Call of Duty: Vanguard – Activision przeprasza za plagiat
Pod koniec lipca autor grafiki koncepcyjnej przedstawiającej morderczego psiaka w mundurze i z karabinem zaczął nagłaśniać swoje obawy, że jego dzieło mogło zostać skradzione na rzecz zrobienia z niego skórki w grze.
Cóż, wyszło na to, że znalazca zaginionego psa z Art Station w końcu zwrócił zgubę prawowitemu, zatroskanemu właścicielowi. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że cała sprawa wyszła właśnie z winy znalazcy, albo raczej w tym przypadku: plagiatora. Mowa tutaj oczywiście o Activision we współpracy z Raven Software i nowym, nigdy-już-nie-nadchodzącym skinie do Call of Duty: Vanguard i Warzone.

Tyle dobrego, że Activision poszło po rozum do głowy i kiedy sprawa się wydała (zaskoczony-pikachu.jpg), to usunęli Lojalnego Samoyeda z gry i przeprosili za „potknięcie”. Pisał o tym również Polygon.
Szanujemy kreatywność i tworzenie treści. Uwielbiamy Lojalnego Samoyeda, ale niestety popełniliśmy błąd i usunęliśmy te obrazy z gry. Przepraszamy za pomyłkę.
Nie wszystko jest jednak tak kolorowe, jak może się wydawać (o ile w ogóle może przy takiej sprawie). Sail Lin napisał na Twitterze, że faktycznie doczekał się przeprosin, ale były powierzchowne i pokazywały, że choć developerzy popełnili ogromny błąd, tak nawet nie chciało im się należycie zająć sytuacją, co tylko jeszcze bardziej go rozczarowało. W końcu pomimo bycia artystą, jest również fanem strzelanek od Activision.
Czytaj dalej
-
1Szukacie czegoś do ogrania ze znajomymi? Kooperacyjna przygodówka za darmo w Epic Games Storze
-
5Doskonały, detektywistyczny erpeg za darmo w Epic Games Storze
-
1007 First Light opóźnione. Twórcy dają sobie dodatkowe 2 miesiące
-
4Gothic 2: Kroniki Myrtany z premierą w przyszłym roku i nowym trailerem

Gdyby było odwrotnie, Acti wytoczyłoby mu pozew, po którym gość musiałby sprzedać nie tylko swoją nerkę, ale organy wewnętrzne pozostałych członków rodziny również. A tak – lakoniczne „sorry”, bo co nam gościu zrobisz? Ciesz się, że w ogóle zauważyliśmy twój problem. Dział PR Acti w tym przypadku sięgnął dna.