około 6 godzin temuLektura na 2 minuty

Resident Evil 2 Remake pod kreską. Kolejny port Capcomu okazał się kompletną porażką

Nie wszystko złoto, co Resident Evil.

W branży gier są tak naprawdę co najmniej dwa wilki i różnią się one od siebie diametralnie, co widać zarówno w generowanych przychodach, jak i sposobie funkcjonowania. Sprzętowo jesteśmy już od dawna na poziomie, na którym odpalanie „dużych” gier na urządzeniach przenośnych nie stanowi problemu – sam spędziłem (dzięki, Rajmund) niezdrowe ilości czasu przy młóceniu w ten sposób w Diablo. Praktycznie każdy ma smartfona, ale nie każdy gra casualowo i połączenie telefonu z hitami konsolowymi oraz pecetowymi wydaje się posunięciem idealnym dla usera i twórcy. Pierwsi mają ulubione tytuły pod ręką, drudzy mogą uszczknąć kawałek mobilnego tortu, który jest wart mniej więcej tyle, co konsole i PC razem wzięte. Resident Evil 2 udowodnił właśnie, że to nie takie proste.

Gra ukazała się w AppStorze 10 grudnia 2024 roku w, wydawałoby się, wygodnej formie: część możemy ograć całkowicie za darmo, za resztę trzeba zapłacić i to nie aż tak dużo, bo około 160 zł. W ciągu tego miesiąca od premiery produkcja doczekała się nawet niewielkiej przeceny, jednak to nie pomogło i według szacunków łącznie mniej niż 10 tysięcy osób zapłaciło za pełną wersję, co przekłada się na zarobki rzędu około 100 tysięcy dolarów.

Z jednej strony ta sromotna porażka może odzwierciedlać podejście graczy, którzy mając do wyboru wersję klasyczną i mobilną, sięgną po tę pierwszą. Nie bez znaczenia pozostają wymagania – do zagrania w mobilny remake Resident Evil 2 potrzebujemy iPhone’a 15 lub nowszego, ewentualnie iPada A17 Pro. Niektórzy twierdzą, że Capcom sam jest sobie winny, bo pomijając całkowicie sprzęty z Androidem, ale to nie takie proste – przede wszystkim z uwagi na szeroką gamę konfiguracji sprzętowych.

Capcom już wcześniej zaliczył tego rodzaju wtopę; mobilny port Resident Evil Village też nie sprzedał się najlepiej, a „siódemka” w tym wydaniu trafiła zaledwie do 2 tysięcy osób. Szumnie zapowiadane przed dwoma laty Death Stranding także nie dotarło do szczytów list sprzedaży. Jak na razie wszystko wskazuje więc na to, że sprzęty takie jak Steam Deck i Nintendo Switch są bezpieczne, bo gracze mobilni najwyraźniej ciągle preferują sprzęty dedykowane.


Czytaj dalej

Redaktor
Samuel Goldman

I have no mouse and I must click.

Profil
Wpisów1623

Obserwujących4

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze