Twórca God of War odmówił Tencentowi stworzenia gry za 100 mln dolarów
David Jaffe, twórca God of War i Twisted Metal, ma bardzo sprecyzowane poglądy na temat Chin.
David Jaffe to człowiek, którego nazwisko jeszcze na początku XXI wieku było jednym z gorętszych w naszej branży. Dość wspomnieć, że odpowiadał on za jedne z najlepiej wspominanych gier ery PS2: Twisted Metal: Black i God of War. Niestety, jego późniejsza kariera nie potoczyła się już tak różowo. Kolejne założone przez niego studio nie pociągnęło zbyt długo, a jego ostatnim większym tytułem pozostaje specyficzne Drawn to Death z 2017 roku, którego serwery też już od dawna nie funkcjonują. W zeszłym roku Jaffe połączył siły z polskim Movie Games, ale okazuje się, że na brak ofert wcale nie narzekał.
Developer opowiedział w podcaście Sacred Symbols+, że Tencent chciał wynegocjować z nim wyreżyserowanie gry za 100 mln dolarów. Stwierdził jednak, że nie chce mieć nic wspólnego z chińską firmą i odmówił, zanim doszło do konkretnych ofert.
To było złe, ponieważ odezwał się do mnie zachodni oddział Tencenta i rozmawiał ze mną zachodni pracownik, którego nie chciałem w żaden sposób ośmieszyć. Mam nadzieję, że ma wystarczająco grubą skórę i działa w tym biznesie dłużej ode mnie. Chodziło mi tylko o to, że nie chcę robić interesów z taką firmą, działającą pod takim rządem.
Twórca zdaje sobie sprawę, że Ameryka też nie jest wcale idealnym miejscem na Ziemi i ma sporo przewinień na sumieniu, o czym dyskutował w dalszej części podcastu. Zauważył jednak, że w USA funkcjonuje przynajmniej system, który można by było zmienić, gdyby tylko ludziom wystarczająco na tym zależało.
Przestańcie zabijać ludzi. (...) W Chinach jeśli tylko napiszesz w sieci coś złego na temat policji albo rządu, to po prostu zgarną cię z ulicy i cholera wie, kiedy będzie można zobaczyć cię ponownie. A już nie wspominajmy o tym, co cię czeka, jeśli jesteś Ujgurem.
Jaffe kontynuował wątek na swoim Twitterze, gdzie pojawiły się wątpliwości odnośnie do jego słów. Na dowód przytoczył fragment korespondencji, w której tłumaczy, że choć jego decyzja może nie wydawać się do końca rozsądna – no bo kto przy zdrowych zmysłach odmówiłby projektu za takie pieniądze – to jednak woli pozostać przy streamowaniu i kontaktach ze swoją społecznością. Zaoferował nawet, że może zastanowić się nad innymi twórcami, którzy mogliby skorzystać z oferty.