35
30.09.2013, 18:23Lektura na 3 minuty

[Biuletyn e-sportowy] World Championship Series ? sukcesy i porażki, czyli Koreańczycy podbijają świat

W zeszły czwartek polski gracz Starcraft 2, Nerchio, awansował do ćwierćfinałów europejskiego World Championship Series. To oznacza, że jest on jednym z ośmiu najlepszych graczy... no właśnie. Europy? Niekoniecznie, bo po drodze w obu fazach grupowych musiał walczyć z zawodnikami z Korei. By przejść dalej musi pokonać kolejnego znanego Azjatę – MMA.


P_aul

W kolejnych fazach grupowych Nerchio dwukrotnie zajmował drugie miejsce. Najpierw pokonał HasuObsa i Shuttle'a przechodząc za TitaNem. W kolejnej rundzie wyeliminował z dalszej gry ForGG i ShoWTimE'a oddając tylko serię Geniusowi. Poza tym ostatnim do ćwierćfinałów awansowali także TargA, Stardust, Vortix, MC, MMA i duckdeok. Aż pięciu Koreańczyków, nacji, która od dobrych dziesięciu lat jest zakochana w Starcrafcie i dominuje całą profesjonalną scenę. W samym turnieju było ich zresztą dużo więcej, nie wszyscy jednak dali radę przejść przez pierwszą fazę grupową. Ci, którzy weszli do drugiej, dotarli też do ćwierćfinałów, z wyjątkiem ForGG. Tym większy sukces naszego rodaka. W Europie zresztą problem nie jest nawet w połowie tak duży, jak w WSC NA. Tam ciężko znaleźć jakiegoś gracza ze Stanów czy Kanady, większość graczy to znani Azjaci.

Co właściwie Koreańczycy robią w innych regionach? Cóż, w starych dobrych czasach przed WCS powstała profesjonalna liga w Korei – GSL i jej absolutny szczyt, zrzeszający najlepszych zawodników świata (czytaj najlepszych Koreańczyków, choć rozgrywki były otwarte dla każdego), Code S. Potem Blizzard postanowił dopomóc innym regionom. Stworzył WCS EU i NA. Każda z trzech lig dostała równą liczbę miejsc premiujących do gry w Mistrzostwach Świata. Do tego rozgrywki ligowe prowadzone są online. W efekcie zawodnicy z Korei, którzy obijali się w dolnych połówkach Code S i górnych Code A (czyli pierwsza i druga liga) doszli do wniosku, że więcej ugrają z nieco wyższym pingiem w innych regionach.

Decyzja o dopuszczeniu graczy z Korei do rozgrywek w innych regionach wzbudziła zrozumiałe kontrowersje. Niby ktoś mógłby powiedzieć, że napływ „świeżej krwi” i nowe strategie mogą pomóc ożywić dany region i podnieść poziom lokalnych zawodników. Z drugiej jednak, gdy żaden z lokalnych zawodników nie jest w stanie dostać się do regularnych rozgrywek ligowych, cały ten argument traci sens. Z trzeciej, dlaczego zawodnicy wyraźnie lepsi mieliby mieć zakaz grania gdzieś na podstawie paszportu? A tym bardziej czemu średniacy mieliby dostawać miejsca w mistrzostwach świata, gdzie nie mieliby żadnych szans? Z czwartej, z perspektywy lokalnego kibica, lepiej oglądać zmagania „swoich”, niż drugiej ligi koreańskiej. Na każdy argument można znaleźć kontrargument i ciężko znaleźć dobre rozwiązanie.

Ostatnio kontrowersje wybuchły ze zdwojoną siłą, gdy Quantic Gaming ogłosił, że ich drużyna zgłoszona do amerykańskiego League Championship Series (odpowiednik WCS w League of Legends) będzie złożona z pięciu Koreańczyków. Póki co to tylko jeden zespół, ale fani słusznie obawiają się, że sytuacja z WCS może się powtórzyć. Problem z dominacją Korei przestaje być związany tylko ze Starcraftem 2, a zaczyna dotykać e-sportu jako całości. Pytanie, czy Riot i Blizzard planują jakoś ten problem rozwiązać. I jak to zrobić bez krzywdzenia samych graczy?

Jakie są wasze pomysły i przemyślenia?


Redaktor
P_aul
Wpisów14

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze