PUBG: Po przejściu na F2P gra cieszy się niewidzianą od dawna popularnością
Szokujące, prawda? Acz nie mogło zabraknąć łyżki dziegciu.
Choć Playerunknown's Battlegrounds(*) nie jest ojcem battle ryoale, to właśnie dzieło studia Brendana Greene'a uczyniło z niego jeden z najpopularniejszych trybów współczesnych gier wideo. Tytuł ostatecznie przegrał pojedynek z Fortnite'em, ale do dziś pozostaje w czołówce gatunku – a teraz jego twórcy ruszyli z kontratakiem, mogącym nieco na rynku namieszać.
„Nieco”, bo ruch ten zdaje się mimo wszystko odrobinę spóźniony. Od wczoraj PUBG dostępne jest w modelu free-to-play i efekty tej decyzji są już doskonale widoczne. Według danych SteamDB w szczytowym momencie w tytuł grało ponad 668 tysięcy osób jednocześnie. Ostatni raz takie wyniki odnotowano na początku pandemii, w kwietniu 2020 (zresztą wtedy swoje zrobił też specjalny primaaprilisowy tryb).
Warto jednak pamiętać, że do rekordu wciąż jeszcze daleko – cztery lata temu w jednym momencie przy Playerunknown's Battlegrounds na platformie Valve swój czas spędzało aż 3,2 miliona osób – to liczba, do której konkurencja na Steamie nigdy się nawet nie zbliżyła.
Nie wszyscy cieszą się jednak z przejścia na F2P. Niektórzy gracze żałują wydania pieniędzy na zakup, skoro teraz mogą mieć grę za darmo – konto premium i garść kosmetycznych przedmiotów to dla nich żadne wynagrodzenie. Inni z kolei zauważają, że decyzja ta zwiększy liczbę cheaterów i utrudni walkę z nimi – ban na darmowy tytuł jest w końcu mniej bolesny.
PUBG dostępne jest na pecetach (Steam), PlayStation i Xboksie, a także Google Stadii.
(*) Od niedawna znane jako PUBG: Battlegrounds, czyli... Playerunknown's Battlegrounds: Battlegrounds.Ach, nie przestaje mnie to bawić.
Czytaj dalej
Czytelnik CD-Action od prawie 25 lat, redaktor od 2018. Kocham Soulsy i zrobię wszystko, by inni też je pokochali. Szef działów zapowiedzi i recenzji.