Ubisoft broni się przed wrogim przejęciem przez Vivendi i szuka pomocy w Kanadzie
Ubisoft obawia się, że francuski gigant dąży do wrogiego przejęcia ich firmy i poszukuje pieniędzy do obrony swoich udziałów.
Jak donosi "The Globe and Mail", Vivendi do tej pory zgromadziło 15% udziałów w Ubisofcie, lecz znaki na niebie i ziemi wskazują, że ma ochotę na więcej. Według analityków, pierwszym krokiem do tego miała być zgłoszona chęć przejęcia powiązanego z Ubi Gameloftu, za który zaproponowano niebagatelną kwotę 750 milionów dolarów.
Przedstawiciele Ubisoftu spotkali się w Toronto i Montrealu z potencjalnymi inwestorami, którzy byliby skłonni wzmocnić zaplecze finansowe firmy. Wybór miejsca nie jest przypadkowy, gdyż właśnie w Kanadzie umiejscowione są dwa wielkie studia deweloperskie w znacznej mierze odpowiedzialne między innymi za serie Assassin's Creed i Far Cry. Wprawdzie mało prawdopodobne, żeby po przejęciu groziło im zamknięcie, jednakże z pewnością Ubisoft straciłby wiele niezależności, co prędzej czy później odczułyby też kanadyjskie oddziały firmy.
Interesujące, że zbiegło się to w czasie z wizytą Justina Trudeau, kanadyjskiego premiera, który sprawdzał możliwości gogli VR akurat w studiu Ubisoftu w Montrealu, co dało pożywkę do plotek, że jednym z inwestorów jest rząd kraju z liściem klonu na fladze.
Niektórzy podjerzewają, że plany Vivendi wiążą się z niedawnym uniezależnieniem się od niego Activision-Blizzard i koniecznością powrotu na rynek gier.