.JPG

 

Cel gry był banalny: powozić gwiezdnym myśliwcem, rzygać laserami i przepatrywać okolicę w poszukiwaniu graczy zasługujących na połknięcie naszych rakiet, jednak wrażeń towarzyszące swobodnemu rozglądaniu się po kabinie, obserwacji zaciskających stery dłoni i zadzieraniu głowy na dźwięk alarmu informującego o namierzenie przez wroga długo nie zapomnę. Przemieszczający się wraz z naszym wzrokiem celownik działał płynnie, głębia trójwymiaru wyglądała naturalnie a odizolowanie od bodźców otoczenia sprawiało, że trzymając w rękach pada łatwo było wybrać się w podróż sentymentalną do czasów, gdy na komputerach królował Descent.

 

Czy EVR rzeczywiście zagości w EVE w formie takiej, jak na trailerze poniżej? Nie wiadomo, pracownicy CCP sami bowiem przyznają, że choć możliwości jest multum, trudno jednoznacznie powiedzieć czy i co z tego wyniknie. Ja jednak czuję, że choć umożliwienie graczom EVE zręcznościowego prowadzenia jednostek nie spotkałoby się z ciepłym przyjęciem, sam więcej niż chętnie polatam sobie w grze jeszcze raz. Albo i pięćdziesiąt razy, jeśli trafi się okazja.%pagebreak%

Inne

 

Trudno zliczyć wszystkie atrakcje, które CCP przewidziało dla uczestników Fanfestu. Obok tradycyjnych prezentacji czy warsztatów uwagę zwracały w programie m.in. trzy jak najbardziej poważne wykłady naukowe, traktujące kolejno o podróżach z prędkością światła, gospodarczych zastosowaniach asteroid oraz kosmicznych windach. Niestety, morał płynący ze wszystkich trzech nie zaskakiwał: „biorąc pod uwagę tempo rozwijania się technologii, to wszystko MA sens i JEST w zasięgu ludzkości, pod warunkiem tylko, że znajdą się na to DUŻE pieniądze; dziękuję, dobranoc!”.

 

rakietym_175km.JPG

 

Osoby, których nie interesowała astrofizyka nawet w najlżejszym wydaniu, mogły wziąć udział w zorganizowanych w osobnej salce turniejach PvP, w tym pierwszych oficjalnych zawodach, w których współpracowali gracze EVE i Dust 514. Szkoda tylko, że problemy z komunikacją głosową zmuszały graczy do porozumiewania się rozpaczliwymi wrzaskami ponad zgromadzonym tłumem. Szukający wytchnienia od sal konferencyjnych mogli też zagrać w gry planszowe czy spróbować się z wyśrubowanym poziomem trudności „EVE Offline”, tj. kosmicznego scrollera rozgrywanego na automacie.

 

pvp_175km.JPG

 

Zwyczajowym ubarwieniem najrozmaitszych konwentów i imprez pokrewnych są mniej lub bardziej obciachowo ubrani cosplayerzy. Fanfest pod tym względem niestety nie dopisał – większość osób faktycznie przebranych zostało zatrudnionych przez samo CCP. Zwykła publiczność, jeśli w ogóle miała na sobie nieco bardziej niezwykłe wdzianko, wybierała niemal wyłącznie ciuchy pasujące bardziej na koncerty w Bolkowie aniżeli imprezę dla pilotów wirtualnych fregat.

 

fryz_175km.JPG

 

Jednym z nielicznych wyjątków okazał się być dobrze znany graczom EVE i widoczny poniżej DaBigRedBoat, reprezentujący trolli z Goonswarm podczas tegorocznej edycji panelu dyskusyjnego poświęconego sojuszom w EVE; wśród innych zaproszonych znaleźli się m.in. przedstawiciele Gentlemen's Agreement. Podczas przygotowanej przez D.B.R.B. prezentacji publika co i rusz wybuchała śmiechem i aż żal było pozwalać gościowi schodzić ze sceny.

 

dbrb_175km.JPG

 

Śmiechu nie zabrakło także i w trakcie innych pokazów, np. „projektowania gry na żywo”, gdzie trzech komicznie sprzeczających się devów przechodziło przez kolejne etapy projektowania tunelu czasoprzestrzennego, okazyjnie pytając o radę zgromadzonych widzów. Podobnie wyglądał panel, podczas którego na żywo i z „pomocą” widzów jeden z artystów przygotowywał projekt nowego statku. Pewne wyobrażenie o tej współpracy daje autentyczny dialog: -OK, to ile ma mieć dział? -OVER 9000! -Ta, i co jeszcze, może jakieś kolce? -TAAAK! -Boże, dobrze, że nie pracujecie w CCP.

 

warsztat_175km.JPG

 

Zgodnie z tradycją poprzednich edycji, poszczególne dni Fanfestu nie mogły nie kończyć się mniej formalnymi interakcjami fanów, hordy dziennikarzy i jeszcze liczniejszych pracowników CCP. I o ile czwartek przebiegł jeszcze w spokojnej atmosferze (odbył się m.in. charytatywny obiad i ślub widocznej powyżej pary, na którym mistrzem ceremonii okazał się sam CEO studia, Hilmar Petursson)...

 

slub_175km.JPG

 

...o tyle już piątkowy wieczór upłynął pod znakiem sprawiania kłopotów obsłudze chyba wszystkich możliwych barów w mieście. Sobotę, a tym samym cały fanfest, zakończyło kilkugodzinne „Party at the Top of the World”, podczas którego na scenie wystąpił m.in. złożony z członków CCP coverband  RöXöR oraz folk-metalowa kapela, Skalmöld.

 

skalmold_175km.JPG

 

I to by było na tyle. Kolejny raz CCP chce się spotkać z fanami podczas imprezy EVE Vegas, między 18 a 20 października. Czy ktoś z redakcji się tam wybierze, nie wiadomo. Tymczasem jednak – odmeldowuję się.


Redaktor
Monk
Wpisów66

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze