Użytkownicy opuszczają X-a, a reklamodawcy powracają
Nie jest to pierwszy exodus użytkowników X-a, a tym razem wszyscy obrażeni na platformę Elona Muska zmierzają na Bluesky.
Zwycięstwo Trumpa w wyborach prezydenckich w USA oraz udzielone mu przez Muska wsparcie sprawiło, że wielu reklamodawców wraca na X-a celem przypodobania się nowej władzy. Może to pomóc w utrzymaniu rentowności platformy, która, wedle niektórych krytyków, obecnie warta jest już mniej niż 10 miliardów dolarów. Dla porównania: w momencie zakupu Twitter wyceniony został na 44 miliardy zielonych i tyle też za niego zapłacił Elon.
Powrót reklamodawców...
Swego czasu, czyli głównie na przestrzeni ostatniego roku, z X-a uciekło wielu dużych reklamodawców, w tym Apple, Disney i IBM. Swoją decyzję uzasadniali tym, że w serwisie pod wodzą ekscentrycznego miliardera praktycznie nie panuje żadna moderacja, a następca Twittera zalewany jest kontrowersyjnymi treściami, z którymi wiele firm nie chce być kojarzonych. W odpowiedzi na to Musk wystosował krótki, acz treściwy komunikat, którego tutaj nie przytoczę ze względu na nieobyczajny język. Ba, w sierpniu X nawet pokusił się o oskarżenie reklamodawców o zmowę prowadzącą do bojkotu platformy.
Wychodzi jednak na to, że mimo wszystko wiele przedsiębiorstw planuje powrócić ze swoimi reklamami na łono X-a, a wszystko za sprawą tego, że Elon dorobił się dość istotnych powiązań z nadchodzących rządem Stanów Zjednoczonych. Ba, został on nawet jednym z dwóch prezesów Departamentu Efektywności Rządu mającym zadbać o odchudzenie państwowych instytucji i agencji.
Pogląd ten podziela dyrektor naczelny firmy konsultingowej AJL Advisory, Lou Paskalisa, wedle którego nadciągające tygodnie i miesiące będą się wiązały z powrotem wielu reklamodawców na medium społecznościowe we władaniu miliardera. Sądzi on także, że ze względu na nową pozycje Elona, wiele przedsiębiorstw będzie próbowało się wkupić w jego łaski w ten czy inny sposób.
Jeszcze inny analityk podejrzewa zaś, że X może stać się nowym oficjalnym kanałem komunikacyjnym amerykańskiego rządu za kadencji Donalda Trumpa.
Mimo to wiele osób wciąż uważa, że w serwisie wciąż panuje zbyt wielki bałagan, aby poważni reklamodawcy rozważyli swój powrót. Przyznać jednak należy, że w okresie przedwyborczym X udało się przebić barierę 80 milionów unikatowych użytkowników jednego dnia, co jest niemałym wyczynem dla platformy i z pewnością zostanie potraktowane jako kamień milowy. Problem w tym, że po wyborach atmosfera nieco się zmieniła, a niezadowoleni z ich wyniku użytkownicy ogłosili, że porzucają X-a na rzecz konkurenta.
...i odpływ użytkowników
A konkurentem tym jest tym razem Bluesky. Platforma pochwaliła się, że wzrost użytkowników liczy już w milionach i w samym tylko zeszłym tygodniu konto w serwisie założyło około 2,5 miliona osób.
Po ogłoszeniu wyników wyborów i zwycięstwa Donalda Trumpa przeszło 115 000 kont na X-ie ze Stanów Zjednoczonych zostało dezaktywowanych z inicjatywy ich właścicieli. Swoje odejście z portalu ogłosili m.in. Stephen King, Don Lemon, a nawet brytyjski dziennik internetowy Guardian.
Mimo rzewnych zapowiedzi o niechybnym upadku następcy Twittera i przejęcia pałeczki przez jeden z konkurencyjnych serwisów dane zdają się nie potwierdzać faktu. Pomimo trudności z utrzymaniem płynności gotówki (wynikających ze wspomnianych problemów z brakiem reklamodawców), X bije rekordy popularności od momentu trafienia w ręce Elona Muska. 6 listopada platforma została odwiedzona przez 46,5 miliona użytkowników z samych tylko Stanów Zjednoczonych. Jest to wynik wyższy o 38% od uśrednionej liczby wizyt w przeciągu poprzednich miesięcy, aczkolwiek czy X-owi uda się utrzymać zainteresowanie odbiorców, czy też rzeczywiście uciekną oni na inne platformy pokroju Bluesky lub Mastodona, przekonamy się dopiero w najbliższym czasie.
Czytaj dalej
Swoją przygodę z grami komputerowymi rozpoczął od Herkulesa oraz Jazz Jackrabbit 2, tydzień później zagrywał się już w Diablo II i Morrowinda. Pasjonat tabelek ze statystykami oraz nieliniowych wątków fabularnych. Na co dzień zajmuje się projektowaniem stron internetowych. Nie wzgardzi dobrą lekturą ani kebabem.