Często komentowane 117 Komentarze

Grand Theft Auto V nie jest najlepszą grą w historii

Grand Theft Auto V nie jest najlepszą grą w historii
Avatar photo
No dobra. Już po premierze GTA V. W nowym numerze CDA CormaCowa recenzja ostatecznej, pecetowej wersji. Każdy miał czas zagrać, zapoznać się, wyrobić sobie opinię. Czy dojrzeliśmy już wszyscy do momentu, w którym mogę nieśmiało, chowając głowę w skorupie, szepnąć: „mnie się nie podobało”?

Jeżeli bawicie/bawiliście się dobrze w GTA V – świetnie, oczywiście wam tego nie odbieram. Ja wraz z każdą z kilkudziesięciu godzin spędzonych na snuciu się po Los Santos coraz bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że w najnowszej grze Rockstara można się pierwszorzędnie nudzić. I zanim zacznę narzekać: Grand Theft Auto V zaczyna być doskonałym sandboksem, kiedy dorwiecie się do gry z kumplami. Bo wtedy nie macie już do czynienia wyłącznie z przepięknym, nudnym światem wypełnionym przewidywalnie irytującymi NPC*. Możecie pobawić się z prawdziwymi osobami, a to otwiera szereg atrakcji, z którymi kłócić się nie da.

Superowe są też zapewne misje na singlu. Mówię „zapewne”, bo wykonałem ich stosunkowo niewiele – tyle, ile trzeba było, żeby odblokować sobie jak najwięcej z wymarzonego przeze mnie sandboksa. Bo właśnie tej „piaskownicy” oczekuję od GTA. Nią się przecież reklamuje całą grę. Możesz robić co chcesz – zupełnie jak w prawdziwym życiu. Ale jeżeli nie chcesz zanudzić się na śmierć, wykonaj szereg przygotowanych przez nas misji.

Uprzedzając zarzuty (chociaż już pisząc to, wyobrażam sobie sekcję komentarzy, w której pewnie zostanę obsmarowany na minimum sto sposobów): to nie jest tekst na zasadzie „napiszę coś kontrowersyjnego, żeby zrobić burzę i zarobić kliki”. Chcę przedstawić swój punkt widzenia – może ktoś uzna go za wartościowy/interesujący. Zwłaszcza że jeżeli w ogóle już stykam się z narzekaniem na GTA V, to raczej ze strony znajomych albo losowych osób w komentarzach. I zazwyczaj słabo uargumentowany. Brakuje mi większego tekstu, który dokładnie opisywałby problemy związane z Piątką.

Żeby nie podchodzić do kwestii od tak zwanej dupy strony – odwołam się w dużej mierze do zachwytów nad GTA V, z którymi spotkaliście się już wielokrotnie, czy to w recenzjach, czy… właściwie wszędzie indziej.

GTA V nie jest w kwestii jakości przełomowe. O ilości za chwilę. Owszem, najważniejszy element serii – czyli jeżdżenie, kradzież samochodów i strzelanie do niewinnych – zostały zrealizowane mistrzowsko. Tylko że widziałem to już wiele razy w innych częściach, a w Piątce nie nabrało jakoś szczególnie nowego wymiaru ani nie zostało w istotny sposób rozwinięte. Ba, śmiem twierdzić, że bywało już lepiej. I od tego zacznę.

Zastanawiam się, jak wspomnieć o Grand Theft Auto: Chinatown Wars i nie usłyszeć prychnięć na sali. Bo jak to tak: porównywać next-genowe arcydzieło do prawie-że-dwuwymiarowej miniodsłony na urządzenia przenośne? Ano tak, że w tym „mniejszym” GTA Rockstar pokazał jaja, usprawniając jeden z najważniejszych aspektów gry. Tym samym obnażył to, jak słabo jest rozwiązywany w tych głównych częściach serii.

Krótko mówiąc: choć jedną z największych atrakcji GTA jest możliwość rozpętania piekła na ulicy, gra momentalnie nas za to karze. Wysadziłeś samochód? Musisz uciec i się ukryć. Zastrzeliłeś kilku przechodniów i nie zdążyłeś sobie pójść, zanim ktoś zadzwonił na policję? Musisz uciec i się ukryć. Jadąc sobie bez celu niechcący uderzyłeś w radiowóz? Musisz uciec i się ukryć. Stanąłeś za blisko policjanta? Musisz uciec i się ukryć. Te gwiazdki nie znikają same z siebie – żeby się ich pozbyć, trzeba przez chwilę poudawać przykładnego obywatela. Czyli robić dokładne przeciwieństwo tych wszystkich rzeczy, dla których kupiliśmy tę grę!

Wiecie, jak w Chinatown Wars rozwiązano ten problem? Gwiazdki gubi się kasując radiowozy. Żeby wygrać z policją, musisz ją pokonać – a nie przed nią uciec. Jasne, niewiele ma to wspólnego z rzeczywistością, bo bardziej realistyczne jest to, że policja tak dużego miasta jak Los Santos ma nieograniczone zasoby ludzko-pojazdowo-finansowe i chętnie pobawi się z nami w ciuciubabkę choćby i przez dwadzieścia godzin bez przerwy. Ale jeżeli robisz grę i masz do wyboru realizm albo dobrą zabawę, zrezygnuj z tego pierwszego. Zgodnie z tą oczywistością większość gier nie każe nam codziennie robić kupy, chodzić spać czy drapać się po nosie.

GTA V chwalone jest za otwartość świata – za wielkie, tętniące życiem Los Santos, skrzętnie zaprojektowane otoczenia. Można po nich jeździć, jeździć, chodzić, biegać, skakać… i to byłoby na tyle. Nie jest jeszcze na tyle next-genowo, żeby można było wejść do każdego budynku. Budżet był ogromny, ale widocznie nie na tyle ogromny, żeby każdy zakątek miasta wypełnić czymś ciekawym. Gdyby ścisnąć całą mapę, zachowując wszystkie ciekawostki, byłoby znacznie lepiej. Tylko wtedy nie dałoby się opowiadać o tym, jakie wielkie jest miasto. Nie byłoby tego „efektu wow”.

Z tego samego efektu wynikają zachwyty nad tym, co pewnie zaczęlibyście wymieniać jako kontrargument dla wymienionego przeze mnie „pustego świata”. Bo jak to: pusty. Skoro można sobie pojeździć quadem, napić się piwa, porobić zdjęcia ludziom i zwierzętom.

Mam podchwytliwe pytanie dotyczące minigierek w GTA V: czy gdyby te wszystkie sekwencje, za które chwali się grę – tenis, golf, różne wyścigi – wydano jako osobne tytuły (choćby i darmowe), gralibyście w nie? Bo mam złe wieści: wszystko to zrobiono już wiele razy. I to lepiej.

Jasne – fakt, że te wszystkie minipopierdółki pojawiły się teraz w jednym, dużym tytule, robi wrażenie. Ale nie ma to żadnego wpływu na przyjemność z samej gry. Wyobraźcie sobie, że ktoś napisał książkę i postanowił dorzucić do niej pracochłonny bonus – nakręcił prosty film, narysował komiks, namalował obraz, nagrał piosenkę. Wszystko na przeciętnym poziomie – gdyby wydano te dzieła jako osobne, nikt nie zwróciłby na nie uwagi. Ale wspólnie, jako dodatki, czynią książkę najbardziej wypasioną powieścią wszech czasów. Patrzcie, jak się napracował. Największe osiągnięcie branży literackiej.

Czy ktoś naprawdę z własnej woli – więcej niż raz czy dwa, bo tyle wystarczy, żeby się znudzić – grał w GTA V w tenisa? To może powinien sprawdzić serię Virtua Tennis, w której każdy z zawartych w minigierce elementów wykonany został lepiej? To samo dotyczy golfa (polecam PGA Tour), rollercoastera (…a próbowaliście prawdziwej kolejki górskiej?), prywatny striptiz (sami się domyślcie) i tak dalej.

I nawet nie mówcie mi o możliwości pójścia w grze do kina, bo próbowałem trzy razy i za żadnym nie wysiedziałem od początku do końca. Nawet jeżeli którykolwiek z puszczanych tam filmów jest ciekawy, to wolałbym obejrzeć go na YouTube. Wiecie – bez udawania, że w oglądaniu pustych siedzeń pod pomniejszonym ekranem z filmem jest jakakolwiek immersja. Natomiast największej popierdółki – ścigania się na piechotę z Mary Ann – nie da się zastąpić niczym, bo nikt nie wpadł na pomysł, żeby z czegoś tak szalenie porywającego jak jogging od punktu do punktu zrobić całą grę.

Dla kontrastu: ze wspomnianego wyżej Chinatown Wars pamiętam dwie minigierki. Jedna opiera się na hazardzie, druga na kupowaniu tanio (narkotyków) i sprzedawaniu drogo. Nad obiema spędziłem więcej czasu, niż powinienem się przyznawać – bo obie są proste, ale uzależniające jak cholera.

GTA V wychwalane jest też za postacie. Nie mam do nich większych zastrzeżeń – to chodzące stereotypy, ale idealnie pasują do świata gry i nie przeszkadzają w jej odbiorze. Chodzi mi o jeden z głównych ficzerów, którymi reklamuje się najnowszą odsłonę serii: to trzy postacie, pomiędzy którymi można się przełączać. Łał! To otwiera przed twórcami ogromne możliwości.

Których nie wykorzystano. Poza partiami fabularnymi gry, nie ma to prawie żadnego wpływu na rozgrywkę. Pewnie, mają troszkę odmienne umiejętności, mieszkają w różnych miejscach, każdy może zrobić kilka rzeczy, których nie zrobi inny. Ale 99% gameplayu pozostaje bez zmian. Jeżeli już uprzeć się, że rzeczywiście robi to jakąś różnicę, to na minus. Bo przecież tak naprawdę – patrząc od strony gejmplejowej – wzięto jednego kolesia i podzielono go na trzech. A gdyby wszystkie umiejętności i możliwości wrzucono do jednej postaci, nie musielibyśmy pomiędzy nimi przełączać.

No ale wtedy nie byłoby „efektu wow”. Bo Michael po przełączeniu przez 10 sekund prowadzi burzliwe życie rodzinne, a Trevor budzi się skacowany w sukience na szczycie góry.

TL;DR: Ja – człowiek, który lubi GTA przede wszystkim za swobodę – nie zachwyciłem się piątą częścią głównego trzonu serii. Czekam na szóstkę – Rockstar ma już świetny silnik, czas wypełnić go właściwą grą.

* To takie realistyczne, że jak stanę 5 metrów od grupki ludzi, to połowa ucieknie, a druga połowa zacznie mnie bić!

117 odpowiedzi do “Grand Theft Auto V nie jest najlepszą grą w historii”

  1. bardziej, niż GTA V* God damn it, dłużej czekam na edycję komentarzy, niż pecetowcy na GTA V… :/

  2. @Skelldon|Ocarina of Time gra wszechczasow tez byc nie moze, bo chociaz ma te 99/100 punktow na metacritic, to przez graczy zostala przyjeta gorzej i sa inne tytuly przewyzszajace ja pod tym wzgledem (jak chocby MGS czy Orange Box), tak wiec nie da sie tego bezdyskusyjnie ustalic. 😉

  3. Dla mnie seria GTA i GTA V będą najlepsze na całym świecie 😀

  4. @Tesu: No właśnie. Dlatego nie mówię, że „Okaryna” jest najlepszą grą wszechczasów na świecie ever, ale ten wynik nie wziął się znikąd. Tylko gdzie 97/100, które dostało GTA V oznacza najlepszą grę w historii, skoro jest wiele gier z wyższym wynikiem? Czekam tylko na artykuł „Coca-Cola jest lepsza od Pepsi” z zawartością typu: „Cola jest lepsza, bo to jest moje zdanie i ja tak mówię. Czekajcie, uzasadnię: (…)”.

  5. wykoksiony 5 maja 2015 o 14:43

    Niestety, ale po części muszę się zgodzić z autorem tekstu. Po przejściu genialnej kampanii zaczęło wiać nudą. I to ostro. Pograłem dodatkowo 2 dni coś tam robiąc i koniec gry 😛 Jedyna nadzieja w Online i modach. Mam nadzieję, że gra będzie tak samo żywa w multiplayerze jak San Andreas 😀

  6. Czy autor tekstu nie słyszał o kodach? Z racji zajmowanego stanowiska w czytadełku z określonej branży, spodziewam się, że o „czitach” słyszał z pewnością. Pomimo zaznaczenia na samym początku, iż powyższy tekst nie ma na celu nabijania klików, ja osobiście odnoszę wrażenie, że tak troszkę jest. GTA poza całą tą stereotypową otoczką stara się być właśnie ogromnie realistycznym przeżyciem, dlatego też policjanci nigdy nie dadzą za wygraną. Autor chce się bawić w Człowieka Rozwałkę? R* dało kody, by ich użyć.

  7. Dawid „spikain” Bojarski 5 maja 2015 o 15:23

    @centek123: Odsyłam do komentarzy tutaj: on.fb.me/1c16dFU

  8. „To takie realistyczne, że jak stanę 5 metrów od grupki ludzi, to połowa ucieknie, a druga połowa zacznie mnie bić!” – OK, to jeśli kiedyś blisko mnie stanie ktoś, kto robi rozwałkę, zabija wielu ludzi na ulicy i w ogóle będzie robił złe rzeczy, to nie będę uciekał, tylko się z nim przywitam, żeby 5 sekund później mógłby mi odciąć głowę. 😉 |Chociaż ciekawi mnie, czemu go biją, skoro nie mają szans…

  9. Phoenixcorp 5 maja 2015 o 15:31

    A Ja cieszę się że nareszcie ktoś napisał całą prawdę o gta…..

  10. Jak się nie podoba, to nie graj…

  11. @spikain co gracz to opinia…ja w sandboxy(moj ulubiony rodz gier) gram zawsze tak samo ,jeden glowny watek i np 5-10 misji pobocznych i tak w kolo macieju,az dojde do napisow koncowych i mimo,ze zawsze zostaje sporo grania to ja juz gre mam odinstalowana,a to co zostalo czego nie zrobilem moge zrobic przy nastepnym przechodzeniu gry.Dodam ,ze bawie sie swietnie w ten sposob(teraz w GTA 5 wlasnie) tak przechodzilem np wiedzminy i tak go przejde teraz jak sie ukaze.

  12. A ja np. uwielbiam modować GTA IV. GTA 5 da jeszcze więcej możliwości.|Domki – sądzę, że już niedługo OPEN V pozwoli na edycję mapy, skoro powoli już dochodzili do tego w IV [ten sam silnik]. Nawet i bez tego, można by było utworzyć obiekty podłogi, wrzucić do gry i za pomocą skryptu zespawnować. Proste, ale ekipy brak [nie zajmuje się modelowaniem i konwertowaniem] 🙁

  13. Draagnipur 5 maja 2015 o 16:40

    No właśnie. Dla mnie łatka sandbox to samo zło. Dlatego mam wielkie obawy o Wieśka. W sandboxach najgorsza jest dla mnie nuda. Po diabła robić wielki świat jak nic w nim nie ma. Całoś ratuje wątek fabularny, a jak ten leży i kwiczy to jest dno.

  14. Hmm nie gralem w V tyle zeby sie wypowiedziec w pelni, ale to calkiem madry glos, szkoda, ze znowu jest taka polaryzacja w komentarzach. Lubie sandboxy, ale czesto naprawde sa sztucznie wydluzane (batmany i zbieranie trofeow, prince of persia – ok polsandbox- i niekonczacy sie backtracking). Wolalem zawsze i klimatem i gameplayowo VC od SA i V tez wydaje mi sie zbyt duza. Od IV wole epizody, bo sa bardzoej upakowane i ciekawsze. A przelaczanie postaci – hmm, powinni zrobic imho wybor jak w starych czesciach

  15. @jaboll154|Bo wiedział że nie podoba mu się gra przez zagraniem.

  16. Moim zdaniem GTA V czy ogólnie każda gra z serii GTA powinna mieć możliwie jak najwięcej minigierek oraz brak ograniczeń co do zapisywania i modyfikowania pojazdów. Przez minigierki mam na myśli te które pojawiły się do tej pory plus misje taxi, straży, policji i załogi karetki pogotowia… Mogłyby jeszcze dojść misje patrolowania granicy (w GTA V chyba jest border partrol) czy możliwość bawienia się wszystkim również poza misjami (sterowanie dźwigiem itd).

  17. Co do pojazdów wkurza mnie to, iż raczej nie można zachować w garażu pojazdów uprzewilejowanych ani ich tuningować… W prawdziwym świecie przecież można stuningować np. radiowóz policyjny 🙂 Wystarczy kupić pojazd wycofany ze służby… Na ebayu były swego czasu np. nieoznakowane Fordy Crown Victoria:). W Saints Row 2 nie było problemu z przerabianiem radiowozów itd. Wkurzające wielu interakcje ze znajomkami z GTA IV też mogłyby znów się pojawić, ale bez karania gracza jak olewa przyjaciół postaci;p

  18. Mercury001 5 maja 2015 o 17:47

    GTA V to taka Korea Północna. Jest wszystko… i nic 🙂

  19. System gwiazdek poziomu poszukiwań powinien być realistyczny i sensowny… czyli popełnienie przestępstwa poza obszarem patrolowanym przez policjanta powinno kończyć się bez gwiazdki lub z migającą gwiazdką jeśli ktoś był świadkiem i zadzwonił na policje… Jak gracz popełni przestępstwo w obecności policjanta to 1 gwiazda a przy stawianiu oporu przy zatrzymaniu 2. Jeśli policja sobie nie radzi lub ponosi straty w ludziach i sprzęcie 3. Jak nadal sobie nie radzą to 4 (NOOSE / SWAT). Później 5 z FBI itd

  20. Oo ktoś z większą siłą przebicia napisał to co klepię w komentarzach od premiery. Ta gra jest po porostu dobra i „duża”. I tyle. Żeden 8 cud świata, żadna nowa jakość (chyba że hypu). Ba nawet argumenty się w miarę pokrywają. Też zarzucałem zawsze nudę i bezsensowność wielu dodatkowych aktywności. To nie jest AC z niesamowitym feelingiem poruszania się. Ani nie prototype z poczuciem potęgi. Tutaj samo chodzenie po mieście nie bawi…

  21. CzarnySmerf 5 maja 2015 o 17:57

    Ja gram w GTA dla fabuły i klimatu. Bieganie po mieście i strzelanie do wszystkich dla mnie jest bez sensu i całkowicie psuje klimat. Ja nawet pomiędzy misjami jeżdże zgodnie z przepisami. Ja chce odgrywać role Michaela. Bieganie po mieście z wyżutnią rakiet i jeżdżenie 200 km/h po chodnikach w ogóle do niego nie pasuje. Ja bym wręcz chciał żeby GTA V było bardziej nudne.

  22. BareFootSauce 5 maja 2015 o 18:26

    Ja może odbiegnę trochę od tematu, ale krótko – w wielu punktach ze Spikain’em się zgadzam, w jeszcze większej ilości nie. Jedno jednak trzeba powiedzieć – GTA V żadnym przełomem w grach nie jest. Nie wyróżnia się niczym, oprócz genialnej „filmowości” i trzech postaci. Równie dobrze bawiłem się przy bardzo zjechanym w mediach Watch_Dogs i moim zdaniem właśnie dzieło Ubisoftu wniosło do branży więcej innowacji i świeżych pomysłów niż GTA V.

  23. Ciągle mi brakuje newsa o tym że Rockstar rozdaje bany za modowanie singla w GTA V 😛

  24. @BareFootSauce |Nie wiem jakie innowacje masz na myśli odnośnie Watch Dogs (znikające auta, lewitujące obiekty, niedoczytujące się tekstury?) ale sam model jazdy jest tam chyba gorszy niż w pierwszym GTA i jego toporność potrafi skutecznie zniechęcić. Tak jak porzuciłem ten tytuł w lipcu zeszłego roku, tak dotąd nie wróciłem do niego i szczerze mówiąc muszę mocno się do tego zmusić (bo chcę w końcu przejść grę, tak z „obowiązku” gracza). Oczywiście wszystko jest kwestią gustu i oczekiwań…

  25. Lel. Przeczytałem tekst nie negując go z góry, ale problemy jakie masz z grą w ogóle do mnie nie przemawiają. Z paroma akapitami zdecydowanie się nie zgadzam. Uważam, że trzech bohaterów zdecydowanie jest dobrym posunięciem, bo wprowadza zróżnicowanie z fabularnego punktu widzenia. Gameplay to jedna sprawa, ale imo najmocniejszą stroną GTA jest klimat i storytelling. I o świecie mów co chcesz, ale pusty to on nie jest. Ale najwidoczniej zwracamy uwagę na inne rzeczy.

  26. @CzarnySmerf tak bieganie z gunem i strzelanie gdzie popadnie to dla dzieci dobre jest,tez mam ta przypadlosc i staje na swiatlach niezadko:)ale to jest radocha jezdzenie robienie misji i sluchanie swojego wlasnego radia.

  27. Powiem to każdemu GTA to jest wciąż ta sama gra tylko lekko przyprawiona i mi się osobiście nie podoba możecie mnie hejcić, spoko mi pasuje i nie mam zamiaru was wtedy podsycać poprostu ostatnie dobre gta dla mnie było to san andreas. Z V rozstałem się po pierwszym napadzie znudziła mnie poprostu znudziła, wiem że jest tam dużo możliwości i wogóle ale mnie to nie przyciąga dla mnie gra ze słabą fabułą jest skończona koniec i kropka . O taka jak ta . 😀

  28. szymonbezio 5 maja 2015 o 20:45

    Pamięta ktoś jeszcze Red Dead Redemption? Moim zdaniem znacznie lepsza gra Rockstara niż GTA V.

  29. Jest w tym sporo racji. Grając na PS3 też tego doświadczyłem, ale sądziłem, że wersja PC-towa, będzie trochę ciekawsza. Prawda jest taka, że zbyt duża swoboda nie wychodzi grom na dobre. Ludzie nudzą się, gdy muszą sami sobie szukać zajęcia.

  30. Kurcze ja mam takie wrażenie do GTA: SA. Chociaż SA próbuje być rewolucyjne tym systemem dbania o siebie, nowymi pojazdami i zadaniami, ale dalej to już tylko mapa się rozrasta i tyle. Najbardziej rewolucyjna była trójka, a najbardziej klimatyczne VC, reszta to wtórniki. Już kiedyś pisałem, że tworzenie map i wrażenie nieosiągalności pewnych miejsc powinny być wzorowane na serii Gothic. Ja chętnie grając w piątkę zajrzałbym do liberty city…..

  31. zero1zero3 5 maja 2015 o 21:03

    Bully>RDR>GTA

  32. JDArmstrong 5 maja 2015 o 21:04

    Poprawili w ogóle AI policji, czy dalej za potrącenie turysty w okolicach Mt Chiliad nagle radiowóz zjeżdża z góry i dokładnie wie gdzie jestem? Ze swobodą się zgodzę, czego nie zrobię – uciekać przed policją po górach, wzniesieniach, albo siedzieć cicho między budynkami, chociaż podoba mi sie rozwiązanie z porwaniem nowego samochodu i przestrzeganie w nim zasad ruchu drog. i nie pokazywanei się policji z bliska. Stwierdzam jednak, że albo ich radiowozy robią desant w górach, albo maja info od Boga.

  33. Ostatnią ukończoną grą z serii GTA było w moim przypadku VC na PC i CW na PSP. Każda następna część do mnie nie przemawiała i kończyła na półce niedokończona. W krótkim czasie wieje nudą a możliwość pójścia na siłownie czy do kina wywołuje na mojej twarzy… hm… wstręt. Życie jest nudne, rzeczywistość jest nudna więc dlaczego wprowadzać ją do gier? W mojej ocenie GTA V mocno przeciętne, nudne i mało w niej… GTA. Rasowym spadkobiercą serii można uznać CW. Ale co kto lubi.

  34. kamil19920404 5 maja 2015 o 21:20

    w każdym z GTA 3 (3D), VC (klimat), SA (pływanie i reszta) zawsze było dodawane coś co robiło u nas wow |a rozrost mapy w każdym kierunku to troszkę małobyła taka jedna stara gra gdzie można praktycznie było się włamać do każdego budynku |TES Morrowid jakby w tym kierunku iść byłoby ciekawie, kosztem wielkości mapy oczywiście (nawet jakby część budynków po prostu była kopią poprzednich mieszkań)

  35. Najlepszą grą w historii jest Deus Ex ! Koniec kropka

  36. Drugi raz czytam ten sam tekst (przy wersji na stare konsole był niemal identyczny) i znowu muszę stwierdzić, że część tych „wad” jest po prostu wymuszona. Narzekanie na to, że mini gry nie są tak dobre jak gra dedykowana do danej aktywności by chwilę później narzekać, że świat jest nudny, mogliby chociaż zrobić otwarte budynki… no sorry, mówimy o grze z 2013 roku zrobionej na konsole z 2006 roku, więc oczekiwanie cudów na kiju jest słabe.

  37. Inną sprawą jest to, że kompletnie nie wiem jaki jest sens wytykania „słabości” mini gier.|Parafrazując autora: Czy grał ktoś kiedyś w Virtual Tennis? To może powinien sprawdzić prawdziwy tenis na korcie? Oczekiwanie od opcjonalnych mini gier, że będą porównywalnie dobre jak gry tylko w tym temacie też jest słabe, na tej zasadzie po co grać w FIFA skoro można iść pokopać piłkę. Oczywiście gra ma swoje wady i nie ma obowiązku podobania się każdemu, ale nie powinno się oskarżać gry o to, że jest tylko grą.

  38. Dawid „spikain” Bojarski 5 maja 2015 o 22:38

    Któryś raz widzę w komentarzach, że niby narzekam na to, że nie można wejść do budynku i że mam wygórowane oczekiwania względem gry z 2013 roku. Nie, nie narzekam na to i nie, nie oczekuję cudów na kiju. Jeżeli ktoś to wyczytał, to znaczy, że nieuważnie czytał. Uwaga, wyjaśniam sens całego akapitu: jeżeli zabrakło im contentu na tak dużą mapę, to lepiej byłoby zrobić mniejszą mapę. W innych grach to działa.

  39. Dawid „spikain” Bojarski 5 maja 2015 o 22:40

    A sens wytykania słabości mini-gier jest opisany w tekście, tylko trzeba go przeczytać jako całość, a nie tylko i wyłącznie wyliczankę „co mi się nie podoba”.

  40. A no i tworząc tytuł „GTA nie jest najlepszą grą w historii” należałoby podać uważaną przez siebie najlepszą grą w historii i to najlepiej taką, która obroniłaby się wyżej wymienionymi zarzutami, albo zmienić tytuł na „GTA nie jest tak dobre jakbym chciał” albo coś w ten deseń. W obecnej formie wygląda to na próbę wywołania drugiej kontrowersji (i to nawet tym samym tekstem) w gorącym okresie dla danego tytułu czyli żebrokliki.

  41. @spikain – ale jak to co piszesz o mini grach odnosi się do tego, że są to opcjonalne mini gry, zwykłe dodatkowe aktywności, które nie mogą być tak wciągające jak pełnoprawna gra na dany temat? Świat jest otwarty i jest piaskownicą, można się w niej bawić, ale poza linią fabularną zostaje decyzja gracza, czy chce się w tej piaskownicy pobawić czy zostawia ograny tytuł jak każdy inny.

  42. Dawid „spikain” Bojarski 5 maja 2015 o 22:49

    Nie ma czegoś takiego, jak „najlepsza gra w historii”. W tytule – jeżeli naprawdę muszę takie oczywistości tłumaczyć – chodzi o to, że gra nie jest idealna. Ma wady. Wbrew temu, jakiego Mesjasza Gier się z niej robi praktycznie wszędzie, gdzie się zajrzy. Tego typu komentarze też przeczytałem już tutaj kilka razy, więc prośba do osób, które je piszą: spoko, możecie się ze mną nie zgadzać (to oczywiste, że się tego spodziewałem), ale nie zarzucajcie mi podłych intencji. To słabe.

  43. Dawid „spikain” Bojarski 5 maja 2015 o 22:51

    @AoS: Polecam przeczytać wnikliwie i ze zrozumieniem tekst. I w ogóle wielu komentującym to polecam, bo niektóre komentarze odnoszą się do jakichś tez, których w ogóle nie stawiałem. 🙂

  44. Zgadzam się ze wszystkimi argumentami.Uważam, że GTA V to fantastyczna gra dzięki różnorodnym, ciekawym misjom (w tym genialnym napadom) oraz plejadzie karykaturalnych postaci.Ale gdy przejdziemy główny wątek – koniec. Zabawa w ulicznego psychopatę jest przyjemna – ale pozbawiona celu szybko się nudzi. Poboczne aktywności są ok – ale to za mało. Los Santos to miasto pozbawione życia, zbudowane z fasad pustych budynków, zamieszkałe przez stada bezmózgich klonów. To nie jest fajna „piaskownica”.

  45. Z GTA V jest jak z DA:I – wydaje się być słodkie i mieć kształt. No ale właśnie – tylko się wydaje. Najpierw są powszechne zachwyty, najlepsza gra w historii, najlepszy RPG w historii, gra roku, gra dekady i takie tam pierdoły, a po iluś miesiącach, gdy cały hype opadnie i nie widzi się wszechobecnych reklam, okazuje się, że wcale tak fajnie nie jest i coraz więcej graczy zaczyna dostrzegać wady i niedociągnięcia tych produkcji. Szkoda tylko, że tak późno…

  46. Jasne, lepiej było kolejny raz zostawić korty, pola golfowe i inne miejscówki puste bez żadnych interakcji. Tego mi brakowało w każdej części od GTA3 do IV. Małe gierki, które nie są obowiązkowe, ale można z nich skorzystać, bo przynajmniej mamy większą interakcje. A co do GTA: Chinatown Wars, po połowie gry znudziła mnie i nie byłem w stanie jej ukończyć, a spychanie policji na budynki czy słupy było cholernie irytujące. Jedynie co mi się podobało to gierki podczas włamywania się do auta.

  47. W każdej większej części brakowało mi tego co jest w Chinatown Wars z DSa, a mianowicie handel narkotykami 😛 . Na DSie zrobili to po prostu w mistrzowski sposób, grając mogłem zajmować się tylko tym.

  48. @spikain jednocześnie Cię popieram i nie popieram. To co mówisz, ma sens. Ale GTA nigdy nie dążyło do tego, aby oddać coś idealnie. Ta gra to całość ze swoim charakterystycznym Rockstarowskim szlifem. Nie jest to gra wszech czasów i faktycznie można się znudzić. Ale wcale nie trzeba. To wszystko jest kwestią mocno względną, a im głośniejszy tytuł tym więcej różnych zdań mają ludzie. Wg mnie jest to gra typu „must have”. W porównaniu do czwórki dodali praktycznie wszystko, czego w poprzedniej części zabrakło

  49. Kocham piątkę za to, że mogę robić dokładnie to (mniej więcej), co w poprzednich głównych częściach, ale lepiej i jeszcze więcej. Te minigierki są. Nijakie. Ale nigdy nie aspirowały i raczej nie miały do osobnych tytułów, w których można to robić lepiej. One po prostu miały być. Chce zagrać – zagraj. nie chcesz – wolna droga. Wiesz w którym momencie zaczęło mi brakować pomysłu na zabawę na singlu? dopiero po odpaleniu multi. Bo tam zaczyna sie prawdziwa zabawa, mimo że byłem bardzo sceptyczny do tego trybu.

  50. Ja nigdy nie byłem wielkim fanem GTA i piątka tego nie zmieniła

Skomentuj CzarnySmerf Anuluj pisanie odpowiedzi