2
23.10.2023, 12:45Lektura na 3 minuty

Twórcy Skull Island: Rise of Kong o fatalnym stanie gry. Miała powstać w rok

Według doniesień developerów, Skull Island: Rise of Kong jest w beznadziejnym stanie przez brak budżetu i nierealny deadline. To cud, że gra w ogóle się ukazała.


Patryk „Delighter” Żelazny

Skull Island: Rise of Kong to gra, która zadebiutowała ledwie tydzień temu. Przez ten czas zyskała dość niefortunną sławę, bo social media zalały urywki rozgrywki pokazujące, w jak kiepskim stanie gra się ukazała. Zarówno technicznym, jak i graficznym czy gameplayowym. Od niektórych zyskała nawet order najgorszej gry 2023 roku, wygrywającej w tym starciu nawet z nieszczęsnym Gollumem. I choć skalę obu studiów niełatwo jest porównać, tak najwidoczniej łączyły ich trudne warunki pracy.

W przypadku IguanaBee (twórców Konga) chodziło jednak o nieco inny problem. Bo nie tylko budżet na grę był bardzo niski, ale też termin na jej wykonanie nierealnie krótki. Gra powstała w zaledwie rok, a pracować nad nią miało jednocześnie od 2 do około 20 osób (pewnie w zależności od konkretnego momentu), jak donosi The Verge po rozmowie z developerami.


Proces tworzenia Skull Island: Rise of Kong rozpoczął się w czerwcu ubiegłego roku i miał zakończyć się 2 czerwca tego roku. Czyli cały proces miał trwać rok.


Anonimowy pracownik IguanaBee

Przy czym tak niefortunne warunki – budżet i termin – miały wyjść ze strony wydawcy gry, czyli GameMill Entertainment. Samo studio IguanaBee z siedzibą w Santiago jest małym producentem indie, ale miało już udowodnić, że potrafi stworzyć dobrze oceniane gry. Tych opinii wciąż jest stosunkowo niewiele, bo i same gry są małe, ale takimi lepiej ocenianymi tytułami są np. Headsnatchers oraz MonsterBag. W zeszłym roku ukazała się jeszcze ich produkcja tworzona we współpracy ze studiem Voyager, What Lies in the Multiverse, która doczekała się bardzo pozytywnych ocen.

Teraz obrywa się trochę wydawcy, GameMill Entertainment, które zyskuje opinię firmy wynajmującej małych twórców do szybkiego i budżetowego tworzenia gier opartych na licencjach. Świadczyć mogą o tym m.in. 3 produkcje, które razem z tym wydawcą wyprodukowało studio IguanaBee, czyli niedawny Skull Island: Rise of Kong, zeszłoroczne Little League World Series Baseball 2022 oraz G.I. Joe: Operation Blackout. Wszystkie na licencjach, wszystkie średnio oceniane (tylko G.I. Joe jakkolwiek się broni ze średnią 51/100 na Metacriticu, pozostałe dwie to ocenowa porażka).

Przy czym najlepiej oceniana gra IguanaBee, wspomniane What Lies in the Multiverse, było tworzone dla innego wydawcy, warszawskiego Untold Tales. Pewnie można się zastanawiać, dlaczego w takim razie studio dalej współpracuje z GameMill Entertainment.


To jest relacja love/hate, ponieważ to oni [GameMill Entertainment] akceptują lub dają projekty, a IguanaBee nie ma środków, aby samodzielnie to wszystko opracować.


Pracownik IguanaBee, jeden z twórców Skull Island

Mając tylko szczątkowe informacje o procesie produkcji, do tego pochodzące tylko z jednej strony barykady, niemożliwym jest jednoznacznie stwierdzić, kto w całej tej sytuacji jest poszkodowany i czy ktokolwiek jest bardziej winny tego, w jakim stanie ostatecznie ukazał się Skull Island: Rise of Kong. Można chyba być pewnym jedynie tego, że rykoszetem oberwało się graczom, którzy wydali na tego potworka swoje pieniądze.

GameMill Entertainment faktycznie ma swoim portfolio mnóstwo gier opartych na przeróżnych licencjach, lecz kiedy jedne z nich oceniane są kiepsko, inne potrafiły zyskać trochę estymy.


Czytaj dalej

Redaktor
Patryk „Delighter” Żelazny

Jestem człowiekiem wielu pasji. Jedne z nich przemijają, inne pozostają – a gry i pisanie to te, które będą ze mną do końca życia. Są jeszcze ciastka, ale mroczne istoty zabraniają mi o nich mówić.

Profil
Wpisów1762

Obserwujących8

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze