Twórca Baldur’s Gate’a 3 chwali sposób wydawania Yakuzy
Zdolność corocznego tworzenia solidnych odsłon serii gier to współcześnie rzadkość, która nie przechodzi bez echa.
O serii Yakuza zrobiło się ostatnio głośno z dwóch powodów. Pierwszym z nich był zwiastun przygotowywanego przez Amazon serialu, który zadebiutuje na Prime Video już za miesiąc, 25 października. Masayoshi Yokoyama jest ponoć zachwycony scenariuszem, także o jego jakość chyba nie musimy się obawiać. Drugi kwestia to zapowiedź kolejnej, szóstej w ciągu ostatnich pięciu lat, odsłony Yakuzy, o podtytule Pirate Yakuza in Hawaii.
To właśnie ta sprawa sprowokowała Michaela Douse’a, dyrektora wydawniczego Baldur’s Gate’a 3, do wyrażenia swojego zachwytu nad stanem marki w bardzo konkretnych słowach.
Cromwelp (bo taki pseudonim nosi Douse) wprost nazywa działalność Ryu Ga Gotoku Studio „genialnym gó****” i chwali pozostawanie przy fundamentach serii tam, gdzie to konieczne, przy jednoczesnym wprowadzaniu do niej zmian. Nie omieszkał również pogratulować utrzymywania dobrych relacji ze społecznością Yakuzy. Ekipa odpowiedzialna za te produkcje jest w stanie praktycznie co roku dostarczać fanom kolejną część ich ulubionej marki. Jest to w dużej mierze zasługa tego, że Ryu Ga Gotoku Studio, tworząc Yakuzę, rzadko kiedy buduje coś zupełnie od zera. Bardzo często wykorzystują assety, lokacje czy animacje z poprzednich części, dzięki czemu cały proces trwa znacznie krócej.
Niektórym może się to wydać odgrzewanym kotletem, jednak jak widać po reakcjach fanów, w zasadzie nikt nie ma z tym większego problemu. Może właśnie w tym tkwi siła marki? Zostawić to, co znane i lubiane, i doprawić to szczyptą nowości.
Czytaj dalej
Zakochany w fantastyce maści wszelkiej. Jak najmniej czasu spędza siedząc w tym świecie, a jak najwięcej przemierzając nadprzestrzeń Odległej Galaktyki, niebo Alagaësii, szlaki Kontynentu lub bezkresne łąki na Cuszimie. Gdy w końcu wyjdzie remake pierwszego Wiedźmina, to zniknie z tego wszechświata, dopóki nie przejdzie gry na każdy możliwy sposób. Typ, który w Awangardzie Krakowskiej dostrzegł cyberpunkowego ducha, a na maturze odwołał się do Gwiezdnych Wojen.