rek
Assassin´s Creed: (Nie)wiarygodna historia [PUBLICYSTYKA]
Świątynia Salomona w Jerozolimie, gzymsy Florencji, bostońska King's Chapel, port w Hawanie, paryski Luwr i bijący w Londynie Big Ben. Ubiki wkładają wiele pracy w to, by asasyński cykl kusił nas historyczną akuratnością, nie stroniąc jednak w tej materii od ustępstw na rzecz rozgrywki.

Właściwie od pierwszej części serii obowiązującą praktyką jej twórców stało się zatrudnianie wyspecjalizowanych w danych epokach historyków czy architektów, którzy na kilka miesięcy zakopują się w dawnych mapach, malowidłach i kronikach. Niekiedy pozostawiają developerom więcej swobody (ze względu na niedostatki źródeł było tak podczas projektowania Nassau z Black Flag), innym razem wiarygodność gry okupiona jest katorżniczym researchem (wobec bogatej dokumentacji rewolucji francuskiej projektant poziomów Nicolas Guerin przejrzał ponad 150 archiwalnych planów miejskich!). Każdorazowo zespół wyprawia się też w miejsca, które chce sportretować, by sporządzić setki zdjęć pereł architektury czy eksponatów muzealnych, takich jak stroje czy bronie.

wac1_c0c1v.jpg

Na okoliczność drugiej odsłony cyklu studio Ubisoft Montreal poprosiło o pomoc Maríę Elisę Navarro, uznaną profesor architektury, która podjęła się zadania możliwie wiernego odmalowania na naszych dyskach twardych XV-wiecznej Florencji, Toskanii czy Rzymu. Pani profesor rozpoczęła pracę od przeprowadzenia cyklu wykładów, podczas których tłumaczyła developerom rolę dominikanów w ówczesnym społeczeństwie czy opisywała intrygi polityczne rodu Medyceuszy. Następnie przygotowała listę budowli, które istniały między 1476 a 1503 rokiem (czyli wtedy, gdy toczy się akcja gry) w lokacjach przewidzianych przez Ubisoft. Zwracała przy tym uwagę na niuanse, które zapewne umknęłyby historykom nieobeznanym z architekturą oświeceniowych Włoch (np. ornamenty, które przez lata zdążyły przecież zniszczeć).

Praca Navarro polegała także na wnikliwym studiowaniu kostiumów i broni z epoki. Efekty tych badań okazały się zaskakujące nawet dla pani profesor, która analizując dawne obrazy, zauważyła ogromne różnice pomiędzy modą we Florencji i nieodległej przecież Wenecji. Miasta regulowały nawet głębokość kobiecych dekoltów – w ojczyźnie Romea i Julii normy były bardziej liberalne, dlatego właśnie tam pojawiają się cyfrowe kurtyzany. By zaś poznać damskie fryzury, dokładnie przestudiowano płótna Botticellego, odkrywając przy okazji rozliczne niuanse. Przykładowo w Wenecji ideałem piękna były wówczas jasne włosy, więc wiele kobiet tleniło je, co, rzecz jasna, znalazło odwzorowanie w grze.

kurtyzany_c0c1w.jpg

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Nie obyło się również bez długich dyskusji z developerami, którzy sporo historycznych szczegółów musieli poświęcić, by przydać rozgrywce dodatkowego powabu. Przykładowo większość ówczesnych budynków mieszkalnych liczyła jedno, maksymalnie dwa piętra, co projektanci celowo postanowili zignorować, by Ezio nie uskuteczniał parkourowych wygibasów po trzymetrowych budowlach. Baptysterium we Florencji musiano wyciąć przez wzgląd na ograniczoną moc obliczeniową ówczesnych konsol. Z kolei przy Revelations zdecydowano się rozbudować Hagię Sophię o dwa dodatkowe minarety. Choć na początku XVI wieku meczet prezentował się skromniej, zespół chciał, jak tłumaczył scenarzysta Derby McDevitt, zaprezentować „bardziej ikoniczne” oblicze świątyni.

wac3_c0c1v.jpg

Poza historykami i architektami wiele uwagi twórcy poświęcają opiniom specjalistów od uzbrojenia. Również w tym temacie zespół musi jednak godzić się na kompromisy. Choć XVIII-wieczne okręty nie przenosiły dział na górnym pokładzie (zaburzyłoby to rozłożenie masy jednostki i mogłoby spowodować jej zatonięcie, poza tym ciężkie żelastwo byłoby niebezpieczne dla załogi, gdyby zerwało się z uwięzi), trudno wyobrazić sobie Black Flaga bez podwładnych krzątających się w okolicach armat. Dodając zaś Edwardowi dwa nadprogramowe pistolety (co nie było wcale związane ze zwyczajami epoki, lecz wygodą gracza), przynajmniej postarano się o to, by nie krępowały one ruchów rzeczywistego człowieka.

wac4_c0c1v.jpg

Również scenariusze kolejnych asasyńskich produkcji potrzebują kompromisu pomiędzy wiernością podręcznikom a efekciarstwem niezbędnym wysokobudżetowym produkcjom. Ubiki bywają zresztą twórcze w wykorzystywaniu postaci i wydarzeń rodem z kronik historycznych – przedstawiony w „dwójce” papież Rodrigo Borgia nie stał co prawda na czele zakonu templariuszy (o rzeczywistych templariuszach i asasynach rozpisał się niedawno Ninho), ale już jego moralna nikczemność jest dla historyków bezsprzeczna. Borgia zasłynął m.in. tym, że kupił sobie Tron Piotrowy szantażami i przekupstwem, namaszczał na wysokie stanowiska członków rodziny, a podobno nie wzbraniał się nawet przed zabójstwami politycznymi. W cyklu Assassin’s Creed odbicie znajduje wiele wydarzeń historycznych, tyle że wpasowano je w mitologię serii. Przykładowo choć Jerzy Waszyngton rzeczywiście dowodził Armią Kontynentalną, niekoniecznie zdobył wówczas Rajskie Jabłko…

Od dekady ogromną siłą cyklu pozostaje właśnie taka dwoistość, lawirowanie między przywiązaniem do szczegółów, które docenią głównie historycy obeznani z danym okresem, a ustępstwami przydającymi rozgrywce atrakcyjności. Na ile akuratny ukaże się starożytny Egipt, w którym odwiedzimy Aleksandrię, Memfis, deltę Nilu, Siwę, Gizę, Cyrenajkę, Fajum i spotkamy Kleopatrę oraz Juliusza Cezara – przekonamy się już 27 października.

15 odpowiedzi do “Assassin´s Creed: (Nie)wiarygodna historia [PUBLICYSTYKA]”

  1. Świątynia Salomona w Jerozolimie, gzymsy Florencji, bostońska King’s Chapel, hawański port, paryski Luwr i bijący w Londynie Big Ben. Ubiki wkładają wiele pracy w to, by asasyński cykl kusił nas historyczną akuratnością… …i równie wiele, by nie był przesadnie akuratny historycznie.

  2. Przecież AC: Black Flag dzieje się w XVIII wieku, a nie XVII…

  3. @JohnyAhmed Dzięki za czujność, literówka poprawiona.

  4. Off Topic, co do Aleksandra VI (Rodrigo Borgii), to lista jego (nie)sławnych czynów jest znacznie dłuższa. Głównie pomineliście jego seksualne dewiacje (uczestnictwo w orgietkach, uprawianie seksu z własną córką, niezdrowe seksualne podniecenie w pobliżu posągów najświętszej Marii Panny i próby kopiowania z tymi poprzez odbieranie się kroczem o nie). W kwestiach moralności, nie wiem czy była jakakolwiek świętość której RB nie zbescześcił. Co ciekawe, jego postać obecnie jest znana szerzej dzięki serialowi

  5. „Rodzina Borgiów” i pomimo dość wiernego oddania charakteru, postępowania i kręgosłupa moralnego – a raczej jego braku – to nie dało się nie sympatyzować z udanym przez Jerremy Ironsa papieżem. To chyba swoista odmiana syndromu helsińskiego. Podobnie jest z postacią Franka Underwooda w House od Cards. Ten człowiek jest wszystkim, czym nie powinien być dobry prezydent, a mimo to siedzisz z zapartym tchem, oglądasz i trzymasz kciuki, aby wygrał wybory 🙂

  6. *Próby kopulowania, nie kopiowania, |** poprzez pocieranie, nie pobieranie |Muszę wyłączyć autokorektę w telefonie. Przepraszam za błędy.

  7. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz grałam w drugą odsłonę serii byłam zachwycona miastem odwzorowanym w grze, ale gdy jednak byłam we Florencji czy Monteriggioni w rzeczywistości, poczułam lekki zawód. Katedra Santa Maria del Fiore jest znaaacznie większa i jeszcze piękniejsza niż ta przedstawiona w grze, a Monteriggioni… cóż xd to już kompletnie inna historia, bo nie pomieściłoby chyba takiej willi jak ta przedstawiona w grze. No ale ogólnie, mimo to, i tak podziwiam twórców. Fajny artykuł! 😀

  8. I za to właśnie uwielbiam tę serię (a szczególnię trylogię Ezia). Bardzo fajne uczucie jest potem pojechać w te same miejsca osobiście, zobaczyć to na żywo i z jednej strony docenić robotę Ubi, a z drugiej pomyśleć „o wspinałem się tam!” (szczególnie tak miałem na placu św Marka w Wenecji po niezliczonej liczbie gier multiplayer tam :D)

  9. A Romeo i Julia nie byli z Werony ? Nie czytalem, wiec wybaczta, ale cos mi tak… A co do samej serii – zawsze lubilem te historyczne ciekawostki. Zwlaszcza, ze same fakty (jak np. opisy zabytkow) swietnie robily klimat i podane byly w ciekawy w odbiorze sposob. Jedynie szkoda, ze Florencje, Wenecje i Rzym odwiedzilem na dlugo przed wyjsciem ktorejkolwiek czesci AC.

  10. @SolInvictus Tak, byli z Werony. Też nie czytałem ale całkiem niedawno poddałem się katuszom oglądania ekranizacji z 1978. @Xellar Nie zapominaj o książce „Rodzina Borgiów” Mario Puzo, czyli autora „Ojca Chrzestnego”. 😉

  11. SolInvictus -„…Jedynie szkoda, ze Florencje, Wenecje i Rzym odwiedziłem na długo przed wyjściem ktorejkolwiek czesci AC.”|No ja mam odwrotnie – po co mam teraz tam jechać, jak już wszystko widziałem, a na dachy i tak pewnie nie pozwolą mi wejść ;).|A kolejna cześć AC to powinno być Imperium Rzymskie – skoro już w ostatniej części pojawia się Juliusz Cezar.

  12. Uściślijmy: Werona jest jedną z prowincji regionu Wenecji (który to ma stolicę w mieście również nazywającym się Wenecja). Jeszcze podczas renesansu funkcjonowała zaś Republika Wenecka, w której obowiązywało wspomniane w tekście liberalne prawo.

  13. Pomimo pewnych uproszczeń taka szczegółowość cieszy oraz pozwala na zwiedzanie miejsc, w których osadzona jest akcja, z uwzględnieniem ich statusu historycznego. Pozwala także porównać odwzorowanie, o ile ktoś zdecyduje się na podróż do miast, które były inspiracją lokacji w danej grze :)|BTW „Baptysterium we Florencji musiano wyciąć przez wzgląd na ograniczoną moc obliczeniową ówczesnych konsol.” – Konsole ograniczały i pewnie nadal ograniczają twórców ( ͡° ͜ʖ ͡°) PCMR

  14. W AC: Black Flag w Hawanie stoji kościół, który wybudowano jakiś czas później. Jeśli wejdzie się do menu encyklopedii i przeczyta opis dyskusji na ten temat pomiędzy pracownikami Abstergo 😉 to można się dowiedzieć, że dodano tę budowlę do gry (czy też eksperymentu naukowego) dlatego, że sztuka jest ważniejsza od hostirii 😉

  15. Podoba mi się to jak Ubi podchodzi to historii w tych grach. Starają się ją oddać tak jak było, a jednocześnie wplataja w to asasyńskie historie. Fajne rozwiązanie.

Dodaj komentarz