Często komentowane 117 Komentarze

Grand Theft Auto V nie jest najlepszą grą w historii

Grand Theft Auto V nie jest najlepszą grą w historii
Avatar photo
No dobra. Już po premierze GTA V. W nowym numerze CDA CormaCowa recenzja ostatecznej, pecetowej wersji. Każdy miał czas zagrać, zapoznać się, wyrobić sobie opinię. Czy dojrzeliśmy już wszyscy do momentu, w którym mogę nieśmiało, chowając głowę w skorupie, szepnąć: „mnie się nie podobało”?

Jeżeli bawicie/bawiliście się dobrze w GTA V – świetnie, oczywiście wam tego nie odbieram. Ja wraz z każdą z kilkudziesięciu godzin spędzonych na snuciu się po Los Santos coraz bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że w najnowszej grze Rockstara można się pierwszorzędnie nudzić. I zanim zacznę narzekać: Grand Theft Auto V zaczyna być doskonałym sandboksem, kiedy dorwiecie się do gry z kumplami. Bo wtedy nie macie już do czynienia wyłącznie z przepięknym, nudnym światem wypełnionym przewidywalnie irytującymi NPC*. Możecie pobawić się z prawdziwymi osobami, a to otwiera szereg atrakcji, z którymi kłócić się nie da.

Superowe są też zapewne misje na singlu. Mówię „zapewne”, bo wykonałem ich stosunkowo niewiele – tyle, ile trzeba było, żeby odblokować sobie jak najwięcej z wymarzonego przeze mnie sandboksa. Bo właśnie tej „piaskownicy” oczekuję od GTA. Nią się przecież reklamuje całą grę. Możesz robić co chcesz – zupełnie jak w prawdziwym życiu. Ale jeżeli nie chcesz zanudzić się na śmierć, wykonaj szereg przygotowanych przez nas misji.

Uprzedzając zarzuty (chociaż już pisząc to, wyobrażam sobie sekcję komentarzy, w której pewnie zostanę obsmarowany na minimum sto sposobów): to nie jest tekst na zasadzie „napiszę coś kontrowersyjnego, żeby zrobić burzę i zarobić kliki”. Chcę przedstawić swój punkt widzenia – może ktoś uzna go za wartościowy/interesujący. Zwłaszcza że jeżeli w ogóle już stykam się z narzekaniem na GTA V, to raczej ze strony znajomych albo losowych osób w komentarzach. I zazwyczaj słabo uargumentowany. Brakuje mi większego tekstu, który dokładnie opisywałby problemy związane z Piątką.

Żeby nie podchodzić do kwestii od tak zwanej dupy strony – odwołam się w dużej mierze do zachwytów nad GTA V, z którymi spotkaliście się już wielokrotnie, czy to w recenzjach, czy… właściwie wszędzie indziej.

GTA V nie jest w kwestii jakości przełomowe. O ilości za chwilę. Owszem, najważniejszy element serii – czyli jeżdżenie, kradzież samochodów i strzelanie do niewinnych – zostały zrealizowane mistrzowsko. Tylko że widziałem to już wiele razy w innych częściach, a w Piątce nie nabrało jakoś szczególnie nowego wymiaru ani nie zostało w istotny sposób rozwinięte. Ba, śmiem twierdzić, że bywało już lepiej. I od tego zacznę.

Zastanawiam się, jak wspomnieć o Grand Theft Auto: Chinatown Wars i nie usłyszeć prychnięć na sali. Bo jak to tak: porównywać next-genowe arcydzieło do prawie-że-dwuwymiarowej miniodsłony na urządzenia przenośne? Ano tak, że w tym „mniejszym” GTA Rockstar pokazał jaja, usprawniając jeden z najważniejszych aspektów gry. Tym samym obnażył to, jak słabo jest rozwiązywany w tych głównych częściach serii.

Krótko mówiąc: choć jedną z największych atrakcji GTA jest możliwość rozpętania piekła na ulicy, gra momentalnie nas za to karze. Wysadziłeś samochód? Musisz uciec i się ukryć. Zastrzeliłeś kilku przechodniów i nie zdążyłeś sobie pójść, zanim ktoś zadzwonił na policję? Musisz uciec i się ukryć. Jadąc sobie bez celu niechcący uderzyłeś w radiowóz? Musisz uciec i się ukryć. Stanąłeś za blisko policjanta? Musisz uciec i się ukryć. Te gwiazdki nie znikają same z siebie – żeby się ich pozbyć, trzeba przez chwilę poudawać przykładnego obywatela. Czyli robić dokładne przeciwieństwo tych wszystkich rzeczy, dla których kupiliśmy tę grę!

Wiecie, jak w Chinatown Wars rozwiązano ten problem? Gwiazdki gubi się kasując radiowozy. Żeby wygrać z policją, musisz ją pokonać – a nie przed nią uciec. Jasne, niewiele ma to wspólnego z rzeczywistością, bo bardziej realistyczne jest to, że policja tak dużego miasta jak Los Santos ma nieograniczone zasoby ludzko-pojazdowo-finansowe i chętnie pobawi się z nami w ciuciubabkę choćby i przez dwadzieścia godzin bez przerwy. Ale jeżeli robisz grę i masz do wyboru realizm albo dobrą zabawę, zrezygnuj z tego pierwszego. Zgodnie z tą oczywistością większość gier nie każe nam codziennie robić kupy, chodzić spać czy drapać się po nosie.

GTA V chwalone jest za otwartość świata – za wielkie, tętniące życiem Los Santos, skrzętnie zaprojektowane otoczenia. Można po nich jeździć, jeździć, chodzić, biegać, skakać… i to byłoby na tyle. Nie jest jeszcze na tyle next-genowo, żeby można było wejść do każdego budynku. Budżet był ogromny, ale widocznie nie na tyle ogromny, żeby każdy zakątek miasta wypełnić czymś ciekawym. Gdyby ścisnąć całą mapę, zachowując wszystkie ciekawostki, byłoby znacznie lepiej. Tylko wtedy nie dałoby się opowiadać o tym, jakie wielkie jest miasto. Nie byłoby tego „efektu wow”.

Z tego samego efektu wynikają zachwyty nad tym, co pewnie zaczęlibyście wymieniać jako kontrargument dla wymienionego przeze mnie „pustego świata”. Bo jak to: pusty. Skoro można sobie pojeździć quadem, napić się piwa, porobić zdjęcia ludziom i zwierzętom.

Mam podchwytliwe pytanie dotyczące minigierek w GTA V: czy gdyby te wszystkie sekwencje, za które chwali się grę – tenis, golf, różne wyścigi – wydano jako osobne tytuły (choćby i darmowe), gralibyście w nie? Bo mam złe wieści: wszystko to zrobiono już wiele razy. I to lepiej.

Jasne – fakt, że te wszystkie minipopierdółki pojawiły się teraz w jednym, dużym tytule, robi wrażenie. Ale nie ma to żadnego wpływu na przyjemność z samej gry. Wyobraźcie sobie, że ktoś napisał książkę i postanowił dorzucić do niej pracochłonny bonus – nakręcił prosty film, narysował komiks, namalował obraz, nagrał piosenkę. Wszystko na przeciętnym poziomie – gdyby wydano te dzieła jako osobne, nikt nie zwróciłby na nie uwagi. Ale wspólnie, jako dodatki, czynią książkę najbardziej wypasioną powieścią wszech czasów. Patrzcie, jak się napracował. Największe osiągnięcie branży literackiej.

Czy ktoś naprawdę z własnej woli – więcej niż raz czy dwa, bo tyle wystarczy, żeby się znudzić – grał w GTA V w tenisa? To może powinien sprawdzić serię Virtua Tennis, w której każdy z zawartych w minigierce elementów wykonany został lepiej? To samo dotyczy golfa (polecam PGA Tour), rollercoastera (…a próbowaliście prawdziwej kolejki górskiej?), prywatny striptiz (sami się domyślcie) i tak dalej.

I nawet nie mówcie mi o możliwości pójścia w grze do kina, bo próbowałem trzy razy i za żadnym nie wysiedziałem od początku do końca. Nawet jeżeli którykolwiek z puszczanych tam filmów jest ciekawy, to wolałbym obejrzeć go na YouTube. Wiecie – bez udawania, że w oglądaniu pustych siedzeń pod pomniejszonym ekranem z filmem jest jakakolwiek immersja. Natomiast największej popierdółki – ścigania się na piechotę z Mary Ann – nie da się zastąpić niczym, bo nikt nie wpadł na pomysł, żeby z czegoś tak szalenie porywającego jak jogging od punktu do punktu zrobić całą grę.

Dla kontrastu: ze wspomnianego wyżej Chinatown Wars pamiętam dwie minigierki. Jedna opiera się na hazardzie, druga na kupowaniu tanio (narkotyków) i sprzedawaniu drogo. Nad obiema spędziłem więcej czasu, niż powinienem się przyznawać – bo obie są proste, ale uzależniające jak cholera.

GTA V wychwalane jest też za postacie. Nie mam do nich większych zastrzeżeń – to chodzące stereotypy, ale idealnie pasują do świata gry i nie przeszkadzają w jej odbiorze. Chodzi mi o jeden z głównych ficzerów, którymi reklamuje się najnowszą odsłonę serii: to trzy postacie, pomiędzy którymi można się przełączać. Łał! To otwiera przed twórcami ogromne możliwości.

Których nie wykorzystano. Poza partiami fabularnymi gry, nie ma to prawie żadnego wpływu na rozgrywkę. Pewnie, mają troszkę odmienne umiejętności, mieszkają w różnych miejscach, każdy może zrobić kilka rzeczy, których nie zrobi inny. Ale 99% gameplayu pozostaje bez zmian. Jeżeli już uprzeć się, że rzeczywiście robi to jakąś różnicę, to na minus. Bo przecież tak naprawdę – patrząc od strony gejmplejowej – wzięto jednego kolesia i podzielono go na trzech. A gdyby wszystkie umiejętności i możliwości wrzucono do jednej postaci, nie musielibyśmy pomiędzy nimi przełączać.

No ale wtedy nie byłoby „efektu wow”. Bo Michael po przełączeniu przez 10 sekund prowadzi burzliwe życie rodzinne, a Trevor budzi się skacowany w sukience na szczycie góry.

TL;DR: Ja – człowiek, który lubi GTA przede wszystkim za swobodę – nie zachwyciłem się piątą częścią głównego trzonu serii. Czekam na szóstkę – Rockstar ma już świetny silnik, czas wypełnić go właściwą grą.

* To takie realistyczne, że jak stanę 5 metrów od grupki ludzi, to połowa ucieknie, a druga połowa zacznie mnie bić!

117 odpowiedzi do “Grand Theft Auto V nie jest najlepszą grą w historii”

  1. Dawid „spikain” Bojarski 2 maja 2015 o 19:43

    No dobra. Już po premierze GTA V. W nowym numerze CDA recenzja ostatecznej, pecetowej wersji. Każdy miał czas zagrać, zapoznać się, wyrobić sobie opinię.Czy dojrzeliśmy już wszyscy do momentu, w którym mogę nieśmiało, chowając głowę w skorupie, szepnąć: „mnie się nie podobało”?

  2. Nawet nie zagrałem i nie zagram. Nie podobało mi się GTA III, nie podobało mi się VC, z obowiązku sięgnąłem po SA i… mi się nie podobało, na czwórkę tylko popatrzyłem i już wiedziałem że nie chcę grać. Co do piątej części wystarczyła mi recenzja Maćka Kuca i opis jak to wspaniale było rozwalić wózkiem golfowym pole do gry, pomyślałem GTA nigdy się nie zmienia i darowałem sobie. Nie rozumiem fenomenu tej gry i nie mam z tym żadnych problemów, niektórzy nie cierpią serii Total War ja ją kocham.|Kto co lubi.

  3. Nie obchodzi mnie czy forumowi napinacze dojrzeli do takiego momentu, ale jak dla mnie możesz, spikain, to powiedzieć śmiało i otwarcie. Co więcej, sam tak napiszę – mnie się nie podobało. Bardziej podobała mi się „czwórka”, choć po części wynika to także z moich „preferencji klimatycznych”, bowiem nie przepadam za Zachodnim Wybrzeżem (tak, nie lubię San Andreas!). Aczkolwiek prowadzenie trzech bohaterów zamiast jednego też nie za bardzo przypadło mi do gustu.

  4. Ja również nie grałem i nie zagram. Ta gra po prostu nie jest adresowana do mnie. Prawdopodobnie grą roku zostanie ( według mojej subiektywnej oceny ) Pillars of Eternity.

  5. Zgadzam się w 100% z artykułem. W GTA V grałem, spędziłem z nią sporo czasu, ale… Co najmniej 3 lub 4 razy więcej czasu spędziłem choćby z VC czy SA. W dodatku do tamtych tytułów regularnie wracam do dziś. Czy wrócę do Piątki? Małe szanse. Nie mówię, że to słaba gra, bo jest bardzo dobra, ale nie ma tego „czegoś”.

  6. Jak napisałem w GTA V nie grałem, więc trudno mi wyrazić opinię co do tekstu spikaina ale z jednym się zgodzę , jedyne GTA które mnie wciągnęło na nieco dłużej to te na PSP, cieszy mnie że nie jestem jedyny w tej kwestii 🙂

  7. W singlu gra mi się podobała, jedynie zakończenie mocno rozczarowuje. A w online trochę pograłem, ale jako że nie mam znajomych systematycznie grających (sam zresztą rzadko gram na konsoli), to szybko zrezygnowałem. I taka jest ta gra – jest dobra, ale daleko jej do najlepszej gry w historii.

  8. Nie zgadzam się, ale opinie szanuję za sensowne argumenty;). Każdy będzie się bawił dobrze przy czymś innym, wszystkim nie dogodzą. Ja osobiście za system gubienia policji z CW bym się bardzo obraził, bo nie podoba mi się ani trochę;) .

  9. DavyStrange 5 maja 2015 o 09:38

    GTA V to dla mnie mocne 7+/10. Ładna grafika, przyjemne strzelanie i jeżdżenie, duże możliwości, ale… nic się nie chce robić. Skończyłem fabułę, pograłem parę godzin na Online i już mi się kompletnie nie chce. „Czwórka” podobała mi się o wiele, wiele bardziej. Może to dlatego, że IV było większym skokiem jakościowym od San Andreas, niż V od IV, ale nie jestem pewny.

  10. Argument z minigrami słuszny, reszta to trochę czepialstwo

  11. @spikain: Tobie się chyba zamarzyło kolejne Saints Row, a nie GTA. @Heywood: Mówisz o takich oficjalnych nagrodach dla gry roku? Nie ma szans, Pillars jest zbyt oldschoolowe dla dużej części dzisiejszych odbiorców. Mi się bardzo podobało, ale nie ma szans na wygraną.

  12. paintball_X 5 maja 2015 o 09:58

    Często czytam w tej czy innej recenzji, że „fajnie by było pójść i zwiedzić to miasto, albo tamten las”. I zawsze mam ochotę zadać pytanie „a co oczekujesz tam znaleźć?”. Myślę że takie jest GTA5. Masz otwarty świat i misje. Misje są solą gry a nie otwarty świat. Otwarty świat masz po to, żeby móc iść zobaczyć co jest za tamtą górą, albo po drugiej stronie miasta. Co do sandboxów- nigdy nie lubiłem gier w których możesz bezkarnie robić co ci się podoba. Prawdopodobnie nowe GTA jest w sam raz dla mnie.

  13. 2real4game 5 maja 2015 o 09:59

    Nie grałem i nie wiem kiedy zagram. W każdym bądź razie mogę napisać, że ten tekst jest tak nudny, jak nudne jest dla spikaina GTA V.

  14. IMO GTA VC to wciaz najlepsza odslona serii. Piatka jest bardzo dobra – duza, sporo aktywnosci, calkiem niezly pomysl z napadami, ale generalnie ani w wersji konsolowej, ani w wersji na PC nie znalazlem nic, co by naprawde spowodowalo u mnie opad szczeki. To wciaz swietna produkcja Rockstara, ale jednak niewiele tu naprawde nowej jakosci i pod tym wzgledem lepiej bawilem sie przy ich Red Dead Redemption.

  15. wielki0fan0gier 5 maja 2015 o 10:08

    GTA:SA dawało nieco mniej możliwości, a jednak fabuła i klimat miasta były o wiele bardziej pociągające, niż to, co mamy w GTA V. Jedna wyrazista postać według mnie jest lepsza, niż 3, które „przypadkowo” są zmuszeni do współpracy. Ucieszę się, jeżeli w GTA VI będzie można stworzyć sobie tą postać samemu i ewentualnie od czasu do czasu kierować kimś stworzonym przez twórców gry. Poza tym GTA V ma wszystko, co znajduje się w poprzednich częściach, z wyjątkiem gier z serii wydanych na urządzenia przenośne.

  16. @Heywood|Pillars of Eternity ma nikle szanse na tytul gry roku. Nawet pomijajac juz (trzecia) premiere GTA V, to w tym roku swoje premiery beda mialy takze m.in. Wiedzmin 3, MGS V: The Phantom Pain oraz Battlefront i to one beda raczej dominowac w roznego rodzaju plebiscytach na Gre Roku 2015. Zreszta jesli chodzi o Gre Roku 2015 w glosowaniu CDA to na 99,9% zostanie nia Wiedzmin 3, na ktorego glos oddadza nawet ci, ktorzy w niego nie grali. 😉

  17. Osobiście grałem długo w golfa, tenis mnie odstraszył. Przyjemny jest ten świat, ale ze smutkiem muszę przyznać, że brakuje sporo rzeczy. Więcej misji pobocznych, więcej minigierek-bilard, hazard w postaci kart, siłowania na rękę, walk. Misji jako policjant/medyk. Nie pogardziłbym także siłownią na wzór tej z SA. Denerwuje mnie także brak restauracji z gta4, szpitali/hoteli czy innych miejsc wewnętrznych dostępnych nie tylko w misjach.Policja i przechodnie są ostro przegięci…

  18. wielki0fan0gier 5 maja 2015 o 10:13

    Ten schemat jest już oklepany, ale… to jest GTA. W sumie zapomniałem o 2 części, gdzie zbierało się szacunek od trzech różnych gangów i gdy zyskiwało się go od jednego, traciło się u drugiego i dostawało się od niego ostre wciry. Respekt również mógłby się sprawdzić w GTA VI i byłby sporym urozmaiceniem i jednocześnie ważnym punktem w rozgrywce, gdybyśmy dostali ogromne miasto z niektórymi dzielnicami kontrolowanymi przez gangi, które dawałyby inne możliwości, np. uzbrojenie czy handel prochami.

  19. Jakim cudem goni mnie policja, a ludzie 5 przecznic dalej uciekają w popłochu, gdy stojąc na kompletnym odludziu zabiłem kogoś z broni z tłumikiem? Bez świadków. Nie da się już zatrzymać aut jak w 4, bo tu ludzie po prostu Cię rozjadą. Policja reaguje błyskawicznie i jest wszędzie co uniemożliwia zabawę. Ta gra nie jest idealna, a boli to tym bardziej, że R* wykazuje obecnie negatywną postawę wobec modderów. GTA powinno być od początku robione pod mody, skoro zamierzają wydawać tak ubogą grę.

  20. Pomysł na ucieczkę przez zniszczenie jest w Pacz_Psach i IMO to super sprawa. Na pewno lepsza niż 5 minut kręcenia się wokół warsztatu licząc, że może tym razem radiowóz się nie pojawi pod samymi drzwiami…

  21. @lastmanstanding: ” „Wysadziłeś samochód? Musisz uciec ” kto Cię zmusza? możesz walczyć;D ” – jedyne co zobaczysz walcząc do miliony trupów albo napis „nie żyjesz”. I żadna z tych opcji nie pcha gry do przodu…

  22. Przyjemnie się takie coś czyta, chcę więcej!|Zgadzam się, osobiście singiel GTA V nie wciągnął mnie nawet w połowie tak jak San Andreas. Stamtąd pamiętam mnóstwo postaci – Sweeta, Rydera, OG’Loca, Catalinę, Wooziego, Cesara, Trutha, Mike’a Toreno i jeszcze paru innych. A z Piątki już nawet nie kojarzę tych z FIB, ba, nawet z rodziną Michaela mam problem… Jedynie w Online jako tako można się bawić.

  23. Najlepszą grą w historii może nie jest, ale jest najlepszą grą jaka wyszła w ciągu ostatnich 10 lat.

  24. Twoj tekst jest za dlugi. Haterzy od razu przejda do pisania miesa w komentarzach ignorujac twoje opinie… |Ja monotonnosc i zmeczenie materialu serii gta zauwazylem juz w czwartej odslonie. GTA powinno przejsc na emeryture.

  25. Fajnie, że jest tam w GTA V coś do roboty poza kampanią, problem tylko taki, że nic z tego nie mam. Żadnej zachęty do robienia tych aktywności nawet gdy coś mogłoby mnie zainteresować. Dlatego uważam, że ten sandbox jest tylko duży, za to nieciekawy i zwyczajnie nudny.|Dla mnie najlepszą grą w ogóle jest inna gra Rockstara, Red Dead Redemption. To perfekcyjnie wykonana gra i moim zdaniem jest o wiele ciekawsza niż nudne GTA.

  26. HarryCallahan 5 maja 2015 o 11:31

    @bohater8: grałem chwilę w Watch_Dogs u kumpla. Ścigała mnie policja, więc na ich oczach zamknąłem się w jakimś hangarze (czy jak to nazwać) na łodzie. Policja chwilę poganiała dookoła, znudziła się i poszła. Faktycznie świetny system.

  27. HarryCallahan 5 maja 2015 o 11:51

    Co do samego artykułu to tl:dr 😀 (a na serio to nie mam w tej chwili po prostu czasu aby go przeczytać), ale sam tytuł jest bez sensu. Bo która gra niby jest tą „najlepszą wszech czasów”? Myślę, że to kwestia zbyt wysokich oczekiwań. Dla mnie GTA 5 jest grą bardzo dobrą, tyle mi wystarczy aby się nią cieszyć i dlatego przegrałem w nią tyle godzin (na konsoli poprzedniej generacji). Może dlatego ni wyszukuję w niej na siłę tych złych elementów?

  28. Defqon-One 5 maja 2015 o 11:56

    Każdy ma swój punkt widzenia i nie wszystkim nowe GTA musi się podobać, ale przy całej krytyce ostatniej części gry, argumentacja w powyższym tekście jest co najmniej dziwna. Ale rozumiem, że jeśli tekst z założenia miał być krytyką, to jakieś argumenty trzeba było przedstawić, nawet takie byle jakie.|Natomiast ja chciałbym tak od siebie napisać, że wydaje mi się, iż ludzie dla których gry są częścią profesji, którą się zajmują, nigdy nie będą czerpać takiej samej satysfakcji jaką czerpią z grania…

  29. Defqon-One 5 maja 2015 o 11:57

    … zwykli gracze. Bo inaczej na grę patrzy osoba, która odczuwa „głód” grania w swoją ulubiona serię, a inaczej patrzy ktoś dla kogo dany tytuł jest tylko kolejnym tytułem do „zrobienia”. Taka osoba obcująca z grami każdego dnia i nie traktuje jej jako formę rozrywki a jako pracę, dostrzega w niej elementy, które są powtarzalne, bo nie oszukujmy się, producenci gier od zawsze zżynają od konkurencji pomysły i wsadzają je do swoich gier. GTAV może nie jest rewolucyjna, ale nikt nie mówił, że taka będzie…

  30. Defqon-One 5 maja 2015 o 11:57

    Natomiast seria zmierza cały czas do przodu, wzbogacając kolejne części w rzeczy o których we wcześniejszych GTA z racji ograniczeń mogliśmy pomarzyć. Dziś są to takie drobnostki jak tenis, golf, pójście do kina, ale to właśnie takie detale powodują, że GTA coraz bardziej zbliża się do chwili w której w grze będziemy mogli robić „wszystko” – a tego przecież od zawsze pragnęli gracze. Osobiście mam nadzieję, że * nadal będzie rozwijać swoją serię i wyprodukuje przynajmniej kolejne 5 części…

  31. Defqon-One 5 maja 2015 o 11:57

    Kto wie, może w GTA X będziemy mogli już plądrować każde możliwy dom w którym będzie żyła jakaś rodzina, będziemy mogli gwałcić i mordować domowników (just sayin’) i podróżować pomiędzy kontynentami?

  32. Zastanawiam się o co chodzi CD-Action z GTA V, od momentu premiery w 2013 przy każdej możliwej okazji hejtujecie tę grę na waszej stronie, „bo jest słaba i wogule to ja hyba wole sejnts roł bo jest fajniejsze” i potem podajecie różne dziwne argumenty jak w tym tekście wyżej, wszyscy już to widzieli conajmniej 10 razy. To już jest nudne. Tenis jest tu tylko prostą minigrą bo właśnie taki był tego cel, to nie symulator tenisa więc o czym autor pisze?

  33. Dawid „spikain” Bojarski 5 maja 2015 o 12:07

    @Defqon-One: Tak tylko sprostuję: lubię GTA, nikt nie kazał mi go nigdy recenzować, piątkę kupiłem za własne pieniądze i grałem wtedy, kiedy miałem na to ochotę. 😉

  34. Dawid „spikain” Bojarski 5 maja 2015 o 12:09

    @Olaf: CDA hejtuje GTA V? Czyli nie czytałeś jeszcze najnowszego numeru (ani żadnej recenzji poprzednich wersji)? 🙂 Aha, jeszcze jedno zdanie sprostowania: nie grałem jeszcze w Saints Row IV, więc jeżeli w swoich oczekiwaniach względem GTA V porównuję je do czegoś, to tylko do poprzednich części (i do obrazu gry, jaki serwowano w zapowiedziach).

  35. @spikain: Piszesz właśnie tak, jakbyś bardzo miał ochotę zagrać w SR IV. GTA, od kiedy przeszło w 3D, stara się zwiększać coraz bardziej realizm (oczywiście względny, to nie ma być poważna gra), a Ty oczekujesz coraz więcej Arcade. Od tego masz serię SR, tam możesz oczekiwać 'gubienia’ pościgu poprzez niszczenie radiowozów czy podobnych klimatycznie 'ficzerów’. Nie wiem też czego oczekujesz od otwartego świata w tego typu grze, do uczciwej pracy chciałbyś tam chodzić czy wchodzić do każdego budynku?

  36. The point is: każdą grę można przedstawić w złym świetle i się na niej rozczarować, jeśli oczekujesz po niej czegoś, czego ona nigdy nie zamierzała osiągnąć. To tak, jak obejrzeć '300′ i narzekać, że oczekiwało się realizmu i wręcz dokumentu historycznego, albo obejrzeć jakąś durną amerykańską komedię i jęczeć, że oczekiwałeś filmu dotykającego problematyki sensu ludzkiej egzystencji.

  37. @spikain|Nie chodziło mi o recenzje w czasopiśmie tylko o kilka artykułów na tej stronie, napisałem „przy każdej możliwej okazji hejtujecie tę grę na waszej stronie” bo z tego co pamiętam już kiedyś był tu podobny artykuł (albo coś pomyliłem). Nie miałem jeszcze okazji czytać najnowszego numeru z przyczyn technicznych ale czytałem recenzje wersji na next-geny. Było tam 9+ więc chyba nie można tego uznać za hejt a ten tekst z Saints Row dotyczył pewnej osoby która kiedyś porównywała tutaj GTA do tamtej gry.

  38. Dawid „spikain” Bojarski 5 maja 2015 o 12:41

    @Naars: Oczekuję tylko tego, co mi obiecywano i czego mogłem spodziewać się po innych grach z serii. Może niesłusznie spodziewałem się, że w GTA V będą lepsze mini-gierki niż w handheldowym Chinatown Wars.

  39. O ile na temat policji mam inne zdanie ponieważ mi takie rozwiązanie o tyle co do minigierek i wchodzenia do budynków się zgadzam w 100%. W minigierki grałem zazwyczaj wtedy kiedy musiałem, wręcz zmuszała mnie do tego gra. Co do wchodzenia do budynków to denerwują mnie takie sytuacje, że nie można wchodzić np. do miejsc do których mieliśmy dostęp podczas misji. Podział na 3 bohaterów – fajne i nie. Wydaje mi się, że ciężko nawiązać jaką więź z bohaterem tak jak np w GTA III.

  40. damian2502 5 maja 2015 o 13:20

    Nie bardzo rozumiem dlaczego jęczysz o tym teraz, a nie półtora roku temu. No do jasnej cholery, pamiętaj, że ta gra była robiona na ps3 i xbox 360, a i tam chodziła tak sobie bo sprzęt nie wyrabiał. PS4, X1 i PC to tylko konwersje z poprawioną grafiką. Czegoś ty się spodziewał? GTA 5,5? Owszem, są rzeczy które można było zrobić lepiej (choćby latanie na myszce), ale jak dla mnie to R* odwalił kawał dobrej roboty z tą konwersją, bo gra chodzi naprawdę dobrze na słabszym sprzęcie. Zresztą może byś…

  41. Jeśli dla kogoś GTA V ( i jakakolwiek część tej serii) jest najlepszą grą jaką grał w życiu, to znaczy że mało gier w życiu na oczy widział.

  42. damian2502 5 maja 2015 o 13:25

    porównywał do poprzednich gier w 3d jak na przykład GTA 4. Ucieczka przed policją jest tu zrealizowana dużo lepiej niż tam. Twoje narzekanie to wynik zderzenia rzeczywistości z kosmicznymi oczekiwaniami. I wątpię, że GTA 6 będzie duuuużo lepsze, bo nowe konsole wcale takie mocne nie są, więc pewnie będzie więcej i lepiej, ale nadal nie tak jak sobie wyśniłeś. I proszę nie porównywać KONWERSJI ze ŚŁABSZYCH konsol tak jakby to miało byś jakieś super-uber GOTY edition albo GTA 5,5.To ciągle ta sama gra…

  43. damian2502 5 maja 2015 o 13:25

    i jak już wspomniałem, spóźniłeś się z tym narzekaniem o półtora roku.

  44. damian2502 5 maja 2015 o 13:28

    BTW (ostatni post), lubię GTA V i nie jestem jakimś fanboyem. Po prostu wkurza mnie narzekanie, gdy gra nie jest taka jak ON ją sobie wyśnił i gdy oczekuje NIEMOŻLIWEGO (bo to jest KONWERSJA) i jest zawiedziony, że się to nie spełniło.

  45. @spikain: No i masz to, co obiecywano: duży, otwarty świat, w którym różnych pobocznych aktywności jest więcej niż w jakiejkolwiek grze w historii. Jeśli oczekiwałeś, że każda z minigierek będzie w jakości osobnych 'dużych’ gier, to sorry, mogę Ci tylko współczuć, że pomimo wieloletniego stażu jako gracz nie umiesz opanować oczekiwań. Czy Ty w ogóle wiesz, czego byś chciał, czy tylko mówisz 'to nie to, czego oczekiwałem’? Bo ja nie wiem co jeszcze musiałoby być w tej grze, żebyś nie narzekał.

  46. 2real4game 5 maja 2015 o 13:31

    damian2502 trafił w sedno. Ta gra wyszła w 2013 roku. Także oczekiwanie nie wiadomo czego jest trochę dziwne 😀

  47. @Nezi23|Czy to jest Twoje subiektywne zdanie, czy tez moze obiektywna prawda bedaca ukoronowaniem wielu lat badan? 😉

  48. Strasznie mylący tytuł, muszę przyznać, bo nie wiedziałem, że opinia jednego człowieka może zaważyć o tym, czy gra jest grą roku czy wszechczasów. Dla jednego może być najlepszą grą na świecie, a dla drugiego badziewiem. Poza tym, nigdzie nie spotkałem się z opinią, że jest to najlepsza gra w historii. Taki tytuł może jedynie nosić Zelda: Ocarina of Time z 99/100 na Metacriticu. A jak przy ocenach jesteśmy, już nawet GTA IV wyprzedza „piątkę”. Sam zagrywam aktualnie w „czwórkę” i faktycznie podoba mi się…

  49. W zupełności popieram i lubię ostro jeździć po tej serii. Nie lubię GTA, głównie za to że jest zwykłą grą. Tak zwykłą i normalną że nie ma tam rzeczywiście żadnych przełomów, a za całością stoi już olbrzymia komercja (illuminati 😛 ) i plinuje tego aby odwrócić uwagę od konsumenta. To Rockstar jak widać robi dobrze. W większości ta gra jest prostacka, od wielu lat dostajemy w kółko to samo. Nadal ludziom się podoba, ale mnie się przejadło. GTA IV – Jeden wielki szajs jak dla mnie. Co za dużo to niezdrowo.

  50. … niż GTA V. Może to dlatego, że poprzedniczka miała świetny klimat, a w V tego brak. I właśnie to mi w tym przeszkadza, dlatego dla mnie jest to 9/9.5 na 10, gdzie IV dałbym 10 na 10. W każdym razie tytuł nieodpowiedni.

Skomentuj Nezi23 Anuluj pisanie odpowiedzi