Gothic Gothikiem, ale kryzys w Piranha Bytes był nieunikniony
Podobnie jak Todd Howard, Björn Pankratz i ludzie z Piranha Bytes od dwóch dekad robią tę samą grę. Różnica jest taka, że Oblivion stał się system sellerem dla Xboksa 360, a wydany również w 2006 roku Gothic 3 był wpadką, która na lata zakończyła żywot serii. The Elder Scrolls 4 zapewniło Bethesdzie status gwiazdy, a każdej kolejnej produkcji studia tytuł pewnego hitu. Z kolei dzieło Niemców zdecydowanie zahamowało możliwy sukces sagi o Bezimiennym i zmusiło Piranha Bytes niejako do rozpoczęcia od nowa.
Gdy w 2008 oglądałem Risena na pokazie dla prasy, byłem zachwycony: oto Piranha wraca do korzeni, serwuje Gothica na nowo, ze wszystkim, jak wówczas sądziłem, co gracze w nim kochali (dziś mam trochę inne zdanie), a do tego w zdecydowanie nowocześniejszym i przystępniejszym anturażu. Premiera rok później wydawała się całkiem udana, a przy sequelu zainwestowano nawet w dodatkowe wersje językowe, w tym polski dubbing. Chociaż do konkurencji spod znaku action RPG Risen 2 nie miał startu, na pewno był kapitalnym prezentem dla fanów Gothica.
Ale z czasem miłość musiała wygasnąć. I to nie tylko w sercach graczy. Risen 3 w dużej mierze kazał nam odwiedzać rejony znane z „dwójki”, a taki recykling zawsze zmusza do refleksji, czy po stronie twórców i wydawcy wszystko jest okej.
Przyszłość nie poprawiła przeszłości
Wybawcą miał stać się Elex. W końcu odejście od okołośredniowiecznego fantasy, mocne tło science fiction, karabiny i jetpacki, ale z wyraźnym DNA Gothica. I chociaż zarówno na papierze, jak i na zwiastunie gra prezentowała się nieźle, wyglądało na to, że i ona, i Piranha wypadły z orbity zainteresowań dawnych fanów. Sam przyznam, że Eleksa ledwie rozgrzebałem. Podobał mi się, ale produkcja po prostu przegrała ze wszystkim, co miała do zaoferowania przebogata końcówka poprzedniej generacji konsol. Przy „Piraniowym” portfolio dzieł o niemal identycznym trzonie każdy fan erpegów musiał sobie w 2017 i w późniejszych latach zadać pytanie, na co chce przeznaczyć swój czas. I czy bardziej nęcący niż Elex nie jest powrót do tego, od czego PB zaczynało.
Nie zdziwiłem się więc w ogóle, gdy entuzjazm przy Eleksie 2 okazał się jeszcze mniejszy. Widziałem to już po „klikalności” newsów dotyczących tej produkcji – wyraźnie nie budziły ekscytacji. Premiera zaś była jak niewielki meteoryt: zniknęła z radaru w mgnieniu oka. Przy podsumowaniach 2022 roku nawet najwięksi „erpegofile” nie mieli dla tego tytułu sentymentu.

Bez sentymentu
Ale gry to jedno, a samo studio – drugie. Bolesnym doznaniem było obserwowanie profilów Piranha Bytes w mediach społecznościowych, w których okopał się Pankratz ze swoją partnerką. Tydzień w tydzień bombardowali nas ciekawostkami, które – wnioskując po liczbie serduszek i lajków – interesowały zazwyczaj kilkadziesiąt osób. Równie krępujące wydawało mi się zalewanie internetu cyklicznym podcastem wspomnianej dwójki. Do słuchania nikt, rzecz jasna, nie zmuszał, ale wyglądało to po prostu źle, niczym usilne wołanie o uwagę. Taka transformacja z awangardzisty pecetowych erpegów w dawną gwiazdę, o której świat zapomniał.
Wyświetlenia, uśredniając, rzędu trzech tysięcy wypadają też blado w porównaniu z podcastem Alkimii Interactive – w tym przypadku opowieści o remake’u Gothica mają na samym YouTubie tych wyświetleń kilkanaście tysięcy. Zestawienie może nie do końca uczciwe, ale tu dochodzimy do sedna kryzysu, jaki musiał dotknąć Piranha Bytes – bo studio upomniała się przeszłość. Przeszłość, do której nie chciało lub nie mogło wracać.

O pewnych zapisach w umowach i kontraktach na pewno nie wiemy, ale patrząc wyłącznie z perspektywy gracza: Czy coś stało na przeszkodzie, żeby równolegle z promocją Eleksa uderzać także w sentymentalną nutę? A nawet nie uderzać, tylko uczciwie wracać pamięcią do tych chwalebnych lat? Tymczasem na twitterowym profilu PB można godzinę scrollować wpisy i próżno szukać najmniejszych wzmianek o najbardziej lubianych produkcjach studia. Ba, na 20-lecie Gothica, zamiast sięgnąć do szuflady po archiwalne szkice czy fotografie, wyciągnięto screen ze Steama z dopisanymi życzeniami.
Oczywiście o takim, a nie innym losie firmy zadecydował zapewne cały szereg czynników: od masowych zwolnień w grupie Embracer po kwestie sprzedaży i popularności gier. Konkretnych danych dotyczących tego drugiego nie znamy, ale 3200 recenzji Eleksa 2 na Steamie, w porównaniu z prawie 11 tys. przy „jedynce”, mówi samo za siebie. Pecetowa średnia ocen na Metacriticu (64 od mediów, 7,1 od graczy) również. Ale pewne jest, że Piranha miała całe lata, aby odkryć właściwą ścieżkę, a nie błądzić po bezdrożach.
W świecie muzyki jest łatwiej. Gdy po 30 latach scenicznej kariery ktoś robi z tobą wywiad, z uśmiechem na ustach odpowiadasz na tysięczne pytanie o to, jak powstał twój napisany również 30 lat temu przebój. A później, na koncercie, grasz go między kawałkami promującymi nową płytę. W gamedevie taka taktyka też ma rację bytu, a uciekanie od niej sympatii zdecydowanie nie wzbudza.
PS I trzymam kciuki, żeby aktualna transformacja wyszła Piraniom na dobre.
Czytaj dalej
11 odpowiedzi do “Gothic Gothikiem, ale kryzys w Piranha Bytes był nieunikniony”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
A może by się zdecydowali może nie na sequel Gothica, ale na coś dziejącego się w jego uniwersum?
Na pewno dużo zależy od negocjacji z THQ, który ma prawa do serii. Natomiast spin-off wydaje mi się o tyle problematyczny, że… od takie rzeczy od dawna robią mody. A gracze mimo wszystko oczekują jakiegoś skoku jakościowego.
Jeśli ekipa miała od dawna w planach zrobienie „dark fantasy”, to najkorzystniej byłoby mieć całkiem nowe IP. Aczkolwiek jak finalnie okaże się, że powrócą do macierzy, to też będę zadowolony ;).
Prequel jest do wzięcia po upadku Dziejów Khorinis 😉
A wszystko, wychodzi na to, jest spowodowane uporem jednego człowieka, który robił grę na przekór ciałemu światu. Nie pozostaje mi już nic innego, jak życzyć Piranhii powodzenia. Może wreszcie zła passa się od nich odwróci gdy zaczną robić coś, co chcą robić, a nie muszą. Jestem gotów nawet pomóc, jeśli pojawi się jakaś zbiórka. Szkoda zaprzepaścić studio z taką historią.
Najwiekszym problemem elexa 2 jest elex 1. Z okazji że miesiąc temu pojawił się on w humble choice, postanowiłem do niego wrócić. Z zalet, eksploracja, jej surowość i bezkompromisowość ma urok sobotniego popołudnia na Polsacie w 2000 roku, coś co jest surowe i trochę nudne, ale czasem robi coś niespodziewanego, i w sumie jednak relaksuje. Z minusów, wszystko inne, w tej grze absolutnie wszystko działa ledwo, poczynając od silnika, który suszy mi GPU chłodzeniem, mimo że to co generuje zupełnie tego nie usprawiedliwia. Muzyka to takie kakofoniczne kupsko, że wyłączyłem, bo irytowało bardziej niż system walki, który, zgadliscie, ledwo działa, podobnie jak „system” side kicków, którzy potrafią w walce paść, po czym leżeć, ale wystarczy że coś je striggeruje i będą się podnosić aż ubiją przeciwnika. Nie pomaga też mocno generyczny świat(jeżeli pankratz myślał że wymyślił coś ciekawego to sorry, ale nie) i w sumie grafomanstwo w dialogach. Czasem są tak jakieś fajne przebłyski world buildings, ale generalnie, nie urywa. Natomiast elex 2 sprawia wrażenie gry(jakiś 15 minutach) i ładniejszej, i bardziej dopracowanej w każdej aspekcie, nic przełomowego, ale taki solidny poziom zbliżający ich do robionego gry w podobnym segmencie acz jednak klasę lepszych, studia spiders. Piranha przeżyje pod warunkiem że kopnie w rzyć tych dwóch hamulcowych, w innym wypadku nawet niech nie probują.
Niechaj wiedzie im się jak najlepiej i niech tworzą dalej gry!
Sporo osób pisze w komentarzach pod postami, że to studio od wielu lat nie wydało dobrej gry. Absolutnie się nie zgadzam. W zeszłym roku ograłem Riseny i Elexy. To są świetne, aczkolwiek oczywiście specyficzne gry. Zapewne jeszcze kiedyś do nich wrócę.
Zdaję sobie jednak sprawę, że mało kto się ze mną zgodzi. Zapewne większości graczy gry tego studia nie zachwycają, toteż studio nie ma dziś lekko.
Szkoda.
Bjorn zrobił sobie prywatę nie tylko w PB, ale i w ich grach. W ELEX II pełno było jakichś dziecięcych rysunków (zapewne dzieci Bjorna i Jenny), na każdym kroku można było się natknąć na chilii con carne (zapewne ulubiona potrawa Bjorna). Ale nie to było najgorsze. Coś we mnie umarło jak zobaczyłem, że w jednym z końcowych zadań muszę zabić 135 przeciwników. Na dodatek postaci, które traktowały nas jak ostatniego śmiecia. Nawet nasi towarzysze bluzgali na nas od najgorszych, a gdy my odpowiadaliśmy im pięknym za nadobne to się obrażali. 🙂 Zadania towarzyszy polegały na wybijaniu grup przeciwników. To już poszukiwania kamieni ogniskujących w G1 tworzyło większą więź między graczem a Diegiem, Gornem, Lesterem i Miltenem. W żadnej grze PB nie męczyłem się tak przechodząc ją jak w ELEX II. Nawet Riseny 2 i 3 czy pierwszy ELEX miały swój urok gier PB, a ELEX II był pozbawiony tej duszy.
Dodam tylko, że nic nie trwa wiecznie. Wiele legendarnych studiów w branży już upadło. Piranie miały swój czas kiedy stworzyły pierwszego i drugiego Gothica, które idealnie wstrzeliły się w tamte realia. Wówczas te 30-40 osób pracujących w PB to nie było tak mało i takie studio mogło tworzyć gry rywalizujące jak równy z równym z tymi największymi. Stworzenie „dwójki” zajęło im nieco ponad rok, bo silnik mieli gotowy i szli na pewnej fali spowodowanej ciepłym przyjęciem G1. Dzisiaj branża wygląda już całkowicie inaczej i by stworzyć erpega w otwartym świecie potrzeba mnóstwo czasu i pracy co najmniej 100 osób. Nie mówiąc już o tym, że same gry stały się bardziej złożone, a PB nie umiała tego postępu dogonić. Nie wiem czy jest sens utrzymywać szyld Piranha Bytes kiedy nikogo ze starej ekipy nie będzie. Nawet gdyby Mike Hoge z weteranami tworzącymi pierwsze Gothiki wrócił to nie odnaleźliby się na współczesnym rynku growym. Mogliby powrócić co najwyżej jako malutkie studio tworzące indyki finansowane z Kickstartera. W sumie to ciekawe byłoby gdyby weterani PB z Hogiem na czele mogli (gdyby mieli prawa) tworzyć gry na silniku drugiego Gothica (albo jakiś z podobnym poziomem skomplikowania) i dostalibyśmy coś w stylu Kronik Myrtany. Oni odnaleźliby się, bo znają silnik, a gracze otrzymaliby możliwość powrotu do lat młodości. Najważniejsze jest jednak to, że nawet jak PB upadnie to pierwszego i drugiego Gothica nikt nam nie zabierze, tak jak nikt nie zabrał nam dwóch pierwszych Falloutów po upadku Interplay. A świat idzie dalej…
Ja i tak czekam na Remake.
W sumie coś w tym jest. Przeszedłem Risena 3, który bardziej bawił fajnym klimatem i gdzieś tam resztką atmosfery gier PB, ale jak na RPG-a, w którym spędziłem prawie 50 godzin, zaskakująco mało tam było treści, a ta która była, była marnej jakości. Mechanika też nie zachwycała i najwygodniej było całą grę przechodzić z muszkietem, bo nie było tak irytująco. W kolejnych latach czasem miałem ochotę na „grę PB”, ale jak sobie przypominałem, że ich kolejne dzieło to Elex, to mi się odechciewało. Połączenie sci-fi z, powiedzmy, fantasy to nic złego, ale z tego co widziałem, w Elexie przypominało to śmietnik, świat nie sprawiał wrażenia, że stanowi jakąś organiczną całość. I ostatecznie po E1 i E2 jak dotąd nie sięgnąłem. Myślę, że naprawdę najlepszym rozwiązaniem jest zrobienie przez nich nowej marki w sprawdzonym klimacie brudnego średniowiecza.
Gotyk gotikiem, ale ja to bym wolał gotkę. Jakieś rytuały… Ktoś? Coś?