GeT_RiGhT, legenda CSGO, o Counter-Strike’u 2: „Czuję, że mam laga” – wywiad
Podczas DreamHack, esportowej imprezy organizowanej w Szwecji, mieliśmy okazję porozmawiać z legendą sceny CS:GO i jednym z najbardziej utytułowanych graczy w historii tej dyscypliny. GeT_RiGhT, bo o nim mowa, odpowiedział na kilka naszych pytań, m.in. na temat CS2 i Call od Duty.
GeT_RiGhT, a właściwie Christopher Alesund, jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych esportowców w dziejach CS:GO. Wraz z zespołem Ninjas in Pyjamas wygrał 87 meczów z rzędu, zajmuje też pierwsze lub drugie miejsce w wielu rankingach najlepszych profesjonalnych graczy CS:GO. Rywalizację zakończył w 2021 roku, od tego czasu gra bardziej na luzie, streamuje i zajmuje się współpracą z różnymi markami.
Na zaproszenie jednej z nich – Monster Energy – przyjechał, podobnie zresztą jak my, na DreamHack, czyli imprezę, na której wcześniej wielokrotnie wygrywał. Naszą relację z wydarzenia znajdziecie TUTAJ, poniżej zaś przedstawiamy zapis krótkiej rozmowy, na jaką GeT_RiGhT dał się namówić wieczorem w jednej z hal wystawowych w szwedzkim Jönköping.

Emerytura i CS2
CD-Action: Jak wygląda twoja CS-owa emerytura?
Christopher „GeT_RiGhT” Alesund: Prawdę mówiąc, świetnie – jestem szczęśliwym człowiekiem. Bardzo się rozwinąłem i dorosłem, odkąd przestałem grać. Streamuję, współpracuję z różnymi firmami, jak choćby z Monster Energy tutaj, próbuję sił w turniejach, wciąż mam kontakt ze sceną esportową i niezwykle mi to pasuje – jestem zadowolony z decyzji, które podjąłem. Skupiam się na sobie, zdrowiu, na rozwoju umysłu – nie wikłam się w nic, co jest przesadnie kompetytywne. Widzisz, zacząłem jako dziewięciolatek i tak naprawdę nigdy nie miałem przerwy – czuję, że teraz jest dobrze i jestem w dobrym miejscu.
Obecny rok przyniósł duże zmiany, jeśli chodzi o Counter-Strike’a. Czy myślisz, że CS2 sprawdzi się równie dobrze, jak poprzednia wersja w esporcie?
Na sto procent. Głównie dlatego, że Valve może teraz znacznie więcej niż w przypadku poprzedniej wersji silnika. CS:GO był jedną z nielicznych obecnie gier korzystających Source, w nowej wersji oczywiście jest sporo problemów, ludzie są wkurzeni, ale sądzę, że to krok w dobrą stronę – teraz gra może być aktualizowana o wiele szybciej, co nie stanowiło normy w świecie CS:GO. To kwestia czasu, kiedy zobaczymy CS2 jako produkt finalny lub prawie finalny i będziemy zadowoleni. Oczywiście znam liczby, wiem, że się kurczą, i nie zamierzam kłamać. Jak już wspomniałem, ludzie są wkurzeni, przez sieć przetacza się mnóstwo opinii – ale to też zdrowe dla całego systemu, nie tylko CS-a czy Valve, lecz także esportu. Przynosi zmiany i gdy sprawy będą wyglądać lepiej, będziemy mogli zacząć od nowa i zrobić coś większego i lepszego nawet od CS:GO.
Czy myślisz, że mógłbyś grać w CS2 na tym samym poziomie co w CS:GO?
Nie… (śmiech) Myślę, że to zależy. Nie powiedziałbym, że tak, bardziej – że nie chciałbym wiedzieć. Głównie dlatego, iż czuję, że skończyłem z esportem jako zawodnik na cały etat, to już nie jest mój styl życia. Ludzie stale o tym zapominają, ale ja grałem w CS-a od momentu jego premiery, miałem wtedy dziewięć lat, dziś mam 33 lata i ciągle w to gram. Nigdy nie odszedłem, owszem, miałem krótkie przerwy, lecz parę dni, nigdy pół roku czy kilka tygodni. Teraz, za każdym razem, jak uruchamiam grę, znów jestem podekscytowany i zmotywowany. Chce mi się grać. Czuję się dobrze, gram dobrze, ale nie mam już tego esportowego zacięcia – nie próbuję wrócić. Pewnie, biorę od czasu do czasu udział w turniejach, lecz nie idzie za tym nic poważniejszego, ludzie niekiedy pytają, czy nie chciałbym wrócić, ja na to odpowiadam: dajcie mi żyć. (śmiech)
Jeśli chodzi o gameplay, to co jest dla ciebie największą i najtrudniejszą zmianą?
Chyba ogólne „czucie” gry. Wiele osób mówi, że np. nie można już sprayować, a przecież sam byłem z tego znany, nigdy nie byłem typem gracza, co strzela pojedynczo, często robiłem te głupie długodystansowe serie, wyskakiwałem i strzelałem. Dla mnie największą zmianą jest to, jak odbierasz grę, kiedy biegasz, jak broń porusza się podczas strzelania – z racji tego, że grałem przez tyle lat, to wszystko się we mnie zapisało i to czułem, byłem w tym ciele. Teraz z kolei czuję, że mam laga za każdym razem, kiedy coś robię – ale to kwestia silnika gry i jestem pewien, że to zostanie naprawione.

O Call of Duty
Co sądzisz o Call of Duty i potencjale esportowym tej gry?
Cóż, jestem dużym fanem Call of Duty, ale to raczej nowsza miłość, bo nie przykładałem wcześniej do tej serii wagi tak jak w przypadku innych gier, wkręciłem się w wydane w 2020 roku Warzone, co sprawiło, że zacząłem wciągać się w ten świat. Teraz gram w ostatnią część i naprawdę sprawia mi to frajdę, gram po kilka godzin dziennie, nawet na streamach, w kampanię single. W multiplayer gram raczej prywatnie, bez streamowania, bawię się w drużynie z innymi byłymi półprofesjonalnymi graczami Call of Duty ze Szwecji, gramy głównie w Hardpoint, ale czasem też w Search and Destroy. Ciągle nie uważam się za dobrego zawodnika – nie znam timingów, nie mam dobrze rozpracowanych granatów. To kwestia czasu i większej liczby godzin. W sumie to chyba gram w to więcej niż w CS2 – ale to CS jest moją miłością.
W której grze – CS2 czy CoD:MW3 – system broni jest bardziej wymagający?
To trudna kwestia. Siłą rzeczy musisz grać w obydwie gry, by to zrozumieć. W Call of Duty bardziej chodzi o rozwijanie broni i czynienie jej perfekcyjną konkretnie dla ciebie. Albo grasz tym, czego używają wszyscy. W CS2 wszyscy mają to samo – raczej skłaniam się ku CS-owi, ale jednocześnie to chyba zła odpowiedź, głownie dlatego, że w CoD jest dużo więcej broni, którą możesz używać na różne sposoby, inaczej działa odrzut, spray czy tapping. Tapping akurat nie jest ważny, ale granie snajperką jest szybsze. Jak mówiłem, skłaniam się ku CS-owi, ale to prawie pół na pół.
Co sądzisz o systemie poruszania się postacią w CoD? Ostatnio pojawiło się sporo kontrowersji, choćby ze snakingiem. Czy tego rodzaju eksploity nie dyskwalifikują gry jako tytułu esportowego?
Wciąż jestem początkującym graczem – wiem, o czym mówisz, ale czuję, że nie jestem tu ekspertem. Musiałbym trochę więcej pograć i rozpracować to po swojemu, żeby odpowiedzieć na to pytanie, sądzę, że teraz odpowiedziałbym błędnie i by wyszło, że ten koleś nie ma pojęcia, o czym mówi. (śmiech) Z Call of Duty po prostu dobrze się bawię i tego w tej grze przede wszystkim szukam.
No to w jakim stylu grasz w Call od Duty? Podobnie jak w CS:GO?
Jestem bardziej tym, który nakłada presję na przeciwnika i „pcha” agresywnie rozgrywkę, „in your face”. (śmiech) Nie jestem lurkerem, który potrzebuje czasu i rozpracowuje sytuację. Niekiedy się to zdarza, gdy gram poważniejsze mecze i trzeba się zastanowić, co powinienem zrobić, i np. znaleźć odpowiednie okno czasowe na daną akcję, ale zawsze byłem fanem bardziej bezpośredniej gry, naciskania, biegnięcia do bazy przeciwnika.
Czyli w pierwszej linii?
W pierwszej lub w drugiej, bardziej w drugiej, powiedziałbym. Nie będę miał snajperki i nie będę się z nią wychylał, szanując swój czas, lub zdejmował kogoś przez pół mapy. Raczej to wygląda tak, że ciskam granaty, rzucam stuny, zajmuję przestrzeń, odpieram atak, ktoś ginie, wycofuję się – tego typu zabawa. To po prostu czerpanie radochy z gry.

Boostery dla esportowców?
Jesteś tu jako ambasador Monster Energy. Czy esportowcy naprawdę potrzebują napojów energetycznych?
Ogólnie – wierzę, że tak. Pochodzę z pokolenia, dla którego napoje energetyczne były wszędzie. Teraz pojawiają się ograniczenia, ludzie zwracają uwagę na to, co dostaje się do ich organizmów. Ale są potrzebne. Nie widzimy ich (esportowców – dop. red.) grających przez dwie godziny, oni grają o wiele dłużej. Jak mam trochę wolnego czasu w sobotę, nie muszę się zajmować domem, rodziną, przez kolejne sześć-osiem godzin, chcę pograć, ale jestem zmęczony, to puszka energetyka w tym pomaga. Szczerze wierzę, że takie napoje są potrzebne i są dobre, zwłaszcza w przypadku gamingu.
Czy twoje zespoły esportowe miały narzucone jakieś ograniczenia w konsumpcji tego rodzaju napojów?
Nie, powiedziałbym, że zawsze je piłem, jak grałem, czasem zbyt dużo – bo jednak nie powinieneś przesadzać z ich spożywaniem. Osobiście wierzę, że można wypić jedną, dwie puszki na dzień, niekiedy nawet dwie to za dużo. To dobry boost, daje trochę więcej czasu, żeby się skupić na grze – ale to boost, który działa chwilowo, dlatego trzeba sobie dawkować, łyk co jakiś czas. Gdy byłem profesjonalnym graczem, piłem spokojnie jedną puszkę lub więcej. Myślę, że wtedy piłem znacznie więcej napojów energetycznych niż teraz. Za dużo – ale wydaje mi się, że to wynikało z ciśnienia, skupiania się na wynikach, dążenia do wygrywania. To była jakaś pomoc, by iść do przodu – nie oszczędzałem się, potrzebowałem więcej czasu, nawet po pracy, czułem, że to dla mnie konieczne i to się sprawdzało.
Od nowego roku w Polsce sprzedaż napojów energetycznych nieletnim będzie zabroniona. Czy sądzisz, że to dobry krok?
Sądzę, że tak. Dzieciaki nie powinny ich pić, przecież ciągle rosną, rozwijają się. Ciało dziecka nie jest do tego przystosowane. Mogą się pojawić negatywne efekty, kiedy pijesz za dużo, mówię tu nawet o pięciu puszkach dziennie, to może po prostu zrobić komuś krzywdę. Rodzice i dzieci powinni mieć wiedzę na temat tego, co piją, i jakie to daje efekty, zwłaszcza w przypadku młodych. Wierzę, że 18 lat to dobra granica wieku, ale w Szwecji mamy limit 16 lat i sądzę, że to również jest okej. To już bardziej kwestia debaty i nie moje pole ekspertyzy, nie potrafię ci powiedzieć, który limit jest słuszniejszy. Dziś zresztą rozdawaliśmy dużo puszek Monstera na stoisku i podchodziło sporo dzieciaków – pytaliśmy wszystkich o dowody osobiste, jak ktoś nie mógł udowodnić, że ma 16 lat, to nie dostawał. Według mnie to dobre podejście.
Fot. Monster Energy
Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.