Asasyni walczący z Ku Klux Klanem? Ubisoft podobno skasował „zbyt polityczny” projekt w świecie Assassin’s Creed

Assassin’s Creed finalnie został przekazany w ręce nowoutworzonej spółki Ubisoftu i Tencentu, nazwanej Vantage Studios. W tym samym czasie seria randkuje z Arabią Saudyjską, kiedy ukazuje się darmowy dodatek do Assassin’s Creed Mirage, zapewniający kilka godzin nowej zawartości fabularnej. Przyszłość serii jest nam doskonale znana: najpierw wsparcie Shadows, potem Assassin’s Creed Hexe, o którym nie wiemy na razie nic ponad to, że główna bohaterka będzie mogła rzucać uroki. O całej, opisanej już mniej więcej drodze ewolucji serii pisałem w maju, natomiast teraz wyszło na jaw, że Asasyni mogli wzbogacić się o jeszcze jedną grę, tym razem wyjątkowo kontrowersyjną.
Jak donosi Stephen Totilo, reporter, którego wiarygodność potwierdza wieloletnia obecność w branży, Ubisoft miał pomysł na jeszcze jednego Assassin’s Creeda, tym razem osadzonego w stosunkowo niedalekiej przeszłości. Tytuł, podobnie jak „trójka”, zabierałby nas do Ameryki Północnej, ale w nieco bliższe nam czasy zakończenia wojny secesyjnej i czasu rekonstrukcji, która nastąpiła po wygaszeniu konfliktu. Wcielalibyśmy się w czarnoskórego mężczyznę, najpierw niewolnika, a następnie wolnego człowieka, chcącego rozpocząć nowe życie na zachodzie. Po zrekrutowaniu przez zakon protagonista wróciłby jednak na południe, by walczyć o sprawiedliwość m.in. z powstającym i gwałtownie rosnącym w siłę Ku Klux Klanem.
Sam pomysł można oceniać różnie, aczkolwiek z punktu widzenia samej konstrukcji serii Assassin’s Creed, to ta wersja rzeczywistości jest papierem przyjmującym wszystko. Każde wydarzenie w historii świata i dowolny okres historyczny można przerobić tak, by pasował do nieustającego konfliktu pomiędzy Asasynami a Templariuszami. Mimo tego Ubisoft zdecydował się dać czerwone światło temu konkretnemu projektowi z dwóch przyczyn. Pierwszą miała być reakcja graczy na ujawnienie Yasuke jako jednego z bohaterów Assassin’s Creed Shadows, a drugą sytuacja polityczna w Stanach Zjednoczonych, sprzyjająca ciągłym napięciom. Totilo przytacza słowa swojego zaznajomionego z grą źródła:
To było zbyt polityczne dla zbyt niestabilnego kraju.
Źródło Stephena Totilo
Asasyni zawsze będą polityczni, czy tego chcemy, czy nie – to wynika z podwalin serii, która przecież od początku bawiła się motywami antagonistów, okazjonalnie prześlizgując się po motywach religijnych czy popularnych teoriach spiskowych. Wraz z rozmyciem głównej osi fabularnej i zmarginalizowaniem wątku teraźniejszego, te elementy zaczęły grać coraz mniejszą rolę w serii, ale nieustannie były jej częścią.
Seria ma na swoim koncie epizod z wątkiem niewolniczym z Assassin’s Creed Freedom Cry i chociaż ta produkcja, szczególnie na tle Black Flaga wypadała bardzo średnio, to udało jej się poruszyć trudne i kontrowersyjne tematy w sposób, który nie wzbudził ogólnoświatowych kontrowersji. Za to kasowanie gry z uwagi na ewentualny negatywny odzew ze strony rasistów chyba nie do końca jest tym obliczem branży, które powinniśmy aktywnie wspierać.
Ubisoft pytany o komentarz odnośnie do całej sprawy po prostu milczy.
Czytaj dalej
-
„AI nie rozwiąże problemów tej branży”. Dyrektor wydawniczy Larian Studios krytykuje...
-
48% graczy to kobiety, a gaming mobilny triumfuje nad konsolowym czy pecetowym. Nowy...
-
EA kpi z fanów Dead Space’a. Isaac Clarke powrócił w grze...
-
Fallout Day 2025 nadchodzi. Bethesda zaprasza na specjalną transmisję z okazji...