GTA: Wyciek miał zniszczyć plany Rockstara. Schreier odpowiada na oskarżenie

Ten tydzień upływa nam pod znakiem zapowiedzi zwiastuna nowego Grand Theft Auto. Chwilę wcześniej świat obiegła plotka na ten temat od dziennikarza Jasona Schreiera. Podczas gdy w redakcji zbiorowo zastanawiamy się, jak powinna wyglądać ta odsłona, pewna osoba z Francji oskarżyła Schreiera o przesunięcie zwiastuna nowego GTA swoim wyciekiem. (Tak, też nie do końca widzę powiązanie piernika z wiatrakiem).

Gorąca kłótnia

Zaczęło się od wpisu niejakiego Chris’ Klippela na Twitterze/X. Pochodzący z Francji twórca portalu o Rockstarze rozpuścił w nim plotkę na temat niedawnego ogłoszenia. Miało rzekomo zawierać zwiastun, ale wspomniany wyciek Jasona Schreiera pokrzyżował plany studiu. Skończyło się więc na enigmatycznym wpisie i zapowiedzi na grudzień.

Właśnie dostałem informację o zapowiedzi zwiastuna „następnego GTA”. Mogę teraz potwierdzić, że ogłoszenie rzeczywiście było zaplanowane na ten tydzień (nigdy nie planowano go na październik [czy autorowi nie chodziło o grudzień?  – dop. red]) i że seria tweetów w środę wcale nie jest tym, co pierwotnie planowano.
Komunikat prasowy Sama Housera opublikowano na stronie internetowej Rockstar i we wszystkich social mediach po to, aby szybko przeciwdziałać wyciekowi Jasona Schreiera, tak jak miało to miejsce we wrześniu 2022 r.

Cała sytuacja miała nieźle zdenerwować Sama Housera oraz Straussa Zelnicka.

Udało mi się potwierdzić, że sytuacja w Rockstar jest dość napięta, a Sam Houser i Strauss Zelnick są wściekli. Obaj mężczyźni ogłosili wewnętrzne śledztwo, aby dowiedzieć się, kim jest informator. Wskazali również, że każda osoba przyłapana na rozpowszechnianiu poufnych informacji będzie surowo ścigana przez Take-Two Interactive za nieprzestrzeganie NDA.
Jakie to smutne, że zapowiedź najbardziej oczekiwanej gry w historii została tak zepsuta…

Cały na biało, Jason Schreier

Tutaj jednak pojawił się sam zainteresowany, Jason Schreier, i napisał krótko, że to nieprawda. Tweeta/X-a planowano w tej formie od samego początku.

Potem obaj panowie wdarli się w cyfrową sprzeczkę. „Wygląda na to, że od lat fałszywie tweetowaliście, że ogłoszenie jest bliskie”, zauważył hipokryzję Klippela dziennikarz, na co ten pierwszy zaczął się powoli wycofywać.

W końcu aferka skończyła się wyciszeniem posta oraz klasycznym ruchem „przepraszam, że uraziłem twoje uczucia, choć nie chciałem”. Nie dowiemy się raczej szybko, kto miał rację, choć chyba się domyślamy. A ja patrząc na styl wypowiedzi i kłótni wyjątkowo zrozumiem, jeśli ktoś w komentarzach zarzuci mi podobieństwo do portali plotkarskich…