Cyberpunk 2077: Phantom Liberty zapowiada poważne zmiany i nowości w grze
Od dawna wiedzieliśmy, że Cyberpunk 2077: Phantom Liberty będzie jedną z głównych atrakcji wieczora otwierającego Gamescom 2023. Nowy zwiastun skupiał się na zmianach i nowościach, jakie przyniesie nie tylko dodatek, lecz także darmowy patch do podstawowej wersji dzieła CD Projektu Red. Czekać na nas będzie m.in. nowe uzbrojenie, przemodelowany system wszczepów i umiejętności, osobne drzewko związane z Relikiem, kolejne pojazdy i walka na szosach, a także prawdopodobnie największa atrakcja: zupełnie nowy system pościgów policyjnych, które mogą się zakończyć bolesną interwencją Max-Tacu.
Przypominam, że Cyberpunk 2077: Phantom Liberty ukaże się 26 września na pecetach oraz konsolach PlayStation 5 i Xbox Series X/S. Na czwartek zaplanowano specjalny pokaz, podczas którego poznamy zapewne więcej szczegółów. W międzyczasie możecie też zapoznać się z pierwszymi wrażeniami b-side’a z ogrywania Widma Wolności.
Czytaj dalej
75 odpowiedzi do “Cyberpunk 2077: Phantom Liberty zapowiada poważne zmiany i nowości w grze”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Uff, nareszcie jakieś konkrety, bo jak jestem fanbojem Cp2077 to brak jakichkolwiek pokazanych konkretów trochę bolał i niepokoił, zwłaszcza kiedy cała masa osób z branży nie potrafiła dać wyraźnego porównania. A sama nowa zawartość vs to co jest obecnie w grze prezentuje się bardzo ładnie. Ciekawy czy będzie EXP za walki z policją, czy cały czas w świecie cyberpunkowym nielegalne działania nie będą nagradzane 🙂 + jest i legendarna katana
Katany były przecież w podstawowej wersji?
Zapewne chodziło o sławetną Thermal Katanę, która była zaprezentowana w zapowiedziach podstawki a ostatecznie nie trafiła do gry (a przynajmniej nie z tym rozgrzanym do czerwoności ostrzem).
Chodziło właśnie o termalną, która często pojawiała się w materiałach promocyjnych
Ciekawe czy będzie jakiś autopilot, bo co z tego że możesz strzelać uciekając autem, jak po chwili nieuwagi lądujesz na ścianie.
To nie tylko problem CP2077, ale wielu różnych gier: mamy teraz rok 2023, mamy w realu Teslę (z autopilotem), mamy to i tamto.
A w niektórych grach, osadzonych w (bliskiej) przyszłości jakiś regres – nie ma autopilotów, nie ma nawet nawigacji samochodowej, w grze nie ma Google Maps ani Żabek 😉
Jak na razie pokazali jedynie strzelanie bronią zamontowana w pojeździe, można więc łatwo wywnioskować, że bedzie się celować poprzez ustawienie auta, albo w drobnym zakresie naprost. Hakowanie wyglada inaczej, ale ono ma spowolnienie czasu.
Potwierdzone info – celowanie z karabinu zamontowanego w pojeździe odbywa się przez ustawienie pojazdu „nosem” do przeciwnika. Nie wiem jak będzie z wyrzutniami rakiet (bo takie chyba też będą). Wedle relacji osób, które grały w dodatek podczas Warszawskiego eventu w ramach Phantom Liberty Tour strzelanie w elementy otoczenia przestawia już śmietniki i latarnie, w przeciwieństwie do tego jak to wyglądało w wersji, w którą mieli okazję zagrać Państwo Redaktorstwo z CD-Action.
Edit. Z tym celowaniem to nie takie proste, na dzisiejszym streamie widziałem coś w rodzaju auto-aima.
Może w końcu zagram.
Piękny materiał. Ciekawe, ile z tego to fragmenty faktycznego gameplayu, a ile to znowu nieinteraktywna cutscenka.
Wygląda na legitny gameplay – mało w tym trailerze potencjału dla reżyserowanych interaktywnych cutscenek.
Dla mnie CDPR ma śmieciowy „rajting”. A byłem fanboyem. Zmieniłem zdanie. PR CDPR ciężko zapracował na taką opinię.
To co robi CDPR w literaturze nazywałoby się „autoplagiatem”. Napisać fajną powieść. Przepisać ją na nowo dodając ze dwa rozdziały. Skoro wcześniej to był bestseller, to teraz też będzie, nieprawdaż?
Acha, tym razem to nie kamerdyner zabił, ale kucharka. Przecież musi być jakieś odświeżenie, element nowości. Inwestorzy to lubią.
Ludzie to kupują, czyli się podoba, czyli po co wymyślać koło na nowo? I potem, kilka lat później, Call of Assassin 17.
Ależ oczywiście. Autoplagiat jako taki nie jest przestępstwem. Ale trochę ośmiesza twórcę. Pokazuje uwiąd. A czasami nawet sugeruje że prawdziwym autorem pierwotnego dzieła był kto inny.
W CP2077 jest mnóstwo niewykorzystanych lokacji. I aż się prosi o multiplayer. Gracze chcą TPP. Zamiast tego pełna koncentracja na efektach refleksów na wodzie – których po prostu nawet w realu się nie zauważa. Patrz prawo Conway’a.
Nie chcę być nieuprzejmy wobec CDPR, ale dlaczego CDPR bezwarunkowo podnosi wymagania sprzętowe ponad akceptowalny przez wszystkich poziom?
Ok, CDPR ma prawo tworzyć NOWE gry. CDPR jest w porządku także wtedy gdy oferuje MOŻLIWOŚĆ upgrade starszych produkcji, dając tym którzy tego chcą coś więcej.
Ale tym razem CDPR szantażuje ludzi tym że jeżeli nie kupią nowego komputera to gra którą kupili przestanie działać. Czyli de facto uniemożliwi granie. Bo upgrade będzie wprowadzany siłowo nawet na tych komputerach które nie spełniają „nowych wymagań minimalnych”.
To nie jest akceptowalne.
Oczywiście być może nie każdy musi kupić cały nowy komputer. Może wystarczyłoby to czy owo wymienić. Na przykład nową kartę grafiki czy dysk. To jednak nie zmienia istoty rzeczy, a tylko może nieco obniżyć koszty. Nadal mamy wymuszenie, bulling jak mawiają amerykanie, dyktowanie z pozycji siły.
No chyba że razem z upgrade CP2077 firma CDPR będzie za darmo rozdawała nowe komputery wszystkim graczom. Ale jak na razie takiej informacji nie ma.
Na forum CD-Projektu i na Cyberpunkowym Discordzie można wyczytać z wiadomości z samego źródła, będących reakcją na histerię związaną z wymaganiami sprzętowymi, że niemal każdy, kto do tej pory był w stanie odpalić Cyberpunka, będzie też w stanie odpalić i grać w niego po aktualizacjach, nawet jeśli jego sprzęt mieści się poniżej minimalnych wymagań.
„…ponad akceptowalny przez wszystkich poziom” – o jakich „wszystkich” mowa? I nie wiem, czy podane w minimalnych wymaganiach Ryzen 1600x, i7 6700 i GTX1060 to poziom z kosmosu.
Co nie zmienia faktu, że gdyby nagle Cyberek przestał się na moim kompie odpalać, to trochę by mnie szlag trafił, ale sianie paniki zanim w ogóle aktualizacja się ukaże jest trochę niepotrzebne.
O jakich wszystkich? Janku, ja ci o kwantylifikatorach i logice formalnej wykładu nie będę robił… bo i po co? Czego nie rozumiesz w słowie „wszystkich”?
Co do wymagań: jest tam o dyskach SSD? Jest. Czy ja mam dysk SSD? Mam. Czy wszyscy mają dyski SSD? Nie!
Właściwym rozwiązaniem konfliktu nie jest wciskanie kitu że „niemal każdy”. Czyli że jednak nie wszyscy.
Właściwym rozwiązaniem jest aby gracze którzy kupili (ze Steam/GOG itp.) grę CP2077 mogli sami decydować czy chcą grać w obecną wersję – czy też zrobić upgrade.
Nie udawaj głupka, bo nim nie jesteś. Danie checkboxa to nie jest jakiś wysiłek ponad miarę. Podobnie jak zapytanie się czy ktoś woli kawę czy herbatę. To zwykła uprzejmość wobec graczy.
I jeszcze mały myk. Ja nie muszę grać w CP2077.
Ale CDPR musi robić i sprzedawać gry – bo jak będzie miało z tym kłopoty – to po prostu dołączy do mnooostwa firm które odeszły w niebyt. Tak, podzieli los różnych stoczni, kopalni, zakładów produkcji różnej. Pracownicy stracą pracę, kooperanci stracą kooperację, a CEO będzie mógł wspominać że był CEO.
Więc lepiej żeby była opcja. Taka jak w Wiedźminie. Możliwość grania nadal w stary CP2077. A nowy silnik tylko dla tych którzy lubią ryzykować, albo po prostu chcą tego DLC.
A i jeszcze mały myk.
Co to jest wiarygodność? Jak buduje się zaufanie?
CDPR już raz okazała się niewiarygodną firmą – gdy zapodała że „gra chodzi nadspodziewanie dobrze na konsolach”.
Dlatego właśnie nie wierzę na kredyt w jakiekolwiek zapewnienia ze strony CDPR.
Jeszcze o panice i histerii. Skoro to poruszyłeś.
Czy uznanie CDPR za mało wiarygodną firmę jest paniką czy histerią? Czy uznanie że nie ma sensu inwestowania pieniędzy w ich biznes jest paniką czy histerią?
A może paniką jest wymaganie aby CDPR działał zgodnie z prawem?
A może histerią jest chęć aby PR CDPR szanował graczy i jednoznacznie zadeklarował że upgrade będzie opcjonalny, czyli konieczny tylko dla tych co chcą tego Fantom Liberty?
O dżizas, co za tyrada, ale się uśmiałem 😀 Sławku, wyjdź na zewnątrz, przewietrz się, pooddychaj świeżym powietrzem, ciesz się słońcem, albo zluzuj majty, bo chyba za bardzo cisną 😛
No to fajnie że się sfaj… że się uśmiałeś.
A teraz może coś rzeczowego? Coś nie ad personam, tylko np. dlaczego CDPR kłamało o wydajności CP2077 na konsolach? Albo dlaczego nie wydało Fantom Liberty jako odrębnej gry (co mogłoby dać większe zyski), czyli dlaczego działa wbrew interesom akcjonariuszy?
Nie, Sławku, daruj, ale nie będziemy dyskutować, bo po tym steku bzdur, które napisałeś, to można uznać, że albo jesteś frustratem, albo trollem – i w obu przypadkach dyskusja z tobą byłaby bezsensowna 😛 Mógłbym to porozkładać na czynniki pierwsze i poodnosić się do każdej bzdury, ale szkoda zachodu i nie będę ci robił publiki. A hejtowanie Cyberpunka już wyszło z mody, więc zapewne nie znajdziesz tutaj afirmacji. Jak mówiłem – idź się lepiej przewietrz, póki ładna pogoda 😀
– „Ale tym razem CDPR szantażuje ludzi tym że jeżeli nie kupią nowego komputera to gra którą kupili przestanie działać.”
Bzdura wyssana z palca, jak nie podaj dowody. Konkrety.
– Czy wszyscy mają dyski SSD? Nie!
„It’s important to highlight that it doesn’t mean the game will stop working on the previous minimum requirements. However, following the next update to the base game we will discontinue active support for them and stop testing the game on those setups.”
Gra bedzie działać na HDD, nie będzie po prostu dalej testowana.
-Właściwym rozwiązaniem jest aby gracze którzy kupili (ze Steam/GOG itp.) grę CP2077 mogli sami decydować czy chcą grać w obecną wersję – czy też zrobić upgrade.
Przedstaw dowody, że tej opcji nie będzie. Obie te platformy pozwalają na dodanie takiej opcji, zwłaszcza GoG.
-„Pracownicy stracą pracę, kooperanci stracą kooperację, a CEO będzie mógł wspominać że był CEO.Więc lepiej żeby była opcja. ”
Jesteś albo chory na jakieś urojenia wielkości albo naprawdę już nie masz co pleść. Tak, wydanie patcha który kończy wsparcie dla HDD zabije CDPR. Dokładnie tak będzie.
Zachowujesz się jak sfrustrowany, rozbeczany dzieciak tarzajacy się po podłodze. Nic z twoich zarzutów nie jest prawdą ani potwierdzonym faktem.
Dobrze ci radzą, idź sie przewietrz bo dostajesz udaru na temat zwykłego patcha. Albo jesteś bezmyślnym trollem wtedy możesz wyjść i dodatkowo skoczyć z mostu.
@BADHOSTILE
Takie „nie będziemy dyskutować” to możesz swojemu podwładnemu. Pokazanie że ma się władzę i potrafi stłumić adwersarza okazaniem tej władzy.
I jednocześnie przyznanie się że nie ma się argumentów, że sięga się po środki dyscyplinujące. Takie tupanie nóżką i buzia pąsowa.
@NAXSTER
Po pierwsze, wydajesz się w miarę inteligentnym człowiekiem. Maturę być może masz, zwłaszcza że CP2077 jest 18+.
Dlatego, nawet jeżeli nie uczyłeś się łaciny (ja owszem), to powinieneś wiedzieć co to są wymagania minimalne. I jakie zostały podane dla CP2077 po upgrade też wiesz, a jak nie to przeczytaj.
Albo ktoś w CDPR jest więc istotą nie potrafiącym ogarnąć czym są wymagania minimalne (tzn. takie że bez spełnienia tychże gra nie będzie działać)…
… albo po prostu gra będzie działać tak dobrze jak świetnie działała na konsolach (he he)…
… albo po prostu będzie działać dobrze na starych konfiguracjach.
Zgaduj zgadula. FUD jak mawia się w USA.
A przecież, aby wyjść z honorem, wystarczyłoby nie zmuszać do upgrade, ale po prostu dać możliwość upgrade.
Ale nie. Nie można. Bo CDPR po prostu sondował na jak wiele może sobie pozwolić.
Chcesz aby przedstawiać ci dowody. Łał! Ale czy wiesz że że tzw. ciężar dowodu spoczywa na tobie?
Bo ja nie twierdzę że będzie źle/dobrze działać. A jedynie że jak do tej pory CDPR nie wyjaśnił że upgrade będzie opcjonalny, wyłącznie za zgodą użytkownika i z możliwością roll-backu jakby coś. Ale może czegoś nie zauważyłem? Może jest oficjalne oświadczenie CDPR w tej materii?
Dla zaspokojenia twojej ciekawości – u mnie powinno zadziałać. Ale nie ma sensu przerzucać z HDD na SDD, bo po co? Raczej skasować, bo niepotrzebnie zaśmieca dysk.
I jeszcze o argumentach ad personam.
Na mnie po prostu nie działają.
Nie jestem rozbeczanym dzieciakiem. Nie płaczę nad CDPR. W psychologii to co robisz to się nazywa projekcja: swoje uczucia przypisujesz innym osobom.
Nie mam także urojeń. Tak samo jak nie mają ich niezadowoleni gracze na całym świecie pytający czy będą refundacje za CP2077.
To konkretny problem – i co ciekawe nie mój – ale właśnie CDPR.
Ojaa. Nie powiem, nie spodziewałem się odpowiedzi w tym tonie. „Nie udawaj głupka” to trochę szach-mat – jak mam się teraz z Tobą nie zgodzić i udowodnić, że jednak wcale nie udaję?
Nie wiem co to są kwalifikatory (nie jestem zbyt bystrym człowiekiem), po prostu nie rozumiem co miałeś na myśli.
No, to jeśli Ty masz dysk SSD i planujesz zagrać w Cyberpunka po aktualizacji, to dlaczego martwisz się wszystkimi, którzy nie posiadają? A jeśli nie planujesz zagrać, to tym bardziej nie masz o co drzeć szat.
Swoją drogą, dysk SSD nie jest jakimś egzotycznym rodzajem podzespołu komputerowego, a wręcz przeciwnie – to sprzęt będący powszechnie w użyciu. Sam zaopatrzyłem się w takowy już wiele lat temu, i to taki o raczej dobrych parametrach. Uprzedzając pytanie – nie był mi do niczego potrzebny, to była raczej fanaberia. I nie, nie był drogi, a wręcz śmiesznie tani jak na swoje osiągi, podstawowe modele pod Sata pewnie są jeszcze tańsze. I uprzedzając kolejne pytanie, nie stać mnie na swobodne upgradowanie komputera kiedy dusza zapragnie, jestem raczej biedny.
Praktycznie żaden w miarę współczesny komp nie obejdzie się bez SSD-ka, nawet kilkuletnie biurowe maszynki je mają, są instalowane w niemal każdym nowym laptopie już od długiego czasu.
”
„Niemal” to były moje słowa, cytat z pamięci, nie dosłowna kopiuj-wklejka z forum. Nie jestem rzecznikiem CD-Projektu. Ktoś tam powyżej już zacytował stosowny post z forum, który mówi – bycie poniżej poprzeczki nowych minimalnych wymagań nie oznacza, że gra nie ruszy.
O jakim „checkboksie” mowa?
„Dlatego właśnie nie wierzę na kredyt w jakiekolwiek zapewnienia ze strony CDPR.” – cóż, bardzo rozsądne z Twojej strony. Postawa „no preorders” zawsze się chwali.
„A może histerią jest chęć aby PR CDPR szanował graczy i jednoznacznie zadeklarował że upgrade będzie opcjonalny, czyli konieczny tylko dla tych co chcą tego Fantom Liberty?” – tak, w tej chwili jest histerią, jest wręcz stanem maniakalnym i paranoją, bo akurat ta kwestia była wyjaśniona już dawno temu.
O kwestii zaufania się nie wypowiem, bo to broszka każdego z osobna, czy po premierze niedorobionej gry będzie uważał „swojego” dewelopera za godnego zaufania i jego pieniędzy, czy spisze go na straty i będzie zrzucał truth-bomby w sekcji komentarzy na portalach growych, czy może w ogóle nie będzie sobie zdawał sprawy z istnienia jakiegokolwiek CD-Projektu stojącym za danym tytułem, a gierka mimo fatalnego stanu technicznego wciągnie go na tyle, że nie będzie się mógł od niej oderwać, a ja nie czuję się zobowiązany ani nie mam żadnego interesu w namawianiu do kupowania gier CD-Projektu. Mogę najwyżej zachęcić albo zniechęcić jak ktoś zapyta o opinię.
@JANEK500
Dlaczego martwię się skoro mam dysk SSD ?
1. Empatia (patrz też cyberpsychoza w CP2020, opisywana tamże jako zupełny zanik empatii), po prostu empatia. Przykro mi że /inni/ nie będą mogli teraz – choć wcześniej mogli. Jeżeli nie jesteś socjopatą to też martwisz się że na świecie są ludzie głodni – nawet jeżeli ty sam zjadłeś suty obiad.
2. Prognoza. Dziś SSD, jutro tylko procesory AMD, pojutrze tylko komputery z obudową w kolorze niebieskim. Zgoda na jedno ustępstwo kończy się lawiną ustępstw.
3. Konserwatyzm. Obejrzyj film Alphaville, szczególnie to co dotyczy tak zwanego „słownika”. Chcę po prostu obudzić się w takim świecie który był wczoraj, tyle że może trochę lepszym. Chcę aby za miesiąc CP2077 działał nie gorzej niż działał. Bo w przeciwnym razie to nie będzie postęp, ale regres.
Co do „checkbox-a” – to oczywiste. Takie coś jak poniżej, tyle że w Steam/GOG/grze:
[x] czy chcesz zainstalować upgrade?
W Steam, trochę doraźnie, robi się to „betami” (które nie są betami, ale to nawet działa). Ba, jest tak nawet z Wiedźminem 3 – można grać w poprzednią wersję.
Oczywiście konieczne jest także zapewnienie możliwości cofnięcia upgrade (powrotu do poprzedniej wersji) w wypadku gdyby po upgrade gra stała się niegrywalna. Tak samo jak gdy nie podobają ci się Windows 11 możesz wrócić do 10.
Dodatkowy zysk? Mamy nie jakąś maszynkę do testów, ale po prostu komputery wszystkich graczy jako środowisko testowe. Jeżeli gracze masowo będą robili roll-backi to wiemy że coś jest nie teges. Sytuacja win-win. Obie strony się szanują, obie coś zyskują.
A na przyszłość: grę wydawać w reedycji – zmiany mogą być gruntowne i w zasadzie dowolne – a dodatkowa kasa ze sprzedaży chyba nie jest czymś złym?
2. Wątpię, żeby za rok lub dwa wszedł kolejny update do Cyberpunka, który podniesie minimalne wymagania i ograniczył pulę maszyn, na których gra się odpali tylko do takich wyposażonych procesory AMD. Jeżeli stanie się coś podobnego to jak najbardziej przyznam Ci rację, bo osobiście trudno mi przywołać z pamięci inny przypadek, kiedy podnos się wymagania jednego tytułu na przestrzeni okresu wsparcia tytułu, i wiem że te przykłady to wyolbrzymienia, aczkolwiek uważam, że popadasz w skrajność. Coś takiego można powiedzieć przy premierze każdej gry, która wymaga nowych bajerów graficznych.
Nie wiadomo czy takiego checkboxa nie będzie, choć osobiście w to wątpię, wszak Phantom Liberty wymaga do działania patcha 2.0. Najpewniej sprawę załatwi wyłączenie auto-aktualizacji, ale wtedy można powiedzieć „pa-pa” Phantom Liberty.
Miałem ochotę napisać, że jeżeli jesteśmy (my: fani, gracze, klienci, konsumenci) na tyle bystrzy, żeby wywnioskować, że przyczyną stanu gry jest konieczność ogarnięcia jej na PS4 i XBO jednej strony chcemy, żeby jeszcze do niedawna wstrzymywany technologicznie przez stare generacje Cyberpunk wreszcie zaczął wyglądać jak ludzie, nie możemy z drugiej strony rzucać się o wyższe wymagania (o ile stare minimalne były wręcz śmiesznie niskie, to te nowe też wcale nie są z kosmosu) – może to rozczarowujące, ale nigdy nie łudziłem się że gra będąca poligonem Nvidii do testowania nowych technologii będzie chodzić coraz lepiej na słabszych konfigach. No ale tak, to trochę takie wzniesienie okrzyku „j*bać biedę” przez CDPR (jak dla mnie nawet słuszne, ale może zaśpiewam inaczej kiedy zamiast 60 fpsów na „ultra” zobaczę 30), choć też nie do końca, bo jak już było powiedziane, nikt obsługi starszych procków nie wyłącza (a sam mieszczę się bliżej dolnego progu, więc potencjalnie mogę mieć powód do zmartwień).
Cała ta karuzela związana z wymaganiami sprzętowymi to w dalszym ciągu smród jednego i tego samego kupska – decyzji o wydaniu gry w takim stanie technicznym, bo sprzedaż na starszych generacjach musiał się zgadzać, bo ktoś ciągle pukał w ramię pracujących techników w ramię i pytał „No i co, już gotowe? No dawaj, dawaj, akcjonariusze czekają!” – może dlatego nie widzę sensu piłować jednego tematu po raz n-ty, bo ileż można? Głośna mniejszość tarza się i wyje, porządniejsi od nich ludzie nic nie mówią, bo grają i wyrabiają sobie swoje zdanie (w tym posiadacze PS4, bo ci dopiero od niedawna mają grywalną wersję, he he). Z drugiej strony, należy mówić o takich rzeczach – czy deweloper zakasałby rękawy i wziął się do pracy tak ochoczo do roboty, gdyby wszyscy powiedzieli „…no dooobra, w sumie to nawet działa, macie to 10/10”? Niebezpieczym optymizmem byłoby w stu procentach uznać że tak, dew z dobroci serca naprawia gierkę, bo mnie szanuje – wszyscy chyba wolelibyśmy dalej mieć w świadomości wizerunek dobrego cedepu, naszego niezbrukanego dobra narodowego, słynnego na całym świecie – ale skądś te głosy niezadowolenia do uszu Cedepu musiały nadejść.
Reedycja w nowym pudełku to bardzo fajne rozwiązanie, jak z Wiedźminami – zbieracze szpeju (na przykład ja) mogą sobie postawić pudełeczko na ołtarzyku, a normalni ludzie ściągną sobie patcha z sieci, i rzeczywiście wszyscy zadowoleni.
Oczywiste jest że Fantom Liberty (jako nowa edycja gry) może używać innego silnika gry i stawiać dodatkowe wymagania. To nie budzi mojego sprzeciwu.
Zawsze chodziło mi o to aby ludzie (w tym i ja), którzy nabyli drogą kupna grę CP2077 – i NIE CHCĄ KUPIĆ Fantom Liberty – nadal mogli grać w CP2077 w wersji oryginalnej.
Aby nie byli traktowani jak obywatele w totalitarnym systemie, w którym jakiś misiek puchatek wie lepiej i kontroluje wszystko.
Gdy kupuję książkę – taką papierową, z okładkami – to oczywiste jest że jej autor nie uzyskuje przez to prawa do wchodzenia mi do mojego mieszkania o każdej porze dnia lub nocy po to aby wyrwać jakieś stronice i wkleić nowe treści.
Oczywiście autor może napisać drugą książkę, trzecią. Podobnie jak CDPR może wydawać kolejne gry osadzone w świecie Cyberpunka.
Po prostu zgadzając się na złe praktyki ze strony CDPR ustępujemy o krok. Potem okaże się że podobne ustępstwa wymuszać będzie EA. Potem Bethesda itd. aż do jakiś indyków.
Ależ oni dalej będą mogli grać w podstawową wersję – wystarczy, że nie pobiorą apdejta.
@JANEK500
Nie da się `nie pobrać apdejta`.
Nie ma takiej opcji. Obecnie w Steam jest tylko wybór między aktualizacją i aktualizacją po uruchomieniu. Nie ma opcji „nie aktualizuj”.
Dlatego właśnie to się nazywa forced update.
Dlatego właśnie powinien być „chceckbox” o którym już pisałem.
Jest plotka że można „spiracić” samemu sobie grę, kopiując jej folder w miejsce którego nie widzi Steam. Czy to zadziała – możliwe że tak. Czy to rozwiązuje problem? Nie. Bo pozbawia funkcjonalności która jest w Steam, np. weryfikacja plików gry, możliwość powtórnego pobrania. Być może (nie wiem, nie widziałem kodu źródłowego) są jakieś dodatkowe zabezpieczenia w grze. Być może uda się to obejść.
Do tego jest to niebezpieczne dla CDPR. Ludzie mogą się połapać że aby zagrać w CP2077 nie trzeba gry kupować. To naprawdę nie jest dobre.
O ile mnie pamięć nie myli, taki GoG ma opcję wyłączenia automatycznych update’ów i podjęcia decyzji, czy chce się grę zaktualizować. Dodatkowo, na GoGu istnieje opcja rollbacka do poprzedniej wersji (nie próbowałem, nie wiem jak się to sprawdza w praktyce i czy w ogóle działa). (Edit. Sprawdziłem, działa – można cofnąć się dwie wersje wstecz)
W tej chwili jednakowoż sam myślę nad zrobieniem kopii obecnej wersji tak na wszelki wypadek.
„Ludzie mogą się połapać że aby zagrać w CP2077 nie trzeba gry kupować. To naprawdę nie jest dobre.” – piractwo istniało na długo przed Cyberpunkiem.
@JANEK500
Rzecz w tym że dziś nie jest to ta skala co kiedyś. Ale jeżeli tygrys raz zasmakuje ludzkiego mięsa… to kto wie?
Nikt nie kupi już Cyberpunka, tylko będzie on powszechnie piracony?
Cieszą mnie te nowości. Grając w Cyberpunk’a zawsze czułem, że czegoś tej grze brakuje i nawet odpuściłem jej skończenie, licząc, że na horyzoncie pojawi się coś, co zachęci mnie do ukończenia tytułu. Tym czymś będzie ten dodatek. Także czekam.
A mnie nie cieszą.
Dlaczego? A kogo cieszy że kotlet schabowy ze wczoraj stał się dziś kotletem mielonym, a jutro będzie zupą firmową?
Refurbisment. Odgrzewane suchary. Sprzedawanie tego samego Burka z budą kolejny raz.
Cieszyłoby jako zupełnie nowa gra (z tego samego uniwersum).
Pomysł żeby to wydać jako DLC i przy okazji zepsuć istniejącą grę to samozaoranie. Zasługujące na co najmniej na nominacje do malin, Darwina i ig-Nobla.
W jaki sposób patch usprawniający rozgrywkę psuje grę?
Psuje mu, bo teraz podnoszą wymagania i koleś się boi że mu gra już nie pójdzie wcale. Podobno jeżeli gra dotychczas ci działała, to po patchu też będzie.
Jeżeli tak, to jaki jest sens je w ogóle podnosić lel.
To co wywołuje u mnie CDPR to nie strach. Ale po prostu dyskomfort. Mniej więcej taki widok psa zamkniętego w słoneczny dzień w samochodzie. Coś trzeba z tym zrobić, nieprawdaż?
A tym co budzi szczególny niesmak to fakt iż CDPR chce przecierać ścieżkę do manipulowania klientami. Ciebie już urobił.
Nie byłoby sprawy, owszem, gdyby CDPR pozostawiło swobodę – aktualizować czy nie – samym zainteresowanym graczom.
Szczególny niesmak budzą twoje chore fantazje o upadku firmy bo wraz z patchem zapowiedzieli koniec aktywnego wspierania HDD oraz komentarze pełne krasomówczego pier*** od rzeczy. Jak również stwierdzenia, że każdy nie żyjący w twoim świecie fantazji gdzie patch do gry to koniec świata jest „urobiony”. Szkoda ze nie „jest jaszczuroludziem”
@NAXSTER
Czy prawda cię aż tak boli, że robisz się wulgarny, czy po prostu od pokoleń jesteś taki jaki jesteś?
Nie, nie piszę że firma ma złe (obecnie) wyniki finansowe. CDPR nie upada. Jeszcze nie upada. Ale jest na najlepszej drodze do tego. Na początku tej drogi.
Jeżeli ogłasza się że program (gra) chodzi na konsolach, a nie chodzi – to czy to jest rzetelność, prawdomówność i staranność?
Czy jeżeli zwalnia się masowo pracowników to znaczy że zatrudniano ludzi niepotrzebnych, czy że przestali oni być potrzebni, bo firma zamyka całe działy (nie otwierając nowych)?
Czy brak jasnej odpowiedzi „tak, będzie opcja pozostawienia starej wersji” – to jest to szacunek dla klientów i dobry PR?
To nie patch (łatanie błędów), ale upgrade zmieniający silnik gry i mechanikę gry.
Nie usprawnia, ale zmienia. Jedni ocenią że na lepsze. Inni być może nie będą mogli zagrać, bo podniesiono wymagania minimalne. Czyli kupiłeś grę i nie możesz grać, bo po zakupie producent podmienił ci pliki.
Nawet jeżeli będzie dobrze, to będzie inaczej. No cóż, jak czytam Anielkę to nie chciałbym aby np. ktoś zmienił piec na mikrofalę. Choć i do mikrofali lepiej nie wkładać na trzy zdrowaśki.
Mogliby zrobić alternatywny wygląd Johnny’ego Silverhanda z facjatą Michała Żebrowskiego – dla tych, którzy lubią grać po polsku. Szkoda, że nie wpadli na taki pomysł.
XD
I do W3 najlepiej też od razu ;D
@BenDover Do W3 to Rozenka, bo z inną twarzą to tak nie po polsku by było.
@SKELLY: Bohuna, Bohun też by pasował 😛 Ja dopiero po wielu latach dowiedziałem się, że w Ogniem i Mieczem Domagarov nie mówił swoim głosem, tak idealnie Rozenek się wpasował 😛
Co do patcha wprowadzającego zmodyfikowane/nowe rzeczy w podstawce: zawita on jeszcze na XBOX ONE czy na tamtej generacji zostaje gra w starej wersji?
Wsparcie dla poprzedniej generacji konsol zostało już zakończone, nowy patch będzie dostępny tylko na PS5 i XSX.
O widzę, że gra wychodzi z wersji beta. W takim wypadku należy podziękować wszystkim beta testerom, którzy przez prawie 3 lata męczyli się z bugami.
Hell yeah, zapłaciłem za to 280 zł i w międzyczasie okazało się, że ta poprawiona wersja kupiona na moją konsolę nie jest już wspierana na moją konsolę! Woohoo! Ostatni raz złożyłem pre-order, ever. I żadnego mi tutaj „trzeba było mieć dobrego PCta i grać na PCcie”. Sami twórcy zapewniali chwilę przed premierą, że gra będzie działała zaskakująco dobrze na XBO/PS4. To się nazywa wprowadzaniem klienta w błąd. Tym razem nie potrafię im zaufać.
Ale… zlozyles preorder xD
@Quetz Wow… and your point is…? Tak, złożyłem, byłem naiwny i przyznaję się do BŁĘDU, a złożyłem go dlatego, że dałem im kredyt zaufania po Wiedźminach i uwierzyłem w ich słodkie kłamstewka śpiewane do samej premiery. Jawny false advertising. Jakoś pre-orderu RDR2 nie żałowałem wcale (oba były moimi jedynymi i, jak wspomniałem, ostatnimi). Victim blaming, nowe, nie znałem.
@SKELLY
Zgadzam się z tobą.
Jednak że to nie TWÓRCY (programiści, projektanci, scenarzyści itd.) zapewniali.
Od składania zapewnień i gładkiej gadki byli zarząd i PR. Oraz ci którzy bezkrytycznie powtarzali te zapewnienia.
Ja nawet broniłem CDPR, bo wiem co naprawdę oznacza zwrot „nadspodziewanie dobrze” w żargonie programistów. Znaczy: „program się nawet uruchomił i dalej nie sprawdzaliśmy”.
To troche jak z tymi kubkami do kawy, na których w USA zaczęli umieszczać napis „uwaga, może zawierać gorący płyn”, bo ludzie parzyli sobie końcówki i pozywali kawiarnie za uszczerbek na zdrowiu – och, co za biedne ofiary.
Bierzesz świadomie udział w systemie ekonomicznym, którego głównym celem jest walenie jelenia w rogi, wystawiasz poroże, mówisz „wal”, po czym jesteś zdzwiony i uważasz się za ofiarę. Trochę powagi – żadna firma nie jest twoją przyjaciółką, celem każdej jest robienie pieniędzy i to osiągnęli w twoim przypadku. Dlaczego ktokolwiek ma ci współczuć, skoro system działa dokładnie tak, jak go zaprojektowano, a firma zrobiła dokładnie to, co jest jej sensem istnienia?
@SLAWEK
Tam niżej opisujesz działania CDPR i twierdzisz, że są „początkiem końca” – news flash, tak samo zachowuje się każda duża korporacja gierkowa (i nie tylko), bo wiedzą, że mogą. I że zawsze na miejsce jednego chwilowo oburzonego jelonka wpadnie 3 innych, którzy z chęcią rzucą kasą za preorder, skórkę, inne nic nie warte g… I ten interes będzie się kręcił, bo na tym właśnie polega. Święte oburzenie na jedną firmę która „zdradziła zaufanie” jest mniej więcej ekwiwalentem słynnego już zapisania się do Partii Tygrysów Zjadających Twarze i narzekanie, że zjadły akurat twoją.
@Quetz
„Trochę powagi – żadna firma nie jest twoją przyjaciółką, celem każdej jest robienie pieniędzy i to osiągnęli w twoim przypadku.” – chyba ktoś się nam tutaj zagolopował. A indie studio Larian, które robi gry z miłości dla graczy – nie dla hajsu – to co?!
Wiesz, z tym odszkodowaniem za gorącą kawę to nie jest tak prosto jak może się wydawać europejczykom wychowanym na kodeksie Napoleona i tradycji PRL.
Było tak: kawa miała więcej niż 100 C (zaparzacz wysokociśnieniowy), nalana była do styropianowego kubka (nie było szansy aby czuć że aż tak gorąca), skutkiem były rozległe poparzenia, te poparzenia leczono szpitalnie, szpital wystawił rachunek. Rachunek był zgodny z realnymi kosztami i nie był w żaden sposób zawyżony.
Konsekwencją było żądanie zapłaty za leczenie od sprawców. To normalne w każdym systemie prawnym. Także w Polsce.
Tyle że w USA jest osobliwy przepis: jeżeli umieścisz „disclaimer” to nie odpowiadasz za szkody. Sieć kawiarni (nie jakaś maleńka kawiarenka, ale duża sieć) była na tyle głupia że nie dała „disclaimera” – i dlatego sąd orzekł co orzekł. Tak działa prawo. Normalna rzecz w normalnym kraju.
Epilogiem dla tej sprawy są wielomilionowe odszkodowania za palenie papierosów w USA. Firmy, tym razem tytoniowe, znowu „zapomniały” o ostrzeżeniu jakie są skutki palenia. I nie szło o to czy powodują raka i wiele różnych chorób. Ale o to że w papierosach znajdowała się sztuczna chemia (znitryfikowana nikotyna jeżeli się nie mylę), która nie powinna tam być bez wiedzy konsumentów.
Dlatego właśnie gdy sprzedajesz cokolwiek w USA trzeba dopisać oświadczenie o nie odpowiadaniu za ewentualne szkody. W Polsce takie oświadczenia są null and void, bo polskim systemie prawnym nie można samemu ustalać czy się za coś odpowiada czy nie – to może tylko i wyłącznie Sąd.
A tak na marginesie, ja ogólnie ufny jestem. Tak bardzo że nie inwestowałem ani w Amber Gold, ani w CDPR. Ufam ludziom że zawsze chęć zysku przeważa nad poczciwością.
„Wiesz, z tym odszkodowaniem za gorącą kawę to nie jest tak prosto” + cała ta tyrada na… 6 akapitów nadaje się do skomentowania memem z Friends, gdzie Chandler i Ross wnoszą kanapę i pada słynne: „PIVOOOT”.
Dla niekumatych – brak jakiegokolwiek związku z sednem mojej wypowiedzi, ale widać, że lubisz długo pisać.
„A tak na marginesie, ja ogólnie ufny jestem”
Bycie ufnym w stosunku do firmy sprzedającej ci produkt to nic innego, jak naiwność.
@Quetz O cholera, serio? Nie wiedziałem, dzięki, że mi mówisz, ale Ty jesteś bystry! /s
Tak jak mówiłem, nie miałem żadnych przesłanek co do tego, że Redzi odwalą takie faux pas, zaufałem im i popełniłem błąd. Wiem o tym, jestem tego świadom, Einsteinie. Tyle że to było 3 LATA TEMU. Po tym nie złożę już żadnego pre-orderu i nie kupię żadnego ich produktu, proste, jednakże bawi mnie fakt, że kompletnie olewasz to (i większość tego, co napisałem) jak jawnie kłamali na temat produktu, który chcą wydać. Czyli to jest fair, bo inne studia też tak robią? Pisząc komentarze na ten temat nie chcę robić z siebie ofiary, tylko próbować uświadamiać innych, że zrobili nas w wała i mogą zrobić to kolejny raz. Czaisz?
(a przykład z kawą idiotyczny, bo nie przypominam sobie bym kogoś pozwał)
@QUETZ Czy pisząc „niekumatych” masz na myśli swoich kolegów z dzielni?
I czy naprawdę nie zrozumiałeś co pisałem o zaufaniu – że ja zawsze ufam w ludzką chciwość?
A że czytanie długiego tekstu cię męczy, to możliwe. Niemniej jednak warto było napisać, bo przykład „z kawą” jest tak często fałszywie przytaczany (ty to zrobiłeś), iż wymaga to sprostowania. A jednocześnie jest ostrzeżeniem – prawo działa, nie możecie robić z klientami co chcecie.
A racja, ostatnie zdanie źle przeczytałem. Ale wybaczysz mam nadzieję, skoro twoje działania kompletnie przeczą temu, co deklarujesz 🙂
I nadal nie ma związku między sednem tej anegdotki (bo funkcjonuje to już jako anegdota), a tym, co ty opisałeś w swojej tyradzie.
@SKELLY
Dodam, bo dla niektórych to nie jest równie oczywiste jak dla nas: straty jakie ponieśliśmy przez zaufanie CDPR są niewielkie, rzekłbym – minimalne.
W pewnym sensie nawet zyskaliśmy – owszem te 280 zł to jednak jakiś kwota – ale z drugiej strony tanio jak za ostrzeżenie aby nie ufać CDPR.
Kto stracił najwięcej? Zwolnieni pracownicy. Nie mają (dobrego?) etatu w CDPR, to czego dokonali jest wygumkowywane, do tego w CV niechlubny wpis (że w CDPR i że wywaleni).
Kto jeszcze traci? CDPR jako taki. Dosłownie w sensie kursu giełdowego. Kurs giełdowy poszedł w dół i był to fakt, a nie jakieś urojenia czy histeria.
Oczywiście akcjonariusze CDPR też przez to stracili. Nie tyle co ci co inwestowali w Bezpieczną Kasę Oszczędności, Amber Gold czy GetIn… ale jednak.
Także przepadły pieniądze wydane na promocję i PR. Po prostu najlepsza reklama nic nie zarabia jeżeli nie ma produktu.
@QUETZ
Analogia jest oczywista: jeżeli można było (w USA) pozwać za szkody sprzedawcę kawy, to równie dobrze będzie można pozwać CDPR za szkody wywołane przez CDPR.
Tu „disclaimer” nie wypali, bo CDPR nie działa w dobrej wierze, a pozwy mogą pojawić się na całym świecie włącznie z PRC.
Ale ponieważ męczy cię czytanie długich tekstów, to nie napiszę co jak i dlaczego.
@SLAWEK
PIVOOOOOOT
A z tym „wywalaniem” pracowników to nie jest tak, że jest różnica między byciem dyscyplinarnie wyrzuconym z pracy za underperforming albo inne przewinienia, a nieprzedłużeniem kontraktu z pracownikiem albo wypowiedzeniem? I czy pracownik, z którym nie przedłużono kontraktu z uwagi na restrukturyzację albo redukcję etatów będzie miał nasrane w papierach z tego powodu? „to czego dokonali jest wygumkowywane” – że owoce ich pracy są kasowane i odchodzą w zapomnienie? „przepadły pieniądze wydane na promocję i PR” – jak należy to rozumieć?
@slawek Co prawda Redzi byli pośmiewiskiem na skalę międzynarodową, ale patrząc na to, jak ludzie klaskają uszami na wieść o nowym dodatku to raczej wydaje mi się, że ludzie zapomnieli. Kto wie, może Phantom Liberty faktycznie będzie dobry, ale po prostu trudno mi drugi raz im wierzyć na słowo.
Edit: Co do pozwów to przecież inwestorzy pozwali CDP Red i wygrali. To chyba o czymś świadczy.
@JANEK500
Masz rację, są różnice, ale aby je zauważyć trzeba byłoby nie być typowym łowcą głów. Są przesądni, coś w stylu „nie zatrudniam marynarzy ze statku który zatonął”. Zawsze też jest – krzywdzące – podejrzenie, iż oficjalny wpis w papierach to efekt kompromisu w stylu „jak sam odejdziesz to my nie będziemy [tu wpisać coś]”.
Można też spojrzeć na to w taki sposób: jeżeli pracownik byłby aż tak dobry jak mówi, to nie wybrałby jako poprzedniego miejsca pracy takiej firmy w której przeszkadzał. Więc nie jest aż tak dobry.
Co do wygumkowywania. Wyobraź sobie że stworzyłeś jakiegoś questa w grze. Albo np. zaprogramowałeś jak ma wyglądać jazda samochodem. I było to w pierwotnej wersji. Ok. Teraz przychodzi ktoś i mówi: „zmienimy to, ten quest jest niepotrzebny, wstawimy dwa nowe; model jazdy autem opracuje nam zewnętrzna firma”. Co to oznacza? Ano że przestajesz być współautorem dzieła. Jesteś ślicznie wytentegowany z listy jaka przewija się na końcu (a przynajmniej powinna). Ileś tam miesięcy/lat twojego życia okazało się zmarnowanych na coś, po czym nie zostanie ślad.
Przepadanie pieniędzy na reklamę. To proste. Jeżeli reklama jest blefem, a ktoś powie „sprawdzam” i okaże się że albo produkt nie ma tego co obiecywała reklama, albo – co jeszcze gorsze – nie masz produktu – to pieniądze wydane na reklamę się nie zwrócą.
Jeżeli wydasz milion na reklamę jak dobrze chodzi gra X na konsolach Y, a potem konsola Y nie wejdzie na rynek to stracisz. Jeżeli konsola Y wejdzie na rynek, a ty nigdy nie zrobisz X to też stracisz. Jeżeli będzie X+Y, ale rozejdzie się że X jest niegrywalne to też stracisz i to dwa razy: raz bo sprzedaż spadnie, dwa bo wiarygodność spadnie.
Dlatego nie warto kłamać. Kłamstwo wyjdzie szybko na jaw. A jako bonus utracisz zaufanie klientów. Spadnie wartość marki.
@SKELLY
Może. Czemu nie.
Ale w CP2077 jest coś co /nieco/ zniechęca. I nie chodzi o sprawy techniczne, ale o wykreowany świat. Po prostu jest dryf w kierunku „symulatora gangstera”. I to raczej zbudowanego na wyobrażeniach z tanich polskich filmów.
Idzie w kierunku maksymalizacji zadymy, coraz większych spluw i zabijania wszystkiego co się rusza. Błąd. Prymitywna przemoc nie jest rozwiązaniem. CP2077 niepotrzebnie dryfuje z cRPG do zwykłego mordobicia z elementami wyścigów.
Przecież Cedep nie zatonął i ma się całkiem dobrze, a przynajmniej takie sprawia wrażenie jak przeglądam ostatnie raporty. Nie znam się na łowieniu głów i szukaniu pracy, bo pracowałem w zaledwie pięciu miejscach, a skumulowana ilość CV wysłanych przeze mnie przez całe moje krótkie życie wynosi dwa, więc nie czuję się na siłach by spojrzeć na sytuację z perspektywy rekrutera, aczkolwiek wydaje mi się, że listy motywacyjne, segregatory z referencjami od prezesów poprzednich miejsc pracy, krzywe patrzenie na zbyt krótkie albo zbyt długie przepracowane okresy w konkretnych miejscach i wścibskie pytania o przerwy w zatrudnieniu, planowaną ciążę, stan cywilny, preferencje seksualne i problemy natury psychicznej to już trochę skansen, a przynajmniej w miejscach pracy, które starają się być nowoczesne i przyjazne pracownikom (mimo że cywilizacja dociera nawet do Januszeksów, to wiadomo, że nigdy nie wiesz gdzie trafisz, ale jeśli nie przyjęliby mnie do pracy w jakimś miejscu tylko dlatego, że kiedyś pracowałem w firmie o nienajlepszej renomie, to i tak nie chciałbym w takim miejscu pracować). Szczególnie jeśli aplikuje się na stanowisko technika-szeregowca przy dużym projekcie trzeba się liczyć z tym, że nic nie jest stałe, choć prawda to brutalna – wtedy bierze się niemal każdego jak leci, a po skończonym projekcie żegna się wszystkich jak leci, poza tymi najlepszymi, których trudno będzie zastąpić.
Nie potrafię odnieść faktu bycia zwolnionym z szeregów growego molocha, który wygasza wsparcie dla dużego projektu po stworzeniu kompletu patchy i nowej zawartości do gry, więc przesiewa część kadry, z którą i tak nie miałby co zrobić, bo wszystkie inne projekty znajdują się co najwyżej w fazie pre-produkcji i przez rok, półtora, może nawet dwa lata nic nie ma szans ruszyć pełną parą i zacząć wymagać zapotrzebowania na kilkaset stołków (bo ostatnie zwolnienia w Cedepie to nie jest efekt tego, że ci zwolnieni w czymś przeszkadzali) do „wygumkowywania” owoców pracy człowieka, któremu firma z wyżej wymienionej przyczyny powiedziała „do widzenia”, a tym bardziej do usuwania jego nazwiska z creditsów, co swoją drogą brzmi dla mnie trochę jak wymysł (może dawniej się tak robiło, albo w mniejszych zespołach jest taka praktyka, ale nie wiem czy w takim gigancie jak Cedep ktoś chciałby się w coś takiego bawić). Czy w Cedepie po ostatniej fali zwolnień miała miejsce taka sytuacja, która została jakoś udokumentowana, a nie jest historią typu „kolega kolegi pracuje w cedepie i powiedział mi, że…”, albo „przeczytałem o tym gdzieś w internecie, więc to prawda”? Bo mówimy ciągle o CD-Projekcie, prawda?
Mi z drugiej strony znane są z życia przypadki, kiedy ktoś przyszedł do pracy na tydzień, i to niecały, przez który to okres nie miał zbyt dużej okazji żeby się wykazać, a i tak znalazł się w creditsach. W creditsach można się znaleźć tylko z powodu złożenia podpisu pod papierkiem ze zgodą na wspomnienie nazwiska w creditsach. Może mało wiem, bo nie wiadomo mi o tych przypadkach ani specjalnie nie szukałem newsów na taki temat, ale nikt nie ma interesu wywalania z creditsów szeregowych pracowników, często nawet im dłuższe creditsy tym lepiej, a tym bardziej zrobienia czegoś takiego człowiekowi, który rzeczywiście włożył jakiś wysiłek w swoją pracę, nawet jeśli ostatecznie wycięto owoce tejże z ostatecznej wersji. Jeśli nie napierdziałeś managerowi projektu do rosołu, albo nie mieliście słynnych „różnych wizji na rozwój firmy” jako współwłaściciele jakiegoś studia, nie jesteś znanym przestępcą albo patostreamerem to raczej powinieneś czuć się bezpieczny o swoje nazwisko w creditsach. Znowu – może dawniej się tak robiło, czy coś, a ja jestem za młody żeby to pamiętać, ale sam nie kojarzę takiej sytuacji.
A to nie jest tak, że w trakcie prac nad grą artyści o rozbuchanej wyobraźni tworzą masę grafik, modeli i renderów starając się nadać kierunek artystyczny produkcji, designerzy niesieni ułańską fantazją projektują nietuzinkowe, oddziałujące na siebie wzajemnie mechaniki mające zrewolucjonizować branżę, pisarze i scenarzyści o dłoniach drżących z inspiracji zdzierają stalówki i przelewają litry inkaustu, spisując historię świata przedstawionego i tło wydarzeń wątków fabularnych oraz pełne zwrotów akcji scenariusze questów, a jak już cała ta artystyczna zgraja załapuje odpowiedni mindset i zaczyna się docierać, drzwi się otwierają, wchodzi jakiś frajer w garniturze i mówi – „wszystko do kosza, zaczynamy od nowa”? Albo już kiedy produkcja działa pełną parą, a jakiś element – wykrzaczający się quest poboczny, krzywo stojący enpec, animacja gmerania wytrychem w zamku – testerom, koderom i nikomu innemu się kłaniać nie zamierza i pomimo próby nałożenia na ten element fixa w siedmiu kolejnych buildach dalej sprawia problemy, tylko teraz trochę śmieszniej niż na początku, kierownictwo podejmuje decyzje, że dany element wylatuje, bo do planowanej premiery już tylko 11 miesięcy i nie ma czasu żeby zajmować się pierdołami, główny questline nie spina się w jakimś momencie, a kluczowe mechaniki wymagają szlifów? Albo kiedy „za pięć dwunasta” tytuł nadal ledwo wyciąga 30 klatek w 1080 na Ultra na 7800X3D i 4090, trzeba obwieścić z nieskrywanym żalem, że te teksturki wysokiej jakości, nad którymi z mozołem użerało się kilkadziesiąt osób jednak będą musiały być trochę niższej jakości, a w ogóle to ilość cząsteczek jest jednak mocno przestrzelona i wybuchy jednak nie będą wyglądać tak spektakularnie jak na trailerze sprzed kilku miesięcy, czemu towarzyszy dźwięczące rozczarowaniem i goryczą „no kuuuu*wa!”, wygłoszone chórem przez zespół odpowiedzialnych za te rzeczy ludzi? I ostatecznie wszystkie te wycięte elementy, na które kupa ludzi złożyła się jeszcze większą kupą roboczogodzin – niewykorzystany lore, grafiki koncepcyjne, animacje, postacie, lokacje, przerywniki filmowe, utwory muzyczne, questy, miliard liniek kodu mechanik i oskryptowanych eventów złożyłyby się w przypadku niektórych dużych produkcji na drugie, jeśli nie trzecie tyle zawartości ile trafia do masowego odbiorcy? I że produkowanie unused contentu, który przecież nie bierze się z powietrza i ktoś musi go nagrać, narysować, napisać, nie jest to brzydka cecha ekskluzywna dla wstrętnego, nieszanującego pracowników i swoich fanów CD-Projektu, a powszechna rzecz, i to nie tylko w branży growej?
I czy to nie jest tak, że sprzedażowy sukces Cyberpunka, w tym prawie pięć milionów pre-orderów, które zwróciły koszty produkcji gry jeszcze przed jej premierą, tytuł najszybciej sprzedającej się pecetowej gry w historii i największa premiera w historii Steama nie zależał jedynie od świetnego stanu technicznego gry na jej premierę i mnogości elementów RPG rodem z Baldura, a właśnie również od obecności Cyberpunka na każdym możliwym rodzaju powiedzchni reklamowej, jaką można sobie wyobrazić? Taka chyba była taktyka – „kurde, nie wyrobimy się. Trudno, otrzemy łzy dolarami, a potem będziemy gasić pożar i latami od nowa pracować na zaufanie, będzie nas stać”.
I Cyberpunk nie dryfuje w stronę nawalanki z elementami cRPG, on w całkiem dużej mierze JEST taką nawalanką z cyferkami od samego początku i po części jako taka nawalanka był reklamowany trailerami z „tratatata” i „buuum” i KijanuRwisem, bo elementów RPG to tam zaskakująco niewiele, jeśli przywołamy wywiady z twórcami przed premierą i porównamy sobie rozbuchaną wizję tamże ukazaną z rzeczywistością, choć tragedii też nie ma.
Choć z drugiej strony, nie trzeba wcale w Cyberpunku zabijać wszystkiego co się rusza, prując do tegoż wszystkiego z jak największych spluw, choć oczywiście jest taka opcja. Można na Rambo, można na nindżę-skradzieja, można na hakiera, a można w ogóle na pacyfistę.
A czy Phantom Liberty będzie dobry – można sobie było wczoraj popatrzeć na streamie i wyrobić zdanie, gdzie przez godzinę niemal non-stop widoczna była naparzanka na gameplayu – wiadomo, żaden gameplay na wideo nie odda wrażeń z rozgrywki jak możliwość obcowania z grą, ale lepsze to niż takie reżyserowane pitu-pitu, cutscenki z dialogami i inne kadzenie w oczy, jakie serwowano przed premierą podstawki. But remember – no preorders.
Ludzie chcieli maksymalizacji zadymy (jak na przykład lepszej walki z pałecją), tak jak chcieli widoku TPP, resetu atrybutów, New Game Plus, interaktywnych cutscenek z seksem, możliwości chodzenia na randki, ślubów, jazdy konnej, tańca na rurze i możliwości prostytuowania się, tylko trzeba było coś wybrać do stworzenia i uwzględnienia w nowym patchu i nie starczyło czasu na wszystko.
A misje z wyścigami są całe cztery.
@JANEK
A ktoś napisał że ja długie teksty piszę 😉
Co do rekrutacji. Ok, w potiomkinowskiej firmie rekrutacja przebiega niczym pokazana w filmie „Stażyści” (peanie na cześć firmy Google). Super warunki, benefity, jest miejsce do spania w czasie pracy, rekrutacja jest tak wnikliwym procesem że hej!
W rzeczywistości? Niepokój budzą anomalie. Przerwa w pracy przez trzy lata? Dziwne. Pracowała u konkurencji, chce do nas ale nie my staramy się o nią? Dziwne. Robił przy tym, przy tym i przy tym, wszystko okazało się fiaskiem. To raczej ma pecha, a może nie ma kwalifikacji?
Takie podejście może preferować młodych-wykształconych świeżaków. Bo dyplom ma, coś potrafi, a na szlaku bojowym zero porażek. Zgodzi się i na niską pensję, i na mobbing. A robotę zrobi.
(Jak nie wierzysz że tak jest to zastanów się jak wybierasz taksówkę w jakimś obcym mieście. Robisz casting, czy po prostu bierzesz pierwszą lepszą?)
Co do nawalanki. Trochę zgoda, trochę nie. CP2077 w pierwotnej wersji miał pewne ramy – np. NCPD było nietykalne, Trauma Team też. Totalna rozwałka każdego NPC była mitygowana dość skutecznie. Ponadto gra była do przejścia bez prymitywnej przemocy, za pomocą hacków, opisywanych jako nie powodujące śmierci. W szczególności questy z cyberpsychozą: każdy w zasadzie przypadek to ludzie którym powinno się pomóc (nawet jeżeli wymagałoby to pozbawienia ich przytomności), ale nie zabijać.
Gibson napisał Burning Chrome (nota bene w CP2077 Chmury są częściowo wzorowane na tym), nowelkę w której zamiast nawalanki pomstę hacker wywiera zczysczeniem kont w bankach.To właśnie jest Cyberpunk. Solo jest w nim potrzebny jako element dekoracji, ale nawet on nie reprezentuje prymitywnej przemocy, ale epicki poziom wyszkolenia, doświadczenia i skuteczności.
Miałem dokładnie tak samo (mam PS4, z tym że grę dostałem na gwiazdkę). Wiele osób zapomina że kiedy ta miała wyjść w kwietniu, nowych konsol jeszcze nie było a kiedy wyszła na początku grudnia, to konsole były w sprzedaży od raptem miesiąca. Więc niech nikt nie pisze że to nie była gra stworzona na nową generację… czuję się oszukany przez to że nie mogę sobie pograć w dodatek na mojej konsoli. Poza Wiedźminami i Diablo 4 to był mój jedyny zakup na premierę xD
Nie nie zgodzę się, bo sam przez długi czas dla spokoju ducha i stabilizacji żyłem z mindsetem „jakoś to będzie, ważne, że praca jest”, podczas kiedy miejsce miało j*banie na hajs, mobing, niestosowne, obleśne komentarze. Tylko że ja jakoś tam próbowałem walczyć o swoje, zatruwając paniom z HR-u beztroskie chwile malowania paznokci i delektowania się sushi codziennie, każdego tygodnia prosząc o interwencję w tej czy innej sprawie, .
Niestety, Cyberpunk musiałby być grą o kilka rzędów wielkości większą, żeby zmieścić do niej więcej archetypów postaci poza Solosem. A gier, które byłyby jednocześnie tak gęste oraz miały taki rozmach chyba jeszcze długo nie będzie.
Moim zdaniem nie byłoby tak trudno, ale…
1. Trzeba było zamknąć rozdział „CP2077 z V” – czyli nie poprawiać engine, nie zmieniać mechaniki. Ewentualnie jakiś DLC wydać, ale w stylu kilku dodatkowych questów.
2. Zrobić zupełnie nową grę, nazwijmy ją CP2078, nadal w tym samym uniwersum (tj. opartym na CP2020), importując architekturę miasta i inne obiekty z CP2077.
Gra – CP2078 – nie byłaby „większa” niż CP2077, a mogłaby być zdecydowanie inna tam gdzie chcielibyśmy tej inności.
W zasadzie Fantom Liberty to właśnie robi, ale niepotrzebnie kurczowo się trzyma V i udaje patcha do gry.
A przecież jest maaasa fajnych rzeczy, które można wykorzystać. Wystarczy wziąć jakiegoś NPC i rozwinąć go do grywalnej postaci. Jest masa wątków, które można ładnie rozwinąć i pociągnąć bez V.
Czyli po prostu chciałbyś, żeby skończyło się wentylowanie tego eksperymentu genetycznego i żeby cedep wziął się już za nowy tytuł w uniwersum Cyberpunka, gdzie naprawionoby to, co zostało w 2077 skaszanione? I wolałbyś, żeby te wszystkie duperele z patcha były albo 1) obecne w grze od samego początku, albo 2) stanowiły integralną część Phantom Liberty? To chyba by nie pykło – wydanie darmowego, gigantycznego patcha ingerującego w mechanikę to genialne posunięcie, w tym również piarowe. Redzi na pewno śledzą zainteresowanie grą od długiego czasu i wiedzą (choć bezpieczniej byłoby powiedzieć, że bazując na swoich obserwacjach zakładają, że tak będzie) że Phantom Liberty kupi większość posiadaczy podstawki (oczywiście posiadaczy podstawki na pecety i konsole nowej generacji). Na niedawnym streamie ukazującym nadchodzące bajery nie było żadnego kadzenia w oczy i w ramach podsumowania poświęcono kilka chwil na wyjaśnienie, co będzie częścią darmowego patcha a co wejdzie w skład dodatku – wnioskuję, że Redzi są pewni swego.
„Wystarczy wziąć jakiegoś NPC i rozwinąć go do grywalnej postaci.” – obawiam się, że to nie takie proste, jak to brzmi. To dużo trudniejsze poprowadzić historię dodatku w taki sposób, żeby nie sprawiała wrażenia pasożytniczej narośli na organiźmie podstawki, jakiejś przystawki kompletnie z dupy; tak, żeby jednocześnie niosła powiew świeżości względem oryginalnej historii i jej wątki zazębiały się w niebanalny sposób, inny niż takie podstawowe „a kiedy V traci przytomnoś w tym akcie, to dzieje się to i to, a ta postać przed akcją podstawki robiła to i to”. Nie mówię, że nie zobaczyłbym z chęcią takiego rozwinięcia fabuły, ale dodatek wypełniający istniejący świat nową zawartością wydaje się być najbezpieczniejszym i najwygodniejszym posunięciem.
Jedyną korzyścią dla CDPR z ciągnięcia CP2077 mogą być kwestie licencyjne. Jeżeli CDPR zapłaciło za jakieś licencje (np. na muzykę), to wydanie „zupełnie nowej” gry nie byłoby objęte tymi licencjami. To samo dotyczy np. wykorzystania wizerunku (Keanu i nie tylko).
No może jeszcze… jeżeli te „DLC” samo będzie kosztowało tyle co gra a i tak trzeba będzie kupić podstawkę, to w ten sposób wmusi się graczom dwa produkty zamiast jednego. Tyle że CP2077 jest teraz dość tani i ten pomysł po prostu się nie opłaca – za dużo kombinowania, efekt zerowy, bo i tak ci co kupią już mają podstawkę lub i tak by ją kupili.
Czy powinny być od samego początku? Nie. Tak samo jak fakt że Wiedźmin 1 nie ma rozwiązań (technicznych) z Wiedźmina 3 nie jest błędem, a tylko faktem wynikającym że każda kolejna gra jest trochę bardziej zaawansowana technicznie, więc każda poprzednia z natury rzeczy jest nieco mniej.
Oczywiście że Fantom Liberty powinno być odrębną grą. Bo ma inne wymagania sprzętowe, inną mechanikę gry, a przede wszystkim dałoby to szansę nie babrania się z utrzymaniem poprzedniej wersji kodu itp. itd.
Co do rozwijania NPC do postaci grywalnych. Przykład: jest dziennikarz, którego jako V ratujemy z opałów. W nowej grze moglibyśmy być tym dziennikarzem. I nie chodzi o to spotkanie z V, tego mogłoby nie być (ew. cutscenka). Bo fabuła gry mogłaby toczyć się wokół „pracy dziennikarza w NC”. Zamiast totalnej rozwałki (pan dziennikarz jakieś tam pułapki zakładał co prawda) mamy zbieranie informacji, szukanie prawdy i ogólnie raczej postać niebitewną, ale szukającą prawdy i przejętą swoją misją.
Inny przykład, NPC którą wyciągamy z wanny. Można byłoby pociągnąć jej wątek… po tym jak V znika z miasta. Pogralibyśmy ambitnym korposem będącym nadal korposem. Tym razem wyzwaniem byłoby utrzymanie jednocześnie posady i człowieczeństwa.
Oczywiście że questy powinny być (prawie) nie powiązane z linią fabularną V. Ot, być może czasem coś w radio/tv. Bo trudno byłoby o synchronizację.
To co pozostałoby to Miasto (trochę wysiłku włożono w jego architekturę) i masa innych rzeczy.
Ale że questy i fabuła musiałaby być nowa – to oczywiste.