Musk pozywa organizację, która twierdzi, że X nie radzi sobie z hejtem

Odkąd Elon Musk przejął Twittera, który obecnie na stałe zmienił nazwę na X, platforma oskarżana jest o kiepską moderację i problemy z mową nienawiści.

To między innymi dlatego odwróciło się od niej wielu reklamodawców, których przywrócić miało posadzenie na fotelu dyrektorki generalnej Lindy Yaccarino, ekspertki od polityki reklamowej. Nie przyniosło ono jednak pożądanych efektów; wygląda więc na to, że Musk zmienił swoją strategię i zamiast po dobroci, zamierza walczyć przy pomocy pozwów. Jeden z nich wymierzony jest w Center for Countering Digital Hate (CCDH), organizację, która twierdzi, że X nie usuwa hejterskich wpisów.

Wrogie firmy?

Jak podaje TechCrunch, CCDH opublikowało raport, z którego wynika, że platforma Muska nie usuwa 99% nienawistnych wpisów autorstwa subskrybentów Twittera Blue. CCDH sądzi, że płatna subskrypcja gwarantuje użytkownikom protekcję, która umożliwia im publikowanie hejtu wymierzonego m.in. w mniejszości etniczne.

Prawnik Muska, Alex Spiro, uważa, że metodologia CCDH jest błędna. Raport został oparty na badaniu, w którym CCDH samo zgłosiło 100 tweetów subskrybentów Twittera Blue (zawierających m.in. treści rasistowskie i neonazistowskie), a następnie po czterech dniach zaobserwowało, że tylko jeden z nich został usunięty. Według Spiro takie badanie jest nierzetelne. Prawnik oskarża CCDH o pobieranie pieniędzy od konkurentów X, co ma zniechęcić reklamodawców do płacenia Twitterowi. Spiro pisze:

Mamy prawo wierzyć, że operacje waszej organizacji – i tym samym kampania, która ma na celu odwrócenie reklamodawców od Twittera przez oczernianie firmy i jej właściciela – są finansowane przez rynkowych konkurentów X oraz organizację rządowe i ich oddziały.

Prawniczka CCDH, Roberta A. Kaplan, twierdzi, że organizacja nie jest finansowana przez żadną firmę, która rywalizuje z Twitterem (co mają potwierdzać krytyczne CCDH raporty na temat Facebooka czy TikToka). CCDH uważa, że pozew Twittera to próba uciszenia krytyki; ma on zniechęcić inne NGO do pisania o problemach platformy.