Apple pozywa Epica za złamanie umowy i straty wizerunkowe
„Epic przedstawia się jako współczesny korporacyjny Robin Hood, a w rzeczywistości jest wielomiliardowym przedsiębiorstwem, które po prostu nie chce nic płacić za ogromne korzyści, jakie czerpie z App Store'a”.
Starcia tytanów ciąg dalszy. Wpierw Epic wypowiedział wojnę Apple i Google*, umożliwiając graczom płatności z poziomu Fortnite'a z pominięciem udziału wspomnianych spółek. W odpowiedzi obie firmy usunęły grę ze swoich sklepów. Wtedy z kolei studio pozwało gigantów, oskarżając ich o praktyki monopolistyczne. To był tylko początek konfliktu, ponieważ Apple zagroziło wtedy zablokowaniem dostępu do narzędzi developerskich, potrzebnych chociażby do dalszej aktualizacji Unreal Engine'u. Sąd ostatecznie uniemożliwił takie działanie, ale zastrzegł przy tym, iż firma mogło się legalnie pozbyć Fortnite'a z App Store'a.
Epic kontynuował jednak natarcie, prosząc sąd o ochronę przed odwetem ze strony Apple. Spółka postanowiła więc wystosować kontruderzenie i złożyła pozew przeciwko Epicowi. W dokumencie możemy przeczytać:
Pozew firmy Epic to nic innego jak zwykły spór o pieniądze. Chociaż Epic przedstawia się jako współczesny korporacyjny Robin Hood, w rzeczywistości jest wielomiliardowym przedsiębiorstwem, które po prostu nie chce nic płacić za ogromne korzyści, jakie czerpie z App Store'a. Żądania firmy Epic dotyczące specjalnego traktowania i okrzyki o „odwecie” nie mogą być pogodzone z rażącym naruszeniem umowy i jej własnymi praktykami biznesowymi, ponieważ zarabia ona miliardy, pobierając prowizje od sprzedaży twórców gier i życząc sobie od konsumentów do nawet 99,99 dolarów za pakiety „V-Dolców”.
Dalej Apple kontynuuje, że do czerwca tego roku Epicowi warunki podpisanej umowy nie przeszkadzały. Spółka określiła także aktualizację Fortnite'a pozwalającą na bezpośrednie płatności użytkownikom mianem konia trojańskiego (raczej w tradycyjnym znaczeniu, choć skojarzenia z wirusem na pewno uniknąć się nie da).
Firma zauważa również, że cała akcja #FreeFortnite została drobiazgowo przygotowana wcześniej, a całe zamieszanie to efekt wyrachowania Epica.
Rażące lekceważenie zobowiązań umowy i inne wykroczenia firmy Epic wyrządziły firmie Apple znaczną szkodę. Zgodnie z informacjami Epic zarobił miliony dolarów na zakupach w aplikacjach dzięki mechanizmowi nieautoryzowanych zakupów zewnętrznych, tym sposobem kierując na siebie prowizje, które Apple miał prawo uzyskać na mocy umowy licencyjnej. To jest kradzież, bez dyskusji. Oprócz pozbawienia prowizji działania Epica spowodowały, że Apple poniosło uszczerbek na reputacji i straty wizerunkuowe wśród konsumentów, którzy polegają na Apple w zakresie oferowania aplikacji do pobrania (takich jak Fortnite) z zachowaniem wszelkiego bezpieczeństwa, ochrony i dbania o prywatność, jakich oczekują od Apple. Pozostawione bez kontroli postępowanie Epic zagraża istnieniu ekosystemu iOS i jego ogromnej wartości dla konsumentów. Apple ma prawo do zadośćuczynienia za naruszenia przez Epic jej zobowiązań umowy oraz inne nieuczciwe i niedozwolone zachowanie.
Apple domaga się unieważnienia pozwu Epica i wynagrodzenia szkód, jakie poniosło.
*Google zresztą również toczy batalię sądową ze studiem, ale stara się odciąć jednocześnie od sprawy Apple. Jak argumentują prawnicy firmy, różnica między iOS-em i Androidem jest elementarna, ponieważ na tym pierwszym można instalować oprogramowanie pochodzące jedynie z oficjalnego sklepu, na tym drugim zaś z dowolnego źródła.
Czytelnik CD-Action od prawie 25 lat, redaktor od 2018. Kocham Soulsy i zrobię wszystko, by inni też je pokochali. Szef działów zapowiedzi i recenzji.