Hyrule Warriors: Age of Calamity – Fani Zeldy powinni być zadowoleni... chyba że przyszli tu dla fabuły [RECENZJE]
Nie samą nową generacją człowiek żyje!
2020 był dla Switcha może nieco chudszy, niż by nam się to marzyło, ale i tak na brak gier raczej narzekać nie powinniśmy. Obok sympatycznego Paper Mario, hitowego Animal Crossing czy kolekcji trójwymiarowych klasyków z Mario (mowa tu tylko o exclusive'ach) na jeden z ważniejszych tytułów konsoli Nintendo w tym roku wyrosło Hyrule Warriors: Age of Calamity.
Pierwsza część tego wyjątkowego połączenia świata Zeldy i serii Dynasty Warriors świata nie zawojowała, ale dla fanów gatunku (czyli gry akcji, w której kładziemy trupem setki wrogów w ciągu jednej bitwy) była całkiem przyjemną przygodą. Przy okazji sequela zainteresowanie było już o wiele większe, ponieważ Age of Calamity przedstawia wydarzenia sprzed ukochanego przez graczy Breath of the Wild, zachowując przy tym jego styl graficzny. Do tego nad projektem czuwał sam Eiji Aonuma – cóż mogło pójść nie tak?
Dobra, parę rzeczy by się znalazło, a dobrze odzwierciedlają to recenzje. Hyrule Warriors: Age of Calamity na podstawie 58 (!) ocen uzyskało średnią 79/100. Świetnie więc nie jest, ale rąk nie ma też co załamywać.
A oto i garść wybranych not:
Poniżej znajdziecie kilka opinii.
IGN (9/10) docenia właściwie wszystkie elementy gry:
Hyrule Warriors: Age of Calamity daje okazje do przyjemnego powrotu do świata, w którym przeżyłem setki godzin. Niezwykle zróżnicowana lista postaci, solidna mechanika walki, dającą radość system postępu i sprytne zaadaptowanie wizji Hyrule znanej z Breath of the Wild sprawiają, że w tytuł ten gra się i poznaje się go z radością. Chociaż nie wykorzystano pewnych możliwości charakteryzacji, Age of Calamity wciąż pozostaje świetne od początku do końca.
EGM (4/5) docenia połączenie obu serii:
Hyrule Warriors: Age of Calamity w genialny sposób przekłada świat, styl i rozgrywkę The Legend of Zelda: Breath of the Wild na formułę Dynasty Warriors. Fani obu serii będą niezwykle zadowoleni z tego, jak zostały tutaj przerobione na nowo. Ale jeśli spodziewaliście się bezpośredniego prequela, który naprawdę wydobędzie obraz tragedii wojny z Calamity Ganon, zamiast polegać na wymęczonych tropach (takich jak podróż w czasie), możecie być nieco rozczarowani.
GAMINGbible (7/10) dostrzega wady produkcji, ale w niczym nie przeszkadza mu to w porównywaniu tytułu do Ocarina of Time.
Chociaż nie jest idealne, Hyrule Warriors: Age of Calamity udowadnia swoją wartość, prezentując jedną z najbardziej pełnych rozmachu opowieści, w których kiedykolwiek wystąpił księżniczka Zelda. W tej grze obecna jest magia, przypominająca Ocarina of Time, i to jest coś, za co warto ją kochać. Stosunkowo uproszczona rozgrywka może zepsuć ogólne wrażenie, ale nie powstrzyma mnie to od ponownego przejścia.
GameSpot (6/10) przede wszystkim krytykuje fabułę:
Dziwnie myśleć o nieudolnej historii w grze z Zeldą, która pozostawia mnie z tak letnim stosunkiem do niej – nawet jeśli to tylko spin-off. Ale mierzenie się z tym wyzwaniem jest ciężarem, z którym musi radzić sobie prequel The Legend of Zelda: Breath of the Wild. Głównym powodem, dla którego zanurzyłem się w Age of Calamity, jest moja miłość do tego świata i jego historii. [...] Ale mój problem z Age of Calamity nie polega na tym, że gra nie sprostała temu wyzwaniu. Ona nawet nie spróbowała mu sprostać. Nie miała odwagi, by zabrać się za te sprawy.
Hyrule Warriors: Age of Calamity trafi na Nintendo Switcha 20 listopada.
Czytelnik CD-Action od prawie 25 lat, redaktor od 2018. Kocham Soulsy i zrobię wszystko, by inni też je pokochali. Szef działów zapowiedzi i recenzji.