3
28.07.2024, 10:00Lektura na 6 minut

Way of the Hunter – Ważna aktualizacja i parę słów o tym, jak zmieniła się gra

Way of the Hunter to symulator myśliwego, w którym uganiamy się po lasach za zwierzyną. Jak się okazuje, jej twórcy cały czas dopieszczają swoją grę kolejnymi aktualizacjami, a nadchodząca przyniesie alternatywne typy amunicji. Przy okazji piszę też, jak przez ostatnie dwa lata zmieniła się gra.


Grzegorz „Krigor” Karaś

O grze pisałem prawie dwa lata temu w jej recenzji. Od tego czasu sporo się jednak zmieniło, twórcy wypuścili całkiem pokaźną liczbę aktualizacji, a najnowsza pozwoli wirtualnym myśliwym zamieszać w kociołku z amunicją.


Jedna giwera – trzy typy amunicji

Wraz z nową aktualizacją pojawi się możliwość załadowania niemal każdej broni amunicją podstawową oraz dwoma jej dodatkowymi rodzajami. Ta pierwsza będzie darmowa, za te drugie zaś zapłacimy walutą w grze (czyli bez wydawania prawdziwej kasy). Widoczne na udostępnionych materiałach kwoty to ok. 150 monet za paczkę mieszczącą 20 „pestek”. Wygląda też na to, że całość będzie naprawdę zróżnicowana – twórcy w miarę możliwości wzięli na warsztat prawdziwą amunicję firm Federal i Remington, następnie zaś umieścili w grze jej odpowiedniki.

Naboje będzie można oczywiście zmieniać „w polu”. Ma się to przełożyć np. na znaczne zróżnicowanie mocy obalającej broni, co pozwoli dostosowywać możliwości pukawek do sytuacji i np. czymś, co do tej pory było armatą na najgrubszego zwierza, polować również na lżejsze sztuki bez punktów karnych i dużych strat w tuszy pozyskiwanej zwierzyny. Brzmi to rewelacyjnie – przynajmniej w moim przypadku zawsze miałem dylemat, czy jako zapasową broń brać śrutówkę na ptactwo wodne, czy jednak coś słabszego od mojej podstawowej na wypadek, gdyby się trafiła chociażby jakaś sarna. Wygląda na to, że dzięki nowej aktualizacji te dylematy znikną, a my dostaniemy o wiele więcej wolności w doborze sprzętu. Możliwość zmiany amunicji pojawi się w ramach bezpłatnej aktualizacji, którą zobaczymy wraz z premierą DLC Lintukoto Reserve 2 sierpnia 2024 r. Więcej informacji tutaj.


Jak Way of the Hunter sobie radzi po dwóch latach?

Po napisaniu recenzji gry nie rzuciłem Way of the Hunter w kąt. Z większymi, a ostatnio z mniejszymi przerwami bawię się do tej pory, i to z wielką przyjemnością. Z perspektywy czasu na niektóre rzeczy narzekałem słusznie. Wciąż w grze doskwiera brak podpórek i np. nie możemy sobie broni oprzeć o ściankę podczas strzelania z ambony – co jest po prostu idiotyczne. Dla odmiany jednak pochwalić trzeba to, że dostaliśmy… rozkładane ambony, które możemy sobie ustawić w niemal dowolnym miejscu. Zajmuje to moment, a uprzyjemnia zabawę.

Niepotrzebnie doczepiłem się kwestii uproszczonego zerowania lunet. Jasne, fajnie byłoby mieć system jak najbliższy rzeczywistemu, ale w praktyce nie ma to większego znaczenia: w tej grze maksimum 200-250 metrów jest normą, a miejscówek, gdzie można pobawić się bardziej snajpersko mamy tu w istocie niewiele. Bardzo fajną pod tym względem lokacją jest północno-zachodnia część Transylwanii i tam rzeczywiście możemy dać popis umiejętności, grzejąc na dystansie spokojnie przekraczającym pół kilometra. Nawet tam jednak obecna mechanika lunet wystarcza, zwłaszcza już, że kiedy korzystamy ze zmysłu myśliwego (zależnie od poziomu trudności), czerwona kropka podpowiada, gdzie celować.

Cieszy fakt, że po drodze twórcy gry rozwiązali kilka trapiących ją problemów. Poprawiło się udźwiękowienie i zniknęły bugi związane z wodą. Lepiej jeździ się samochodem – choć dalej można się tu zablokować na jakimś wystającym kamieniu czy innym powalonym drzewie. Niestety, opcji resetu pozycji auta w takim przypadku nie ma i trzeba się cofać na najbliższy parking, by ponownie przywołać pojazd. W dalszym ciągu nie ma też kompresji czasu w dziczy – przespać się możemy albo w chatach, albo w obozowiskach. Tych ostatnich jednak jest już więcej, a i często towarzyszą im parkingi, dzięki czemu można sobie wezwać auto i, korzystając z bagażnika, uzupełnić amunicję lub zmienić broń. Ogółem jak poświęcimy czas na odblokowanie wszystkich punktów szybkiej podróży, to potem można już grać przyjemnie, wydajnie i bez dłużyzn.

Mam też wrażenie, że lepiej zachowuje się zwierzyna, choć postrzały w kończyny dalej nie przynoszą spodziewanych, wyraźnych efektów. Ot, nasz cel ucieka wolniej i tyle, nie zaobserwowałem obecności żadnych animacji wyraźnie sugerujących złamaną nogę (inna sprawa, że celowo w kończyny nigdy nie strzelam, więc siłą rzeczy okazja, by zbadać temat, pojawia się rzadko). Dostaliśmy za to znacznie więcej pojazdów i broni, czy to za darmo, czy to w ramach płatnych DLC. W grze pojawiły się m.in. łuki i kusze, co jest miłą odmianą od broni prochowej. Strzela się nimi… inaczej, ale w każdym razie przyjemnie. No i trzeba bliżej podejść, co stanowi dodatkowe wyzwanie.


Są problemy, ale...

Tym, czego wciąż nie udało się naprawić, są kwestie związane z pozyskiwaniem upolowanej zwierzyny, zwłaszcza ptaków, które najwyraźniej stanowią jakąś piętę achillesową gry. W dalszym ciągu bywa, że czasami nie udaje się odnaleźć łupu, gdyż znaczniki w trybie zmysłu myśliwego źle nas prowadzą, a co gorsza: zmieniają w międzyczasie swoją pozycję. Trudno jest mi powiedzieć, czy to kwestia nieprawidłowego działania rzeczonych oznaczeń, czy najpierw znika zwierzę, a system powiadomień wariuje dopiero potem. Zdarza się to jednak stosunkowo rzadko. Osobną kwestią są... blokujące się na granicy mapy stada ptaków. Wyraźnie widać to w Transylwanii, nad brzegiem Dunaju. Tam gęsi lub kaczki „kotłują się”, wisząc niejako w powietrzu przy końcu wyznaczonego obszaru gry, co siłą rzeczy ułatwia polowanie. Wystarczy zupełnie na luzie podejść do takiego stada i bach. Zaobserwowałem to kilka razy. Jest to rzecz jasna ewidentna wtopa, tym niemniej w ogólnym rozrachunku zabawy nie psuje. Ja to traktuję jako prezent od losu :).

Świetną sprawą jest to, że twórcy wciąż nie ustają w poszerzaniu gry. W podstawce znajdziemy dwie mapy – USA i Rumunię. Na tym się jednak nie kończy: możemy zainwestować w DLC, żeby sobie rozszerzyć listę miejscówek o Alaskę, Nową Zelandię, Afrykę czy – już niedługo – Skandynawię. Innymi słowy, jak ktoś złapał bakcyla, to w grze na pewno będzie miał co robić. A ogółem, ze względu np. na pewną nieprzewidywalność zwierzyny w ramach cyklu dobowego i świetną balistykę, Way of the Hunter to mimo wszystko chyba najlepsza obecnie gra myśliwska. Bez cienia wątpliwości podniósłbym teraz pierwotną ocenę do ósemki. Być może nawet wyżej.


Czytaj dalej

Redaktor
Grzegorz „Krigor” Karaś

Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.

Profil
Wpisów638

Obserwujących23

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze