Watch Dogs: Legion – Nieodwracalna śmierć bohaterów będzie opcją, nie pewnikiem
Ulga czy zawód?
Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów nowego Watch Dogs jest brak ściśle określonego głównego bohatera. Tym razem poprowadzicie całą grupę, a każdy z jej członków będzie posiadał własną historię, motywacje i umiejętności. W szeregi DedSec mogą się zaciągnąć zarówno hakerzy jak i specjaliści od walki i infiltracji. Gołowąsy z „dwójki” zyskały sobie liczne grono przeciwników, więc teraz będzie okazja wykazać, że stary człowiek wciąż może. Zaprezentowany na E3 filmik z rozgrywką udowadniaja, że widok leciwej babinki powalającej uzbrojonych po zęby byczków będzie tutaj czymś względnie normalnym. Choć nabór nowych rekrutów jest istotną częścią gry, utrata doświadczonych weteranów z pewnością będzie bolesna, a z uwagi na zapowiadany od początku system permanentnej śmierci, wydawała się też nieodzowna.
Szczęśliwe, jeśli nie przepadacie za podobnymi rozwiązaniami, będziecie mieli wyjście awaryjne. Clint Hocking z Ubisoftu w rozmowie z portalem Gamingbolt poinformował, że tzw. permadeath będzie opcjonalny. Po tym jak prowadzony przez was bohater pierwszy raz padnie w boju, otrzymacie wybór: poddać się bądź walczyć dalej. Jeśli wywiesicie białą flagę, heros trafi do więzienia, z którego będzie go można później odbić. Ryzykanci mogą ponownie chwycić za broń, ale jeśli drugi raz wylądują na glebie, tym razem już nie wstaną.
A co jeśli zgon zdarzy się w trakcie misji fabularnej? Hocking twierdzi, że zabawa potoczy się dalej:
Z uwagi na to, że każda misja, każda linia dialogowa i każdy filmik zostały stworzone tak, by brać pod uwagę każdą możliwą postać, strata jednego z bohaterów oznacza, że pozostali członkowie drużyny będą po prostu musieli zacząć tam, gdzie skończyli, a fabuła potoczy się dalej.
Innymi słowy: po zgonie dowolnej postaci stracimy „tylko” zgromadzone przez nią talenty i zdolności oraz nie ukończymy przypisanego jej unikalnego wątku pobocznego. Całą resztę będzie można spokojnie kontynuować. O tym jak to wszystko będzie działało w rzeczywistości, przekonamy się 6 marca przyszłego roku.
Czytaj dalej
Jestem wielbicielem turówek i wszelkiej maści erpegów: zarówno klasycznych, jak i współczesnych. Do tego zdeklarowanym zwolennikiem tytułów dla jednego gracza, przy czym od tej zasady istnieje jeden poważny wyjątek – World of Warcraft. W Azeroth przesiedziałem więcej godzin, niż chciałbym przyznać, raz ciesząc się każdą chwilą, kiedy indziej zrzędząc na czym świat stoi. Nie wyobrażam sobie dnia bez książki (niemal zawsze fantastyki), za to spokojnie obyłbym się bez kina i seriali. Z CDA związany jestem od 2011 roku.