28.04.2016, 15:49Lektura na 2 minuty

CD Projekt chce być jak Rockstar

Marcin Iwiński twierdzi, że zamiast na fali Wiedźmina rozpocząć dziesięć nowych projektów, chcą wzorem twórców GTA uderzać raz na kilka lat, ale za to konkretnie.


Cross

Mamy paranoję na punkcie zawodzenia ludzi. Nawet, gdy chodzi o proste ogłoszenie dla prasy, zawsze dumamy: co mamy powiedzieć? Jak powinniśmy to powiedzieć? Czy to uczciwe? Mamy firmowy test, którego używamy w najtrudniejszych sprawach: test "wyjaśniania tego tłumowi graczy". Powiedzmy, że musimy dokonać decyzji w kwestii zawarcia tego czy tamtego elementu w grze, a potem wyjaśnić, dlaczego postąpiliśmy tak, a nie inaczej. Jeśli przekonamy samych siebie, jeśli chodzi o lepsze marże zysku, nie jest to pewnie właściwy wybór. Chodzi o dostarczenie graczom wartości.   Skupiamy się, mamy wręcz obsesję na punkcie jakości... Jeśli dostajesz ósemki, nie osiągniesz poziomu sukcesu komercyjnego, jaki osiągniesz przy dziewiątkach. Średnia ocen recenzentów Wiedźmina 3 na Metacritic.com to 93, a średnia użytkowników to ponad 9. Niesamowite.


W ten sposób Marcin Iwiński, złotousty szef firmy tłumaczy, dlaczego zdecydował się na naśladowanie modelu wydawania gier kojarzonego z Valve, Blizzardem czy Bethesdą zamiast organizowania taśmy produkcyjnej wypluwającej z siebie co rok-dwa kolejny sequel. Wejście pomiędzy wspomniane nazwy w annały historii gier jest jego celem – Iwiński chce być szefem jednego z trzech najlepszych studiów na świecie, dlatego nie zdecydował się na rezygnację z niezależności i sprzedaż firmy zewnętrznym inwestorom. Chce, by jego studio było polskim Rockstarem, którego każda gra będzie gigantycznym wydarzeniem. Cóż, oby tylko w trakcie osiągania tego celu nauczyli się, jak ominąć problemów z niekończącym się crunchem, z którego Rockstar był w okolicach Red Dead Redemption wyjątkowo niesławny.


Redaktor
Cross
Wpisów2216

Obserwujących0

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze