Graficzka w USA odmówiła usług gejom. Poparł ją Sąd Najwyższy
Czy możemy odmówić umieszczenia na swojej stronie internetowej treści, z którymi się nie zgadzamy?
Jak podaje The Verge, amerykańska graficzka i autorka stron internetowych Lorie Smith dostała od pary homoseksualnych mężczyzn zlecenie zaprojektowania witryny poświęconej ślubowi rzeczonej pary. Będąc przeciwniczką małżeństw osób tej samej płci i konserwatywną chrześcijanką, Smith odmówiła im swoich usług. Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych właśnie zawyrokował, że graficzka z Kolorado miał prawo to zrobić.
Wolność słowa?
Według powołanego przez Donalda Trumpa sędziego Neila Gorsucha, nakazanie Smith zaprojektowania strony byłoby niezgodne z zasadą wolności słowa, a konkretnie z pierwszą poprawką do Konstytucji USA. Gorsuch twierdzi, że stworzyłoby to precedens do możliwości narzucenia artystom czy pracownikom kreatywnym mówienia tego, czego wcale nie uważają, pod groźbą kary. Sędzia tłumaczy:
Rząd mógłby zmusić męskiego projektanta stron komputerowych, którego mężem jest inny mężczyzna, do zaprojektowania stron dla organizacji, która sprzeciwia się ślubom osób tej samej płci.
Większość sędziów Sądu Najwyższego postrzega decyzję jako triumf wolności słowa. Jak jednak podaje „The New York Times”, sprawa ma charakter ideologiczny, a na wyrok mógł wpłynąć fakt, że obecny skład amerykańskiego Sądu Najwyższego jest głęboko konserwatywny i budzi silne kontrowersje. Liberalna sędzia Sonia Sotomayor twierdzi:
Ruch LGBT osiągnął historyczne postępy i jestem dumna z roli, którą w tej historii odegrał Sąd Najwyższy. Dziś jednak robimy krok do tyłu.
Z decyzją sądu nie zgadza się również prezydent USA Joe Biden:
Przyszłość mediów
Jak trafnie wskazuje The Verge, poza utrudnieniem prawnego ograniczenia dyskryminacji, wyrok może mieć ciekawy wpływ na kwestię moderacji w mediach społecznościowych. Amerykańscy konserwatyści, w tym ci z Sądu Najwyższego, często argumentują za ograniczeniem moderowania treści w mediach w imię wolności słowa. Władze Teksasu i Florydy twierdzą na przykład, że usuwanie pewnych postów jest dyskryminacją konserwatywnych użytkowników.
Czy jednak teraz właściciel platformy społecznościowej będzie mógł odmówić udostępniania np. treści antyszczepionkowych czy neonazistowskich, jeśli się z nimi nie zgadza? Wydawać by się mogło, że wyrok sądu paradoksalnie wzmocni uprawnienia moderatorów mediów. Cóż, każdy kij ma dwa końce.
Moim ulubionym zajęciem związanym z grami jest notoryczne umieranie w Dead Cells. Interesują mnie nowe technologie, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wszystko, co było na ich temat do powiedzenia, napisał już Philip K. Dick. Lubię robić kawę, filozofować i obserwować swojego kota.