10
około 3 godziny temuLektura na 4 minuty

Scenarzysta Dragon Age’a ma radę dla EA: „Macie markę, którą ludzie kochają. Podążajcie śladem Larian Studios”

David Gaider proponuje rzeczy szalone: kto przy zdrowych zmysłach wróciłby jeszcze do gier singlowych*?

O nowym Dragon Age’u już mało kto pamięta, ale wywoływane przez nią kłótnie pozostają żywe niemal tak samo, jak w okolicach premiery. Częściowo winni są internetowi aktywiści stron wszelakich, używających Straży Zasłony jako oręża do podparcia swoich racji, co ja akurat mocno potępiam, bo gra została wystarczająco skrzywdzona przez swoich twórców – taką bronią można zadawać tylko ujemne obrażenia. Drugą stroną jest celowe podsycanie nastrojów, mogące nieznacznie podciągnąć wyniki najnowszej gry BioWare… Bo naprawdę nie wiem jak inaczej określić słowa szefa EA o tym, że The Veilguard zawiódł, bo nie był grą-usługą. Odzew na te słowa był dość mocny, a głosy w mediach społecznościowych nie pozostawiły suchej nitki na Andrew Wilsonie. Chichotem losu jest to, że krytycznie wypowiadali się też twórcy The Veilguarda.

Głosem rozsądku okazał się nie kto inny jak David Gaider – współtwórca Baldur’s Gate’a 2, ale przede wszystkim scenarzysta dodatków do Neverwinter Nights, następnie lead writer Dragon Age’a do Inkwizycji włącznie. Gaider opuścił BioWare w 2016 roku, by szukać szczęścia gdzieś indziej, a przy okazji słów szefa EA poczuł się wywołany do tablicy i napisał kilka słów na platformie BlueSky. Zaczął trochę złośliwie:


Jeśli naprawdę wysilę się w kwestii empatii, to rozumiem, o co chodzi. Powiedzmy, że mało wiesz o grach. Siedzisz w wielkim biurze z grupą innych dyrektorów, których wiedza stoi na podobnym poziomie. Co wszyscy mówią? Gry-usługi i gry akcji zarabiają. Odpowiadasz: »okej zrobimy kolejne, więc zarobimy więcej pieniędzy«, a potem pojawia się jakiś developer i wszystko psuje, mówiąc, że ta zasada nie dotyczy wszystkich gier, w dodatku w stosunku do konkretnych marek fani mają swoje oczekiwania.


David Gaider, główny scenarzysta Dragon Age 1-3

If I really dig into my empathy, I can kinda see the thinking here. Like, let's say you don't actually know much about games. You're in a big office with a bunch of other execs who also don't know much about games. What are they all saying? "Live games do big numbers!" "Action games are hot!"

[image or embed]

— David Gaider (@davidgaider.bsky.social) February 6, 2025 at 12:57 AM

Oczywiście gry-usługi osiągające dobre wyniki istnieją – chociażby Helldivers 2 – jednak trafiają się stosunkowo rzadko i nie było jeszcze sytuacji, w której produkcja typowo singlowa przerobiona została na grę-usługę i osiągnęła sukces. Najwięksi gracze, tacy jak Sony, już to chyba zrozumieli.


Ostatecznie zadajesz sobie pytanie: dlaczego w ogóle mamy robić coś innego? Po co nam gry singlowe? Fani są oburzeni, ale nie jesteś tu po to, by dawać odbiorcy coś, co mu się spodoba. Jesteś tu po to, by zarabiać pieniądze. Na pewno jest wiele rzeczy, których firma mogłaby się nauczyć z porażki The Veilguarda, jednak sprowadzanie tego do wniosku, że powinna być grą-usługą wydaje się krótkowzroczne i wygodne.


David Gaider, główny scenarzysta Dragon Age 1-3

Czyli dokładnie takie jak perspektywa szefów korporacji, skoncentrowanych na wykresach i tabelkach. Co można z tym zrobić? Zdaniem scenarzysty to bardzo proste:


Moja rada dla EA jest taka: macie markę uwielbianą przez wielu ludzi. W przeszłości zarabiała satysfakcjonujące was kwoty. Spójrzcie na to, co udało się najlepiej w czasie, kiedy poziom sprzedaży był najwyższy, a potem podążajcie śladem Larian Studios i postawcie na to jeszcze więcej. Publiczność ciągle czeka.


David Gaider, główny scenarzysta Dragon Age 1-3

Lariani będą jeszcze przez wiele lat służyć przykładem jako studio, które zrobiło coś komercyjnie bezsensownego, po czym wyciągnęło z tego tyle szmalu, że prezes niejednej korporacji mógłby krzyczeć przez to w poduszkę. BioWare w dalekiej przeszłości też potrafiło rzucać takie czary, tylko czy teraz, kiedy studio zostało znacznie pomniejszone, a szef EA swoimi słowami daje do zrozumienia, że chodzi mu po głowie coś zupełnie przeciwnego, byłoby jeszcze zdolne by do tego wrócić? Bez zmiany strategii wydawcy raczej nie ma na to szans.

*Wszyscy.


Czytaj dalej

Redaktor
Samuel Goldman

I have no mouse and I must click.

Profil
Wpisów1657

Obserwujących4

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze