Twitter korzy się przed tureckim rządem i cenzuruje opozycję

Jak widać walka o nieograniczoną wolność słowa i swobodę wypowiedzi kończy się tam, gdzie zaczyna pojawiać się presja ze strony autorytarnego rządu. Po serii gróźb Twitter postanowił ograniczyć widoczność poszczególnych tweetów na terenie Turcji.
Cenzura dotknęła przede wszystkim treści umieszczanych w serwisie przez polityków stojących w opozycji do obecnie panującego w kraju prezydenta – Recepa Tayyipa Erdoğana. Trwające obecnie w Turcji wybory prezydenckie wciąż nie zostały rozstrzygnięte, a dwóch przodujących w sondażach kandydatów idzie łeb w łeb, nic więc dziwnego, że chcący zachować posadę Erdoğan posunął się do brudnych zagrywek.
Jak twierdzi sam Musk, alternatywą dla wprowadzenia cenzury byłoby wyłączenie jego platformy na terenie całego kraju. Przy okazji obiecał on także, że udostępni publicznie wiadomości oraz dokumenty otrzymane od tureckiego rządu, aby uzasadnić słuszność podjętej przez siebie decyzji.
Warto też przypomnieć, że niemal analogiczna sytuacja miała miejsce przeszło osiem lat temu, w roku 2015. Tureccy politycy wchodzący w skład partii rządzącej wskazali Twittera jako przyczynę wybuchu niepokojów społecznych, a dostęp do serwisu został tymczasowo zablokowany dla użytkowników logujących się z obszaru Turcji. Ówczesny premier, czyli nie kto inny jak Recep Tayyip Erdoğan, postanowił nawet złożyć do Trybunału Konstytucyjnego pozew przeciw własnemu rządowi, który nie zdołał zmusić Twittera do usuwania niewygodnych treści. Tym razem obędzie się jednak bez takiej potrzeby, jako że żądania wprowadzenia cenzury zostały już spełnione.