Prezes Larian Studios ponownie zaatakował korporacje i pazernych wydawców. Podzielił się też sposobem na tworzenie gier roku
Nie jest to pierwszy raz, gdy twórca Baldur’s Gate’a 3 wbija szpile innym studiom, lecz nigdy wcześniej nie wybrzmiało to tak, jak podczas The Game Awards.
Pamiętacie zeszłoroczną edycję The Game Awards, krytykowaną przez opinię publiczną za odbieranie możliwości swobodnej wypowiedzi zwycięzcom? To najbardziej uderzyło w Larian Studios, które przyjmowało wówczas szereg nagród, między innymi za najlepszą grę 2023. W tym roku mieliśmy do czynienia z jubileuszem gali, z tego też powodu doszło do bardzo wielu zmian na płaszczyźnie organizacyjnej. Zyskali na tym zarówno wydawcy, którzy prezentowali swoje największe projekty podczas wydarzenia, jak i zwycięzcy nagród oraz osoby, które te wyróżnienia wręczały.
I tym płynnym wstępem możemy przejść do Swena Vincke, który podczas zeszłorocznego The Game Awards odbierał nagrodę za Baldur’s Gate’a 3 aż 10 razy, a dzisiejszej nocy dołożył do tego jedenastą statuetkę (pełną listę zaskakujących wyróżnień znajdziecie TUTAJ). W tym roku prezes Larian Studios miał również inną, bardzo wyjątkową funkcję, jaką było przedstawienie zwycięzców w kategorii Gry Roku. Zanim jednak usłyszeliśmy bardzo zaskakującego laureta, Belg pozwolił sobie na obszerną, przynajmniej jak na standardy The Game Awards, przemowę, w której poinformował wszystkich, że „wyrocznia” przedstawiła mu formułę na hurtowe wygrywanie nagród gier roku.
Wyrocznia powiedziała mi, że gra 2025 roku zostanie stworzona przez studio, które znalazło sposób na pojawienie się tutaj, na tej scenie. To banalnie proste, ale jakoś ciągle gubi się sedno tego wszystkiego. Studio to stworzy grę, w którą samo chciałoby zagrać. Produkuje ją, ponieważ nigdy wcześniej nie powstał podobny tytuł. Nie stworzy jej, by zwiększyć udziały w rynku, ani aby służyła jedynie rozwojowi marki. Nie musi osiągać arbitralnych celów sprzedażowych, ani obawiać się zwolnień, jeśli ich nie osiągnie.
Swen Vincke postanowił po raz kolejny uderzyć w korporacyjne podejście do tworzenia gier wideo, wedle którego tytuł ma zapełniać pewien obszar rynku i w ciągu pewnego okresu przynosić firmie określone zyski. To jednak nie był koniec monologu Swena Vincke, on dopiero się rozkręcał.
Co więcej, osoby odpowiedzialne za projekt zabroniły twórcom upychania w grze czegokolwiek, czego jedynym celem było zwiększenie przychodów, lecz nie służyło podniesieniu jakości gry. Nie potraktowały swoich developerów jak liczby w arkuszu kalkulacyjnym, nie traktowały graczy jak użytkowników do wykorzystania i nie podejmowały decyzji, o których wiedzieli, że są krótkowzroczne ze względu na premię bądź politykę. Wiedziały, że jeśli na pierwszym miejscu postawią grę i zespół, to przychody przyjdą same. Kierowały się idealizmem i chciały, by gracze dobrze się bawili oraz zdawały sobie sprawę, że jeśli developerzy nie będą czerpać rozrywki z produkcji, to nikt nie będzie się dobrze bawił. Rozumiały wartość szacunku – jeśli będą dobrze traktować swoich developerów i graczy, ci sami pracownicy i fani wybaczą im, gdy sprawy nie pójdą zgodnie z planem. Ale przede wszystkim dbały o swoje gry, ponieważ je kochali. To naprawdę takie proste.
Bardzo inspirująca i potrzebna przemowa w czasie, gdy coraz częściej segment gier wysokobudżetowych cierpi na nadmierne „bezpieczeństwo” projektowe i brak odważniejszego podejścia oraz wyłamania się z szeregu. Nie jest to jednak pierwszy raz, gdy Swen Vincke atakuje obecne trendy w branży gier wideo i staje im naprzeciw. Tak było na początku tego roku, gdy Belg komentował rozwój narzędzi AI w procesie produkcyjnym, a także współczesny marketing gier wideo. Pełną wypowiedź prezesa Larian Studios podczas tegorocznego The Game Awards znajdziecie poniżej. Na tytuł nie zwracajcie uwagi.
Czytaj dalej
Beznadziejnie zakochany w Dead Space i BioShocku. W gry wideo gram, odkąd byłem mało rozgarniętym bobasem, i planuję robić to do końca. Wydałem 460 złotych na Diablo IV i do teraz tego żałuję. Jak ktoś chce zagrać w jakiegoś multika na Xboksie, to ja bardzo chętnie.