1.12.2023, 16:40Lektura na 7 minut

DreamHack Winter 2023 – święto esportu. Relacja

Tak jak Katowice od lat są już domem dla Intel Extreme Masters, tak Jönköping, malownicze miasto w Szwecji, gości imprezę o nazwie DreamHack. Dzięki uprzejmości Monster Energy mieliśmy okazję zobaczyć to wydarzenie na własne oczy.

Jönköping to średniej wielkości miasto położone nad jednym z największych jezior w Szwecji i oddalone o półtora godziny jazdy samochodem od Göteborga. Samo wydarzenie miało miejsce w halach wystawowych Elmia – te na trzy dni zamieniły się w prawdziwe jaskinie nerdów, pełne komputerów, odwiedzających, stoisk oraz rzecz jasna scen, na których odbywały się esportowe zmagania i nie tylko.


Trochę inaczej niż w Katowicach

Porównując imprezę z tym, co znamy z Katowic, można od razu zauważyć jej inny charakter. O ile w stolicy Górnego Śląska zabawa skupia się wokół jednej bardzo dużej areny, o tyle w Jönköping scen jest znacznie więcej – i choć odznaczają się mniejszymi rozmiarami, na wszystkich coś się dzieje. Impreza odbywała się w kilku połączonych ze sobą halach, każda z nich miała zaś wydzielone tego rodzaju miejsce – o charakterze ogólnym lub przeznaczone stricte do rozgrywek esportowych.

Pierwszym zaskoczeniem była ceremonia otwarcia, która przyjęła formę pokazu audiowizualnego. Kolorowe animacje, lasery, pirotechnika i… ani jednego słowa od organizatorów. Przyzwyczaiłem się chyba do gadających przy takich okazjach oficjeli różnej maści, jednak widocznie można też inaczej – Szwedzi to najwyraźniej bardzo praktyczny naród i postanowili nie zanudzać swych gości zbędnymi przemowami. Zamiast tego, gdy podłogę przykrył już gęsty dywan konfetti, można było rzucić się w wir atrakcji.

6
zdjęć

Wtedy też odkryłem, że DreamHack to tak naprawdę nie tyle impreza esportowa i towarzyszące jej wydarzenia poboczne, co raczej targi, na których można oddać się szeregowi różnych aktywności, a przy okazji, gdy terminarz sprzyja, rzucić okiem na zmagania esportowców. To także – co stanowi kolejne zaskoczenie – jedno z największych LAN party, jakie przyszło mi kiedykolwiek oglądać. W zasadzie to trudno było mi w to uwierzyć, ale Szwedzi najwyraźniej lubią wyprowadzać swoje komputery na spacer: na potrzeby takich ludzi wydzielono niemal w całości jedną halę i sporą część drugiej. W tych miejscach dało się rozłożyć ze swoim zestawem PC, a najczęściej również z przytarganym z domu gamingowym fotelem, i przez trzy dni grać do upadłego w doborowym towarzystwie. Coś niesamowitego!

4
zdjęć

Targi i nie tylko

Ci, których nie wciągnęły rozgrywki lanowe, mogli zabijać czas przy całkiem licznych stoiskach wystawców. Wrażenie robiła miejscówka zagospodarowana przez Lego, na której odwiedzający… układali targowy obraz. Plansza o długości paru metrów została podzielona na setki mniejszych kawałków, każdy chętny dostawał kartonik legendę i na jego podstawie tworzył z kolorowych klocków fragment rzeczonego obrazu. W praktyce był to trochę taki pixel art – przyjemny, analogowy i na żywo. Ponadto można było „popływać” w basenach pełnych klocków oraz oczywiście stawiać najdziksze konstrukcje z udostępnionych elementów i podziwiać gigantyczne niekiedy postacie „wyrzeźbione” w duńskim plastiku.

5
zdjęć

Siłą rzeczy zahaczyłem też o stoisko Monster Energy – sponsora naszego wyjazdu. Tam dało się choćby przybić piątkę z Ghostem z Call of Duty, pograć w najnowszą odsłonę serii, a także spotkać się m.in. z legendą sceny CS:GO. Christopher „GeT_RiGhT” Alesund, bo o nim mowa, okazał się świetnym człowiekiem i zupełnym przeciwieństwem stereotypowo pojmowanej gwiazdy. Pogadałem z nim dłużej na temat CS2, Call of Duty i tego, jak przebiega mu esportowa emerytura – wkrótce będziecie mogli przeczytać zapis całej rozmowy na naszej stronie.

Oprócz tego w strefie Monster Energy można było oczywiście zregenerować energię nadszarpniętą przez targową włóczęgę (i przy tym dorwać skórki do broni w CoD) oraz… zagrać na punkty, strzelając do planszy z migoczącymi celami z pistoletów Nerf, co w praktyce okazało się bardzo wciągającą i pomysłowo wykonaną zabawą. Brawa dla ludzi, którzy to wymyślili!

23
zdjęć

Jeśli jednak ktoś uznał, że wspomniane pistolety to za mało, mógł udać się na rozłożone niemalże po sąsiedzku stoisko firmy Saab, gdzie na chętnych czekały… symulatory granatników przeciwpancernych. Wystarczyło taką „rurę” zarzucić na ramię, a potem wycelować w majaczący gdzieś na horyzoncie czołg i zobaczyć, czy przetrwa spotkanie z wystrzelonym przez nas pociskiem. Na innych stoiskach z kolei czekały kompleksowe zestawy wyścigowe, dało się pograć na konsolkach Legion Go czy nawet zobaczyć Dooma uruchamianego na… autonomicznej kosiarce Husqvarny. Nie zabrakło też gry targowej z kołem fortuny, gdzie można było wykorzystać zbierane na stoiskach żetony i przy odrobinie szczęścia zamienić je w atrakcyjne nagrody, ani konkursu cosplay, który odbył się na głównej scenie. Atrakcji przygotowano naprawdę sporo – w sam raz na trzy dni imprezy.

16
zdjęć

Esportowe emocje

DreamHack Winter 2023 to jednak i esportowe zmagania. Rozgrywki koncentrowały się wokół trzech scen, gdzie boje toczono w Call of Duty, Brawl Stars oraz CS2. O ile finał CoD-a zaliczył sporą obsuwę – gdyż gra niespodziewanie… zaczęła się aktualizować, serio – o tyle bez większych problemów przebiegły światowe finały we wspomnianej mobilce Brawl Stars. Starcia prezentowały się rewelacyjnie i wypełniły po brzegi wydzielony na ich potrzeby fragment hali. Wygląd samej sceny zaś pozostawił w tyle całą konkurencję – nie spodziewałem się aż takiego rozmachu.

Jeśli chodzi o CS2, zabawa rozkręcała się… cóż, dość powoli. Pierwsze starcia śledziło raczej niewiele osób, dopiero później miejsca zaczęły się zapełniać. Oczywiście poniekąd to kwestia formatu – rozgrywki ESL Challenger to swego rodzaju kwalifikacje do głównych zmagań ESL, więc i prestiż turnieju siłą rzeczy był mniejszy. Nie przeszkodziło to jednak w tym, by wyłuskać z kolejnych meczów sporą dawkę emocji. Te ostatnie okazały się o tyle wyrazistsze, że w jednym z zespołów grał Polak – Szymon „kRaSnaL” Mrozek. Monte, bo o tej ekipie mowa, w półfinałach podejmowało Rosjan z Virtus.pro – co ciekawe, w tym przypadku stawką był nie tylko udział w finałach, ale też zwyczajna chęć rozbicia znienawidzonego przeciwnika. Drużyna Polaka to bowiem ukraiński zespół, co w kontekście toczącej się wojny nadało tej rozgrywce zupełnie nowe znaczenie. Koniec końców Monte wygrało z Virtus.pro, następnie zaś pokonało turecki Eternal Fire. Brawa!

4
zdjęć

Do zobaczenia za rok?

Jak wspomniałem na początku, DreamHack wyraźnie różni się od katowickiego IEM-u. Nie znaczy to jednak, że jest gorszy, tylko po prostu inny, co było też widać, jak się człowiek przyjrzał odwiedzającym. W porównaniu z cyklicznym wydarzeniem w naszym kraju na pewno tutaj przybyło więcej rodzin z dziećmi – impreza okazała się rewelacyjnym sposobem na wspólne spędzanie czasu i każdy mógł znaleźć tu coś dla siebie. Esport, wypełnione atrakcjami stoiska, w końcu – rozgrywki lanowe. Spore zróżnicowanie sprawiło, że przed wejściem, z samego rana, kolejki ciągnęły się na kilkaset metrów, co, nawiasem mówiąc, wymagało od odwiedzających samozaparcia i ciepłych ubrań, gdyż aura w Skandynawii nie rozpieszcza i odczuwalna temperatura w podmuchach mroźnego wiatru spadała grubo poniżej zera. Koniec końców jednak nikt nie narzekał, ja zresztą też nie. Bez cienia wątpliwości – udany i klimatyczny event!

12
zdjęć


Czytaj dalej

Redaktor
Grzegorz „Krigor” Karaś

Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.

Profil
Wpisów586

Obserwujących23

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze