Virgin Orbit: Firma najpewniej nie przetrwa
A miało być tak pięknie. Niestety po ostatniej porażce w Wielkiej Brytanii ten kosmiczny start-up prawdopodobnie skończy działalność.
Pomysł na działalność mieli niezły, trzeba przyznać. Jednakże wszystko wskazuje na to, że nieudana próba wyniesienia w przestrzeń kosmiczną ładunku rakietą startującą spod zmodyfikowanego Boeinga 747, która to miała miejsce w Wielkiej Brytanii, ostatecznie przypieczętuje los firmy.
Grupowe zwolnienia
Kłopoty zaczęły się bezpośrednio po wspomnianej operacji – firma wówczas czasowo zawiesiła działalność i zaczęła intensywnie, aczkolwiek bezskutecznie szukać inwestorów. W tym czasie również cena jej akcji spadła z poziomu 7 dolarów do ledwie 20 centów za jeden walor. Ratunkiem miała być finalizowana w drugiej połowie marca prywatna inwestycja, rozmowy te jednak ostatecznie się załamały.
Skutkiem tego są zwolnienia grupowe, które objęły aż 85% zatrudnionych, czyli 675 pracowników. Na odprawy i koszty z tym związane firma z siedzibą w Long Beach i Mojave wyda niecałe 16 milionów dolarów – część środków potrzebnych do tego pozyskała z rozliczeń finansowych z firmą-matką. Nie jest to więc tak do końca wyprzedaż mebli, tym niemniej optymizmu w żadnym razie nie widać.

Pozostali zatrudnieni, czyli raptem 120 osób, mają skupić się na ukończeniu kolejnej rakiety LauncherOne, która według nieoficjalnych doniesień jest prawie gotowa i przy odrobinie szczęścia jej udany start może zapewnić firmie przetrwanie. Czy tak się stanie – trudno powiedzieć. Bez sporego zastrzyku gotówki szanse na to są raczej mizerne, a dodatkowym obciążeniem w poszukiwaniu finansowania może być fakt, że obecnie cały sektor firm zajmujących się wynoszeniem w przestrzeń kosmiczną niewielkich ładunków boryka się z mniej lub bardziej poważnymi problemami.
Fot. Virgin Orbit
Czytaj dalej
Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.