G2A odpowiada na zarzuty o tworzeniu "czarnego rynku kluczy", wzywa tinyBuild do współpracy
Wczoraj szef tinyBuild oskarżył portal G2A.com o pośrednictwo w nielegalnym handlu kluczami wartymi 450 tysięcy dolarów. Dziś G2A pokazało sprawę ze swojej perspektywy, jednocześnie wzywając studio do dostarczenia listy podejrzanych kluczy w ciągu 3 dni.
Streszczenie artykułu Alexa Nichiporchika z tinyBuild mogliście przeczytać na naszym portalu wczoraj POD TYM ADRESEM. Dziś G2A wystosowało oświadczenie, w którym przedstawiło sprawę ze swojego punktu widzenia.
Według przedstawicieli platformy sprzedażowej, G2A nawiązało kontakt z tinyBuild już 22 marca tego roku, kiedy to na Twitterze firmy pojawiły się "niezweryfikowane informacje" i sfałszowaniu miliona egzemplarzy gry Punch Club. W korespondencji mailowej firma odpowiedziała tinyBuild na wszystkie pytania, jednocześnie przekazując developerom nieodpłatnie wszelkie potrzebne dane, włączając ilość sprzedanych kodów oraz ich wartość aukcji. G2A zaproponowała też "sprawdzenie bazy aukcji, w celu zweryfikowania, czy rzekomo skradzione kody, znajdują się na marketplace oraz znalezienia rozwiązania dla tej sprawy". Według wydanego dziś oświadczenia tinyBuild odrzuciło propozycję, żądając zamiast tego usunięcia aukcji z grami wydawcy oraz rekompensaty szkód oszacowanych przez wydawcę.
G2A zwróciło uwagę, że szacunek strat w wysokości 450 tysięcy "nie ma uzasadnienia w praktyce rynkowej" i opiera się o najwyższe dostępne ceny, podczas gdy obniżki gier tinyBuild sięgają nawet -85%. Firma przypomniała też, że "wspiera developerów, dostarczając im natychmiastowych narzędzi komunikacji oraz zaawansowanych narzędzi (‘czarna lista’ sprzedawców, identyfikacja sprzedawców oraz aukcji, procedury KYC – Know Your Customer, etc.) oraz bezpieczne i nagradzane międzynarodowymi nagrodami rozwiązanie G2A Pay". Wezwała też tinyBuild do wspólnej weryfikacji listy skradzionych kluczy i usunięcia ich z marketplace'a, sugerując, że chętnie przekaże opinii publicznej rezulaty takiego działania. Ostatnie zdanie dokumentu brzmi: "G2A wzywa tinyBuild do przekazania listy podejrzanych kluczy w ciągu 3 dni od ukazania się niniejszego oświadczenia".
Alex Nichiporchik jednak już odpowiedział portalowi Game Informer, że nie zamierza przystać na propozycję – szukanie pojedynczych kluczy jest dla niego jak szukanie igły w stogu siana i zajęłoby mu horrendalną ilość czasu, a wyłączanie ich masowo skrzywdziłoby też uczciwych kupców. Jego wizja ugody opierałaby się na daniu mu możliwości wyznaczania ceny minimalnej gry, na co nie liczy, wiedząc, że dla G2A jako biznesu byłoby to strzałem w stopę. Zasugerował też nielegalne praktyki samym przedstawicielom firmy: "Wszyscy znają ich reputację, więc dlaczego ktoś miałby dawać im listę kluczy do tak zwanej weryfikacji? Pewnie sprzedaliby te klucze i zarobili na nich jeszcze więcej".
Wysłaliśmy do G2A prośbę o komentarz na temat odpowiedzi i oskarżeń szefa tinyBuild.