Twitter pozwany za unikanie płacenia byłym pracownikom
Twitter, dla odmiany, wplątał się w kłopoty prawne.
Portal w ostatnich dniach generuje tyle newsów, że spokojnie można by założyć gazetę poświęconą tylko jemu. Tym razem Twitter mierzy się z konsekwencjami pamiętnego zeszłorocznego wyrzucenia z pracy tysięcy pracowników, które nastąpiło po tym, gdy Elon Musk stwierdził, że są oni nieefektywni. Ale okazuje się, że chcąc podnieść dochód firmy, Twitter wplątał się w kolejne wydatki związane z arbitrażem z byłymi pracownikami. Uznał bowiem, że nie zapłaci za usługi firmy arbitrażowej – i został pozwany. Znowu.
Droga kłótnia
Skomplikowaną prawną sprawę opisał portal The Verge. Pracownicy najpierw pozwali Twittera za nieoczekiwane wyrzucenie ich z pracy, m.in. za brak wystarczającego komunikatu przed decyzją Muska. Z powodu dopisku w ich umowach w styczniu zostali oni jednak zmuszeni do zamienienia pozwu zbiorowego na arbitraż – metodę, w której zewnętrzny arbiter doprowadza do rozstrzygnięcia sporu. Umowa nakazała im skorzystanie z usług firmy JAMS, która zajmuje się właśnie arbitrażem.
I tu zaczynają się schody, JAMS wymaga bowiem spełnienia pewnych wymagań przez obie strony konfliktu. Jednym z nich jest konieczność uiszczenia przez pracowników opłaty wynoszącej 2000 dolarów za każde zgłoszenie arbitrażu dwustronnego; resztę, tzn. koszty samego rozwiązania sporu, miałby pokryć Twitter. Ale platforma odmówiła zapłaty, twierdząc, że koszty powinny być równo podzielone między Twittera i pracowników.
Jako
że jest to niezgodne z zasadami JAMS, pracownicy firmy odmówili
arbitrażu – choć niektóre ze spraw miały już nawet ustalone
terminy przesłuchań. Co teraz mają zrobić pracownicy? Umowa
nakazuje im korzystać z usług JAMS, ale nie mogą tego
zrobić, bo Twitter nie chce dostosować się do zasad arbitrażu.
Pracownicy mogą więc albo zrzec się swoich praw, np. prawa do niepłacenia więcej niż opłaty za zgłoszenie, i faktycznie pokryć koszty. Te jednak nie są małe: JAMS pobiera od 300 dolarów za godzinę do 15 000 dolarów dziennie. Inną opcją jest zaś pozew: i na to zdecydowali się pracownicy, trzeciego lipca zgłaszając sprawę do sądu w Kalifornii.
Czytaj dalej
Moim ulubionym zajęciem związanym z grami jest notoryczne umieranie w Dead Cells. Interesują mnie nowe technologie, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wszystko, co było na ich temat do powiedzenia, napisał już Philip K. Dick. Lubię robić kawę, filozofować i obserwować swojego kota.