Koniec sporu Johna Carmacka z firmą ZeniMax
Twórca Dooma i Quake'a walczył o gigantyczną sumę pieniędzy.
W marcu zeszłego roku informowaliśmy o tym, że John Carmack domaga się od ZeniMax Media wypłacenia 22,5 mln dolarów. Taka kwota powinna wpłynąć na konto emerytowanego projektanta gier wideo już w momencie przejęcia studia id Software przez wspomnianą spółkę medialną, a zatem ponad dziewięć lat temu.
Obie strony sądowej batalii wreszcie doszły do porozumienia. Wprawdzie nie znamy kwoty przelewu, aczkolwiek obecny szef ds. technologii w firmie Oculus VR poinformował za pośrednictwem Twittera, że spółka-matka Bethesdy „wywiązała się ze swoich zobowiązań”. Zarówno ZeniMax, jak i Carmack nie zamierza przedstawiać dalszych roszczeń.
My personal legal disputes are over -- Zenimax has fully satisfied their obligations to me from the purchase of Id Software, and we have released all claims against each other. (The appeal for Oculus still goes forward)
— John Carmack (@ID_AA_Carmack) October 11, 2018
Warto jednak pamiętać, że spór prawny między ZeniMaksem a Oculusem/Facebookiem nadal pozostaje nierozstrzygnięty. Pozwolę sobie przypomnieć, że producent gogli wirtualnej rzeczywistości jest posądzany o bezprawne wykorzystanie technologii, którą Carmack opracowywał jeszcze w poprzednim miejscu pracy. ZeniMax domagało się zadośćuczynienia w wysokości 2 miliardów dolarów. Według pierwszego wyroku w tej sprawie pokrzywdzona spółka miała otrzymać jedną czwartą tej sumy. Miała, albowiem pod koniec czerwca tego roku – po apelacji Oculusa – sąd rejonowy w Dallas zmniejszył zasądzoną kwotę o połowę. I tak złamanie klauzuli poufności zostało „wycenione” na 200 mln dolarów, zaś naruszenie praw autorskich będzie kosztować lidera segmentu VR kolejne 50 mln dolarów. Jednocześnie sędzia Ed Kinkeade odrzucił wniosek ZeniMaksu o wprowadzenie zakazu sprzedaży gogli marki Oculus.
Oculus VR ostatecznie złożyło kolejną apelację, prawdopodobnie mając nadzieję, że kwota zasądzonego odszkodowania zostanie ponownie zmniejszona. Firma nadal uważa, że skopiowanie zaledwie siedmiu linijek kodu źródłowego nie stanowi „znaczącego” (biorąc pod uwagę fakt, iż jako dowód w sprawie przedstawiono ponad 40 miliardów linii kodu) naruszenia praw autorskich.
Niegdyś byłem ekspertem od klasycznych przygodówek, zaś obecnie jestem nieuleczalnym łasuchem i nieprzyzwoicie zatwardziałym fanem angielskiego futbolu. Zaczynałem z poziomu wiernego czytelnika CD-Action, pisałem w kilku miejscach. Aktualnie spełniam swoje marzenia.