Procesory… z miodu – nowy pomysł Amerykanów
Co jakiś czas w sieci pojawiają się doniesienia na temat niecodziennych prób stworzenia nowej generacji procesorów. Tym razem Amerykanie próbują takowe ulepić z miodu.
Siłą rzeczy nie chodzi tu o tradycyjne CPU, które miałyby się stać konkurencją dla intelowskich Core czy Ryzenów rodem z AMD. Ten niecodzienny pomysł jest raczej krokiem w stronę skonstruowania układów, które będą symulować działanie ludzkiego mózgu.
Pomiędzy maszyną a człowiekiem
Według publikacji Washigton State Universtity, tamtejszym badaczom udało się skonstruować memrystor – czyli z grubsza odpowiednik tranzystora, tyle że ten pierwszy zdolny jest do jednoczesnego przetwarzania danych i ich gromadzenia. To sposób działania analogiczny do tego, jak funkcjonuje mózg, memrystor zaś jest tu odpowiednikiem neuronu. Wspomniany element ma grubość ludzkiego włosa, docelowo jednak badacze chcą tysiąckrotnie zmniejszyć jego rozmiary – tak żeby możliwe było zbudowanie procesora neuromorficznego, czyli zdolnego do przetwarzania danych na wzór tego, co dzieje się u każdego z nas pod czaszką.
Tym, co zaskakuje, są zastosowane materiały. Do stworzenia memrystora użyto skrystalizowanego, pozbawionego wilgoci miodu, który został umieszczony między dwoma metalowymi elektrodami. Powstały w ten sposób element był zdolny przełączać się między pozycją 0 a 1 w czasie między 100 a 500 nanosekund, co odpowiada szybkości reakcji komórek mózgowych.
Okazało się również, że wbrew obawom tak przetworzony miód jest stabilnym materiałem. Przez bardzo niską wilgotność jest np. odporny na działanie bakterii. Całość jest też łatwa w utylizacji: wystarczy rozpuścić memrystor i odzyskać elektrody.
Oczywiście jak na razie całość należy traktować jako ciekawostkę – wspomniany uniwersytet zapowiedział jednak, że będzie kontynuował prace, gdyż dotychczasowe wyniki są obiecujące. Uczciwie trzeba jednak zaznaczyć, że to dopiero początek drogi i nie wiadomo, co z tego wyjdzie. Dooma na miodzie w każdym razie nikt jeszcze nie odpalił. Póki co we wspomnianego protoplastę strzelanek możemy jednak zagrać np. na teście ciążowym.
Fot. Skrissh2013, CC BY 3.0
Czytaj dalej
Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.