EA zapewnia, że wartości firmy po sprzedaży się nie zmieniają, ale znani twórcy ze społeczności Simsów rezygnują z dalszego wspierania gry

EA zapewnia, że wartości firmy po sprzedaży się nie zmieniają, ale znani twórcy ze społeczności Simsów rezygnują z dalszego wspierania gry
Avatar photo
"Sam Goldman"
Na stole jest podobno nawet opcja sprzedaży marki The Sims.

Chociaż pamiętam jeszcze inne, prostsze czasy, we współczesnej branży gier chyba trudno o bardziej chwiejną reputację niż ta, którą obecnie posiada Electronic Arts. Kierunek rozwoju Dragon Age’a, wcześniej także Mass Effecta, bezlitosne dojenie posiadanych marek czy równie zajadłe zamykanie wszystkich studiów, które chociaż minimalnie spadają pod kreskę, to teraz rzeczy powszechnie kojarzone z EA. Nim doczekaliśmy się próby ocieplenia wizerunku, jak grom z jasnego nieba huknęła informacja o sprzedaży Electronic Arts i przekazaniu firmy w ręce publicznego funduszu Arabii Saudyjskiej. Transakcja ostatecznie doszła do skutku, co oznacza nowy kierunek tak dla samych „elektroników”, jak i całego ich portfolio. EA zapewnia, że wcale tak nie jest, ale skoro nowym właścicielem została firma chętnie i często łamiąca podstawowe prawa człowieka, to trudno spodziewać się, że wszystko pozostanie bez zmian.

Jedną z bardziej progresywnych społecznie serii Electronic Arts są oczywiście Simsy, właściwie od początku pokazujące homoseksualizm jako zwyczajną część życia. Z biegiem lat i kolejnymi odsłonami można było mówić o otwartym wspieraniu czegoś, co dziś nazywamy społecznością LGBT i seria ani nigdy nie miała z tym problemu, ani nigdy nie była za to przesadnie krytykowana. Sytuacja zmieniła się wraz z przejęciem EA – jedni z najbardziej znanych twórców w tej społeczności zdecydowali się ją opuścić i przestać być częścią EA Creator Network właśnie z uwagi na to, że Electronic Arts trafiło w ręce Arabii Saudyjskiej. Nic dziwnego, bo po 25 latach istnienia Simsów transakcja może być punktem zwrotnym, wyznaczającym koniec pewnej epoki i zmianę kierunku rozwoju całej marki. Oczywiście, że motywowane biciem piany i nierzadko kapitału politycznego osoby będą głośno chwalić tę zmianę, ale niezależnie od poglądów oraz przekonań transformacja DNA dowolnej produkcji pod dyktando prywatnego inwestora powinna budzić nasze obawy.

Co na to EA? W wiadomości skierowanej do twórców przeczytamy:

Chcieliśmy powiedzieć, że dostrzegamy szerszą dyskusję toczącą się wokół Electronic Arts. Nasza misja, wartości oraz zaangażowanie wobec graczy i fanów na całym świecie się nie zmieniają, a seria The Sims dalej będzie przestrzenią, w której możecie wyrazić siebie (…). Na początku listopada pojawi się duża aktualizacja i kilka nowych, darmowych elementów, natomiast my z optymizmem patrzymy w ekscytujący 2026 rok.

Electronic Arts o tym, że po sprzedaży seria The Sims się nie zmieni

Na tym etapie wszelkie zapewnienia twórców można włożyć między bajki. Sytuacja serii ciągle jest niepewna i chyba tylko najbardziej naiwni wierzą, że Arabia Saudyjska nie wprowadzi własnych regulacji. Z drugiej strony jeśli to zrobi, to budowana od dekad społeczność może posypać się jak domek z kart i w ślad za twórcami pójdzie także wielu graczy, niechętnych do płacenia EA za nową zawartość – tym bardziej że dotychczasowy monopol na symulatory życia zostaje powoli przełamywany za sprawą InZOI, z kolei już 8 grudnia ukaże się wyczekiwane Paralives.

Arabia Saudyjska w tej sytuacji może sięgnąć po zupełnie inne rozwiązanie, o czym plotkowano przy okazji zawierania transakcji sprzedaży. Podobno na stole jest opcja, by problematyczne serie o obliczach zbyt utrwalonych w świadomości graczy trafiły pod młotek i tym samym znalazły nowych właścicieli. Czy właśnie taki los czeka The Sims? Przekonamy się prawdopodobnie już w nadchodzących miesiącach. Na tę chwilę najmniej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się próba wymuszenia zmian, a inne ruchy albo wspierają dotychczasowe kompromisy, albo oznaczają raczej pozytywne zmiany z punktu widzenia graczy.