G2A kontra Reddit: AMA firmy kończy się porażką
Jeden z użytkowników oskarża firmę o bana za wskazanie dziur w bezpieczeństwie, reszta użytkowników wpada w furię, firma odpowiada na zarzuty.
G2A opublikowało na popularnym portalu Reddit.com własne Ask Me Anything, czyli swego rodzaju internetowy panel, w którym użytkownicy mogą zadać interesującej osobie dowolne pytania poprzez sekcję komentarzy. Był to odważny ruch – w końcu G2A nie cieszy się na Reddicie popularnością i regularnie jest tam obrzucane wyzwiskami. Nic więc dziwnego, że gdy firma próbowała wytłumaczyć zasady swojej działalności, została tradycyjnie zalana oskarżeniami o szkodzenie branży i złodziejstwo, a wszystkie komentarze pracowników polskiej platformy były bezlitośnie minusowane. G2A wydawało się na to w miarę przygotowane i cierpliwie odpowiadało na wszystkie zarzuty – aż do momentu, w którym użytkownik Toradoki oskarżył Polaków o dziury w bezpieczeństwie.
W skrócie: Toradoki poparł swoje słowa, wystawiając na sprzedaż jako zaufany użytkownik serwisu fałszywy klucz, który szybko doczekał się statusu "potwierdzonego". W odpowiedzi został poinformowany, że odtąd "jego konto będzie poddawane bardziej surowej weryfikacji". Pracownicy G2A nie wyjaśnili, co to oznacza, ale użytkownik szybko napisał, że zablokowano mu możliwość wypłacania pieniędzy oraz zakupu gier, a następnie zawieszono go zupełnie w ramach "wewnętrznej sprawy firmy" (cytat z pomocy technicznej). Wyglądało to tak, jakby został zbanowany za wskazanie dziury w bezpieczeństwie. Oczywiście rozpętało się piekło, które pochłonęło nie tylko cały Reddit, ale rozprzestrzeniło się też na wielkie serwisy branżowe pokroju Kotaku.
W odpowiedzi G2A wystosowało oświadczenie, w którym przedstawiło własną wersję historii. Według firmy Toradoki był zweryfikowanym użytkownikiem mającym na koncie setki przeprowadzonych transakcji, z których ponad 99% okazało się udane. G2A poznało w trakcie procesu weryfikacji jego dane, przyznało mu ze względu na historię transakcji wysoką ocenę zaufania i tylko dlatego pozwoliło mu automatycznie na sprzedaż fałszywego klucza. Gdyby jednak ktoś go kupił i zareklamował transakcję, doczekałby się zwrotu pieniędzy, a sprzedawca zostałby ukarany po wykryciu wykroczenia. Co zresztą się stało – G2A broni swojej decyzji o banie dla Toradokiego, twierdząc, że musi ponieść konsekwencje za złamanie regulaminu serwisu (jednocześnie zaznaczając, że w ciągu 14 dni odzyska legalnie zarobione pieniądze).
Obecnie po sieci krążą obie powyższe wersje wydarzeń. A zważywszy na to, że celem całego AMA było nawiązanie komunikacji między społecznością Reddita a G2A, można śmiało nazwać je fiaskiem.