Star Wars Outlaws: Odwiedzimy Tatooine i poznamy Jabbę the Hutta

San Diego Comic-Con stworzył nam okazję do zobaczenia ciekawych materiałów, takich jak m.in. nowy zwiastun Marvel’s Spider-Mana 2. Sytuację wykorzystał także Ubisoft, który zaprezentował nowy filmik zza kulis powstającego właśnie Star Wars Outlaws. Jeśli świat Gwiezdnych Wojen nierozerwalnie wiąże się w waszych głowach z pustynną planetą Tatooine, to mam dobre wieści.

Julian Gerighty, reżyser produkcji, przyznał w rozmowie z redakcją IGN, że przy opracowywaniu obecnych w Outlawsach światów twórców inspirowały autentyczne, ziemskie okolice, takie jak biomy południowo-wschodniej Afryki. Następnie nadawano im dopiero pewnych obcych cech. Tego typu połączenia mają mieć utrzymaną proporcję 80:20, przy czym 20 proc. to elementy fantastyczne.

Weźmy na przykład taką Tatooine (…). Piękna, charakterystyczna architektura, ale dwa słońca. Dla nas to jak taka wielką góra wyrzeźbiona w bursztynie, krystaliczna materia to miasto, a część wystająca ponad poziom terenu jest pomarańczowa i bardzo odblaskowa. To ona nadaje temu wszystkiemu obcego charakteru. To coś znajomego, ale świeżego.

W trakcie panelu w San Diego potwierdzono, że Tatooine faktycznie pojawi się w grze. Lucasfilm co prawda zachęcał Ubisoft Massive do tworzenia własnych planet i światów, ale w przypadku wylęgarni szumowin postanowiono postawić na sprawdzone rozwiązania. Będziemy mogli zwiedzić nie tylko Mos Eisley, lecz także pałac Jabby the Hutta. Z racji tego, że akcja gry rozgrywać się będzie pomiędzy „Imperium kontratakuje” a „Powrotem Jedi”, dostaniemy nawet szansę pracowania dla tego legendarnego zbira. Będziemy mogli go nawet zdradzić, choć aż boję się myśleć o konsekwencjach takich działań.

Więcej ciekawostek i fragmentów gry zobaczycie poniżej:

Ubisoft już wcześniej potwierdzał, że Star Wars Outlaws zaoferuje nam ogromne światy, lecz nie będą one generowane proceduralnie. Ponadto na Ubisoft Forward mogliśmy obejrzeć 10 minut z rozgrywki. Premiera: podobno w przyszłym roku, ale wszyscy wiemy, jak to bywa u Francuzów z dotrzymywaniem terminów…