Do przegadania: Czy jest miejsce dla słabych gier?

Do przegadania: Czy jest miejsce dla słabych gier?
Avatar photo
Tak sobie siedzę i myślę o grach o poziomie wykonania nie tylko poniżej średniej, ale i poniżej wszelkiej krytyki. Kiedy słaba produkcja pojawia się na rynku, rzesze odbiorców zgodnie twierdzą, że pojawić się nie powinna. A gdy krapiszcza znikają z horyzontu, oceny w recenzjach wydają się niewspółmiernie wysokie. To jak w końcu jest, moi drodzy?

Swoją drogą, zastanawiałem się kiedyś nad myślami developerów, którzy w pocie czoła tworzą czystej wody szmelc. Ktoś nad tym pracuje, inny ktoś to wydaje, a jeszcze inny zajmuje się dystrybucją. Cała ta machina wiąże się z kosztami i – miejmy nadzieję – kontrolą jakości. Chociaż cyfrowa dystrybucja pozwoliła na wymazanie wielu nazwisk z creditsów i cichą śmierć kiepskich gier w odmętach sieci, wciąż co pewien czas do sklepów trafiają nieudane tworzywa. Brak testów czy pokory u twórców, którzy mimo złego kształtu ich wytworu nie chcą zaprzestać prac, by się nie skompromitować? Komu służy wydawanie bubli? Na te pytania chyba nigdy nie uzyskam odpowiedzi, dopóki nie przepracuję kilku lat wśród autorów nieudanych gier.

Dużo łatwiej byłoby mi za waszą sprawą przekonać się, czy mimo niejasnych – może nawet nieczystych – myśli ludzi pracujących nad crapami badziewne gry są nam potrzebne. Jeśli dowiadujemy się z codziennych newsów, że któryś z dużych wydawców pracuje nad grą AAA, można niemal w ciemno założyć, że nie dostanie od żadnego recenzenta noty poniżej 70%. Produkcje o mniejszym budżecie, które są rozprowadzane cyfrowo, nie są aż tak promowane, więc łatwo je przeoczyć. Czas i siły mediów również nie są nieskończone, więc nie ma miejsca na recenzowanie każdej gry, jaka tylko się pojawia. Efektem są takie nastroje, jak apel wyrażony pół roku temu przez twórcę Metacritic, by recenzenci brali też na tapetę „g…niane gry”. Wówczas widzielibyśmy więcej kontrastów, a czytelnicy mogliby lepiej rozumieć wartość ocen. Trudno czasem się nie zagubić, gdy w ciągu jednego roku wychodzi kilka gier z danego gatunku, wszystkie doczekały się ósemek, a może się okazać, że obiektywnie nie każda prezentuje równie wysoki poziom.

A gdyby tak całkowicie wyprzeć kiepskie gry z obiegu i nie poświęcać im uwagi? Z różnych powodów będą powstawać – to pewne. Ale bez promocji i recenzji będą szybko się topić, zaś ich twórcy być może będą mogli zdać sobie sprawę, że jeśli nie jest się pewnym swoich umiejętności, to może lepszym wyborem byłoby doprowadzenie ich na odpowiedni poziom, zanim zaprezentuje się swoje dzieło. A jeśli mimo zdolności i doświadczenia dzieło będzie źle wyglądać, to lepiej podarować sobie nieudolne próby ciągnięcia tego dalej. Każdy przecież oczekuje od rynku dostarczenia dobrych produktów, w sklepach nie pytamy sprzedawców o polecenie nam najsłabszej płyty czy gry. Recenzje miałyby informacyjny charakter i podpowiadały, która produkcja jest wybitna, a która tylko dobra. Gracz dalej ustawiałby sobie kupkę wstydu względem jakości i ceny – z tym, że byłby pewny, że na totalnego gniota już nie trafi.

Osobiście przychylam się do tradycyjnych rozwiązań. Czasami dostaję kręćka od tych siódemek i ósemek i mimo faktu, że nie mam czasu ani ochoty na męczenie się z niewypałami, ich istnienie paradoksalnie mnie cieszy. Nawet chłam niesie ze sobą pozytywną energię – wiemy, że istnieje na rynku różnorodność, że branża wcale nie popadła w skrajną monotonię, że mimo niewystarczających środków lub umiejętności ktoś jest na tyle ambitny, by próbować się przebić. Nie każdy od razu staje się legendą, nawet Bethesda przed wędrówką po Tamriel kazała nam w mękach szukać Wally’ego. Ktoś stworzy dziesięć beznadziejnych produkcji, za jedenastym mu się uda. A to oznacza… szansę na więcej dobrych gier na rynku. Słodki paradoks.

Nie każdy jednak ma takie samo zdanie jak ja, dlatego też chętnie poznam wasze opinie. Graliście kiedyś w gnioty dla przyjemności? Czy warto poświęcać im uwagę? Na ile są nam wszystkim potrzebne?

45 odpowiedzi do “Do przegadania: Czy jest miejsce dla słabych gier?”

  1. Grałem kiedyś w mega-gniota. Był nim Wilczy Szaniec. Tak, kupiłem go za te 10zł w pobliskim sklepiku z prasą(NIE WIEM CZEMU, nie pytajcie mnie, bo do dzisiaj sam nie wiem dlaczego to zrobiłem 😛 ), przyszedłem do domu, zainstalowałem i… grałem. Grałem, grałem, grałem, aż przeszedłem. I jak już skończyłem tego najstraszliwszego gniota, w jakiego grałem[kilka(naście) razy musiałem wczytywać grę, bo np. towarzysz zapadł mi się pod ziemię i nie mogłem iść dalej, czy tego typu rzeczy), to myśl miałem tylko…

  2. Gry, ktore dostaja srednie oceny np. od City Interactive czy jakies darmowe pierdolki potrafia dac mi fun jak produkcja na konsole za 200 zl. Przykladow za duzo by je wymieniac, Z drugiej strony, gry od wielkich korporacji zawsze maja ponad 80%, co uniemozliwia obiektywna ocene – wystarczy EA jako wydawca i 8/10 zapewnione. I jak tu odroznic ktora gra na 8/10 jest lepsza ?|Inny przyklad – na smartfonach, konsolach przenosnych jest mnostwo srednich gier, a te sprzety dominuja.

  3. … DLACZEGO to przeszedłem? Ale wiecie co? Najlepsze było w tym wszystkim to, że… podobało[!] mi się. Może właśnie w tym tkwi jakiś mistycyzm[?] słabych produkcji- czasem warto zagrać w coś takiego, odłożyć te wszystkie CoDy, BFy, Mass Effecty, czy inne „Arrow in the knee” i zagrać po prostu dla czystej zabawy, czy jakiegoś doświadczenia… Ewentualnie jest się masochistą 😀

  4. Tu jest pewien paradoks ponieważ. Gry wysokich lotów pokroju Mass Effect itp, jakoś nam frajdy często nie mogą dać. A o dziwo takie słabe bądź średnie tytuły je dają. Ale z drugiej strony, to właśnie w takich średnich tytułach często są perełki.

  5. Ja nigdy nie biorę gier wg. recenzji. U mnie o zakupie gry decydują tylko screeny i gatunek. Jak mi się podobają ściągam Demo lu Pirata aby sprawdzić grę a potem kupuje jak mi się naprawdę podoba.

  6. Po zagraniu we FlatOut3 mam nadzieję, że każdy developer, który wyda coś podobnej jakości zniknie z rynku w wielkich mękach.

  7. np. Duke Nukem Forever miał napisane kiepską opinie w recenzji, że masę bugów, niedopracowana itp. Zobaczyłem, pograłem i wg. mnie jest to udana gra.

  8. mnie najbardziej wpienia to, że różne profesjonalne serwisy potrafią dać kiepskiej grze 8/10 tylko przez wysoki budżet i wysoką wartość produkcyjną – najbardziej skrajny przykład to chyba DA2 |http:www.metacritic.com/game/pc/dragon-age-ii|ponad 80% u serwisach i 4.4 u użytkowników(nie tylko na PC)|podczas gdy niezależne przeciętniaki potrafią dać znacznie więcej radochy|co z tego, że gra ma dobrą grafikę, voice acting i duży świat jeśli sama rozgrywka nie sprawia przyjemności

  9. @MeSSer no wiesz, Shadows of the Damned zbierało i piątki, i szóstki… 🙂

  10. Każdy ma inne gusta. Czy jest dobra gra to wg. mnie zależy głównie od danego gracza.

  11. Ja np. BF3 oceniał bym na 4/10 bo te żeczy mnie dobiły maxymalnie niestety: część misji: użyj nożna, kiedy się podkradam to zawsze ginę samoistnie. Potem jeszcze lepiej: kolo do mnie: wchodź pierwszy. Wchodzę a on już na górze. Albo kolejne: stoję kolo 3 typa z 5cm a oni wala w moich kolesi oddalonych z 2m. I jak ja ich nie walne to maja mnie gdzieś. Albo to: kolo z odległości paru centymetrów nie trafił mnie ani razu 2 magazynkami.

  12. Nie czarujmy się, crapy też ktoś kupuje, ta smętna tendencja do pompowania kasy w błazeńskie czary-mary bandy programistów jest obecna nie od dziś, a nawet ma się dobrze (patrz przypadek Symulatora Farmy). Ja mam taką filozofię – dobre gry trzeba kupić – a słabe podobnie jak możemy wyczytać między wierszami powyższego tekstu :”Produkcje o mniejszym budżecie, które są rozprowadzane cyfrowo” – należy rozprowadzać cyfrowo za pomocą platformy the piratebay.

  13. Powinny też być słabsze gry chociażby dlatego że nie każdy może sobie pozwolić na wydatek ~100zł. Za te pieniądze woli sobie coś do chleba kupić. A też chciał by pograć. Nie wiem…

  14. lol, o czym my mówimy, pozycja 9 : http:www.cdaction.pl/news-24489/bestsellery-w-polsce-dane-z-0201-0801-battlefield-3-nadal-wysoko.html

  15. Niegdyś fajnie się bawiło z Terrorist Take Down… no co ? Młodziutki byłem 😛

  16. „Ktoś stworzy dziesięć beznadziejnych produkcji, za jedenastym mu się uda. A to oznacza… szansę na więcej dobrych gier na rynku.”|Kto pomyślał w tym momencie o City Interactive? 😉

  17. Gdybym miał nie wiadomo ile czasu na granie, to wtedy bym myślał nad słabymi grami. Problemem są te gry, które na trailerach wyglądają na 9/10, a rzeczywistość już nie jest taka piękna…

  18. Ja przede wszystkim kocham czytać recenzje takich crapów, bo redaktor często nie ma żadnych oporów by grę poetycko zjechać. Pamiętam reckę Western Outlaw autorstwa Pepina. Tak się przy niej uśmiałem, że aż dorwałem tę kaszanę i naprawdę przyzwoicie się bawiłem. Sądzę, że takie skrajnie złe produkcje, po których nikt niczego nie oczekuje, mogą sprawiać przyjemność – po prostu widząc tę niezdarność i przasność takich dzieł, trudno się czasem nie uśmiechnąć, zwłaszcza jak gra walnie nam jakimś ciekawym bugiem.

  19. Oczywiście, że jest miejsce. To też gusta, jeśli jednemu graczowi dana produkcja się nie spodoba, to innemu – mimo baboli – może dać sporo przyjemności. Nie uważam oczywiście, że powinno się specjalnie robić słabiaki, ale że nawet w nich można znaleźć tę piękną głębię. Ja na przykład wiele razy srogo zawiodłem się na grach „z najwyższej półki”, by odkryć frajdę w jakimś średniaku.

  20. Gdyby ludzie nie chcieli grać w kaszankę to nikt by jej nie wypuszczał, a przecież City Interactive utrzymywało sie z takich gier 😀 . Jest popyt jest podaż. Ale po zdjęciu do newsa to widzę że refleksja wywołana najnowszym FlatOutem 🙂 Chociaż jej poziom to jeszcze nic, zwrócił ktoś uwagę na cenę? Bo ja niestety tak, i mało nie wyskoczyłem z butów. Godzinę szukałem czy po 1 nie stoi przecinek ^_^.

  21. wszystko wszystkim ale flatout to już przesadził zi zjakością i z ceną.

  22. @Angrenbor Recka Wilczego Szancza miazdzy wszystko. 🙂

  23. Każdy początkujący/niedoszły/przyszły twórca gier powinien sporo grać w słabe gry. Lepiej uczyć się czego nie robić niż co kopiować. Extra Credits powiedziało kiedyś że dużo łatwiej znajdowac wady w słabych grach niż zalety w dobrych ponieważ w dobrych produkcjach wszystkie elementy współgrają ze sobą tworząc spójną całość natomiast w gniotach nieudane pomysły wyraźnie odstają na tle całej produkcji. Poza tym jest popyt – jest podaż, jesli mogą z tego żyć to Bóg z nimi…

  24. Heh tylko co tak naprawdę znaczy słaba gra? Ja za cholery nie mogę tego zrozumieć, ale być może dlatego, że jestem graczem który chce dawać szansę grom zjeżdżanym przez wielu. Za przykład niech posłuży mi ostatnio zakupiony Shellshock 2 (na muvie za 3 złote!), wielu klnie na tę produkcję, że do bani itd. A mi się spodobała i gram w nią z chęcią. To samo z Dead To Rights 2 który o wiele bardziej mi się spodobał niż takie hity jak Max Payne. Oczywiście są gry które zasługuję według mnie na gnojenie ale…

  25. mimo wszystko niewiele dla mnie jest takich. Często produkcje słabe (wg. mediów i innych graczy) są dla mnie lepsze niż te super wychwalane. Zresztą słabe gry mają jeszcze jedną ciekawą cechę, albowiem zazwyczaj twórcy takiej gierki mają super pomysły ale widocznie brak im kasy które wyniosły by to na wyższy poziom. Często podczas grania w super hita mam wrażenie, że fajny i nowoczesny pomysł twórców który jest uznawany za nowość ja już gdzieś widziałem i zazwyczaj mam rację, w jakiejś słabszej gierce…

  26. na którą mało osób zwróciło uwagę. Za przykład niech posłuży nam moc szturmowca z ME2 (Szarża), na pierwszy rzut oka moc dość oryginalna i niezbyt często wykorzystywana w grach. Jednak przyjrzyjcie się mocy Gidiona z Advent Rising (moc z czasem) która pozwala mu nabrać takiej prędkości by uderzyć w przeciwnika z siłą na większym dystansie. Za to wygląd tej mocy chyba zapożyczono z Scraplanda w której występowała ona w nieco innej postaci. To tylko jedna z najgłupszych rzeczy a jest tego o wiele więcej.

  27. Niech idą do Axela- oni przyjmą wiele słabych gier, które potem wrzucą do PLAYa i KŚG 😀

  28. Szczerze to ja niektóre „słabe gry” naprawdę lubie: vide alien shooter i mortyr 2, szczególnie, że ogólnie budżetówki często mają w sobie urok klasyków, które robiła w całości jedna osoba, bo w tych właśnie tytułech widzę szczerą radość w robieniu gier.|Dla mnie natomiast słabym tytułem są ostatnie CoD-y, dlaczego? Bo to nudne FPS-y, robione na jedno kopyto i wydawane co rok(nie chcę tu hejtować fanów tej serii-każdy ma w końcu swój gust). To są imho odpowiedniki efekciarskich i pustych blockbusterów.

  29. Ja oglądałem sobie na YT „Najgorsze gry wszechczasów”. Świetnie się bawiłem oglądając te filmiki, do czasu kiedy okazało się, że w połowę z przedstawionych tam gier już grałem ;P|Ja też czasem lubie sobie popykać w jakąś kaszanke(mniam). Kiedyś grało się w nie takie szity, a radocha była ;]

  30. @zaq92 – Alien Shooter wymiata! 😀 Te chodzenie do tyłu i strzelanie przez ściany ;P

  31. Odpowiedz jest prosta – bo się opłaca.|Nawet na gniota znajdzie sie rynek, a ich koszt produkcji jest naprawdę niewielki. Do tego dystrybucja cyfrowa, i sie kręci. To nie jest robienie gier z określonym budżetem – to są ludzie pracujący za przeciętną wersje klepiący to co marketing sobie wymyśli.|Dev nie chce wypuscic gniota, ale zwykle nie ma wyboru. Brak czasu(lub polityka firmy) nie pozwala na nawet podstawowe poprawki.

  32. adzior gratuluje 1500 newsa/artykułu ;d

  33. Nie wątpię że sie opłaca, FlatOut 3 który jest marną budżetówką za grosze, wartą w sklepie max 9.90, kosztuje 140 zł. Ilu ludzie się nabierze i kupi tylko dlatego że „to przecież FlatOut” to nawet nie liczę 🙂 . Świetny pomysł na biznes. I smaczny. W końcu kaszanka 😀 .

  34. Słabe gry też są potrzebne. Ja lubię w takie pograć, gdy mam dość tych budżetowych szajsów. Te gry są naprawdę fajne i można się z nimi nieźle rozerwać. Czy Alien Shooter jest słabą grą? Pierwszy raz się z tym spotkałem. Według mnie ta gra jest świetna, nigdy nie nazwałbym jej kiepską.

  35. Patrząc po rynku konsolkowym, tak, gdyby nie marne gry, to rynek gier już dawno by upadł, a nie sorka, to są wyśmienite produkcje…. A niszowe produkcje w stylu Wilczy Szaniec, czy Country Justice mają swoich fanów, bo wiedzą oni że ryjące swoją głupotą czachę gry, mogą kosztować grosze, a poprawiać lepiej humor niż kolejne Kał ci w druty, czy inna bajzloneta.

  36. @Nortic a, dziękuję, nawet nie zauważyłem 😉

  37. Kwestia tego co jest gniotem a co nie. Lamnie większym gniotem jest gra, AAA która dostanie oceny 8-9 i wywoła u mnie reakcje „meh” „ziew” niż gra budżetowa, którą mimo lekkiego skrzywienia na koślawą grafikę i sztywne animacje będzie grało się całkiem przyjemnie.|Szczerze już dawno zaczęło mnie denerwować dzisiejsze podejście recenzentów, którzy, na jakość gry patrzą przez ilość $ zainwestowanych w jej produkcje gry naprawdę słabe można a zmarginalizować tak jak poniekąd zostały zmarginalizowano słabe

  38. Kwestia tego co jest gniotem a co nie. Lamnie większym gniotem jest gra, AAA która dostanie oceny 8-9 i wywoła u mnie reakcje „meh” „ziew” niż gra budżetowa, którą mimo lekkiego skrzywienia na koślawą grafikę i sztywne animacje będzie grało się całkiem przyjemnie.|Szczerze już dawno zaczęło mnie denerwować dzisiejsze podejście recenzentów, którzy, na jakość gry patrzą przez ilość $ zainwestowanych w jej produkcje gry naprawdę słabe można a zmarginalizować tak jak poniekąd zostały zmarginalizowano słabe

  39. filmy, ale w tedy trzeba przyjąć odpowiednią skale ocen dziś żaden recenzent filmowy niebogi się wystawić oceny 3 czy 4 hitowi z Hollywood natomiast każda gra AAA choćby nie wiem jak drętwa zawsze dostanie to swoje gwarantowane 7 i przeciwko temu protestuje

  40. Ja gram w gnioty dla zabawy.|Polecam Terrorist Takedown 2 i (zwłaszcza) Big Rigs!

  41. To zależy co mamy na myśli mówiąc gniot. Czy jest to gra o małym budżecie, czy gra za która stoi ogromny producent z zasobnym portfelem? Jeśli to drugie to owszem takim produkcjom mówię stanowczo NIE! np. NFS Undercover i The Run. Ale np mniejsze studio wypuszcza powiedzmy takiego Knights of the Temple, który nie może sobie nawet stanąć obok Assassin’s Creed ale jak się przyjmie że jest to produkcja nie tak ambitna nie tak wielka to potrafi zabawić gracza na parę godzin.

  42. Slaby temat, to czy gra jest dobra, czy słaba decyduje TYLKO I WYŁĄCZNIE odbiorca. Wielu twórców dopiero po premierze dowiaduje się o tym że „kurde, to się im nie spodobało”. Gdybyśmy mieli wyrzucić kaszanki, to w nowych grach stracilibyśmy sporo nowych rzeczy… Rzadko się o tym mówi, ale każde większe studio, posiada bandę ekspertów od nowych pomysłów… Tylko że czasem te nowe pomysły pochodza właśnie z kaszanek, bo tak nie potrafili sobie ludzie poradzić z tym…

  43. Zgadzam się z poprzednikami, „szajs” to pojęcie względne i zależy od gustu gracza, a nie od społeczności. Ale jeśli założę, że jakaś gra z pewnych powodów innych niż optymalizacja jest DLA MNIE szmirą, to myślę, że jeśli znajdzie się w moim zasięgu za darmo lub za naprawdę niską cenę, to na pewno się skuszę. Nie chodzi o czerpanie radości z gry, tylko o np. zaśmiewanie się z baboli w niskobudżetowych FPSach E-Klasy. Jeśli patrzy się pod tym punktem widzenia, to kaszanki mogą sprawić więcej frajdy niż hity.

  44. Dobrze mówi luczador, gdy w grę ładują kupę pieniędzy, ma zostać grą AAA i zostanie zrobiona na „odwal” to jest to całkowity gniot na który lepiej nie marnować pieniędzy, a gdy zostanie zrobiona kaszanka, która jest sprzedawana za 20zł w kiosku to uważam, że takie gry są potrzebne. Przynajmniej do tego, żeby się wypościć a gdy siądę do gry lepszej, od razu mam większą zabawę niż z samego grania w gry AAA.

  45. Prawda jest taka, że w takiego gniota twórcy włożyli znacznie więcej serca niż Ci od AAA. Tak to już jest, że jak się ma 3 osoby to nie zrobi się czegoś tak dobrze jak z paroma setkami pomocników. Jest to po prostu niemożliwe. Ukończenie nawet badziewia to wielkie osiągnięcie i niewielu się to udaje, takim twórcą należy się przynajmniej szacunek, gry nie trzeba kupować ale gnojenie jej to poziom dzieci z podstawówki.

Skomentuj piotrekpk19 Anuluj pisanie odpowiedzi