Gracze w PRL AD 2015
Skąd w ogóle pomysł na taki tekst? Otóż po napisaniu artykułu „Back to 1986” (CDA 13/13) dostałem na e-maila sporo rozmaitych listów, także tych których autorzy udowadniali, że „a w PRL może nie było sklepów z grami ale i tak było lepiej (ew. „było fajnie dla graczy”), bo…”. Pominę drobny fakt, że większość ich autorów PRL zna jedynie z nostalgicznych opowieści dziadków i filmów Barei, a nie własnych doświadczeń. Ale właśnie dlatego ich rozumiem. Tzn. ich tok myślenia. Bo my, dzieci PRLu, też doskonale wiedzieliśmy jak wygląda kapitalizm. Tak się nam przynajmniej zdawało.
Jak zatem w 1986 widzieliśmy ten ustrój? Naturalnie przez pryzmat pełnych sklepów, stosów towarów czekających na nabywcę i to możliwych do kupna za np. dniówkę a nie równowartość rocznej pensji. Widzieliśmy dostatek, swobodę i wolność słowa. A bezrobocie? No cóż, jak nie jesteś totalnym nieudacznikiem i chcesz pracować, to na pewno jakąś pracę znajdziesz. A jak ci się nie chce, to żyjesz sobie na zasiłku (którego wysokość w stosunku do naszych dochodów zdawała się niebotyczna, a jakoś nie docierało do nas, że jest on czasowo ograniczony), i tak na dużo wyższym poziomie niż my teraz itd. Naiwni byliśmy, prawda? Widzieliśmy jasno świecące zalety tego ustroju, ale nie dostrzegaliśmy, ze mają też długie cienie. I nie rozumieliśmy, że jeśli coś ci dają, to czymś za to wcześniej czy później zapłacisz.
W podobnie wyidealizowany sposób dzieci III RP widzą często PRL – „no dobra, może było biedniej („może”?! jakie k**** „może”?! – Smg), ale za to wszyscy mieli pracę”. Cóż, że za 10-20 $ miesięcznie, co jednak starczało by jakoś żyć, z uwagi na np. absurdalnie niskie – bo dotowane – ceny energii czy podstawowych artykułów spożywczych. Ale już za kolorowy telewizor „made in Rusia” o wadze 40 kg trzeba było dać kilka miesięcznych pensji, a i do tego należało go „wystać” w parodniowych kolejkach pod sklepem. Coś o tym wiem.
„Mieszkania się dostawało za darmo”. (Nie do końca za darmo, nie każdy i po 10-20 latach oczekiwania, klitki w wielkiej płycie z trującym PCW jako podłogą – ale zawsze). „A w jedzeniu nie było tyle chemii, ludzie byli sobie bliżsi i przyjaźniejsi, rodzice mieli czas dla dzieci, bo nie pracowali od rana do nocy” itd. Czyli pierniczenie w bambus, bo mięcho oczywiście faszerowano na potęgę – majstrowie, dyrektorzy itd. przetwórni i masarni też chcieli z czegoś żyć – ale saletrą, solą i wodą do tego stopnia, że mój ojciec kupione „suszone” kiełbasy zawsze przed ich zjedzeniem obsuszał parę dni nad kuchenką gazową. A ludzie nie mieli na nic czasu, bo nieustannnie stali w kolejkach, żeby dzieciaki miały co jeść, w co się ubrać itd. Do tego byli sfrustrowani, zmęczeni i wk… ciągłym polowaniem na wszystko – od papieru toaletowego, po herbatę. Jak sobie przypomnę przygotowania do świąt – koszmar. Za karpiem się stało po 3-4-5 godzin w kolejce na dworze, a zimy wtedy to były naprawdę uczciwe (pamiętam, że w styczniu 1985 w styczniu było we Wrocławiu minus 25-30 stopni…). A poza tym brud, syf, malaria i wszechobecna szarość. Wszystko miało kolory obierków od ziemniaka i moczu. Tak pamiętam PRL.
A wam się teraz pewnie zdaje, że w PRL AD 2014 byłoby w sumie tak jak jest teraz dookoła, albo ew. TROCHĘ gorzej, tyle że bez tego kapitalistycznego wyścigu szczurów, presji, lęku przed bezrobociem? Otóż nie. Okrutnie się mylicie.
Witam w świecie alternatywnym!
Jak z punktu widzenia gracza wyglądałaby PRL-owska Polska w 2014? To zależy jakie byłoby to współczesne PRL. Historia pokazała, że wariantów rozwoju mamy kilka. Wersję gułagu a’la obecna Korea Północna skreślam, bo w sumie (pomijając parę lat rządów Bieruta) nigdy nie było u nas takiego kultu wodza i „zamordyzmu” więc i teraz by nie było. Wariant chiński – czyli tak naprawdę XIX wieczny drapieżny kapitalizm + ideologia komunistyczna z przewodnią rolą PZPR, też odrzucam, bo nasi socjalistyczni władcy nigdy nie lubili skrajności i ryzyka, więc pewnie by też nie przegięli w drugą stronę. Pozostaje zatem socjalizm w wydaniu kubańskim, czyli dość nieśmiałe i zwykle nieudolne (więc i nieudane) próby reform systemu, na zasadzie „ mały krok do przodu, dwa duże w bok, piruet, a przy jego okazji pół krok wstecz”, co zresztą było dość charakterystyczne dla całej historii PRL.
Wolności chwilowo brak
Czego zatem w PRL byście nie zobaczyli? Przede wszystkim – wolności. Dla was wolność jest jak powietrze – po prostu jest wszędzie dookoła i była „od zawsze”. Wiadomo że była, jest i być musi, bo jak inaczej? I dopóki jej nie zabraknie – nie zauważcie jej i nie doceniacie co wam daje. Ba, jeszcze się krzywicie, że „też mi coś, wolność… i co mi z niej, gdy w brzuchu pusto i pracy nie ma”. Naprawdę? To teraz patrzcie co będzie, jak ona nagle zniknie.
Internacjonalistyczna sieć
W Korei w ogóle nie ma dostępu do internetu – tzn. dla szarych obywateli. Jest intranet, czyli taki wewnętrzny internet koreański, bez wyjścia na świat, gdzie anonimowość nie istnieje. W Chinach jest internet ale poddany sporej cenzurze – blokowane są „niewygodne” strony i treści, a wypowiedzi internautów śledzone i „harmonizowane” przez rzesze rządowych moderatorów. Na Kubie jest internet dla każdego (acz też cenzurowany, choć nie tak rygorystycznie jak w Chinach – nie z liberalizmu, po prostu brakuje na to środków). Tyle, że godzina w kafejce internetowej (bo mało kogo stać na komputer, a i dostęp do netu jest ściśle reglamentowany) kosztuje równowartość jakiś 6 dolarów. Dość sporo, szczególnie gdy się pamięta, że przeciętny Kubańczyk zarabia ze 20-30 $ miesięcznie. Ale teraz żadna kapitalistyczna świnia w zamian za imperialistyczne srebrniki już nie powie, że komuniści odcinają klasę robotniczą i inteligencję pracującą od światowej sieci!
Jak zatem wyglądałby zatem PRLowski internet? Zapewne jak miks kubańskiego i chińskiego. Byłby drogi, trudno dostępny (po diabła ułatwiać plebsowi dostępu do niewygodnych informacji?), ocenzurowany (a w ogóle po co te różne niewygodne informacje ujawniać/nagłaśniać…), pozbawiony anonimowości. Czyli: mamy demokrację socjalistyczną, więc mów co chcesz. Ale pod swoim imieniem i nazwiskiem (rejestracja zapewne wymagałaby podania zweryfikowanych danych z dowodu osobistego; niepełnoletni mogliby się wypowiadać z konta rodziców). To żebyś stale pamiętał, że wiemy kim jesteś i gdzie mieszkasz, a do tego twój ojciec może mieć kłopoty jak będziesz pyskował na ustrój… a teraz życzymy owocnej dyskusji.
Ciekawe ilu byłoby wtedy odważnych by pisać „premier Miller to złodziej!” czy „raz sierpem, raz młotem…” gdyby konsekwencją takich działań było np. aresztowanie rankiem następnego dnia pod zarzutem ‘szkalowania ustroju/głowy państwa’ czy ‘nawoływaniem do przemocy i obalenia ustroju’. Ale spoko, za to dostalibyście zapewne tylko parę pałą po plecach na komendzie a potem zapewne wysoką grzywnę i utratę „narzędzi przestępstwa”, czyli komputera. Bez paniki, władza jest łaskawa – maksymalnie pół roku odsiadki w zawieszeniu by wam groziło. Tzn. za pierwszym razem. Pechowcom groziłoby wywalenie ze szkoły/studiów/pracy, a dla świeżo pełnoletnich trolli bilet do wojska na 2 lata, gdzie już by się troskliwie zajęto „reedukacją” internauty, żeby mu się na przyszłość odechciało pyskować. Co dedykuję wszystkim imbecylom wypisującym – gdy tylko się im wymoderuje jakiś bulgoczący od śliny i nienawiści oraz głupoty post – że „tu jest gorzej jak w Korei Północnej, cenzura większa jak za Stalina, prześladują mających odmienne zdanie, gestapo” itd.
A przede wszystkim internet byłby bardzo, bardzo wolny. Raz, że mały transfer ogranicza np. możliwość ściągania „nieprawomyślnych” treści – łatwiej będzie namierzyć takiego kolesia, jak będzie 2-3 dni ściągał jakiś antysocjalistyczny film, niż gdyby zrobił to w 10-20 minut. Dwa, że infrastruktura tradycyjnie leży, bo kryzys permanentnie trwa od 1980 (*), pomimo wdrażania XIV etapu reformy gospodarczej i nie ma środków na inwestycje, a stare łącza ledwie już zipią. Przesadzam? Naprawdę? W 1981 złożyliśmy podanie o telefon stacjonarny (tzn. moi rodzice). Telekomunikacja Polska oświadczyła, że przewidywany czas jego założenia to rok… 1993 (i był to wariant optymistyczny) ponieważ podciągnięcie dodatkowych kabli telefonicznych w rejon, gdzie mieszkamy planowane jest na początek lat 90-tych. Naturalnie o ile nie będzie w międzyczasie „obiektywnych trudności” – a niewątpliwie byłyby, bo przecież „mamy kryzys i nie ma na to funduszy”. Dodam, że mieszkaliśmy wtedy niemal w samym centrum Wrocławia, a nie gdzieś pośrodku peryferyjnej pustyni… Dziś pewnie byłoby podobnie. Czyli zapewne mielibyśmy w 2014 internet taki, jaki był w III RP gdzieś w 1999 – poprzez modem telefoniczny i z szybkością rzędu 20-100 Kb/s (nie Mb!) i zapewne z limitem miesięcznego transferu (za sporą kasę), dostępny nielicznym (trzeba mieć telefon…) i do tego ocenzurowany.
(*) Definicja socjalizmu: ustrój który bohatersko ale bezskutecznie walczy z problemami, które sam tworzy.
Sprzęt
Mielibyśmy kompy, owszem, bo Polak nie zje, zapożyczy się, a komputer sobie kupi. Skoro sam płaciłem za używane ZX Spectrum 6 swoich pensji, wy tyle samo pewnie płacilibyście za swe współczesne PCty. Naturalnie nie te najnowsze, o których by się marzyło jak kiedyś o Amigach, ale takie powiedzmy w technologii sprzed 5-6 lat, które by się przywoziło z zachodnich wyprzedaży i opylało na giełdzie (**). Ciągle dobrze by się miały monitory CRT, bo tańsze, ale niektórzy szpanowaliby polskimi LCD 17” Neptun 2001 Kolor ( 4:3 z lagiem rzędu 30-50 ms – no co, technologia zakupiona na Zachodzie 15 lat temu, z nastawieniem że będą służyć do prac biurowych, a nie do grania). Pewnie byłby też jakiś polski PC – np. Mazovia VIII – produkowany na komponentach importowych z ZSRR i Węgier ale jego parametry nie byłyby lepsze, a cena niższa niż zachodnich odpowiedników. Wprost przeciwnie, sądząc z pierwszej Mazovii z lat 80-tych. Ale dzięki temu, że produkowany państwowo – mogłyby go kupować rozmaite instytucje, a gracze legalnie korzystać z nich w sieci „salonów gier”.
Oczywiście zawsze byliby i tacy, których stać byłoby na nowy sprzęt i nowe gry – ale byłoby ich mniej więcej tylu, ilu dzisiaj stać na laptopy dla graczy za 8-10.000 zł. Z naciskiem na słowo MNIEJ. Zresztą gralibyśmy raczej na konsolach – tu Xboksie (tak, jeszcze tym pierwszym!) i X360, bo używane byłyby dużo tańsze niż PCty, a gry też można by było piracić. PS i PS2 miałyby się w obecnej Polsce całkiem nieźle (***), gdyż ten sprzęt byłby dziś w finansowym zasięgu polskich graczy, podobnie jak gry. Tablety itd. nie byłyby zbyt popularne, bo przy szybkości i cenach internetu w Polsce do niczego by się nam praktycznie nie przydawały, poza szpanowaniem.
(**) zapewne z tego bym żył. Przy czym problemem byłby już sam wyjazd za zachodnią granicę po towar, bo paszport wydawało ci państwo tylko na czas wyjazdu (i mogło go ci dać, albo i nie, a jak nie to nie i już), a do tego trzeba było jeszcze zdobyć wizę do konkretnego kraju. A nie, że „pomyślałem, to wsiadam i jadę”. To jest PRL, a nie RP w UE! Czujecie subtelną różnicę?
(***) – tu znów przesadzam? Naprawdę? W czasach gdy na Zachodzie karierę robiły już 16-bitowce i pierwsze PC, u nas hitem stawały się 8-bitowe C-64 i Atari, z uwagi na sensowną – czyli „dziko drogie ale jakoś dam radę” – dla nas cenę. Dlaczego teraz miałoby być inaczej?
Gry
Pewnie nadal piracilibyśmy na maksa, a władze PRL tradycyjnie udawałyby, że tego nie widzą. Tzn. formalnie byłyby już zapewne przyjęte przez Sejm jakieś ustawy o prawie autorskim itd. ale niespecjalnie by pilnowano ich przestrzegania. (Taka cicha, niepisana umowa pomiędzy władzą i społeczeństwem. Bo przecież lepiej żeby młodzież grała w domach niż się szlajała po ulicach i miała głupie pomysły w stylu demonstracji antypaństwowych, więc nie ma co jej blokować dostępu do gier). W Peweksach (sklepach z zachodnimi towarami, za które płaciło się dewizami) na półkach stałoby z 20-30 zachodnich tytułów do wyboru, raczej niezbyt świeżych, z uwagi na cenę zakupu licencji i wydajność naszych kompów. Do tego ich koszt – zapewne równowartość typowej miesięcznej pensji – nie zachęcałyby do kupna. O polonizacjach nawet nie myślcie, bo niby komu by się chciało i opłacało je robić? Żeby sprzedać z 1000 egz. w parę lat? Pffff. No może czasem, jakaś gra by się po polsku trafiła, ew. amatorskie polonizacje fanów jakiegoś tytułu.
W Bajtku, Komputerze albo Top Secrecie (naturalnie nie byłoby innych pism dla graczy, bo po co, jedno wystarczy, a że z uwagi na przejściowe problemy z papierem czasem zalicza kilkumiesięczną obsuwę… bywa, w końcu mamy kryzys) pisano by z entuzjazmem, że powstaje właśnie pierwsza polska gra komputerowa na PC (Powstanie Warszawskie aka Uprising 1944), realizowana przez zespół studentów informatyki w ramach pracy magisterskiej, która być może podbije świat. Adrian Chmielarz byłby znudzonym adminem w jakiejś państwowej instytucji, w godzinach pracy tworząc powoli swoją „Tajemnicę Statuetki” (****) i dorabiałby sobie po godzinach do pensji jako „lotne PC-pogotowie” albo taksówkarz na ćwierć etatu.
(****) z fotkami 3D z Łeby i Skwierzyny, ew. z Bułgarii, zamiast z Francji, z uwagi na obiektywne trudności z wyjazdem na Zachód.
Halo… halo?
Telefony komórkowe? Zasięg pewnie byłby w największych miastach i okolicach, reszta Polski czekałaby na obiecane inwestycje w infrastrukturę, planowane wstępnie na 2025. Z uwagi na subtelną różnicę w zarobkach w stosunku do dzisiejszych większość korzystałaby zapewne z importowanych z bratnich Chin podróbek Nokii. Bogatsi szpanowali by chińskimi tanimi smartfonami, choć wyłączając przy tym transmisję danych, bo ceny internetu mobilnego byłyby wręcz koszmarne. Koszt połączeń zresztą też ostro drenowałby kieszeń – jak cię stać na telefon komórkowy to płać, burżuju, trzeba w końcu z czegoś te huty i rozmaite „bezpłatne” dobrodziejstwa ustroju finansować.
Ale kanał(y)!
Telewizja – to tylko TVP. Żadnych tam Polsatów, TVNów, TV Plus itd. Socjalistyczne państwo ma monopol na telewizję (i w ogóle wszystkie środki przekazu – prasę, radio, portale informacyjne w necie). TV traktowana była jako „medium o strategicznym znaczeniu” – i nie ma przebacz, z nikim się tym władza nigdy dzielić nie zamierzała nigdy. Zapewne byłoby więcej niż ówczesne dwa kanały, ale te nowe zapewne byłyby kanałami tematycznymi w klimatach „stare polskie filmy z PRL i okresu międzywojennego”, „wybitne dzieła kinematografii ZSRR i bratnich krajów socjalistycznych” i ew. jakieś nudne do bólu kanały edukacyjne. I gwarantuję, że ilość dobrych filmów (czyli tych kupowanych na Zachodzie za cenne dewizy) byłaby w nich wszystkich w ciągu miesiąca mniejsza niż dzisiaj w ciągu jednego weekendu emitowanych w samym Polsacie. Kto nie wierzy, niech poszuka sobie programu TVP z lat 80-tych i zobaczy jaki był i co oferował… To będzie smutna lektura, naprawdę.
Ale za to nie byłoby reklam – albo raczej byłoby ich duuużo mniej, bo ile można reklamować „ że oferta Zrembu (wózki widłowe i koparki) zawsze na czasie”, czy zachęcać do zakupu Prusakolepu? Telewizja byłaby szara i nudna – jak wszystko wokół – bo po co się wysilać, skoro nie ma żadnej konkurencji (no i poza tym brak dewiz na zakup licencji, światowych formatów itd.). Mielibyśmy jakieś „podróbki” tego, co na świecie – tak jak „07 zgłoś się” był „polską odpowiedzią na amerykańskie filmy kryminalne”, a planszowy Eurobiznes imitował Monopoly, ale tak przaśne, że aż niezamierzenie śmieszne. Naturalnie dość powszechnie oglądałoby się telewizję satelitarną – tzn. zachodnie kanały. Lepszy Batman po niemiecku (*), czy Predator po włosku, niż 38 powtórka serialu Jan Serce po polsku…
(*) Ileż człowiek miał radości, gdy z kasety VHS Indianin mówił do kowbojów zupełnie niepasującym do postaci grubym głosem „Iś bin firer der Apaczen!”
Ale kino!
Czekalibyśmy właśnie niecierpliwie na premierę kinową pierwszej części Hobbita (*) – zachodnie filmy zwykle pojawiały się w PRL w kinach z 2-3 letnim poślizgiem w stosunku do światowych premier. O rozmaitych Bondach czy najnowszym Indianie Jonesie (**) zapomnijcie w ogóle – filmy, gdzie przeciwnikami byli Rosjanie/komuniści są antysocjalistyczne i nie będą w Polsce emitowane, jasne?! (Oczywiście można by je było wcześniej dorwać nagrywane na CD czy nawet DVD, na giełdach, za odpowiednią cenę, może nawet z polskim tłumaczeniem).
(*) Całkiem możliwe, ze przy tej okazji Nasza Księgarnia zaplanowałaby wznowienie książkowej wersji Hobbita (w końcu ostatnie wydanie było z lat 80-tych) ale nakład 40.000 egz. – który trafiłby do sprzedaży tzy lata po premierze ostatniej części trylogii, z uwagi na długi cykl wydawniczy i problemy z papierem – i rozszedłby się w parę godzin, więc kupowalibyście go na giełdzie książek, za 400-500% procent oficjalnej ceny. Jeśli ktoś uważa, że mnie fantazja poniosła, to informuję, że w 1988 kupiłem – absolutnym fuksem! – na „pchlim targu” trylogię Tolkiena (drugie wydanie, z roku 1980, nakład 20.000 pierwsze było w latach 60-tych, a więcej wznowień w PRL nie było) za równowartość „większej połowy” miesięcznej pensji. I wszyscy znajomi chyba przez pół roku pękali z zazdrości, że mi się taka okazja (i to tak tanio!) trafiła.
(**) tu akurat bym się nawet ucieszył…
***
Oczywiście to tylko moje spekulacje i nie daję żadnej gwarancji, że właśnie tak by było. Ale to wcale nie oznacza, że mogło być lepiej. Znając życie i PRL – byłoby pewnie gorzej, bo taki był urok tego ustroju, że pięknie potrafił utrudniać życie tym, którzy w nim żyli. Jak sobie wówczas powtarzaliśmy, kpiąc ze stylu propagandowych komunikatów: „sytuacja jest dobra, ale nie beznadziejna”. A wszystkim, którzy i teraz zakrzykną, że „ale na pewno by nie było aż tak źle jak piszesz!” zapraszam do odwiedzenia Kuby i przyjrzenia się jak żyją jej mieszkańcy. Spora część moich proroctw tam już dawno stała się ciałem.
Czytaj dalej
-
„Czołgi” przejęły Gamescom 2025, czyli relacja z Wargaming Day w Kolonii
-
1Szef Diablo odchodzi. W końcu! I to mimo że Diablo 4… było dobrą grą. W swoim gatunku
-
8Poświęciłem 2 lata i 2000 godzin, aby wygrać Ligę Mistrzów Stalą Brzeg
-
3Czy to mniejsze Kroniki Myrtany? Przybliżamy modyfikację do Gothica – Złote Wrota 2: Serce Bogini

@thx1138|Nie obraz sie, ale odnosze wrazenie graniczace z pewnoscia, ze w tym konkretnym przypadku mam. Jakim cudem ludzie wciaz wybieraja tych samych? Przez ordynacje wyborcza (doczekamy sie kiedys jednomandatowych okregow wyborczych?), przez glosowanie nie na najlepsze programy, ale na swiatopoglad reprezentowany przez dana partie oraz przez rozpoznawalnosc konkretnych osob.
@thx1138: nie wierze w to co czytam. A na kogo ludzie maja glosowac? Mamy takich a nie innych politykow, na innych jeszcze przyjdzie nam poczekac . Myslisz ze w niemalze 39 milionowym panstwie tak latwo z dnia na dzien jest wypromowac Pana Genia z Pcimia Dolnego? Albo Partie Jedyna Sluszna? Jedynymi nierozgarnietymi obywatelami w tym panstwie sa ci, ktorzy jak mantre powatarzaja „spoleczenstwo jest glupie bo co 4lata na te same geby glosuje”.
Spoleczenstwo glupie nie jest i nie odda teki prezesa rady ministrow Panu Geniowi z Pcimia Dolnego, o ktorym wiadomo tylko tyle ze obiecuje zlote gory i nie ma na niego teczki.
Obecna wladza, jakakolwiek by nie byla, nie zrowna naszego kraju z ziemia. Tak uwaza od kilku do kilkunastu milionow polakow. Od kilku do kilkunastu milionow polakow nie jest za to w stanie dac takiego kredytu zaufania Panu Geniowi Pcimia Dolnego. Moze internetowi krzykacze zamiast krzykac sami powinni za te wladze sie wziac, albo przynajmniej na ulice wyjsc i marsze formowac?
Naprawde, najwiecej do powiedzenia maja anonimowi uzytkownicy interemetu i oczywiscie ci, ktorzy nie glosuja. Wybory sfalszowane, wszystko ustawione bo wygrala znow ktoras z najwiekszych partii a nie Pan Genio Wodz Narodu.
Poza tym nadal zyjemy troche w panstwie absurdu, troche (bardzo) pokiereszowanym przez poprzedni ustroj i na kazdym kroku pokutujacym z grzechy prl. Super kolorowo nie jest, wiadomo, to nie kalifornia, ale krajem trzeciego swiata pelnym spiskow, ukladow, kolesiostwa i plucia ze schodow urzedow na obywatela tez nie jestesmy. Za to krajem cebulactwa jak najbardziej. Ale to niestety tez wina prl.
@PietroPierre Wszystko sie zamyka w socjotechnice, jakby pan Gienio był regularnie pokazywany w tv tak żeby dało się go lubić i każdy go będzie znał, to będą głosować, nawet jesli to idiota. A media wiadomo kogo promują. Stąd też dużo celebrytów w polityce się bierze
Pietro…uwazasz ze wladza nie zrowna kraju z ziemia? To spojrz na to…przemysl sprzedany…energetyka sprzedana itd. Ostatnio chcieli po cichu umozliwic sprzedaz lasow panstwowych. A kto wyprzedaje ziemie? bankrut.
Ze smutkiem stwierdzam, ze niewazne o czym sie powie, na polityce sie skonczy. Ja sie bawie w alternatywna historie Polski, a wy mi wyjezdzacie ze smolenskiem, falszowaniem wyborow, partiami Xi Y… Dajcie sobie spokoj, malo wam tego g… dookola, to jeszcze i tu musicie. O GRACH mowmy!
Ale do kogo masz pretensje? PRL i III RP to polityka i bez niej nie ma co wymyslac historii alternatywnej. Poruszyles tzw. shitowy temat to nie dziw sie ze poszedl w ta strone. Zwlaszcza ze narod jest tak mocno podzielony ze byle slowo wywola burze. Zwlaszcza kiedy w Twoim tekscie wynosisz pod niebiosa co mamy a rownasz z blotem co bylo. To musialo wywolac wojne polityczna 🙂
Uwielbiam tego typu teksty. Artykuły Smugglera nawiązujące do PRL – dla mnie bomba.
@tesu – Odpowiedź typowo do przewidzenia – zrobiło ci się głupio, to tylko naiwne uśmieszki. Podręcznikowy przykład „Jak z mózgu zrobić budyń”.
@ kraven2000 – rozumiem wojny fanow PRL z tymi, ktorym sie bardziej podoba obecna rzeczywistosc, ale wiekszosc dyskusji tutaj to juz klasyczne wojenki polityczne ludzi nie pamietajacych juz nawet o czym byl ten artykul. Wasze szczescie ze wczoraj nie mialem czasu tu zagladac, bo 50% postow bym od razu wywalil, a teraz mi sie juz nie chce.
@Smuggler: jakkolwiek temat PRL nie byłby poruszany, polityka i tak będzie obecna. Nawet, jakbyś tylko napisał o muzyce w Ludowej, bitwa polityczna murowana. A alternatywna historia Polski (niemożliwa zresztą, Reagan już zadbał o upadek Żelaznej Kurtyny), nawet pod kątem growym to dla domorosłych polityków idealne pole do starć. PS: Egzamin za miesiąc, może warto zacząć się uczyć, panowie politolodzy?
Ale Smugglerze…niemozliwym jest poruszenie PRL bez odbic na awantury polityczne. Nie da sie…no moze jak zostanie to kiedys rozliczone
Da sie, tylko trzeba sie trzymac tematu – tzn. klocic sie o PRL i III RP bez wojenek pomiedzy fanami roznych obecnych partii.
Nie da się, gdyż właśnie trzymanie się tematu powoduje taką wojenkę – wyłapywanie różnic powoduje dostrzeganie podobieństw. A podobieństwa to dla wielu stronnictw internetowych Casus Belli, powód do wojny. I ataku na obrońców obecnego pożondku (specjalnie napisane, mimo dobrych zmian system kuleje). I tego raczej prędko się nie zmieni. PS: Smugglerze, napisałeś dwa artykuły na tematy kontrowersyjne. W krótkim odstępie casowym, utrzymane w tonie jednostronnym. Kontrowersje się pojawiły. To jakiś eksperyment?
*czasowym
Niezły tekst Smugg., jeśli ktoś wylewa żale za komunizmem to napiszę tylko taki przykład. Moja Matka zawsze marzyła o podróżach, za komuny podróżą jej życia była Bułgaria, z której przemyciła (w sposób że James Bond by się tego nie powstydził, bo celnicy rozkręcali wagony w poszukiwaniu „kontrabandy”) kosmiczne kwoty-20 dolców i 100 marek. Dzisiaj ja do Bułgarii latam na weekend bo mam tam 2 apartamenty, a 100 marek,czyli 200 zł noszę w kieszeni.Tyle na temat komuny i proszę by dzieci milczał w tym temacie.
No ba, dla mnie szczytem dalekich wypraw byl w PRL wyjazd na Wegry. Ale zanim dostalem paszport to po sasiadach chodzil dzielnicowy i robil wywiad srodowiskowy, czy aby nie jestem „elementem antysocjalistycznym”. Widac nie bylem (i teraz nie moge starac sie o rente i 100.000 zl odszkodowania…) bo paszport dostalem i spedzilem 2 tygodnie nad Balatonem, opijajac sie tokajem i wcinajac porkolt. Zeby bylo smieszniej, to za drugim razem juz mi dac go nie chcieli = widac uznali, ze dosc sie swiata naogladalem.
A jesli idzie o podroze zamorskie – „bo teraz NIBY mozna ale nie ma kasy” – moi znajomi (on i ona gwoli scislosci) majac w kieszeni 500$ pojechali sobie w podroz do Indii, gdzie spedzili prawie dwa miesiace. Owszem, nie w hotelach 5*, ale po tym czasie wrocili majac jeszcze 50$, przeszczesliwi. Da sie…
@Smuggler: A ile wtedy dolar stał? Bo w latach 70-80 on był mocniejszy, niż dziś jest. Przy okazji dokończę: Czy te dwa artykuły, po których „flejm” był taki, że monitor mi buchał płomieniem prosto w twarz, to „dzieło chwili”, czy część jakiegoś socjo/psychologicznego eksperymentu? Bo tylko tak można odebrać fakt, iż w krótki czas po jednym animozjogennym tekście w świat puszczacie drugi.
Cóż Smuggler, niby wolność słowa jest a sam piszesz że pousuwałbyś połowę postów tutaj za pisanie bzdur 😛 niby to flame, ale dobór usuwanych postów mógłby być różnie odebrany 😛 to samo óczywiście różni sie to od wjazdu na chatę itd, ale to specyfika nowego systemu gdzie zamiast całkiem odcinać od informacji lepiej ludzi zasypać nieistotnymi bzdurami i pozwolić by ludzie tłukli sie między sobą o to czy mama Madzi jest winna czy nie 😛
@Guardsman – ale co to ma do rzeczy za ile stal – wtedy za jedna pensje dostawales tyle, ze by ci starczylo na jeden posilek w KFC. Dzis za te 1500 zl masz tyle, ze by ci starczylo na tydzien zywienia sie w KFC. Nie wspomne o tym, ze wtedy W OGOLE opuscic granice PRL (a juz szczegolnie na zachod) to byl wiekszy problem niz teraz pojechac na safarii do Afryki. Co do tekstow, to ja po prostu pisze takie teksty 🙂
@Veldrim – bo dla was wolnosc slowa jest tozsama „moge mowic co chce” (owszem) i nie ponosic za to konsekwencji. A to juz nie bardzo. Kto ci zabroni napisac „smuggler to pedofil”? Nikt. Ale to nie oznacza, ze nie poniesiesz tego konsekwencji, jesli ja sie poczuje tym dotkniety i zglosze to w prokuraturze. I wcale nie oznacza to, ze nie ma wolnosci slowa, a tylko ze jest odpowiedzalnosc za slowo. A to „zasypywanie” informacjami – o jejku, a kto kaze ci je czytac? Ja nie wchodze w watki „Doda bez majtek!”…
@Smuggler: Miałem na myśli jego pozycję ogólnoświatową. W kwestii Indii (i kilku innych państw postkolonialnych) jest to o tyle ważne, że dolar, biorąc pod uwagę jego ówczesną pozycję, pozycję rupii, oraz fakt, iż Indie były krajem, które dopiero podnosiły się z załamania spowodowanego dwoma wiekami eksploatacji kolonialnej, miał podobną sytuację jak w Polsce – był Prawdziwą Walutą. Za jednego funta czy dolara można było bardzo dużo. A że pojechali aż do Indii – szacun.
Gwoli ścisłości: może i urodziłem się dekadę po przemianie ustrojowej, ale pojęcie o PRL i tym, co się tam działo mam jednak ciut większe niż moi rówieśnicy. A odnośnie zasypywania: znak czasów – afera podsłuchowa wywołała mniejszą reakcję społeczeństwa niż casus mamy Madzi. O tym pierwszym też nie było takiej zawieruchy w Wielce Poważnych Mediach niż o kolejnym dzieciobójstwie. Wniosek? To nie ludzie czytają, to media nie informują o ważnym.
Widzę Smuggler, że nie przegadasz różnego rodzaju znawców PRL-u, którego nigdy na własne oczy nie widzieli. Ponieważ ja widziałem i żyłem w tym systemie kilkanaście ( Ty troszkę dłużej 🙂 ) lat wiem, że obecna III RP ze wszystkimi swoimi wadami jest miliard razy lepsza niż PRL. Przykładów można by mnożyć ale raz, że ilość znaków nas ogranicza, dwa że wszyscy parunasto/dwudziesto-letni czytelnicy i tak wiedzą od nas lepiej jak było kiedyś 😛 i na pewno było cudownie, a czemu – bo TAK!
Ja nie jestem absolutnym hejterem PRL, bo miala tez dobre strony (ot, lekarz i dentysta w kazdej szkole…) ale summa summarum uwazam, ze PRL byla jak chlewik na wsi – dobry gospodarz daje zryc, zapewnia dach nad glowa itd. Nie trzeba nic myslec, wystarczy zrec. Ale nie robi tego bezinteresownie, o nie, bo swinki nie z sympatii do nich hoduje i o nie dba. III RP przy milionie swoich wad dala jednak mozliwosc by robic to, co masz chec. A jak zle ci tu – wyjedz. Chocby na zmywak. Ale nikt mi nie mowi co moge
@arturdzie jak to nie ma pracy ?! W Hamerykanskim Amazonie nowo otwartym u nas w kraju, przyjmą Cie z otwartymi rękoma 😀 za 1600 zł na miesiąc ale praca jest 😀 Co z tego że jesteś tanim wyrobnikiem obcego kapitału za parę groszy, ciesz się że masz co do gara włozyć 😀
…a czego nie moge ogladac, sluchac, itd. To dzungla, nikt o ciebie nie zadba, ale jednak jesli sam zadbasz o siebie, to mozesz zyc po swojemu. Jakby mi ktos w 1988 powiedzial, ze bede stal u stop Kilimandzaro o wschodzie slonca, nurkowal na rafach koralowych, latal balonem nad Kapadocja itd. tobym nawet go nie wysmial, bo szkoda czasu na totalnych idiotow. Wtedy marzylem, ze MOZE kiedys pojade do Grecji… albo chociaz do Bulgarii. Kiedys. Przed emerytura. Ale sam do konca w to nie wierzylem.
@Smuggler chlewik to był jest i będzie w tym chorym kraju, Polacy nie potrafią rządzić. Umowy śmieciowe, roczne oczekiwanie na wizytę do lekarza, w 90% liczą się znajomości nie umiejętności aby awansować itp. Chlewik to jest wiesz gdzie .. na ul W…..
Nie było cudownie. Polska Ludowa była tworem pokracznym. Kraj był eksploatowany (w sensie dosłownym i przenośnym), ludzie byli dla władzy bydłem, od którego należy ukraść jak najwięcej(to się nie zmieniło), żyjącym w warunkach zdatnych do egzystencji, ale przaśnej i smutnej. Pracowano za stawki „Za małe, by żyć, za duże, by umrzeć”. Towarów wszelakiego typu notorycznie brak. Kolejki długości ul. Piotrkowskiej w Łodzi. Stacze byli jedną z najlepiej zarabiających grup zawodowych. O tym Smuggler nie wspomniał.
@ shakal84 – spoko, siedz i czekaj az rzad ci da/zalatwi i narzekaj, ze wszystko jest do dupy… Tylko dlaczego tu siedzisz, skoro tak tu zle. Jedz tam, gdzie ci bedzie lepiej, tworz swoja przyszlosc! I mowie to bez ironii. Gdyby w 1982 dano mi szanse wyjazdu na Zachod – nie wahalbym sie ani sekundy.@Guardsman – bo to nie byl rozrachunek z PRL i jej wady potraktowalem tylko jako punkt wyjscia do spekulacji (khem…) na temat „co to by bylo…”
@Smuggler|Ja rozumiem o co chodzi przy wolności słowa, co nie zmienia faktu że dawniej też mogłeś mówić co chcesz, tylko musiałeś ponieśc tego konsekwencje, które stanowią różnice tutaj 😛 a w dyskusji ktora się zrobiła polityczna cieżko powiedzieć czy moderator wypełnia swój obowiązek czy po prostu usuwa to co mu się nie podoba 😛 cda nie jest stroną polityczną to aż takiego problemu tu nie ma, ale na stronach zajmujących się wszystkim co popadnie potrafi być jazda bez trzymanki
Z zalewem informacji nie jest taka prosta sprawa, ja wiem co chce oglądać, chociaż czasem ciężko to znaleśc i trzeba się wczytac w tekst by wyłapać „nieistotne szczegóły” które potrafią zmienić odbiór informacji. Ale bardzo duża ilość ludzi przyjmuje wszystko jak leci, lampi się w tv bez zrozumienia czy przegląda wszystko na”popularnych stronach informacyjnych”, a jak wiadomo w naszym systemie technicznie rządzi wiekszość. Plus bardziej Cię ruszy jak po 10 latach skokoju uslyszysz że polityk ukradł…
@ ” dawniej też mogłeś mówić co chcesz”. Nie mogles. Bo ci cenzura przed drukiem wykreslila. Albo ci powiedzieli, ze w takim razie ksiazki nie wydadza, a byly tylko panstwowe wydawnictwa. I rob co chcesz. Naprawde, ty mi nie mow jak wtedy bylo. Ja wtedy zylem. Nie przekonasz mnie, ze teraz jest gorzej albo rownie niefajnie jak wtedy. Nie ma szansy.
.X milionów, czy jeśli taka informację bedziesz dostawał tak regularnie że już nie będzie to niczym nadzwyczajnym? 😛 Wkradła się w nas przez to rutyna, jak polityk robi coś głupiego to nas to już nie rusza, poza oczywiscie standardowym pogrożeniem pieścią w stronę ekranu i zapomnieniu o tym chwilę później
Wolnosc polega takze na tym, ze ktos moze ogladac tyle glupot ile chce. Ale nie musi, moze sobie przelaczyc na inny, lepszy kanal,. czy poszukac alternatywnego serwisu informacyjnego. Za PRL musiales ogladac co ci daja, bo nie mogles tego zmienic na cos innego. Mogles co najwyzej nie ogladac, ale wtedy byles jak tabaka w rogu, co tez bylo wladzy na reke.
Mi sie wydaje ze Smuggler jest w pewnym sensie odrealniony. Udalo mu sie odniosl sukces i na pewno zarabia niezle. Co za tym idzie…nie da sie go przekonac do innych racji bo jemu naprawde jest lepiej:) rzecz w tym ze wiekszosci sie tego poziomu nie uda osiagnac 🙂 tak jak pisalem…sprytne i pracowite jednostki beda happy.
http:zapodaj.net/792d6509666a6.gif.html obrazek pasuje do tematu |@Smuggler|a teraz to cenzury nie ma? Jak najbardziej jest tylko że pana cenzora zastąpiły wydawnictwa które same w obawie przed spadkiem wpływów z reklam/sprzedaży nie drukują pewnych tekstów i też możesz dostać odpowiedź tej książki/tekstu nie wydamy/nie wydrukujemy.
@Smuggler|No dzisiaj choćby takich wydawnictw jest dużo więc z tym nie ma problemu, chociaż trzeba czasem się liczyć z ich przynależnościami politycznymi, albo tym że nie drukną czegoś bo wywoła to protesty niektórych organizacji, niezaleznie od tego czy to prawda czy nie. Ale masz rację, w kwestii wydawniczej nie było pola do manewru. I w żadnym wypadku nie twierdzę, że PRL był dobry, chociaż sam głównie siedze we wczesnym PRL i czasach wojennych gdzie zamordyzm był naprawdę mocny, ale do tej pory…
@MrMleczko – na tej samej zasadzie powiedz „a dzisiaj policja tam samo paluje jak ZOMO”. Daj pan spokoj. Dzis mozesz znalezc wydawce, ktory popiera twe poglady albo chociaz na wlasny koszt opublikowac, czy bezplatnie do netu wrzucic. Wtedy jak byl zapis na czlowieka, to czlowieka nie bylo. O Miloszu sie dowiedzialem, ze byl jak dostal Nobla, bo tego juz sie ukryc nie dalo…
@kraven2000 – ale zanim zaczalem dobrze zarabiac to bylo naprawde roznie i rozniasto, moj panie. Nie mialem latwej drogi w III RP, pol roku bylem na bezrobociu, a przez pare lat lapalem sie wszystkiego, co sie dalo itd. I juz prawie jechalem na zmywak, gdy mi sie w 1994 odmienilo, a potem CDA i juz calkiem fajnie bylo. Ale nie mow mi, ze jestem odrealniony, bo wiem jak to jest zapierdalac do upadlego za pare groszy. Z ta roznica, ze nie winilem wszystkich dookola, a kombinowalem co i jak zrobic…
…zeby swoj los zmienic. Jestem najzupelniej typowym Polakiem z typowej PRLowskiej rodziny, ktora przez wiele lat ciezkiej pracy dorobila sie M-3 w wielkiej plycie.
@Smuggler|trudno zaprzeczyć że prl to nie to co tygrysy lubią najbardziej |ale i trochę umiaru w tym chwaleni „wolności” hamburger w mcdonaldzie za „czy pindzisiąt” i 10/h dziennie za minimalną pensje [tfu co za ohydny wytwór komunizmu znieść natychmiast co by bydło zarabiało jeszcze mniej 🙂 ] jakoś też mi rajem nie pachnie @lastmanstanding|to przestań prowadzić firmę i spróbuj zostać „alkoholikiem na rencie” zobaczymy jak ci to wyjdzie
… masa faktów z tym związana jest dośc mocno pomijana, Katyń to tylko wierzchołek góry lodowej, później nauczono się to robić tak by śladów nie zostawiać. Sam mieszkam w miejscu gdzie zagłodzono 10 tysięcy niemców, o czym oficjalnie przez kilkadziesiąt lat nikt nic nie wiedział. I widziałem fragmenty stosunkowo niedawno odtajnionych zapisów z działalności NKWD i początków UB na terenie Polski, 8 grubych tomów zapisów w które miejscami wierzyć się nie chce
@MR Mleczko – a czy ja tak bardzo chwale te wolnosc? Ja tylko mowie, ze wole III RP niz PRL, bo zylem w obu i stwierdzam, ze to pierwsze mi duzo bardziej pasuje, a nie ze to raj na ziemi.
udalo ci sie od 1994 jak sam piszesz. To jest wiele lat…ciezkiej pracy ale i duzego sukcesu. Inaczej bys spiewal bedac dalej na bezrobociu albo zarabiajac 2000zl na reke. Dlatego uwazam ze w pewnym sensie jestes odrealniony…ale to nie zarzut. Raczej cena sukcesu.
@ Smuggler|Ja wiem tyle, że takie teksty i dyskusje są wykorzystywane w kontekście bieżącej polityki do forsowania poglądów skrajnie liberalnych i do tego pije. Nie twierdzę, że to było twoje założenie ale wystarczy przejrzeć komentarze by zobaczyć kto łapie wiatr w żagle. A niestety z wolnością jest tak, że zazwyczaj więcej wolności dla jednego oznacza deficyt wolności dla drugiego.