Soulcalibur V jest już jedną nogą w cyfrowym grobie
Mordoklepka Bandai Namco zniknie bezpowrotnie. Można wciskać „F”.
*W tle gra The Who - Baba O’Riley*
*Freeze frame*
Yup, that's me. You're probably wondering how I ended up in this situation.
Potężny redaktor siedział przy swoim laptopie. Był ciepły, czerwcowy poranek. Nieznośny bzyk muchy raz po raz go rozpraszał. Ciepła kawusia parowała ze stojącego nieopodal kubka. Malownicze malwy bujały się na lekkim wietrze, wystając zza okna wiejskiej chaty. Nadgryziona kanapka z serem czekała na wielki śniadaniowy finał. W jego głowie powstawał koncept kryminalnej książeczki dla dzieci. Miał już nawet zaklepanego ilustratora.
Działo się wówczas sporo w branży gier. Coś na wzór E3 zbliżało się do końca. Tego wieczoru Ubisoft miał pokazać gameplay z nowej gry w świecie Gwiezdnych Wojen. Wszyscy w redakcji odwalili kawał solidnej roboty, pisząc o wszystkim, co ważne, więc nasz bohater mógł zająć się czymś mniej istotnym.
Dzisiejszy ledwie ciepły temat to cyfrowe ubicie Soulcalibura 5. Piąta odsłona serii, której korzenie sięgają jeszcze połowy lat 90., niedługo zniknie z cyfrowych sklepów na konsolach PS3 i Xbox 360. To tyle, to jest cała informacja, po jaką tu przyszliście. 19 czerwca nie będzie można zakupić ani gry, ani DLC do niej. Jedynymi szczęśliwcami będą tylko nabywcy pudełkowej wersji gry.
Oficjalny komunikat nie mówi nic na temat wyłączenia serwerów, więc można się spodziewać, że Bandai Namco pozwoli nam dalej korzystać z funkcji online dostępnych w grze. Żegnaj, bijatykowy książę. Służyłeś nam dzielnie (w wersji bezpłytowej).
PS Wspomniany powyżej Ubisoft swego czasu zresztą przybił pionę z „Bandajami”, bo jedną z atrakcji w Soulcaliburze była obecność Ezio. Ależ on miał te kocie ruchy.
Czytaj dalej
Is this enough to get 20 people plastered?