Oto 10 minut gameplayu z The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom

Dziesięciominutowy gameplay The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom prezentuje nowe zdolności naszego protagonisty, a te zdecydowanie należą do oryginalnych i ciekawych. W końcu, w jakiej innej produkcji jesteśmy w stanie przyczepić sporych rozmiarów skałę do niewielkiej gałęzi podniesionej z ziemi zaledwie parę sekund temu? Zresztą, zobaczcie sami:
Do Hyrule ponownie zawitamy już 12 maja i zrobimy to oczywiście pod warunkiem, że zaliczamy się do grona posiadaczy Nintendo Switcha. Ten, swoją drogą, z okazji premiery najnowszej odsłony Zeldy otrzyma limitowaną edycję przyozdobioną motywami z gry.
Przypominamy także, że The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom będzie największą grą Nintendo, jako że tytuł ma ważyć niebotyczne 18,2 GB (tak, na standardy Switcha to jest dużo). Równie spora jest także cena, jako że dzieło Nintendo wycenione zostało na 70 dolarów bez centa. W polskich sklepach zamówienia przedpremierowego dokonamy za to już od 263 złotych (cena w momencie publikacji newsa).
Czytaj dalej
7 odpowiedzi do “Oto 10 minut gameplayu z The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Huh, w ogole ciekawa sprawa z ta Zelda – ilekroc probowalem grac w ktorakolwiek czesc, odbijalem sie dosc szybko, potem probowalem kolejny raz slyszac niezliczone pochwaly i konczylo sie tak samo. Moze to kwestia braku odniesienia do czasow dziecinstwa, ale mam jakas odpornosc na te serie.
Legenda Zeldy: Łzy Recenzentów. Nie ważne, co z tego wyjdzie, można w ciemno obstawiać najwyżej ocenioną produkcję roku, a pewnie i ostatniej dekady. Podkreślam: „najwyżej ocenioną”. Z drugiej strony, można też mieć nadzieję, że programiści okiełznali w końcu potęgę Switcha i nowe przygody ulubionego skrzata Ameryki działać będą ciut lepiej niż te poprzednie. Nie, żeby recenzentom te spadki do 20 klatek jakoś szczególnie wtedy przeszkadzały – płynnego działania oczekujemy od „zwykłych” gier, nie od rękodzieła mistrzów z Nintendo.
To jest chyba jakis meta komentarz.
Ale doceniam wcisniecie Ameryki nawet do posta o japonskiej grze xD.
Shaddon Nie wiem, jak to wyglądało przy premierze, ale ja kupiłem sobie Switcha jakoś nieco ponad rok temu i pierwszą grą którą odpaliłem był oczywiście BotW. Przyznam, że przez prawie 200 godzin rozgrywki nie zaliczyłem ani jednego poważnego buga, gra może mi się wysypała raz czy 2 razy do systemu, a spadków płynności raczej też nie obserwowałem, nawet w czasie gorących momentów i starć – co prawda to nadal tylko 30 fps, ale stabilne.
Przyznam, że od zabaweczki, jaką jest Switch, nie oczekuję więcej, dzięki temu spędzam z nim mnóstwo przyjemnego czasu
@QUETZ
Nie, nie doceniasz, bo nie rozumiesz szerszego kontekstu – nie pierwszy zresztą raz. Wszyscy wiedzą, że najważniejszym dla branży rynkiem jest ten amerykański i każdy, kto choć trochę interesuje się tym tematem zdaje sobie sprawę z gigantycznej popularności Zeldy, czy Nintendo w ogóle wśród Amerykanów, szczególnie pokolenia boomerów. Przykładowo, u ciebie w domu na ścianie wisi zdjęcie papaja, a w pokoju amerykańskiego gracza plastikowa replika master sworda. Czy zatem można w ciemno obstawiać sukces wszystkiego, co wyjdzie pod tą marką? Ano można. A że przedmiotom kultu wybacza się wszelkie niedociągnięcia, stan techniczny ponownie nie będzie mieć tu żadnego znaczenia.
Och, Szadi, jak ty mnie wzruszasz swoją nieskończoną arogancją ;’-). Co prawda gubisz przez to konktest tego, co się do Ciebie pisze, ale to nie pierwszy raz, więc jestem przyzwyczajony.
Ale wróćmy do spraw ważnych – twojego ego: jesteś najmądrzejszy, nikt poza tobą nie wie, jaki jest status Zeldy w USA xD.
Moja najbardziej oczekiwana gra tego roku zbliża się wielkimi krokami🥹